Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

ZABYTKI KRUSZWICY,GNIEZNA I KRAKOWA REPRINT 1866

27-07-2014, 20:09
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 50 zł      Aktualna cena: 39.99 zł     
Użytkownik dicentium
numer aukcji: 4421241044
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 5   
Koniec: 27-07-2014 19:50:00
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

AUTOREM KSIĄŻKI JEST JÓZEF ŁEPKOWSKI.


REGESTR.


Kruszwica, Goplo, Inowrocław, Strzelno, Mogilno, Rogoźno, Kcynia, Dobieszew-ko, Gołańcza, Żnin, Gąsawa, Pakość,
Kościelec 115—188
Gniezno, Trzemeszno 37— 81
Akademia jagiellońska 257—370
Kościół akademicki ś. Anny w Krakowie . 389 — 403
Dawne warownie Krakowa 83—113
Kaplica Zygmuntowska w kat. krak. . . 19— 36
Kościół ś. Wojciecha w Krakowie . . . 221—249
Groby i pomniki Kościuszki i księcia J.
Poniatowskiego 189—220
Zabytki polskie z XVII wieku (archeolo¬
giczna notatka) 251—255
O poszanowaniu zabytków ojczystćj prze¬
szłości -. 1— 17
Recenzya nowych wydawnictw archeolo-.
giczno-architektonicznych 371— 387



1.
ojczystej przeszłości.
(Rzecz czytana na publicznem posiedzeniu Towarzystwa Naukowego Krakowskiego dnia 22 lutego 1862 r.)


(Łomu nieobojętne prace naukowe, a kto ba¬cznie śledzi drogi jakiemi na tćm polu duch ludzki idzie, dostrzeże z łatwością: że stólecie nasze pil¬niej niż ubiegłe wieki zwraca uwagę i badanie aa tę przeszłość ogromną, jaka mu w spuściźnie została.
Wprawdzie już XV i XVI wiek odradzał się ba¬daniem sztuki klasycznego świata, a są zbiory anty-kwarskie których istnienie od 200 i więcej lat li¬czyć się może ; przecież istotnie naukowe traktowa¬nie zabytków przeszłości od owych dopiero datuje się czasów, gdy w drugiej połowie zeszłego wie¬ku pogarda tego co dawne a stare, u ostatecznych znala/ia się granic. Chcemy przypomnieć te chwile gdy rewolucya rozwalała we Francyi groby, a na¬wet ciało naszego Leszczyńskiego wywleczone % trumny i szarpane po Nancy ulicach, dopiero
1*

blacharz Krantz rozbestwionej wydarł tłuszczy. Rozważając dążenia tych czasów w ostatecznych a przeciwnych sobie socyalnych kierunkach, rzec-by można: że pogarda i rozbrat z przeszłością ro¬dziły zarazem namiętne miłowanie wszystkiego co już pod grobowym legło głazem a wiekowym o-kryło się pyłem. Lada kamyczek, cegiełkę drobną, gwóźdź i kosteczkę, z czcią religijną w zbiorach składano. U nas Rzeczpospolita runęła wtedy — a więc nie dziw że namiętny patryotyzm chronił wszystko co ojczyste. Duch narodowy zdrętwiał w chwili upadku Polski, więc do świątyń Sybilli gotowi byli znosić po garstce nawet ziemię z grobów i mogił, myśląc iż narody nie z ducha, ale niby mityczuy Fenix z własnych popiołów odradzać się mogą. Ta miłość pamiątek zostałaby była wre¬szcie pieszczeniem się sentymentalnem z każdym okruchem przeszłości, gdyby nie trzeźwa nauka co tutaj przyszła odróżnić ważne od błachego, pa¬miątkę od zabytku sztuki, antykwarstwo od bada¬nia i studyum ścisłego. Archeologii dano odtwo¬rzyć minione wieki, aby teraźniejszość w ich spoj¬rzała oblicze a historya na stawionych przed jej trybunałem wyrok wydać mogła.
Gdy Winckełman, Zoega i Wisconti kł-adli pod¬waliny archeologii jako nauce, i nasze nazwisko niepospolitego badacza bóstw prylwickich da się doliczyć do pocztu europejskich z tego pola imion.

Jest nim Jan hrabia Potocki zmarły w 1815 roku, o którym nie da zapomnieć choćby już sam Ar¬chipelag wysp Żółtego morza, jego imieniem przez Klaprota nazwany, ów Potocki pisał po francuzku— więc rnoźe właściwiej rozpocząć szereg archeolo¬gów naszych od znakomitego Lelewela i Choda-kowskiego, dodając: żeśmy wcale nie ubodzy w tej gałęzi badań, stosunkowo nawet do nauk innych z większą traktowanych pilnością.
Bo też u nas i zachęta większa do szperań po grobach, jak skoro świetność ojczyzny jak owo słońce przy zachodzie, za mogiłami a kurhanami się skryła.
Idzie to i z duchem wieku — co nowe stawiać pra¬gnie a starego burzyć nie myśli. Stólecie XVII i XVIII waliło gotyckie świątynie lub je zdobieniem rokoko jakby loczkami peruki stroiło. Czasy te straciły już były smak klasyczny, a rozpływając się w idyllach nie umiały nawet zrozumieć roman¬tyzmu wieków średnich. Stało się wtedy z ludzko¬ścią jak z człowiekiem, co im sam mniej ma za¬sad moralnych, a na bojażni bożej opartej mądro¬ści; tćm skwapliwiej radby się zabrać do zrefor¬mowania świata, a zwalenia tego co przypomnie¬niem świetnej wielkości własną ma małość od¬krywa.
Dziś można zachowywać, chronić od upadku, pielęgnować i kochać zabytki sztuki i przeszłości.

a nie być mimo to konserwatystą pragnącym po* wijakami egipskiej mumii ducha ludzkiego skrę¬pować.
Czasy nasze chcą sąd sprawiedliwy wydać o tem co było minęło — więc upornie stróżujemy świątyni, budowli, i grobu każdego; aby przed tym trybunałem świadczyły o wiekach co w nich swo¬je zostawiły idee—abyśmy sądząc, zarazem naukę i przestrogę brali.
I jęła się też cała Europa do restauracyj katedr i sztuki zabytków »— uczeni prują ziemię szukając popielisk a szczątków, aby wyśledzić można drogi po których dawne plemiona i narody swoje wę¬drówki znaczyły.
Ludy związane w społeczeństwo zwykle wtedy dopiero ukazują się na tle dziejów, gdy miecz w rę¬kę wzięły. Naród który nie stanął nigdy na pobo¬jowisku z zwycięzkim sztandarem,, może mieć tyl¬ko brzask swego historycznego istnienia, a mija wśród świata jako zorza poranna, o której w po¬łudnie już nikt nie pamięta.
Błyski mieczów, łomot walki i łuny wojennej pożogi, rozdzierają zwykłe owe mgły co rodzących się królestw okrywają kolebki. Dla tego mogiły pobojowisk odwiecznych, są pierwszem polem, na którem archeologia zbiera plony swoje. Wydobyta z ziemi popielnica, miecz, zbroja, ozdoba stroju, naczynie na symbol przy trupie złożone; zestawiane,

porównywane z innemi a badane pilnie, dać mogą dowody jakie ludy i kiedy po tej ziemi przeszły. Grób opowie stopień oświaty tych plemion, a z szczątek z niego dobytych nawet o ich obyczajach i o este-tycznem sądzić można wykształceniu. X. Cochet, Varsae, Ritter, Klemm i innych tylu, niemal równie jasno odtworzyli przeszłość plemion kilku badając ich groby, jak Couvier postać mamuta z piszczelą odgadnął.
Mogiła tedy i urna grobowa, są pierwszemi przedmiotami od których archeologia swoje poczy¬na studya. Dalej podanie, pieśń, nuta, przysłowie i obyczaj, wyprowadzają badacza na to obszerne pole, zkąd już śledząc stopnie oświaty i wzajemne wpływy jednego narodu na drugi, przechodzi do rozkrycia tajemnic rytuałów religijnych, tłómacze-nia symbolów, odgadywania pism starych, ukła¬dania w systemata - monet, pieczęci, a rozjaśniania genealogicznych stosunków. Więc rozpada się nauka nasza na archeologią kościelną, grafikę, numizmaty¬kę, sfragistykę, dyplomatykę, heraldykę i dzieje kultury. Ztąd rozpatrując się w zabytkach budo¬wnictwa, rzeźby i malarstwa, przechodzi znów ba¬dacz do rozważania historyi sztuki, V;o stanowi jakby uwieńczenie drobiazgowych studyów.
Są co historyą sztuki pragmatycznie wykłada ną, tylko w zakres estetyki wlączyćby pragnęli. Przecież estetyka tak się ma do historyi sztuki,

jak psychologia do iizyologii człowieka; jak filo¬zofia historyi do samychźe dziejów. Filozofia a właściwiej mówiąc estetyka, wydobywa z historyi sztuki idee piękna,, archeologia zaś cechy szkół, wieku i rytualnych wpływów. Pierwsza, to jest fi¬lozofia, stawia historyą sztuki w stosunku do ogól¬nego rozwoju ducha ludzkiego, druga zestawia ją z dziejami, badając o ile te w danej epoce wy¬warły przeważny wpływ na sztukę.
Wskazaliśmy jak szeroce rozgałęziła się dziś archeologia jako nauka uważana; aby nawet mniej świadomy rezultatów tych badań pojąć mógł ile wszechstronnego pożytku spływa z takiego odtwo¬rzenia przeszłości oblicza.
Chcąc wskazać czyli i co zrobiła dla nanki Sek-cya naszego Towarzystwa oddana badaniom w tych kierunkach, pokrótce przebiegnę dzieje i co naj-główniejsze czynności Oddziału, którego zadaniem są studya nad przeszłością wraz z sztuk pięknych dziejami,
Prace podejmowane przez Towarzystwo na po¬lu archeologii, datują się od lat już dwunastu, kie¬dy w r. 1850 w skutku projektu Karola Rremera utworzono najpierw Komitet w celu opieki nad za¬bytkami przeszłości, który niebawnie w osobny rozwinął się Wydział. Pierwszym objawem życia tej nowej Sekcyi było wydanie wskazówki w celu nauczenia ogółu co jest właściwie zabytkiem sztu-

ki i przeszłości, zasługującym na poszanowanie i naukowe studyum. Gdziekolwiek zaszła w kraju ta broszura w tysiącach rozrzucona egzemplarzy, wszędzie jak najlepszy wywierała skutek, bo da¬ry nadsełane do muzeum i liczne zgłoszenia się do Towarzystwa, dowodziły, że uwaga publiczna zwróconą została na to co nieraz nieposzanowane niepowrotoie ginęło. Zaraz też jakby na dobrą wróżbę dla zbiorów przyszłych, zjawił się posąg Światowida, staraniem Towarzystwa sprowadzony do Krakowa. Wyżej tysiąca monet i medali, wiele dokumentów i zabytków domowej przeszłości, wpły¬nęło niebawnie do muzeów Jagiellońskiego uni¬wersytetu, z którym instytucya nasza aż do r. 1854 w ścisłem zostawała złączeniu. Obecnie kiedy w To¬warzystwie gromadzą się nadsyłane zewsząd sta¬rożytności, to podzielenie zbioru na uniwersytecki i nasz, niestosownością już samą pomoże zapewne do wyłączenia z majątku uniwersyteckiego tych zabytków przeszłości, które tam za pośrednictwem Towarzystwa wpłynęły. Muzeum nasze uporząd¬kowane już w nowym domu, niezadługo otwar-tem będzie dla publicznego użytku. Liczy ono około 300 przedmiotów starożytnych, 6000 mo¬net i medali, 200 pieczęci, a prawie 400 doku¬mentów.
Wystawa starożytności ur/ądzona w roku 1858, którą do świetniejszych owoców trudów Towarzy-

stwa zaliczyć możnaj przyczyniła się główcie do wzrostu pomnażającego się z dniem każdym mu¬zeum naszego. Może da Bóg, że kiedyś cały gmach Towarzystwa będzie świątynią ojczystych pamią¬tek, a narodowym zwać go będą domem.
Pomijając podejmowane przez członków arche¬ologicznego Oddziału spisy aktów archiwum miej¬skiego, zarządzone w całym kraju zbieranie napi¬sów pomnikowych, wreszcie tworzenie gabinetu odlewów, który ma dostarczyć na ozdobę mieszkań waszych popiersi królów z monumentów wawel¬skich; wspomnę o tych rozległych pracach jakie nam pożar Krakowa nasunął. Pomniki i zabytki sztuki uległe zniszczeniu w wygorzałych świąty¬niach, natychmiastowego wymagały ratunku. Te przerysować, by je choć dla naukowego zachować użytku; inne zabezpieczyć, inne wreszcie koszto¬wnie odnawiać wypadło. Głównie do kościołów 00. Franciszkanów i Dominikanów zwróciło To¬warzystwo czynność swoją. Wyrestaurowano tam przeszło 30 nagrobków, a nadto prócz 26 pomni¬kowych obrazów z wizerunkami biskupów krakow¬skich, jeszcze 12 portretów znakomitych Domini¬kanów i kilkanaście zabytków malarstwa szkół da¬wnych, do stanu pierwotnej przywrócono świetno¬ści. Między temi odnowionemi monumentami jest nagrobna płyta Leszka Czarnego.
Obecnie sarkofag Kazimierza Wgo potrzebujący

opieki, zwrócił na siebie uwagę i staranie nasze; a kości Bolesława Wstydliwego w kamiennym żłób¬ku tymczasowo w franciszkańskim złożone koście¬le, grobowcem uczcić pragniemy. Za tego króla z największego ucisku i rozerwania gotowała się Polska do odrodzenia w duchu i w materyalnej je¬dności w jaką ją Łokietkowe berło spoiło.
Napady Tatarów, krwawe a dramatyczne walki w rozrodzonym Piastów rodzie, apoteoza ś. Stani¬sława, wreszcie zastęp niewiast świętych jaśnieją¬cych w czasach tamtych; bogatym mogą być dla artysty materyałem do kompozycyi sarkofagu, któ¬ryby nam XIII uprzytomnił stólecie, nie mające do tąd grobowca coby o niem w naszym przypominał grodzie.
Jakkolwiek w tym zbyt ogólnym obrazie czyn¬ności Oddziału archeologicznego, pominęliśmy wy¬liczenie rozpraw czytanych przez Żebrawskiego, Muczkowskiego, Helzla, Siemieńskiego, Rogawskie-go, Załuskiego, Radwańskiego, Pola i obu Kreme-rów; a o pracach dokonanych przez delegacye li¬czne, korespondencyach i dyskusyach na 65 odby¬tych posiedzeniach, nawet wzmianki nie czynimy; to przecież jasno się okazuje: że czynności nasze więcej ku praktyce i utylitarnemu na razie pożyt¬kowi, aniżeli ku teoryom i abstrakcyjnym zacie-kaniom skierowane były. Opisując kilka tysięcy zabytków okazanych na wystawie, przedmioty na-

dsełane do muzeum i restaurując pomniki, zaraz w czynie realizowaliśmy teorye nasze.
W tem właśnie leży różnica kierunku badań ar¬cheologicznych przez nasz podejmowanych Oddział, a tych prac jakie wychodzą z francuzkich i nie¬mieckich naukowych Towarzystw. Im wolno roz¬dzielać siły na drobiazgowe studya; kiedy nam głó¬wnie i przedewszystkiem chodzi o gromadzenie w narodowe ognisko i tych iskierek życia co się w ojczystych grobach ukryły. Sąsiadom wolno a-nalizować przeszłość, czyniąc na niej niby na tru¬pie naukowe experytnenta; nam zaś tylko ją oży¬wiać i wskrzeszać potrzeba, aby nie utonąć w tych miałkich sprzeczkach gdzie najczęściej ca nawie hipotezy żagle swoje naukowa pycha rozdyma. Niemieccy uczeni analizą ważne rezultata zdoby¬wają w naukach — nam znać je, brać, stosować i dalej na własny przerabiać należy pożytek; z tą atoli bacznością: że inne są drogi i kierunki na¬rodowego ducha naszego, a proste naśladownictwo zwykle albo zwraca go z ojczystych torów przez Opatrzność wskazanych, albo tylko kopie liche za¬miast oryginałów wytwarza.
W urządzeniu wystawy starożytności okazało Towarzystwo najdobitniej to dążenie swoje ku praktyce więcej jak do teoretycznych skierowane studyów. Wprawdzie umiejętnie opracowany kata¬log zgromadzonych wtedy przedmiotów okaże żeś-

my i o naukowej nie zapomnieli stronie; przecież Komisya wystawy za g-łówny wtedy cel postawi¬ła sobie mówiące i wrażliwe zestawienie zabytków, a na drugim dopiero planie jej usiłowań było po¬rządkowanie działów w system umiejętny. Prze¬dewszystkiem chcieliśmy : aby sztandary o zwy-cięztwach mówiły, a rdzawe miecze i kajdany z jasyru ojczyste opowiadały dzieje.
W odnawianiu też spopielałych w czasie pożaru lub przez czas zniszczonych monumentów, podjęli¬śmy obowiązek który raczej obywatelskim jak ści¬śle naukowym nazwać się godzi.
Prawie tysiąc pomników i sarkofagów zostawiła przeszłość w kościołach krakowskich. Któż od dwóch prawie wieków troszczył się o te drogie dla nas zabytki? Monumenta krakowskie nie są wła¬snością miasta naszego, ani też proboszczów co ich w swoich strzegą kościołach, — to całemu narodowi przekazana spuścizna. Przecież niejeden oglądając Kraków, narzeka z obarzeniem, że pustka pajęczą nitką grobowce osnuwa, a pył ich bogate odzie¬wa ozdoby — nie pomyśli zaś podróżnik taki, że i do niego należy być opiekunem a stróżem ojczy¬stych zabytków. Toć zasłużeni nie zostawili hipotek coby dostarczyły funduszów na zlatanie ich trumien gdy się rozsypywać będą —szabla tylko, pióro i czyny, w narodu ich zahipotekowały pamięci.
Nie przeczę że osobista gorliwość duchownych

wiele uczynić może dla zachowania przeszłości za bytków,—przecież, kto żąda aby ksiądz własne upo¬sażenie na odnowę grobowców przeznaczał, ró-wnem prawem powinien sam przyczynić się gro¬szem własnym do podparcia tego co się rozpada a niszczy.
Głównym zasobem użytym przez Towarzystwo na restauracje pomników było 2000 złr. odkaża¬nych na te cele przez Komitet pogorzeli Krakowa i 3000 złr. przez hr. Augustową Potocką złożone. Fundusze te już wyczerpnięte zostały, a w uzyska¬niu nowych będziemy mieli dowód iż kraj uznaje pożytek pracy i trudów naszych w tym składa¬nych kierunku.
Wspominając o tętn konserwatorstwie, jeszcze słowo powiedzieć nam przychodzi o urzędzie kon¬serwatora zabytków pomnikowych, jaki od r. 1853 w Galicyi istnieje. Ustawa oddając konserwatorom pod opiekę to co z przeszłości zostało a dla sztu¬ki lub pamiątki zachowania godne, zaliczyła do ich obowiązków: sporządzenie inwentarzy, staranie się o zabezpieczenie zabytków od zniszczenia lub nieodpowiednej restauracji, zasiąganie opinii ludzi fachowych, wreszcie zostawanie w ścisłych nauko wych stosunkach z istniejącemi w kraju Towarzy¬stwami archeołogicznemi; zaś wpływanie na two¬rzenie nowych któreby w tym kierunku zamiłowa¬nie obudzać mog^y.

Konserwatorowie tacy mieli być mianowani po obwodach, a urzędnicy budownictwa odebrali in-formacye w jaki sposób czynnie im pomocni być mają do spełnienia obowiązków tak ważnych a za¬szczytnych zarazem. Przecież dziesięć lat ubiegło, a wiemy dopiero o istnieniu dwóch w Galicyi kon¬serwatorów. Krakowskiemu przypadło czuwać nad dźwiganiem z gruzów spalonych kościołów, a w tru-dnem zadaniu i pracy, tylko tej używał pomocy jakiej mu centralna wiedeńska Komisya dostarczyć mogła. Nasze Towarzystwo i tutaj w gorliwości o dobro publiczne wyprzedzić się nie dało, zanosząc prośbę do władz, aby konserwatorowie po obwodach mianowani byli. Dwóch; mimo obywatelskiego po¬święcenia z samej już fizycznej niemożności nie podoła zadaniom, które wymagają przedewszyst-kiem dokładnych wiadomości co i gdzie się ni¬szczy, a następnie spieszenia na miejsce by złemu zaradzić. Centralna wiedeńska Somisya jakkolwiek złożona z ludzi fachowych a istotnych miłośników zabytków przeszłości, przecież za daleko od nas aby zawsze na razie skutecznie popierać mogła kon¬serwatora działanie, — sądzimy więc, że wyjedna¬niem dla zabytków ojczystych zwierzchniej domo¬wej opieki Sejmu krajowego, ani się ubliży w czem-kolwiek konserwatorów powadze, ani się też straci tę naukową pomoc z jaką nasze Towarzystwo i wiedeńska Romisya, będą ich usiłowania popierać.

Kończąc, trudno pominąć, że są co zarzut czy¬nią Towarzystwu naukowemu, iż pilniej przeszło¬ści chroni niż się dniem dzisiejszym i jutrem za¬prząta. Że tak nie jest, okazało dopiero co od¬czytane sprawozdanie dostojnego naczelnika insty-tucyi naszej. Sekcya Towarzystwa kierująca prace swoje do badania zabytków ubiegłych wieków, nie góruje nad czynnościami innych Oddziałów, ale sty¬ka się tylko więcej z Wami, bo nie tyle praca w ciszy bibliotek, ile baczność na rozproszone po kraju zaby¬tki, naszem jest zadaniem. Tyle też tylko zrobić możemy, ile w kraju chętnej znajdziemy pomocy.
Usprawiedliwiliśmy tedy drogi i cele nasze.
Ten kierunek wskazały czynnościom Towarzy¬stwa usiłowania i prace prezesów Sekcyi: Mucz-kowskiego, Popielą, Karola Kremerą i Źebraw-skiego, po których odebrane w Oddziale przewo dnictwo, składam dziś w ręce pana Franciszka Paszkowskiego nowego na rok bieżący (186§) prezesa. Pod sterem tego zacnego obywatela a przy znanej gorliwości szanownych kolegów, pój¬dzie Oddział nasz dalej tradycyjnie wytkniętą dlań drogą. Nie wątpię, że się znajdą ofiary na dźwi¬ganie upadającjcb monumentów—bo któż nie czu¬je, że świetna historya nasza bez pomników co ją stwierdzają, wydałaby się światu poezyą tylko? Któż nie wie że te wawelskie groby, nie tego lub owego księdza, ale całego są własnością narodu?

Jeśli więc poszanowanie mamy dla popiołów wielkich ojców naszych, to nie oglądać się nam na edykta, ustawy i urzęda, ani spierać komu wła¬ściwiej spieszyć z opieką nad przeszłości i sztuki zabytkiem ; ale wdowim groszem i staraniem ogó¬łu, zachowujmy monumenta, te kamienne dziejów karty, któremi wieki wiekom znów o przeszłości przekażą świadectwo.


WIELKOŚĆ 18x12 CM,MIĘKKA OKŁADKA,LICZY 401 STRON.

STAN BDB/BDB-.

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 10 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA EKONOMICZNA + KOPERTA BĄBELKOWA.W PRZYPADKU PRZESYŁKI POLECONEJ PRIORYTETOWEJ PROSZĘ O DOPŁATĘ W WYSOKOŚCI 3ZŁ.KOSZT PRZESYŁKI ZAGRANICZNEJ ZGODNY Z CENNIKIEM POCZTY POLSKIEJ / .

WYDAWNICTWO KRAKÓW 1866 /ORYGINAŁ/
WAF WARSZAWA 1988 /REPRINT/
NAKŁAD 1000 EGZ.!!!
.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE