Dariusz Rott
KOBIETA Z PRZEMALOWANEGO PORTRETU
Opowieść o Annie Zbąskiej ze Stanisławskich i jej Transakcyji albo Opisaniu całego życia jednej sieroty [...] wyd. Katowice 2004, stron 183 + wklejka ilustr., bibliogr., fot., indeks osobowy, summ., Zsfg., oprawa miękka foliowana, format ok. 15 cm x 20,5 cm Nakład tylko : 300 + 50 egz. !!! Z notatki wydawniczej : Książka — pierwsza w piśmiennictwie naukowym monografia Anny ze Stanisławskich Zbąskiej, autorki wierszowanego pamiętnika z 1685 roku — składa się z ośmiu rozdziałów, zapoczątkowanych Krótką panoramą piśmiennictwa kobiecego w dawnej Polsce. Całość uzupełniają : wstęp, zakończenie, bibliografia (stanowiąca najpełniejsze w polskim piśmiennictwie naukowym zestawienie pozycji dotyczących Anny ze Stanisławskich w układzie chronologicznym). Książka zawiera zestawienie reprodukcji wizerunków autorki Transakcyji... oraz opis pasjonujących dziejów jej portretów. Obserwujemy niewiastę, skoligaconą z najzamożniejszymi rodami polskimi, która jawi się jako osoba obdarzona ogromną życiową energią, nie złamana przeciwnościami losu, kobieta niezależna, energiczna i śmiała, o sporym krytycyzmie i samodzielności, tolerancji oraz dużym zmyśle obserwacji, silnej i niezależnej osobowości. W XVII w. niewiele kobiet umiało pisać, jeszcze mniej pozostawiło po sobie utwory literackie i podejmowało tematy osobiste, a Anna Zbąska śmiało pisała o seksie. Transakcyja... to znakomite studium samotności, introspekcji i autoanalizy oraz interesujące przedstawienie w piśmiennictwie kobiecym własnych doznań uczuciowych oraz emocjonalnych więzi z innymi ludźmi, w tym świetnych konterfektów swoich trzech mężów. Publikacja może zainteresować historyków literatury, badaczy obyczajowości, historyków sztuki i wszystkich miłośników kultury dawnej Polski.
Fragment z książki :
Znamy dzisiaj trzy portrety Anny tertio voto Zbąskiej ze Stanisławskich.
Pierwszy zachował się w Lublinie w kościele SS. Szarytek.
Jest to portret w popiersiu, który ukazuje starszą kobietę zwróconą en trois quartes w prawo,
ubraną w ciemną, prawie czarną, suknię, która jest z przodu sznurowana
i wykończona dookoła okrągłego dekoltu falbanką z białej koronki.
Na szyi niewiasta ma sznur dużych okrągłych pereł. Na głowie natomiast
ma czepiec obszyty białą koronką i przewiązany czarną wstążką z kokardą z przodu.
Dość długie końce tego czepca opadają z obu stron głowy na ramiona.
Rąk nie widać. Ruszczycówna zwraca uwagę, że „w twarzy kobiety o dość grubych rysach
zwracają uwagę wypukłe oczy o ciężkich powiekach, garbaty nos i grube wargi".
Czy w innym miejscu: „Nie jest to twarz piękna ani młoda [...]. A jednak portret
ten fascynuje nas i nie pozwala oderwać od niego oczu.
Nieznany nam jeszcze artysta potrafił odczuć i przedstawić w obrazie silną
indywidualność swej modelki". Tło jest ciemnobrązowe. Z prawej strony u góry widnieje
tarcza z herbem Pilawa i literami A.Z.P.L. (Anna Stanisławska Podkomorzyna Lubelska).
Umieszczony na nim w lewym dolnym rogu napis, pochodzący prawdopodobnie z XIX
wieku informuje, że przedstawiono na nim... Emilię Niemyską,
która sprowadziła w 1730 roku SS Miłosierdzia do Lublina.
Nie przemalowano jednak herbu Pilawa (herbu Stanisławskich)
ani napisu A.Z.P.L. w prawym górnym rogu.
Drugi portret prawie identyczny z lubelskim - znajduje się w kościele
parafialnym w Dysie, w dawnym powiecie lubartowskim.
Portret dyski zamiast herbu Pilawa opatrzony jest herbem Zbąskich - Nałęcz,
prawdopodobnie dodanym później, nie posiada też błędnego zapisu dotyczącego
Emilii Niemyskiej. Portret ten odkrył ks. dr Ludwik Zalewski, kanonik kolegiaty
zamojskiej, na plebanii w Dysie koło Lublina u księdza Witkowskiego.
Ksiądz Zalewski odczytał przez lupę litery znajdujące się w otoku herbu Nałęcz:
A-A-S-P-Z-L. Ida Kotowa odczytała je jako
„Anna Zbąska-Stanisławska - Podkomorzyna - Ziemi - Lubelskiej".
Oba portrety są anonimowego autorstwa. Powstały prawdopodobnie równocześnie
w Lublinie lub województwie lubelskim najprawdopodobniej
niedługo przed śmiercią Anny i mogły być dziełem jednego malarza pracującego
dla misjonarzy. Oba też wymagają dziś konserwacji.
Cechuje je ciekawa charakterystyka twarzy, mocne usytuowanie postaci,
plastyczne opracowanie głowy, zaznaczające silną indywidualność portretowanej.
Głowę okrywa brzeżony koronkami duży czepek, który posiada dwa długie,
równo ucięte i rozwinięte końce.
Trzeci najbardziej znany portret znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie
(1[zasłonięte]670-16, nr inw. MP 4310 MNW) i zwany bywa portretem warszawskim.
Obecnie przechowywany jest w Pałacu w Wilanowie.
Po raz pierwszy został pokazany na wystawie Sztuka warszawska od średniowiecza
do połowy XX wieku w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1962 roku.
W katalogu wystawy pojawiło się jednak błędne stwierdzenie jakoby był to
„jedyny znany dotąd portret tej pisarki", powtórzone w kolejnym katalogu.
W rzeczywistości już dwa razy wcześniej reprodukowany był portret poetki
z kościoła parafialnego w Dysie. Pierwszy raz uczyniła to Ida Kotowa
w edycji Transakcyi... , a następnie odkrywca portretu ks. Ludwik Zalewski.
W 1967 roku portret ten wymieniono i zreprodukowano w jednym z tomów
Katalogu zabytków sztuki w Polsce.
Mnie jednak najbardziej interesuje płótno przechowywane dzisiaj
w Zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Oddział w Wilanowie.
Jest to posiadający cechy portretu reprezentatywnego obraz namalowany na płótnie
o wymiarach 87 x 67 cm, dla którego charakterystyczne jest monochromatyczne
zestawienie czerni i bieli. U góry portretu umieszczono napis łaciński:
ANNA DE STANISŁAWSKIE ZBĄSKA SVCCAMER LVBLIN. FVNDATRIX CONG: MISS: LVBL.
Napis podkreślał, że Anna była podkomorzyną lubelską i fundatorką
zgromadzenia misjonarzy lubelskich, a końcowe litery dwóch słów -
„Stanisławskie" i „Fundatrix" częściowo zakrywał welon.
Obraz został podarowany wraz z dwudziestoma pięcioma płótnami
przez zgromadzenie misjonarzy. Należał bowiem do serii wizerunków
dobroczyńców zgromadzenia z galerii dobrodziejów
w kościele św. Krzyża w Warszawie (prawdopodobnie jednak niektóre obrazy
uległy rozproszeniu i zniszczeniu) i znajdował się w ich warszawskim
domu zakonnym. Od 1869 roku, w pięć lat po kasacie klasztorów
w ówczesnym zaborze rosyjskim portrety te były notowane w warszawskich
zbiorach muzealnych. 10 stycznia 1869 roku obrazy te zostały przekazane
do Muzeum Sztuk Pięknych, a 7 grudnia 1879 roku do zbiorów Muzeum
Miasta Warszawy (obecnie Muzeum Narodowego).
Obraz przedstawiał, przed zdjęciem przemalówek, młodą kobietę w żałobie.
Stała ona, zwrócona en trois quartes w lewo. W dolnej krawędzi obrazu
widoczne były zarysy dłoni. W prawej dłoni dawało się zauważyć
trzymany kwiat (prawdopodobnie różę). Z lewej strony głowy na czarnobrunatnym
tle dostrzec można było fragment gładkiej kolumny z bazą,
która wznosiła się na wysokim cokole lub balustradzie.
Również po prawej stronie był mało widoczny zarys podobnej kolumny.
Prawa część tła obrazu była znacznie ciemniejsza niż lewa.
W stroju portretowanej dominowała czerń. Tak pisze o jej stroju
Janina Ruszczycówna:
„[...] czarny welon okrywał głowę, spływał na ramiona i łączył się dalej
z czernią sukni tak jednolicie ciemnej, że nie odznaczały się już w niej rękawy
ani inne szczegóły. Jedyną dekorację stanowił kołnierz z białej koronki,
układający się płasko szerokim pasem dookoła dekoltu.
Z przodu była do niego wpięta pod kokardą utworzoną z wiązki
kilkakrotnie złożonej czarnej tasiemki duża brosza, również przypominająca
swym kształtem bogatą kokardę i wysadzana cała szlifowanymi kamieniami
(zapewne diamentami), z większym kwadratowym kamieniem pośrodku.
U dołu broszy zwisała duża gruszkowata perła. Głęboki dekolt przesłaniała biała
przezroczysta materia, zapewne należąca do lekkiej sukni czy koszuli wkładanej
pod ciężką suknię wierzchnią. To przykrycie dekoltu [...] składało się jakby
z dwóch pasów (niższy deseniowy mógł być koronką) i było związane
czarną kokardką identyczną jak kokardka nad broszą. Szyję otaczał
sznur dużych okrągłych pereł. Z obu stron twarzy wysuwały się
spod welonu dwie gruszkowate perły użyte jako kolczyki; podobne dwie perły
zwisały spod welonu nad czołem. Wzdłuż twarzy były widoczne ciemne,
lekko falujące włosy, a dwa loki skręcały się kokieteryjnie po obu stronach czoła".
W 1962 roku w Pracowni Konserwacji Malarstwa w Muzeum Narodowym w Warszawie
w okresie przedwystawowym malowidło poddano jedynie ograniczonej konserwacji:
zdublowano płótna oraz oczyszczono i zabezpieczono powierzchnię obrazu.
Profesor Kazimierz Kwiatkowski wykonał wówczas w pracowni badawczej
Muzeum Narodowego w Warszawie zdjęcia rentgenowskie płótna.
Pozwoliły one dowieść, że całkowicie zmieniono koncepcję autorską,
a pierwotny obraz został w niektórych partiach zamalowany:
„Pod czarnym welonem w promieniach rentgena wyraźnie zarysowuje się
czepiec z broszami oraz loki, a w dolnych partiach widoczne białe rękawy z koronkami,
ręce oraz kwiat trzymany w prawej dłoni. Wyraźnie widoczne obcięcie
kompozycji u dołu, a sądząc z układu nici płótna, które nie wykazują odkształceń
powstających na brzegach przy naciąganiu płótna na krosna,
obcięcie dolnej partii jest dość znaczne. Badanie w promieniach pozafioletowych
dało bardzo słabe zróżnicowanie przemalówki kompozycji,
gdyż leżała ona pod grubą warstwą werniksu, który posiadał
bardzo silną fluorescencję. Jedynie z prawej strony nieco bardziej zaznaczył się
czarny welon, trochę przemalówka bazy kolumny, przemalówki włosów i karnacji.
Natomiast bardzo mocno zaznaczyły się szerokie retusze pochodzące
z późniejszego okresu i leżące na warstwie werniksu".
Pod zewnętrzną powierzchnią obrazu znajdowała się warstwa starsza.
Nie wiemy dokładnie, kiedy obraz mógł zostać przemalowany.
W takiej właśnie przemalowanej postaci płótno dotrwało do lat
sześćdziesiątych dwudziestego wieku.
Poważne prace konserwatorskie podjęto w 1966 roku, gdy obraz
był już w Galerii Portretów Osobistości Polskich w pałacu w Wilanowie.
Ich inicjatorką była mgr Janina Ruszczyc. Prace konsultowano z mgr Ireną Voisé
oraz mgr. Stanisławem Pawłowskim. Choć obraz nie wymagał natychmiastowej
konserwacji, jedynie w kilku miejscach na dole obrazu dublowany wosk
nieco się odklejał, a warstwa farby na obrazie w wielu miejscach
posiadała drobne wybrzuszenia, które były pokryte pociemniałymi,
szerokimi retuszami. Dół obrazu został przycięty, dlatego nie zachował się
oryginalny brzeg płótna. Tło obrazu natomiast przemyto i przelaserowano.
Pozwoliło to dowieść, że całkowicie zmieniono koncepcję autorską.
Prace konserwatorskie rozpoczęto przeprasowując na ciepło szpachelką elektryczną
na masę woskowo-kalafoniową dolną, podklejoną partię obrazu
oraz likwidując powstałe z lewej strony pęcherze. Nadmiar powstałej masy
usuwano za pomocą benzyny. Kolejnym etapem prac było usunięcie retuszy
oraz grubej warstwy werniksu. Usuwano je alkoholem, którego działanie
neutralizowano terpentyną balsamiczną. Alkohol posłużył również do usunięcia
części przemalówki. Jej resztę doczyszczano mechanicznie.
Po tych wstępnych czynnościach ustalono harmonogram
dalszych prac konserwatorskich. Podstawowym celem prac miało być
przywrócenie pierwotnej autorskiej koncepcji obrazu. Należało więc usunąć
przemalowania z twarzy i sukni. Podczas usuwania przemalowań okazało się,
że płótno w części tła oraz partie rękawów i czarna suknia zostało już kiedyś
nieumiejętnie przemyte i laserunkowej przemalówki nie da się obecnie
usunąć ze względu na duże zniszczenie powierzchni płótna.
Konserwacja musiała się więc ograniczyć do centralnej partii obrazu
(postaci sportretowanej kobiety). Tło oraz fragment bazy kolumny
oczyszczono jedynie z grubej warstwy werniksu.
Po procesie oczyszczania wszystkie ubytki warstwy malarskiej zostały
uzupełnione kitem kredowo-klejowym, a potem obraz przeciągnięto cienko
werniksem mastyksowo-terpentynowym.
Dokonano również za pomocą farb „Rembrandt" z odsączonym olejem
i dodatkiem werniksu mastyksowego niewielkiego punktowania płótna,
uzupełniając je tylko w najbardziej rażących miejscach.
Po wyschnięciu obraz powtórnie przewerniksowano. Wszystkie te prace
wykonała mgr konserwacji Anna Marconi - Bursze.
Nie wiemy dziś, dlaczego i na czyje polecenie obraz został przemalowany.
Pierwotnie suknię Anny na obrazie zdobiły obfite rękawy,
a na jej głowie znajdował się czepek symbolizujący mężatkę.
Czy obraz został przemalowany po śmierci jej ostatniego męża,
kiedy to Anna pozostała w stanie wdowieńskim do końca życia?
Nie wiemy też dlaczego ten pierwotnie być może całopostaciowy portret
został zmniejszony.
To jedyny znany dotąd portret Stanisławskiej z okresu młodości.
Dwa pozostałe (znajdujące się w Lublinie i Dysie)
zostały wykonane znacznie później.
O młodzieńczym portrecie Stanisławskiej pisał również Henryk Gawarecki:
„[obraz -D.R.] przedstawia młodą kobietę we wzorzystej kolorowej sukni,
przybranej w koronki. Sznur pereł otacza łabędzią szyję.
Z portretu patrzą na nas oczy o przenikliwym spojrzeniu, zdradzające pewność siebie,
egoizm i pobłażliwość. Z czasem rysy twarzy straciły swą wyrazistość,
zaokrągliły, a czepiec wdowi stał się przybraniem głowy".
Polemikę z taką „wizją" przedstawiła Zofia Vogelgesang:
„Pani Zbąska nie jest na portrecie ponętna. Wyraz jej twarzy odczytuję
inaczej niż p. Gawarecki. Oczy jej zapatrzone w siebie [sic! - D.R.]
wyrażają ciężkie przeżycia i zawody życiowe [...] .
Ale gdy weźmiemy do pomocy wyobraźnię i zobaczymy te same sarnie oczy
rozbłyśnięte iskierkami uśmiechu i półuśmiech zmysłowych warg z bielą zębów,
nie zdziwimy się, że Wenus rzuciła ogień w serce p. Zbąskiego.
Oddanie dwóch mężów dla dobra Ojczyzny, a zapewne i upadek majątku
po wojnach szwedzkich wyrzeźbiły jej rysy".
Półuśmiech zmysłowych warg... No, cóż... Pozostawię ten fragment bez komentarza.
Zabiegi konserwatorskie pozwoliły odkryć pierwotną znacznie ciekawszą
kompozycję obrazu. Zmianie uległ wyraz twarzy Stanisławskiej.
Stała się ona bardziej plastyczna, o ciemnych oczach, wąskich brwiach,
nosie i ustach, „zyskała także więcej wdzięku i kobiecości i jakby odmłodniała".
Jej głowę pokrywał pierwotnie nie welon, lecz mały i skromny czepek,
który z przodu był ozdobiony pasmem białej koronki, a po bokach był upięty
wielkimi broszami. Przemalówka ukryła też spadający na czoło rząd jasnych loków,
które były skręcone w krótkie rureczki. Niektóre z nich zostały zmienione
później w dwie perły i dwa ciemne skręcone loczki.
Po oczyszczeniu obrazu ukazały się z obu stron czepka upięte nad uszami
duże pęki ciemnych loków opadające aż do ramion.
Z prawej strony czepka odsłonięto kosztowną broszę w kształcie kokardy,
która była wysadzana drogimi kamieniami podobnymi do diamentów.
Różnicę koloru włosów Janina Ruszczycówna tłumaczy ówczesną modą.
Od połowy XVII wieku modne stają się fryzury rozszerzane z obu stron twarzy
za pomocą pęków fryzowanych włosów. Inaczej widzi tę kwestię
Karolina Targosz, która uważa, że „jasne loczki"
nad czołem to frędzle obrzeżające czepek.
Stanisławska byłaby więc kobietą niezwykle modną.
Odsłonięto także białe bufiaste rękawy, które zakończone były falbankami
z koronki i przewiązane dwukrotnie czarną wstążką.
Przeguby rąk otaczały prawdopodobnie rzędy pereł przypominające bransolety.
W trakcie konserwacji uzupełniono także prawą dłoń. Dopiero oczyszczenie
przemalówek pozwoliło dostrzec, że Stanisławska opiera ją
na przykrytym brązową serwetą stole. Lewa natomiast pozostała ucięta
przez krawędź obrazu. Ucięta została także róża, która po konserwacji
jest znacznie bardziej widoczna. Ucięcia te dowodzą, że najprawdopodobniej obraz
był pierwotnie większy, a następnie przycięto go.
Nie da się dzisiaj jednoznacznie ustalić, czy ubytek był duży.
Być może odcięto jedynie niewielki fragment podniszczonego płótna
i wtedy obraz byłby portretem w popiersiu. Nie można jednak wykluczyć,
że odcięto spory pas płótna, a pierwotnie obraz przedstawiał
całą postać Anny Stanisławskiej.
Należy przyznać rację Janinie Ruszczycównej, która napisała:
„Przywrócenie portretowi Anny ze Stanisławskich Zbąskiej
jego pierwotnego wyglądu można zaliczyć do rewelacji wśród naszych
doświadczeń muzealnych z lat ostatnich".
Stanisławska, która była zarówno urodzeniem, jak i małżeństwami
związana z najznaczniejszymi rodami polskimi,
a której opiekunem był Jan Sobieski, hetman, a późniejszy król
mogła być sportretowana przez jednego z najlepszych malarzy,
którzy wówczas pracowali w Polsce. Mógł to być malarz związany
ze środowiskiem stołecznym, może z dworem królewskim.
Portret ten, jak dowodzi - Janina Ruszczycówna - wyszedł najprawdopodobniej
spod pędzla polskiego malarza, który zetknął się ze sztuką najwybitniejszych
tworzących wówczas w Polsce malarzy, znał prawdopodobnie niektóre prace
autorstwa Daniela Schultza Młodszego, pozostawał w kręgu oddziaływania
malarstwa holenderskiego i flamandzkiego. Badaczka czyni to w oparciu o fakty,
znane z życia poetki, jej środowiska, ówczesnej mody,
próbuje sprecyzować datę namalowania obrazu, a także jego wartość
artystyczną oraz ikonograficzną. Tak zwany portret warszawski poetki
powstał zdaniem badaczki w okresie 1[zasłonięte]670-16, w okresie szczęśliwego
małżeństwa Anny z Oleśnickim.
Nie wiemy dzisiaj, dlaczego i na czyje polecenie obraz został przemalowany.
Czy takie było życzenie samej Zbąskiej i dokonano go jeszcze za życia
autorki Transakcyi... ? Może po śmierci Zbąskiego? Czy decyzję taką
podjęli misjonarze? Zdaniem historyków sztuki przemalowanie miało miejsce
za panowania Augusta II, na przełomie XVII i XVII stulecia, a więc już
tuż przed lub już po śmierci podkomorzyny lubelskiej.
Świadczyć o tym ma napis u góry obrazu oraz m.in. dwa skręcone loczki,
które odpowiadają modzie z lat 1[zasłonięte]690-17. Czy zmiana szczegółów
(głównie ubioru i biżuterii) na portrecie to jedynie przejaw ulegania zmieniającej się
modzie i potrzeba swoistej aktualizacji przedstawionej postaci?
Wszak przemalowania zdarzały się wówczas dość często.
Wszystkie znane nam dziś portrety Anny to ważna glosa
do dziejów barokowego malarstwa w Polsce...
SPIS TREŚCI : Wstęp Krótka panorama piśmiennictwa kobiecego w dawnej Polsce Stan badań Biografia Tajemnica przemalowanego portretu Ezop „Fawonijusz miły" „Że na koniu dobrze siedział, z tego mi się lepiej podobał" „Żałosne treny" Rekonesans badawczy Zakończenie Bibliografia (w układzie chronologicznym) Reprodukcje portretów Indeks osobowy Spis ilustracji Summary Zusammenfassung KAŻDY OFEROWANY EGZEMPLARZ JEST SPRAWDZANY W CELU WYKLUCZENIA EWENTUALNYCH DEFEKTÓW DRUKARSKICH ! ZAPRASZAM DO PRZEJRZENIA OFERTY KSIĘGARNI E-KODEKS NA AUKCJACH ALLEGRO !!! W przypadku dodatkowych pytań proszę przesłać wiadomość.
|