Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

XVII w. ANNA ZBĄSKA ZE STANISŁAWSKICH AUTORKA ...

06-02-2015, 21:53
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 16 zł     
Użytkownik E-KODEKS
numer aukcji: 5035489648
Miejscowość Gliwice
Wyświetleń: 3   
Koniec: 06-02-2015 21:26:05

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Dariusz Rott


KOBIETA Z PRZEMALOWANEGO PORTRETU

Opowieść o Annie Zbąskiej ze Stanisławskich
i jej Transakcyji albo Opisaniu całego życia jednej sieroty [...]


wyd. Katowice 2004, stron 183 + wklejka ilustr., bibliogr.,
fot., indeks osobowy, summ., Zsfg.,
oprawa miękka foliowana, format ok. 15 cm x 20,5 cm


Nakład tylko : 300 + 50 egz. !!!


Z notatki wydawniczej :

Książka — pierwsza w piśmiennictwie naukowym monografia Anny ze Stanisławskich Zbąskiej,
autorki wierszowanego pamiętnika z 1685 roku — składa się z ośmiu rozdziałów,
zapoczątkowanych Krótką panoramą piśmiennictwa kobiecego w dawnej Polsce.

Całość uzupełniają : wstęp, zakończenie, bibliografia (stanowiąca najpełniejsze w polskim piśmiennictwie naukowym
zestawienie pozycji dotyczących Anny ze Stanisławskich w układzie chronologicznym).
Książka zawiera zestawienie reprodukcji wizerunków autorki Transakcyji... oraz opis pasjonujących dziejów jej portretów.
Obserwujemy niewiastę, skoligaconą z najzamożniejszymi rodami polskimi, która jawi się jako osoba obdarzona ogromną
życiową energią, nie złamana przeciwnościami losu, kobieta niezależna, energiczna i śmiała, o sporym krytycyzmie
i samodzielności, tolerancji oraz dużym zmyśle obserwacji, silnej i niezależnej osobowości.
W XVII w. niewiele kobiet umiało pisać, jeszcze mniej pozostawiło po sobie utwory literackie i podejmowało tematy osobiste,
a Anna Zbąska śmiało pisała o seksie.

Transakcyja... to znakomite studium samotności, introspekcji i autoanalizy oraz interesujące przedstawienie
w piśmiennictwie kobiecym własnych doznań uczuciowych oraz emocjonalnych więzi z innymi ludźmi,
w tym świetnych konterfektów swoich trzech mężów.

Publikacja może zainteresować historyków literatury, badaczy obyczajowości, historyków sztuki
i wszystkich miłośników kultury dawnej Polski.

 

Fragment z książki :

 


Znamy dzisiaj trzy portrety Anny tertio voto Zbąskiej ze Stanisławskich.

Pierwszy zachował się w Lublinie w kościele SS. Szarytek.

Jest to portret w popiersiu, który ukazuje starszą kobietę zwróconą en trois quartes w prawo,

ubraną w ciemną, prawie czarną, suknię, która jest z przodu sznurowana

i wykończona dookoła okrągłego dekoltu falbanką z białej koronki.

Na szyi niewiasta ma sznur dużych okrągłych pereł. Na głowie natomiast

ma czepiec obszyty białą koronką i przewiązany czarną wstążką z kokardą z przodu.

Dość długie końce tego czepca opadają z obu stron głowy na ramiona.

Rąk nie widać. Ruszczycówna zwraca uwagę, że w twarzy kobiety o dość grubych rysach

zwracają uwagę wypukłe oczy o ciężkich powiekach, garbaty nos i grube wargi".

Czy w innym miejscu: Nie jest to twarz piękna ani młoda [...]. A jednak portret

ten fascynuje nas i nie pozwala oderwać od niego oczu.

Nieznany nam jeszcze artysta potrafił odczuć i przedstawić w obrazie silną

indywidualność swej modelki". Tło jest ciemnobrązowe. Z prawej strony u góry widnieje

tarcza z herbem Pilawa i literami A.Z.P.L. (Anna Stanisławska Podkomorzyna Lubelska).

 

Umieszczony na nim w lewym dolnym rogu napis, pochodzący prawdopodobnie z XIX

wieku informuje, że przedstawiono na nim... Emilię Niemyską,

która sprowadziła w 1730 roku SS Miłosierdzia do Lublina.

Nie przemalowano jednak herbu Pilawa (herbu Stanisławskich)

ani napisu A.Z.P.L. w prawym górnym rogu.

 

Drugi portret prawie identyczny z lubelskim - znajduje się w kościele

parafialnym w Dysie, w dawnym powiecie lubartowskim.

Portret dyski zamiast herbu Pilawa opatrzony jest herbem Zbąskich - Nałęcz,

prawdopodobnie dodanym później, nie posiada też błędnego zapisu dotyczącego

Emilii Niemyskiej. Portret ten odkrył ks. dr Ludwik Zalewski, kanonik kolegiaty

zamojskiej, na plebanii w Dysie koło Lublina u księdza Witkowskiego.

Ksiądz Zalewski odczytał przez lupę litery znajdujące się w otoku herbu Nałęcz:

A-A-S-P-Z-L. Ida Kotowa odczytała je jako

Anna Zbąska-Stanisławska - Podkomorzyna - Ziemi - Lubelskiej".

 

Oba portrety są anonimowego autorstwa. Powstały prawdopodobnie równocześnie

w Lublinie lub województwie lubelskim najprawdopodobniej

niedługo przed śmiercią Anny i mogły być dziełem jednego malarza pracującego

dla misjonarzy. Oba też wymagają dziś konserwacji.

Cechuje je ciekawa charakterystyka twarzy, mocne usytuowanie postaci,

plastyczne opracowanie głowy, zaznaczające silną indywidualność portretowanej.

Głowę okrywa brzeżony koronkami duży czepek, który posiada dwa długie,

równo ucięte i rozwinięte końce.

 

Trzeci najbardziej znany portret znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie

(1[zasłonięte]670-16, nr inw. MP 4310 MNW) i zwany bywa portretem warszawskim.

Obecnie przechowywany jest w Pałacu w Wilanowie.

Po raz pierwszy został pokazany na wystawie Sztuka warszawska od średniowiecza

do połowy XX wieku w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1962 roku.

W katalogu wystawy pojawiło się jednak błędne stwierdzenie jakoby był to

jedyny znany dotąd portret tej pisarki", powtórzone w kolejnym katalogu.

W rzeczywistości już dwa razy wcześniej reprodukowany był portret poetki

z kościoła parafialnego w Dysie. Pierwszy raz uczyniła to Ida Kotowa

w edycji Transakcyi... , a następnie odkrywca portretu ks. Ludwik Zalewski.

W 1967 roku portret ten wymieniono i zreprodukowano w jednym z tomów

Katalogu zabytków sztuki w Polsce.

 

Mnie jednak najbardziej interesuje płótno przechowywane dzisiaj

w Zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Oddział w Wilanowie.

 

Jest to posiadający cechy portretu reprezentatywnego obraz namalowany na płótnie

o wymiarach 87 x 67 cm, dla którego charakterystyczne jest monochromatyczne

zestawienie czerni i bieli. U góry portretu umieszczono napis łaciński:

 

ANNA DE STANISŁAWSKIE ZBĄSKA
SVCCAMER LVBLIN. FVNDATRIX CONG: MISS: LVBL.

Napis podkreślał, że Anna była podkomorzyną lubelską i fundatorką

zgromadzenia misjonarzy lubelskich, a końcowe litery dwóch słów -

Stanisławskie" i Fundatrix" częściowo zakrywał welon.

 

Obraz został podarowany wraz z dwudziestoma pięcioma płótnami

przez zgromadzenie misjonarzy. Należał bowiem do serii wizerunków

dobroczyńców zgromadzenia z galerii dobrodziejów

w kościele św. Krzyża w Warszawie (prawdopodobnie jednak niektóre obrazy

uległy rozproszeniu i zniszczeniu) i znajdował się w ich warszawskim

domu zakonnym. Od 1869 roku, w pięć lat po kasacie klasztorów

w ówczesnym zaborze rosyjskim portrety te były notowane w warszawskich

zbiorach muzealnych. 10 stycznia 1869 roku obrazy te zostały przekazane

do Muzeum Sztuk Pięknych, a 7 grudnia 1879 roku do zbiorów Muzeum

Miasta Warszawy (obecnie Muzeum Narodowego).

Obraz przedstawiał, przed zdjęciem przemalówek, młodą kobietę w żałobie.

Stała ona, zwrócona en trois quartes w lewo. W dolnej krawędzi obrazu

widoczne były zarysy dłoni. W prawej dłoni dawało się zauważyć

trzymany kwiat (prawdopodobnie różę). Z lewej strony głowy na czarnobrunatnym

tle dostrzec można było fragment gładkiej kolumny z bazą,

która wznosiła się na wysokim cokole lub balustradzie.

Również po prawej stronie był mało widoczny zarys podobnej kolumny.

Prawa część tła obrazu była znacznie ciemniejsza niż lewa.

 

W stroju portretowanej dominowała czerń. Tak pisze o jej stroju

Janina Ruszczycówna:

[...] czarny welon okrywał głowę, spływał na ramiona i łączył się dalej

z czernią sukni tak jednolicie ciemnej, że nie odznaczały się już w niej rękawy

ani inne szczegóły. Jedyną dekorację stanowił kołnierz z białej koronki,

układający się płasko szerokim pasem dookoła dekoltu.

Z przodu była do niego wpięta pod kokardą utworzoną z wiązki

kilkakrotnie złożonej czarnej tasiemki duża brosza, również przypominająca

swym kształtem bogatą kokardę i wysadzana cała szlifowanymi kamieniami

(zapewne diamentami), z większym kwadratowym kamieniem pośrodku.

U dołu broszy zwisała duża gruszkowata perła. Głęboki dekolt przesłaniała biała

przezroczysta materia, zapewne należąca do lekkiej sukni czy koszuli wkładanej

pod ciężką suknię wierzchnią. To przykrycie dekoltu [...] składało się jakby

z dwóch pasów (niższy deseniowy mógł być koronką) i było związane

czarną kokardką identyczną jak kokardka nad broszą. Szyję otaczał

sznur dużych okrągłych pereł. Z obu stron twarzy wysuwały się

spod welonu dwie gruszkowate perły użyte jako kolczyki; podobne dwie perły

zwisały spod welonu nad czołem. Wzdłuż twarzy były widoczne ciemne,

lekko falujące włosy, a dwa loki skręcały się kokieteryjnie po obu stronach czoła".

 

W 1962 roku w Pracowni Konserwacji Malarstwa w Muzeum Narodowym w Warszawie

w okresie przedwystawowym malowidło poddano jedynie ograniczonej konserwacji:

zdublowano płótna oraz oczyszczono i zabezpieczono powierzchnię obrazu.

Profesor Kazimierz Kwiatkowski wykonał wówczas w pracowni badawczej

Muzeum Narodowego w Warszawie zdjęcia rentgenowskie płótna.

Pozwoliły one dowieść, że całkowicie zmieniono koncepcję autorską,

a pierwotny obraz został w niektórych partiach zamalowany:

Pod czarnym welonem w promieniach rentgena wyraźnie zarysowuje się

czepiec z broszami oraz loki, a w dolnych partiach widoczne białe rękawy z koronkami,

ręce oraz kwiat trzymany w prawej dłoni. Wyraźnie widoczne obcięcie

kompozycji u dołu, a sądząc z układu nici płótna, które nie wykazują odkształceń

powstających na brzegach przy naciąganiu płótna na krosna,

obcięcie dolnej partii jest dość znaczne. Badanie w promieniach pozafioletowych

dało bardzo słabe zróżnicowanie przemalówki kompozycji,

gdyż leżała ona pod grubą warstwą werniksu, który posiadał

bardzo silną fluorescencję. Jedynie z prawej strony nieco bardziej zaznaczył się

czarny welon, trochę przemalówka bazy kolumny, przemalówki włosów i karnacji.

Natomiast bardzo mocno zaznaczyły się szerokie retusze pochodzące

z późniejszego okresu i leżące na warstwie werniksu".

 

Pod zewnętrzną powierzchnią obrazu znajdowała się warstwa starsza.

Nie wiemy dokładnie, kiedy obraz mógł zostać przemalowany.

W takiej właśnie przemalowanej postaci płótno dotrwało do lat

sześćdziesiątych dwudziestego wieku.

 

Poważne prace konserwatorskie podjęto w 1966 roku, gdy obraz

był już w Galerii Portretów Osobistości Polskich w pałacu w Wilanowie.

Ich inicjatorką była mgr Janina Ruszczyc. Prace konsultowano z mgr Ireną Voisé

oraz mgr. Stanisławem Pawłowskim. Choć obraz nie wymagał natychmiastowej

konserwacji, jedynie w kilku miejscach na dole obrazu dublowany wosk

nieco się odklejał, a warstwa farby na obrazie w wielu miejscach

posiadała drobne wybrzuszenia, które były pokryte pociemniałymi,

szerokimi retuszami. Dół obrazu został przycięty, dlatego nie zachował się

oryginalny brzeg płótna. Tło obrazu natomiast przemyto i przelaserowano.

Pozwoliło to dowieść, że całkowicie zmieniono koncepcję autorską.

 

Prace konserwatorskie rozpoczęto przeprasowując na ciepło szpachelką elektryczną

na masę woskowo-kalafoniową dolną, podklejoną partię obrazu

oraz likwidując powstałe z lewej strony pęcherze. Nadmiar powstałej masy

usuwano za pomocą benzyny. Kolejnym etapem prac było usunięcie retuszy

oraz grubej warstwy werniksu. Usuwano je alkoholem, którego działanie

neutralizowano terpentyną balsamiczną. Alkohol posłużył również do usunięcia

części przemalówki. Jej resztę doczyszczano mechanicznie.

Po tych wstępnych czynnościach ustalono harmonogram

dalszych prac konserwatorskich. Podstawowym celem prac miało być

przywrócenie pierwotnej autorskiej koncepcji obrazu. Należało więc usunąć

przemalowania z twarzy i sukni. Podczas usuwania przemalowań okazało się,

że płótno w części tła oraz partie rękawów i czarna suknia zostało już kiedyś

nieumiejętnie przemyte i laserunkowej przemalówki nie da się obecnie

usunąć ze względu na duże zniszczenie powierzchni płótna.

Konserwacja musiała się więc ograniczyć do centralnej partii obrazu

(postaci sportretowanej kobiety). Tło oraz fragment bazy kolumny

oczyszczono jedynie z grubej warstwy werniksu.

Po procesie oczyszczania wszystkie ubytki warstwy malarskiej zostały

uzupełnione kitem kredowo-klejowym, a potem obraz przeciągnięto cienko

werniksem mastyksowo-terpentynowym.

Dokonano również za pomocą farb Rembrandt" z odsączonym olejem

i dodatkiem werniksu mastyksowego niewielkiego punktowania płótna,

uzupełniając je tylko w najbardziej rażących miejscach.

Po wyschnięciu obraz powtórnie przewerniksowano. Wszystkie te prace

wykonała mgr konserwacji Anna Marconi - Bursze.

 

Nie wiemy dziś, dlaczego i na czyje polecenie obraz został przemalowany.

Pierwotnie suknię Anny na obrazie zdobiły obfite rękawy,

a na jej głowie znajdował się czepek symbolizujący mężatkę.

Czy obraz został przemalowany po śmierci jej ostatniego męża,

kiedy to Anna pozostała w stanie wdowieńskim do końca życia?

Nie wiemy też dlaczego ten pierwotnie być może całopostaciowy portret

został zmniejszony.

 

To jedyny znany dotąd portret Stanisławskiej z okresu młodości.

Dwa pozostałe (znajdujące się w Lublinie i Dysie)

zostały wykonane znacznie później.

O młodzieńczym portrecie Stanisławskiej pisał również Henryk Gawarecki:

 

[obraz -D.R.] przedstawia młodą kobietę we wzorzystej kolorowej sukni,

przybranej w koronki. Sznur pereł otacza łabędzią szyję.

Z portretu patrzą na nas oczy o przenikliwym spojrzeniu, zdradzające pewność siebie,

egoizm i pobłażliwość. Z czasem rysy twarzy straciły swą wyrazistość,

zaokrągliły, a czepiec wdowi stał się przybraniem głowy".

 

Polemikę z taką wizją" przedstawiła Zofia Vogelgesang:


Pani Zbąska nie jest na portrecie ponętna. Wyraz jej twarzy odczytuję

inaczej niż p. Gawarecki. Oczy jej zapatrzone w siebie [sic! - D.R.]

wyrażają ciężkie przeżycia i zawody życiowe [...] .

Ale gdy weźmiemy do pomocy wyobraźnię i zobaczymy te same sarnie oczy

rozbłyśnięte iskierkami uśmiechu i półuśmiech zmysłowych warg z bielą zębów,

nie zdziwimy się, że Wenus rzuciła ogień w serce p. Zbąskiego.

Oddanie dwóch mężów dla dobra Ojczyzny, a zapewne i upadek majątku

po wojnach szwedzkich wyrzeźbiły jej rysy".

 

Półuśmiech zmysłowych warg... No, cóż... Pozostawię ten fragment bez komentarza.

 

Zabiegi konserwatorskie pozwoliły odkryć pierwotną znacznie ciekawszą

kompozycję obrazu. Zmianie uległ wyraz twarzy Stanisławskiej.

Stała się ona bardziej plastyczna, o ciemnych oczach, wąskich brwiach,

nosie i ustach, zyskała także więcej wdzięku i kobiecości i jakby odmłodniała".

Jej głowę pokrywał pierwotnie nie welon, lecz mały i skromny czepek,

który z przodu był ozdobiony pasmem białej koronki, a po bokach był upięty

wielkimi broszami. Przemalówka ukryła też spadający na czoło rząd jasnych loków,

które były skręcone w krótkie rureczki. Niektóre z nich zostały zmienione

później w dwie perły i dwa ciemne skręcone loczki.

Po oczyszczeniu obrazu ukazały się z obu stron czepka upięte nad uszami

duże pęki ciemnych loków opadające aż do ramion.

Z prawej strony czepka odsłonięto kosztowną broszę w kształcie kokardy,

która była wysadzana drogimi kamieniami podobnymi do diamentów.

Różnicę koloru włosów Janina Ruszczycówna tłumaczy ówczesną modą.

Od połowy XVII wieku modne stają się fryzury rozszerzane z obu stron twarzy

za pomocą pęków fryzowanych włosów. Inaczej widzi tę kwestię

Karolina Targosz, która uważa, że jasne loczki"

nad czołem to frędzle obrzeżające czepek.

Stanisławska byłaby więc kobietą niezwykle modną.

Odsłonięto także białe bufiaste rękawy, które zakończone były falbankami

z koronki i przewiązane dwukrotnie czarną wstążką.

Przeguby rąk otaczały prawdopodobnie rzędy pereł przypominające bransolety.

W trakcie konserwacji uzupełniono także prawą dłoń. Dopiero oczyszczenie

przemalówek pozwoliło dostrzec, że Stanisławska opiera ją

na przykrytym brązową serwetą stole. Lewa natomiast pozostała ucięta

przez krawędź obrazu. Ucięta została także róża, która po konserwacji

jest znacznie bardziej widoczna. Ucięcia te dowodzą, że najprawdopodobniej obraz

był pierwotnie większy, a następnie przycięto go.

Nie da się dzisiaj jednoznacznie ustalić, czy ubytek był duży.

Być może odcięto jedynie niewielki fragment podniszczonego płótna

i wtedy obraz byłby portretem w popiersiu. Nie można jednak wykluczyć,

że odcięto spory pas płótna, a pierwotnie obraz przedstawiał

całą postać Anny Stanisławskiej.

Należy przyznać rację Janinie Ruszczycównej, która napisała:

Przywrócenie portretowi Anny ze Stanisławskich Zbąskiej

jego pierwotnego wyglądu można zaliczyć do rewelacji wśród naszych

doświadczeń muzealnych z lat ostatnich".

Stanisławska, która była zarówno urodzeniem, jak i małżeństwami

związana z najznaczniejszymi rodami polskimi,

a której opiekunem był Jan Sobieski, hetman, a późniejszy król

mogła być sportretowana przez jednego z najlepszych malarzy,

którzy wówczas pracowali w Polsce. Mógł to być malarz związany

ze środowiskiem stołecznym, może z dworem królewskim.

 

Portret ten, jak dowodzi - Janina Ruszczycówna - wyszedł najprawdopodobniej

spod pędzla polskiego malarza, który zetknął się ze sztuką najwybitniejszych

tworzących wówczas w Polsce malarzy, znał prawdopodobnie niektóre prace

autorstwa Daniela Schultza Młodszego, pozostawał w kręgu oddziaływania

malarstwa holenderskiego i flamandzkiego. Badaczka czyni to w oparciu o fakty,

znane z życia poetki, jej środowiska, ówczesnej mody,

próbuje sprecyzować datę namalowania obrazu, a także jego wartość

artystyczną oraz ikonograficzną. Tak zwany portret warszawski poetki

powstał zdaniem badaczki w okresie 1[zasłonięte]670-16, w okresie szczęśliwego

małżeństwa Anny z Oleśnickim.

 

Nie wiemy dzisiaj, dlaczego i na czyje polecenie obraz został przemalowany.

Czy takie było życzenie samej Zbąskiej i dokonano go jeszcze za życia

autorki Transakcyi... ? Może po śmierci Zbąskiego? Czy decyzję taką

podjęli misjonarze? Zdaniem historyków sztuki przemalowanie miało miejsce

za panowania Augusta II, na przełomie XVII i XVII stulecia, a więc już

tuż przed lub już po śmierci podkomorzyny lubelskiej.

Świadczyć o tym ma napis u góry obrazu oraz m.in. dwa skręcone loczki,

które odpowiadają modzie z lat 1[zasłonięte]690-17. Czy zmiana szczegółów

(głównie ubioru i biżuterii) na portrecie to jedynie przejaw ulegania zmieniającej się

modzie i potrzeba swoistej aktualizacji przedstawionej postaci?

Wszak przemalowania zdarzały się wówczas dość często.

 

Wszystkie znane nam dziś portrety Anny to ważna glosa

do dziejów barokowego malarstwa w Polsce...

 

 



SPIS TREŚCI :

Wstęp

Krótka panorama piśmiennictwa kobiecego w dawnej Polsce

Stan badań

Biografia

Tajemnica przemalowanego portretu

Ezop

„Fawonijusz miły"

„Że na koniu dobrze siedział, z tego mi się lepiej podobał"

„Żałosne treny" Rekonesans badawczy

Zakończenie

Bibliografia (w układzie chronologicznym)

Reprodukcje portretów

Indeks osobowy

Spis ilustracji


Summary
Zusammenfassung



KAŻDY OFEROWANY EGZEMPLARZ JEST SPRAWDZANY
W CELU WYKLUCZENIA EWENTUALNYCH
DEFEKTÓW DRUKARSKICH !


ZAPRASZAM DO PRZEJRZENIA OFERTY KSIĘGARNI E-KODEKS
NA AUKCJACH ALLEGRO !!!


W przypadku dodatkowych pytań proszę przesłać wiadomość.



 

Odbiór osobisty w Księgarni E-KODEKS jest możliwy wyłącznie

w Punkcie Dystrybucyjnym

Gliwice ul. Czapli 9

po wcześniejszym ustaleniu terminu.

 

Na życzenie książki wysyłamy za pośrednictwem Poczty Polskiej

(list polecony ekonomiczny lub list polecony priorytetowy, a powyżej 2 kg jako paczka pocztowa).