Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

ZE SZKOCKICH LEGEND I MITÓW - BIBLIOTEKA CELTYCKA

15-07-2015, 17:17
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 24 zł     
Użytkownik e-literacka
numer aukcji: 5516806712
Miejscowość Sandomierz
Wyświetleń: 2   
Koniec: 15-07-2015 16:35:51

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2009
Kondycja: bez śladów używania
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Witamy serdecznie!

Przedmiotem aukcji jest:

 

BIBLIOTEKA CELTYCKA

Donald Alexander Mackenzie

Ze szkockich legend i mitów
Opowieści niezwykłe


wydanie pierwsze
Sandomierz 2009 s. 158
Oprawa: Miękka
Wydawnictwo Armoryka
Format: 14,5 x 20,5 cm
ISBN[zasłonięte]978-83173-11-2

Po raz pierwszy po polsku tak obszerne opracowanie mitologii Celtów szkockich. Napisane żywym, barwnym językiem, czyta się z prawdziwą przyjemnościa. Autor umie znakomicie opowiadać, przekazać nam i wiedzę, i obrazy, i niepowtarzalny nastrój tajemniczej Szkocji.

Książka zawiera takie oto rozdziały:
Wstęp
Rozdział I. Beira, Królowa Zimy
Rozdział II. Przybycie Angusa i Bride
Rozdział III. Walka co nie ma końca
Rozdział IV. Księżniczka Krainy pod Falami
Rozdział V. Żwawi, Niebieski Lud i Zielone Panie
Rozdział VI . Conall i Wiedźma Grzmotu
Rozdział VII. Opowieść o Finlayu i Olbrzymach
Rozdział VIII. Herosi na Zielonej Wyspie
Rozdział IX. Widzenie Umarłych
Rozdział X. Opowieść o Michaelu Scotcie
Rozdział XI. W Królestwie Fok
Rozdział XII. Historia Thomasa Poety
Rozdział XIII. Dziewczę z Fal
Rozdział XIV. Wygnańcy z Magicznej Krainy
Rozdział XV. Przyjaciele i wrogowie człowieka
Rozdział XVI. Kraina Zielonych Gór

Fragment ze wstępu:
Mity i legendy Szkocji przepełnione są czymś, co nazywamy „lokalnym kolorytem”. Pozwalają nam przelotnie spojrzeć nie tylko na zamierzchłe czasy i panujące wtedy zwyczaje dotyczące życia i sposobu myślenia, ale także na sam kraj w różnych porach roku. Zimą wielkie pasma górskie są pokryte śniegiem, a wiele jezior zamarzniętych, ale wzdłuż zachodniego wybrzeża, skąpanego w lekko wilgotnawych bryzach nadciągających z południowego zachodu i oblewanego przez ciepłe wody Atlantyku, tam właśnie można znaleźć skryte, skąpane w słońcu zakątki, gdzie dzikie kwiaty nie przestają kwitnąć. Ludzie sądzili, iż gdzieś na zachodzie ma swą kryjówkę duch Wiosny, i wyobrażali sobie to miejsce jako zieloną, unosząca się na wodzie wyspę, gdzie słońce zawsze świeciło a kwiaty wiecznie kwitły. Jak wierzono, podczas rządów Beiry, Królowej Zimy, duch wiosny nieustannie starał się odwiedzić Szkocję, Beira zaś wywoływała burze w styczniu i lutym, by — nie pozwalając trawie urosnąć — przedłużyć swe rządy. Wyobrażano ją sobie jako starą, okrutną kobietę, zaś historia dokonywanych przez nią czynów to opowieść o pogodzie panującej zimą i wczesną wiosną. To Beira budzi do życia groźny wir wodny, Corryvreckan, sprowadza śnieg i wywołuje ulewy, co kończy się wylewaniem potoków. Wedle ludowych wierzeń to ona uformowała jeziora i góry. W czasach, gdy ludzie nie używali kalendarza, okresy dobrej i złej pogody nosiły nazwy bitew stoczonych przez Beirę i zwycięstw odniesionych przez duchy światła słonecznego i wzrostu. Ludzie władający językiem gaelickim nadal nazywają niektóre wiatry lutego i marca ich pradawnymi imionami — „gwiżdżący wiatr”, „zamiatacz” itd., o czym będzie jeszcze mowa w rozdziale drugim. Na północno—wschodnim wybrzeżu nawet ci rybacy, którzy nie znają gaelickiego, wciąż mawiają, że gwałtowne, południowo—zachodnie wiatry wiejące wczesną wiosną wywoływane są przez boginię burzy, nazywaną przez nich „Łagodną Annie”. Może być tym samym bóstwem, co Czarna Annis z Leicestershire i irlandzka Anu, której imię odnajdujemy w nazwie gór położonych w hrabstwie Kerry, „Paps of Anu”. W Szkocji opowieść o bogini zimy, Beirze, ma zasięg lokalny — i w konsekwencji jest ona bóstwem lokalnym. Wciąż pamiętana jest także Bride, pani letniego urodzaju, i istnieją piękne gaelickie piosenki o niej traktujące.
Także inne opowieści mają charakter lokalny. Ci, którym nieobce jest zachodnie wybrzeże wiedzieć coś będą o możliwej do zaobserwowania, gdy pogoda dopisuje, niezwykłej przejrzystości otoczonych wierzchołkami górskimi jezior. Gdy nasi przodkowie ujrzeli góry, lasy, nagie klify i żywą zieleń otoczenia odbite w tafli wody, wyobrazili sobie „Krainę pod falami”, o której, co oczywiste, stworzyli opowieści. „Światła Północy” (aurora borealis), będące jednym z elementów zim na północy, również poruszyły ich wyobraźnię. Nazwali te jaskrawe i piękne wstęgi „Żwawymi” i „Radosnymi tancerzami” i wierzyli, że raz tańczyli, kiedy indziej zaś prowadzili wojnę. W nakrapianych czerwienią zielonych kamieniach zwanych krwawnikami widzieli przelaną krew rannych. Gdy wstęgi są wyjątkowo jasne, często czerwona chmura pojawia się pod nimi; to ludzie zwykli nazywać „jeziorem krwi magicznego ludu”.
W podobny sposób tworzono historie o niespokojnych wodach cieśniny oddzielającej wyspę Lewis od wysp Shant, wyobrażając sobie Niebieski Lud pływający między wyspami, w miejscu, które najbardziej sobie upodobali dla swych spotkań, gdzie próbowali zatapiać statki i łodzie. Rozmiłowani w poezji Szkoci uczynili Niebieski Lud poetami, i mawiali, iż okazywali oni łaskę tym żeglarzom, którzy potrafili — jako formę wyzwania, sprawdzian umiejętności — dokończyć wykrzyczane przez nich wersy. „Niebieski Lud” jest charakterystyczny dla Szkocji, w szczególności zaś dla jej północnozachodniego obszaru.
W innych opowieściach odnajdujemy żeńskie duchy wód wyczekujące przy brodach, grożące podróżnym nieszczęściem. Im szyki także mogli pokrzyżować ci, którzy posiadali wiedzę wystarczającą, by zapewnić sobie bezpieczeństwo.
Niemal wszystkie rzeki Szkocji stanowiły siedziby bogiń, jednak o wielu z nich nie przetrwały żadne opowieści. Charakter rzeki wskazywał na usposobienie bogini. Dla przykładu, bogini rzeki Forth była „głucha lub nie wydająca dźwięku”, ponieważ Forth jest stosunkowo spokojną rzeką; z kolei bogini Clyde była „oczyszczającą”, gdyż ludzie wiedzieli, iż rzeka ta wylewając oczyszczała ziemie, przez które przepływała, zabierając błoto i glinę w kierunku morza.
Wiele dawnych opowieści zostało, co oczywiste, utraconych, zaś te, które nam pozostały, są ledwie fragmentami dawnej mitologii. W różnych rejonach Szkocji istnieją odmiany legend, gdyż warunki lokalne się różnią.
Czytelnik może zadać pytanie, jak się stało, że opowieści z dawnych wierzeń przetrwały w czasach chrześcijaństwa. Jednym z powodów jest fakt, iż są powiązane z nazwami miejsc; innym — że pewne z nich zostały spisane stulecia temu przez wczesnych pisarzy. Jednym z pierwszych Szkotów zbierających stare legendy i poematy był żyjący w XVI wieku sir James MacGregor, dziekan Lismore. Jego tom manuskryptów nadal istnieje, i większość z nich można bez problemów odczytać. Nosi tytuł „Księga dziekana Lismore”.
Jednakże większą liczbę legend spisano ostatnimi czasy na podstawie przekazu ustnego. W czasach, gdy nie było książek, poeci i bajarze zapamiętywali swe utwory. Powtarzali je swym uczniom, ci zaś swoim. Tym sposobem poematy i opowieści przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Nawet dzisiaj można się natknąć na wielu posługujących się językiem gaelickim mężczyzn i kobiety potrafiących powtórzyć złożone z tysięcy słów utwory wyuczone na pamięć. Niżej podpisany znał staruszkę, której opowieści wypełniłyby księgę równie obszerną, co ta, którą trzymacie w rękach. Starzy deklamatorzy w rejonie Highlands, spośród których niektórzy nie potrafili ani czytać, ani pisać, nadal powtarzali pokolenie temu, praktycznie słowo w słowo, niektóre z poematów zebranych przez dziekana Lismore w XVI wieku....