Drodzy bracia i siostry, ten, kto zdecydował się na wewnętrzne życie, na Boga, jest życzliwy dla swojego bliźniego i dla swojego dalszego bliźniego. Czytaliście, że formy życia doznają swojego otoczenia i wszystkiego, co je spotyka, odpowiednio do swojego stanu świadomości. One potrafią wywęszyć i wyczuć z zachowania człowieka jego zamiary, a także znaczenie strzelb, noży, sztyletów, skalpeli itp. Nawet kiedy człowiek na zewnątrz zachowuje się tak, jakby zwierzętom nie chciał nic złego uczynić, to zwierzęta potrafią jednak wywęszyć myśli człowieka, gdyż i one mają swój zapach.
W zależności od tego, co promieniuje na dalszych bliźnich, tak zachowują się oni i będą się zachowywać w przyszłości. Jeżeli spotykacie dalszego bliźniego lub odwiedzacie go w stajni lub oborze, to pamiętajcie, że i on ma oczy, którymi patrzy, i uszy, którymi słyszy, i usta, którymi mówi. Nawet wtedy, gdy dla ludzi mowa zwierząt składa się tylko z dźwięków, których większość ludzi nie rozumie, to jednak dają one wyraz temu, co zwierzęta wywąchują i wyczuwają. Wiele głosów zwierząt posiada tak subtelne częstotliwości, że ludzkie ucho nie może ich odebrać. Człowiek uważa formy życia królestw zwierząt, roślin i minerałów za nieme, a jednak całe stworzenie przemawia. Ten, kto ma serce dla dalszego bliźniego, rozumie mowę jego ciała, jego gesty, które są o wiele bardziej wymowne i bezpośrednie, aniżeli mowa składająca się z dźwięków.
Każde zwierzę - nawet najbardziej niepozorne – posiada narządy zmysłów i doznawania, którymi odbiera swoje środowisko, a także swoje ludzkie rodzeństwo. Narządy zmysłów i doznawania są u wielu zwierząt otępiałe, szczególnie u zwierząt trzymanych w domach i na podwórkach, gdyż wielu ludzi wyżywa na nich swoje agresje . Na skutek tego zwierzęta podchodzą do człowieka z niechęcią i obawą.
Ten, kto pragnie żyć ze zwierzętami, musi najpierw żyć w pokoju ze swoimi współbraćmi i być w znacznym stopniu zrównoważony zarówno w swoim wnętrzu, jak i na zewnątrz. Ten, kto pragnie odczuć i rozpoznać świat zwierząt, roślin i minerałów, musi najpierw rozpoznać siebie samego, usunąć i oczyścić to, co jest w nim nieboskie. Dopiero wtedy będzie mu dane prawdziwe wejrzenie i przez to wgląd w życie wszystkich form życia oraz wewnętrzne odczuwanie całej przyrody.
To nie dalszy bliźni – zwierzę – musi się zmienić, lecz w pierwszym rzędzie człowiek, który zmienił i wypaczył dalszego bliźniego – zwierzę. Pozytywną komunikację ze swoimi współbraćmi, ze zwierzętami, może zbudować jedynie ten bliźni, który przez samorozpoznanie i oczyszczenie tego, co jest w nim sprzeczne z Prawem, na tyle się uszlachetnił, że w każdej sytuacji może rozpoznać najpierw siebie samego.
Każdy człowiek pragnie być brany na serio. Dla człowieka jest to oczywiste, że jego współbracia zwracają się do niego, gdy mają do niego prośbę, gdy chcą go zaprosić lub gdy chcą być obecni przy jakiejś rozmowie. Mówicie: „To jest oczywiste, że najpierw pytam moich współbraci i proszę, a nie po prostu łapię ich za rękaw i ciągnę za sobą, gdyż tego, czego nie chcę, by mnie czyniono, nie czynię też bliźniemu”. Co powiedziałby człowiek, który bez uprzedzenia zostałby złapany przez drugiego i po prostu pociągnięty lub też bez słowa albo słowem: „Chodź!” gwałtownie wyrwany ze snu i gdzieś powleczony? Niejeden powiedziałby wtedy – barbarzyńca. To znaczy – ty nieociosany, okrutny, niekulturalny, brutalny człowieku! Już ta wypowiedź mówi, co przebiega w człowieku, którego bliźni tak lub inaczej traktuje.
A jak traktuje się dalszych bliźnich? Człowiek-pan potrąca dalszego bliźniego, np. psa nogą i krzyczy: „Chodź!”. Dokąd? Tego człowiek-pan nie musi oznajmić stworzeniu, które uważa za niższe. Ono musi być mu posłuszne i słuchać jego rozkazów. Niechętne i pozornie nieme zwierzę, dalszy bliźni, wlecze się za człowiekiem. Ewentualnie bierze się je na smycz i ciągnie za sobą – ale dokąd? Tego, co chce „barbarzyńca”, zwierzę nie może już wywąchać – dlatego że albo jest już otępiałe albo tak zaprogramowane przez człowieka, że już tylko na ślepo i z trwogą słucha rozkazów tyrana.