średnica 11,5cm; 4szt./komplet; 72szt./karton
Cena: 18 zł / 1 szt.
Na dnie popielniczki znajduje się wtopione zdjęcie przepięknego zamku królewskiego w Chęcinach u podnóży gór Świętokrzyskich, przez które przebiega Szlak Zbójników karpackich. Zamek w Chęcinach to zamek królewski z przełomu XIII i XIV wieku, górujący nad miejscowością Chęciny, w województwie świętokrzyskim pod Kielcami.
Góry Świętokrzyskie to masyw górski położony w południowo-wschodniej Polsce, w centralnej części Wyżyny Kieleckiej. Obok Sudetów jedno z najstarszych pasm górskich w Polsce. Najwyższy szczyt to Łysica (612 m n.p.m.) w paśmie Łysogór. Nazwa gór pochodzi od relikwii Krzyża Świętego przechowywanych w klasztorze na Łysej Górze.
W Polsce zachowało się powiedzenie, że ktoś wygląda jak zbójca świętokrzyski, patrzy jak zbójnik świętokrzyski, co ma upamiętniać groźny wygląd i nieprzyjazne spojrzenie zbójników. Jak wyglądał zbój świętokrzyski, którego znamy z wielu przysłów: "straszny jak zbój ze świętokrzyskich lasów", "patrzy jak zbój ze świętokrzyskich lasów" albo "świadek z Łysej Góry".
Aby zapewnić sobie powodzenie w czasie zbójeckich wypraw, trzeba było zadbać o przedmioty przynoszące szczęście. W legendach świętokrzyskich do złodziejskich rekwizytów przynoszących szczęście należał ząb zmarłego (ząb albo część odzieży zmarłego, a zwłaszcza wisielca, w magii ludowej znajdują szerokie zastosowanie) oraz dłoń zmarłego, która jest wykorzystywana do usypiania domowników (trupią dłoń smarowało się masłem i podpalano tyle palców, ile w domu przebywało osób). Takie zabiegi należały do typowych rad zbójnickich.
Aby zostać zbójnikiem, należało zdać egzamin. Zbójnicy przyjmowali do swojej bandy tych, którzy nie okazywali bólu, gdy byli ranieni. Z kolei towarzyszem herszta zbójnickiego Janosika mogła zostać ta osoba, która skruszyła w ręce kamień, skoczyła z czubka jednego drzewa na drugie oraz wytrzymała przykładanie rozżarzonych węgli do brzucha. Bohaterowie legend z Gór Świętokrzyskich byli mniej idealizowani niż np. zbójnicy beskidzcy czy tatrzańscy, dlatego występują najczęściej jako pospolici rabusie. Wyjątkiem jest A. Malarski, który oddaje gospodarzowi z Rembiechowa zlicytowanego konia i przyprowadza krowę wdowie z Jędrzejowa. Przypisywane mu szlachetność, a także zuchwałość oraz brawurowe ucieczki sprawiają, że jest to zbójnik najbardziej podobny do Janosika.
Oryginalny w legendach świętokrzyskich jest motyw kobiety-zbójnika. Bohaterką kilku podań jest Barbara Rusinowska, która przewodziła bandzie zbójów grasującej w początkach wieku XVI. Jak głosi przekaz, powieszono ją w Radomiu w roku 1505 w butach z ostrogami, z mieczem i w męskim przebraniu. Oczywiście także w legendach o podtatrzańskich zbójnikach pojawiają się postaci kobiece, nie zajmują one jednak tak ważnego miejsca jak B. Rusinowska.
Legendy z Gór Świętokrzyskich i Podtatrza mają też swoje aktualizacje geograficzne. Wspólne dla zbójników jest to, że ukrywają się w jaskiniach. Zbójnicy mają również ulubione miejsca, w których chowają skarby – najczęściej są to w przypadku zbójników świętokrzyskich stoki Łysicy. Swoje życie kończą zaś na szubienicy na rynku w Kielcach.
Ze zbójnikami są też związane legendy założycielskie kilku wsi i miast położonych w Górach Świętokrzyskich i okolicach. I tak Szydłów według podania został założony przez zbója Szydłę, a Kakonin przez Kaka. Wystarczy na przykład przywołać etymologie ludowe nazw Secemin i Ostrowiec (Świętokrzyski) – miń Secę (jest to nazwa rzeki) i ostro (‘szybko’) jedź, a unikniesz napadu zbójników. Imiona zbójów są też w gwarze świętokrzyskiej określeniami ludzi złych, zwłaszcza złodziei, stąd ekspresywizmy: Malarski, Zakuta-Zarzycki oraz frazeologizm – {ktoś} daje się {komuś} we znaki jak Zakuta-Zarzycki.
Na Kielecczyźnie pojawiły się nawet komercyjne sposoby wykorzystania zbójnictwa: w reklamie śliwowicy z Szydłowa (na etykiecie zamieszczono wizerunek Szydły, legendarnego założyciela miasta), jako atrakcji turystycznej (udostępniono zwiedzającym jaskinię zbójecką niedaleko Łagowa).
Recepcję świętokrzyskiego zbójnictwa spotykamy też we współczesnej literaturze gwarowej z Kielecczyzny – np. Śpiewogra bożonarodzeniowa Alicji Imiołek (zbójnicy na czele z Kakiem oddają pokłon małemu Jezusowi). Do zbójnictwa jako zajęcia powszechnego w Górach Świętokrzyskich odniósł się również Stefan Żeromski: Przyrosły czasy nowe. Gdy stary zakonnik, kapelan u Świętej Katarzyny w czasie Podniesienia dźwigał na wysokość oczu ciężką złotą monstrancję i wśród błękitów dymów kadzidła patrzał w ciżbę ciasno w kościółku stłoczoną – chowali się jeden za drugiego i kryli twarze w dłoniach starzy „chłopcy” świętokrzyskich wiosek, co ta na sumieniu mieli przecie niejedno. Mówili bowiem szeptem najstarsi, że wtedy stary brat Kazimierz przez Przenajświętszy Sakrament widzi każdą zbrodnię ludzką jak na dłoni. Strach wielkooki szedł między chłopy.
Puszcza jodłowo - bukowa w Górach Świętokrzyskich dawały schronienie ogromnej ilości większych lub mniejszych rzezimieszków, opryszków, puszczaków, zbójników i oszustów. W Górach Świętokrzyskich znajdowały się bogate osiedla ludzkie i szlaki
handlowe, więc było kogo łupić i gdzie uciekać.