Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

WSPOMNIENIA GENERAŁA CZ. JARNUSZKIEWICZA 1[zasłonięte]888-19

24-01-2012, 5:14
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik ikonotheka
numer aukcji: 2031997404
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 21   
Koniec: 15-01-2012 19:50:00

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Okładka: twarda
Rok wydania (xxxx): 1996
Kondycja: bez śladów używania
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

TREŚĆ Z TYLNEJ OKŁADKI:



Generał CZESŁAW JARNUSZKIEWICZ (1[zasłonięte]888-19) -- bohater Polski Niepodległej, wrażliwy świadek epoki. Był więźniem X Pawilonu Cytadeli warszawskiej. Po wyroku skazującym na katorgę i dożywotni pobyt na Syberii uciekł po czterech latach z zesłania. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Walczył w Legionach i Grupie Poleskiej gen. Sikor-skiego w wojnie polsko-sowieckiej.
17 września 1939 roku dostał się do niewoli i trafił do obozu w Starobielsku. Cudem ocalał. Ponownie aresztowany wyszedł z moskiewskiej Łu¬bianki, ale w wojsku już nie służył.
To tylko kilka faktów z życia zawodowego oficera i artysty-kolekcjonera.
Wielkie, głęboko przeżyte wspomnienia. Fascynująca historia XX wieku.



Spis treści


Generał brygady Czesław Jarnuszkiewicz. Żołnierz - malarz - kolekcjoner.
Napisał Maciej Sobieraj / 5
Wspomnienia z lat 1[zasłonięte]905-19. Syberia / 19 Wymarsz. Potyczki pod Brzegami i Ksanami / 63
Znów w linii. Tarłów, Urzędów, Jastków (lipiec - sierpień 1915) / 71
Śmierć Sulkiewicza / 76
Budy Michałowskie (październik 1915) / 78
Zajęcie Nadwornej (maj 1919) / 84
«Nigde do zgubę nie przyndą Kaszube».
Z kaszubskim pułkiem przeciw Rosji Sowieckiej / 89
Przyczynek do sprawy tzw. wojny prewencyjnej / 115
Po trzydziestu trzech latach / 116
Znów na wolności. W niełasce u Andersa / 158



Generał brygady Czesław Jarnuszkiewicz. Żołnierz - malarz – kolekcjoner


Kiedy w 1989 r. opublikowałem w jednej z gazet lubelskich krótki szkic biograficzny poświęcony sylwetce Generała, właśnie taki tytuł wydał mi się najlepszy, by jakimś syntetycznym skrótem scharakteryzować 100-letnie życie, a zwłaszcza publiczną działal¬ność człowieka związanego krótkim, ale istotnym epizodem z dzie¬jami miasta nad Bystrzycą. Kilka tygodni później otrzymałem od córki Generała zaproszenie na wystawę poświęconą jej ojcu, zorganizowaną przez Muzeum Historyczne we Wrocławiu pod identycznym tytułem. Te trzy bowiem pasje były treścią jego długiego żywota.
Czesław Jarnuszkiewicz przyszedł na świat 27 sierpnia 1888 r. w Kochaniu na Ziemi Dobrzyńskiej (parafia Mokowo, powiat lipnowski). Jego rodzicami byli Izydor i Józefa z Sokołowskich. Był jednym z czworga rodzeństwa. Ojciec był właścicielem składu narzędzi rolniczych i nasion we Włocławku. Rodzice przenieśli się tutaj po sprzedaży majątku matki Generała w Sadlnie, a więc z Kujaw. Własna rodzinna ziemia Jarnuszkiewiczów i Sokołows¬kich, jej historia zapisana w dziejach wielu tutejszych szlacheckich rodzin, odcisnęła swe piętno na wychowaniu rodzeństwa Jarnusz¬kiewiczów. Przeszłość zaś rodu Sokołowskich herbu Pomian była bardzo żywa w domowej edukacji Czesława i jego rodzeństwa, co było poniekąd umotywowane tym, iż w dziesięć lat po urodzeniu się Czesława jego ojciec zmarł na tyfus brzuszny. Całe wychowanie spadło więc na matkę. Stąd nie mogą dziwić reminiscencje poja¬wiające się w korespondencji Generała z rodziną: «... wszystko, co się tyczy Matek, bardzo mnie interesuje. Bo Matka przekazuje synowi swoje cnoty i talenty»; «... Ania z Ostrowskich Jarnusz-kiewiczowa urodziła syna [prawnuka po bracie stryjecznym Karo¬lu] (...), oby Matka przekazała mu cnoty rodu Ostrowskich...»; «Wiemy, jak wiele wpływa na potomstwo Matka! A właściwie jej dary są wybitne...».

Prawie całą tradycję rodową wywodził z linii macierzystej Pomianów-Sokołowskich. Był to ród rycerski rozsiedlony na Ku¬jawach i uchwytny źródłowo od XIII w. W pierwszej połowie tego stulecia występuje Bronisz comes et palatinus Posnaniensis, fundator klasztoru cysterskiego w Gościkowie-Paradyżu. Wprawdzie historycy nie są pewni, czy był z rodu Wieniawitów, Godziembów, Łodziów, Doliwitów czy Pomianów, ale prawdopodobieństwo, że może chodzić o antenata Pomianów, na pewno istnieje. Bez¬pośrednim przodkiem jednak nie był, ponieważ umarł bezpotomnie. Pewnym natomiast antenatem był wojewoda Bronisz, aktywny współpracownik Władysława Łokietka przy jednoczeniu ziem Ko¬rony. Także w potrzebie grunwaldzkiej rycerstwo kujawskie licznie wzięło udział, a wśród nich bracia Chebda, Pomian i Jałbrzyk, z których ostatni -już w prostej linii antenat matki Jarnuszkiewicza - na czele pocztu stawił się pod chorągiew Juranda z Brudzewa. W następnych stuleciach kolejni Sokołowscy herbu Pomian też wyróżniali się wojskowo, walcząc pod Beresteczkiem (rotmistrz Wojciech), Wiedniem, w powstaniu kościuszkowskim, u boku Napoleona, w powstaniu listopadowym, a zwłaszcza styczniowym. Ta właśnie tradycja, która kształtowała patriotyczne pokolenie Józefa Piłsudskiego, wpłynęła także na następne pokolenie - «Pie-rwszej Kadrowej» i tych, co poszli jej szlakiem.
Pamięć o krewnych, którzy wyruszyli w pole bić się o wolną Polskę, była mocno kultywowana w rodzinie matki. Wspominano więc Konstantego Sokołowskiego z Kępki (wuj Generała), dowód¬cę «kolumny ruchowej» na powiat brzesko-kujawski. Brat matki, Mieczysław, ożeniony był z panną Mielecką, bratanicą naczelnika powstania na województwo mazowieckie. Inny Sokołowski, Teo¬dor, po upadku powstania musiał uchodzić do Galicji.
Charakteryzując tak szeroko środowisko rodzinne Generała w linii matki, nie można pominąć bliskich krewnych, rówieśników i ich dzieci, którzy w ostatniej wojnie złożyli ofiarę z życia na ołtarzu Ojczyzny. I tak, jeden z bratanków matki, Ludwik, zginął w Oświęcimiu, drugi, Mieczysław, w powstaniu warszawskim (był dowódcą IV Obwodu Armii Krajowej Ochota), a trzeci, Stanisław, był cichociemnym, schwytany przez Niemców został zamordowa¬ny w 1945 r. Nikt w linii męskiej matki nie przeżył ostatniej wojny!
Chociaż tak podkreślana przez Generała macierzysta tradycja rodzinna bez wątpienia miała wpływ na postawę jego kształtującej się osobowości w okresie dzieciństwa, to jednak i w rodzinie ojca także spotykamy się z przykładami postaw patriotycznych. Wpra¬wdzie w tym przypadku udokumentowana genealogia rodu Jar-

nuszkiewiczów herbu Lubicz nie sięga średniowiecza, to jednak w księgach grodzkich gnieźnieńskich z początków XVIII w. spotkać już można Franciszka Jarnuszkiewicza, burgrabiego ziemskiego wałeckiego. Jego synowie to Tomasz, kanonik po¬znański i proboszcz szamotulski, oraz Paweł, dziedzic Włosz-czonowa w parafii Janowiec. Dziadek Generała, Antoni, wziął udział w powstaniu listopadowym, za co został uhonorowany Krzyżem Virtuti Militari. Brat stryjeczny Czesława, Karol (uro¬dzony 21 października 1885 r. w Tomisławicach na Kujawach), był synem Stanisława i Heleny Sokołowskiej (starszej siostry matki Generała), służył w stopniu plutonowego w I Brygadzie Legionów od 1914 r. W bitwie pod Budami Michałowskimi był podkomendnym Czesława. Ranny w walkach nad Pilicą, po rekonwalescencji nie mó,gł już wrócić do służby (zmarł 19 lutego 1957 r. w Krakowie).
Młody Jarnuszkiewicz naukę w zakresie szkoły powszechnej pobierał we Włocławku. Ponieważ jednak w mieście tym nie było gimnazjum, matka wysłała go do Winnicy, do swojej starszej siostry Jadwigi Gutkowskiej. Tam miał się przygotować do egzaminu, by być przyjętym do szkoły. Nim doszło do stawienia się młodego Czesława przed komisją egzaminacyjną winnickiej szkoły, we Włocławku - staraniem miejscowych obywateli - otwarto sied¬mioklasową szkołę handlową i matka postanowiła oddać do niej syna. Było to prawdopodobnie około 1900 r. (dostępne mi materiały nie podają roku). Dość szybko wciągnął się do kółek samokształceniowych, które były kuźnią polskości, a zapewne także idei socjalistycznych. Ideologia ta nie była obca chłopcu, którego wujowie związani byli z Polską Partią Socjalistyczną (PPS). Konsekwencją tego był aktywny udział Czesława i jego kolegów w strajku szkolnym w 1905 r. Chociaż strajk inspirowała bezpośrednio Liga Narodowa, to jednak i PPS stojąca na gruncie polskości i niepodległości poparła ten strajk. Czesław i kilku jego kolegów «zaliczyło» miejscowe więzienie przez kilkanaście godzin.
Tocząca się na ziemiach Królestwa rewolucja skłoniła młodego Jarnuszkiewicza i grono jego przyjaciół do wstąpienia do Or¬ganizacji Bojowej PPS. Wnet rozpoczęli szkolenie w zakresie posługiwania się bronią i materiałami wybuchowymi pod okiem przysłanego instruktora. Nie zdążyli jednak wziąć udziału w żad¬nej akcji bojowej, ponieważ «wpadli» podczas jednego ze szkoleń. Nie będę tutaj szeroko opisywał tego incydentu, ponieważ sam autor pamiętników dość szczegółowo przedstawia wszystkie okoli¬czności «wpadki» i dalszych ich losów.

Jarnuszkiewicz i towarzysze początkowo w trakcie śledztwa siedzieli we włocławskim więzieniu, a następnie zostali przewiezie¬ni do słynnego X Pawilonu Cytadeli warszawskiej (w tej samej celi, w której umieszczono Jarnuszkiewicza, siedział kiedyś Piłsudski). Sąd wojenny skazał go «za należenie do stowarzyszenia, które miało na celu oderwanie niepodległej części Imperium, Królestwa Polskiego, i w tym celu posiadało broń oraz materiały wybucho-we» na 6 lat katorgi i dożywotnie osiedlenie na Syberii oraz utratę szlachectwa. Jego młody jeszcze wiek wpłynął na złagodzenie wyroku katorgi do 4 lat. I tak 18-letni Jarnuszkiewicz wyruszył na szlak, którym pędzeni byli od pokoleń tysiącami patrioci polscy, by najczęściej pozostawić w tych stronach swoje kości, ale i tam nie wyzbywali się oni marzeń o wolnej i demokratycznej Polsce. Nie wszyscy jednak zostawali na syberyjskim zesłaniu. Niektórym udawało się uciec. Do nich należał także Jarnuszkiewicz.
W 1910 r. zjawił się u swojej matki, ale szybko udał się do Galicji, gdzie swobodnie mógł się poruszać. Zaraz też odnalazł swoich dawnych kolegów z OB PPS i wstąpił do ZWC (Związek Walki Czynnej) i Związku Strzeleckiego. Kończy kurs oficerski, który daje mu stopień «oficera Związku» i prawo noszenia od¬znaki, tzw. parasola (otrzymało go 65 absolwentów). Swoje wro¬dzone zdolności plastyczne, rozwijane na Syberii, postanowił po¬głębić zapisując się do Akademii Sztuk Pięknych. Nie musiał składać egzaminu konkursowego, ponieważ prof. Józef Pankie-wicz uznał jego syberyjskie rysunki i akwarele za wystarczająco dojrzałe. Pod kierunkiem tego wybitnego polskiego impresjonisty i kolorysty Jarnuszkiewicz zaliczył 7 semestrów, uzyskując dobre, bardzo dobre i celujące oceny, a także nagrody i medale. W ostat¬nim półroczu 1914 r. na jednej z wystaw krakowskich plastyków za malarstwo i grafikę otrzymał srebrne medale i nagrody pieni꿬ne. Jego kolegami na Akademii byli przyszli generałowie: Kazi¬mierz Młodzianowski, Józef Kordian-Zamorski oraz marszałek Edward Rydz-Śmigły. Mają zresztą wspólne zdjęcie na ulicy krakowskiej, a «zdejmował» ich Jarnuszkiewicz. Akademię krako¬wską zaliczyli także generał Ludwik Bittner, generał Henryk Minkiewicz-Odrowąż, a paryskie studia z zakresu malarstwa od¬był generał Roman Kawecki (wcześniej w Krakowie studiował prawo). Architektami zaś byli generałowie Stanisław Bur-hardt-Bukacki i Stanisław Skwarczyński. Zresztą wielu legionis¬tów, nim I wojna i udział w niej zdecydowały o ich przyszłej wojskowej karierze, wcześniej kończyło lub studiowało na kierun¬kach «cywilnych», takich jak sztuka, architektura, filozofia, filolo-

gia, rolnictwo, handel, medycyna, chemia, by nie wspomnieć już o fakultetach politechnicznych. A czyż ich ukochany Komendant nie zaczynał od studiów medycznych!
Mimo odznaki «parasola», projektowanej nota bene przez kolegę z Akademii Sztuk Pięknych Włodzimierza Przerwę-Tet-majera, Jarnuszkiewicz nie wyszedł do Kongresówki z I Kad¬rową. Dopiero w tzw. drugim rzucie - już po zorganizowaniu strzelców w plutony, kompanie i baony, Jarnuszkiewicz na czele 2. kompanii IV baonu wyruszył na wojnę. Na postoju w Jakubo-wicach awansował na stopień porucznika. Następnie uczestniczył w potyczkach i bojach pod Opatowcem, w Ksanach, Budach Michałowskich, a w 1915 r., po przełamaniu frontu pod Gor¬licami przez armie austro-węgierskie, ponownie na Kielecczyźnie (Tarłów), a od czerwca na Lubelszczyźnie, miedzy innymi pod Urzędowem i Jastkowem. Stamtąd został odkomenderowany roz¬kazem pułkownika Sikorskiego, szefa Departamentu Wojskowe¬go NKN (Naczelnego Komitetu Narodowego), do Piotrkowa, w celu opracowania projektu umundurowania dla Legionów. Swoje przemyślenia opisał w 1916 r. w mało znanym szerszemu ogółowi czytelników artykule na łamach wychodzących w Piotr¬kowie «Wiadomości Polskich». Wybór Jarnuszkiewicza do roli eksperta «mundurowego» nie był przypadkowy. Predestynowało go do tego i wykształcenie, i pewne dokonania. Był bowiem projektantem słynnego orła strzeleckiego, który zdobił «maciejó-wki» I Kadrowej i innych legunów. W zmodyfikowanych wers¬jach stał się powszechnie używanym godłem Wojska Polskiego. Także dystynkcje oficerskie zaprojektowane jeszcze w 1913 r. przez Jarnuszkiewicza, w październiku 1914 r. w Jakubowicach rozkazem komendanta Piłsudskiego przyozdobiły kołnierze kur¬tek funkcyjnych legionistów (karmazynowy wężyk i odpowiednia liczba gwiazdek w zależności od stopnia: ppor. - jedna, por. - dwie, kpt. - trzy). Departamentowi Wojskowemu NKN cho¬dziło o ujednolicenie umundurowania, a może bardziej jego emb¬lematów, ze szczególnym uwzględnieniem tradycji narodowych. Podstawowe cechy noszonego wtedy ubioru polowego miały być jednak zachowane. Jarnuszkiewicz opracował taki projekt, a De¬partament rozesłał go do trzech brygad legionowych w celu zaopiniowania. Po burzliwych dyskusjach, kiedy zgodzono się na wprowadzenie jednolitego umundurowania, we wrześniu Austria¬cy przekształcili Legiony w Polski Korpus Posiłkowy, a projekt Jarnuszkiewicza stał się obowiązujący dla nowej formacji wojs¬kowej polskiej, przynajmniej z nazwy.

Zanim jednak doszło do tych ważkich decyzji organizacyjnych w stosunku do Legionów, Jarnuszkiewicz wrócił na pierwszą linię i objął dowództwo 6. kompanii (w 5. pp Legionów) po zabitym swoim koledze, artyście rzeźbiarzu Włodzimierzu Koniecznym. Walczył nad Stochodem na Polesiu, po czym przeszedł z Legiona¬mi do Baranowicz. Przejście Legionów pod zwierzchnictwo nie¬mieckie wiązało się znów ze zmianą umundurowania. Tym razem sami Niemcy zaproponowali Polakom mundury z kilkoma odróż¬niającymi, narodowymi elementami. Powołano specjalną komisję złożoną z szesnastu wyższych oficerów legionowych, a fachowymi konsultantami byli między innymi kapitan Jarnuszkiewicz i Woj¬ciech Kossak. Opinię swoją dał także Józef Piłsudski. Ostatecznie przyjęty nowy regulamin mundurowy wszedł w życie w 1917 r. Niejako na marginesie plastycznej działalności w wojsku, Jarnusz¬kiewicz swoje obrazy i szkice portretowe zaprezentował szerszej publiczności podczas wystawy «Legiony w sztuce» w Towarzyst¬wie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie (1916 r.) i w Zachęcie w Warszawie (1917 r.).
Kryzys przysięgowy w lipcu 1917 roku zapełnił obozy inter¬nowania legionistami, którzy odmówili złożenia przysięgi poddań¬stwa cesarzom niemieckiemu i austriackiemu. Odmówił także Jarnuszkiewicz i trafił do obozu w Beniaminowie. Po rozwiązaniu obozu, za zgodą swoich przełożonych, wstąpił w szeregi Polskiej Siły Zbrojnej w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie dowodził I baonem 2. pp, a jego dowódcą był pułkownik Ferdynand Zarzycki, legioni¬sta z II Brygady. Nie dane było jednak pułkowi walczyć razem. Sytuacja w austriackich guberniach pod koniec października 1918 r., kiedy monarchia Habsburgów rozpadała się, była tak nieustabili¬zowana, że władze niemieckie zdecydowały wysłać tam poszczegó¬lne baony «Polnische Wehrmacht» w celu utrzymania porządku. Podporządkowane też zostały one istniejącej w Warszawie Radzie Regencyjnej.
I baon (od 1 września 1918 r.) majora Jarnuszkiewicza został skierowany do Krakowa, ale na miejscu podporządkował się obejmującej władzę w Galicji Zachodniej Polskiej Komisji Lik¬widacyjnej, na czele z pułkownikiem Roją. Wydarzenia w Mało-polsce Wschodniej zmusiły polskie władze wojskowe do skierowa¬nia wszystkich sił w celu niedopuszczenia do zajęcia tej ziemi przez Ukraińców. Dzielnie bronił się Lwów. Baon Jarnuszkiewicza pod¬porządkowany został Grupie Operacyjnej (GO) generała Minkie-wicza, która rozpoczęła od zachodu, w kierunku na Lwów, wypierać siły ukraińskie, tocząc krwawe boje, między innymi pod

Starzawą, Chyrowem, Nowym Miastem, Rodatyczami, Wołczu-chami, Sądową Wisznią. W lutym 1919 r. utworzona została 3. DP Legionów, a dotychczasowe pułki PSZ dostały nową numera¬cję - 7., 8. i 9. pp Legionów. Baon Jarnuszkiewicza połączył się ze swoim macierzystym pułkiem, który przyjął nazwę 8. pp Legio¬nów. W dalszej ofensywie 3. DP Legionów skierowana została na południe od Lwowa, w kierunku na Stary Sambor i Pokucie, gdzie spotkała się z wojskami rumuńskimi, które uderzyły na ten teren od południa. Opisuje to szczegółowo Jarnuszkiewicz w swo¬im wspomnieniu o Nadwornej. Bardzo krwawe walki pułk toczył pod Brzeżanami i Przemyślanami, kończąc tam kampanię mało¬polską.
Rozwój sytuacji na froncie wschodnim zmusił dowództwo polskie do przesunięcia części sił na północ, nad Dźwinę. Tutaj major Jarnuszkiewicz w zastępstwie dowodził 8. pp Legionów biorącym udział w ofensywie styczniowej w 1920 r., docierając do Dryssy. Spodziewana formalnie nominacja na stanowisko dowód¬cy legionowego pułku nie nastąpiła. Jarnuszkiewicz, oficer z od¬znaką «parasola», mocno to przeżył, ale w dowód rekompensaty powierzone mu zostało zadanie sformowania na Pomorzu 66. pp imienia Józefa Piłsudskiego. Z pułkiem tym podpułkownik (od 1 czerwca 1919) Jarnuszkiewicz związał się na całe siedem lat. W wojnie polsko-sowieckiej walczył w ramach 16. DP, która wchodziła w skład tak zwanej Grupy Poleskiej generała Włady¬sława Sikorskiego, wyróżniając się często w boju, co znajdowało wyraz w rozkazach pochwalnych dowódcy Grupy: «66. pp Kaszu¬bski prowadzony wytrwałą ręką ppłk. Jarnuszkiewicza, wycinając pułk Lenina pod Bobrujkami, nauczył bolszewików, co warte są pułki polskie, chociażby były w chwilowym odwrocie» (11 lipca 1920 r.); «Spokojny i ofiarny pułk Kaszubski, prowadzony zawsze tak świetnie przez ppłk. Jarnuszkiewicza, który jako d-ca Brygady dał dowody wysokiej wytrwałości bojowej, jak zawsze tak i obec¬nie służył jako wzór dla innych» (9 sierpnia 1920). W sierpnio-wo-wrześniowej operacji niemeńskiej 66. pp walczył w składzie XXXII Brygady Piechoty pułkownika Kraussa. I tutaj pułk i jego dowódca wykazali wielkie męstwo uhonorowane rozkazem, który miał być odczytany przed frontem oddziałów: «W walkach od dnia 19 do 24 września br. walczył 66. pułk na czele ze swoim świetnym komendantem, podpułkownikiem Jarnuszkiewiczem, przez 5 dni z przeważającym nieprzyjacielem - zdobywając Horo-dec...» (25 września 1920). Szczegółowo o tych bojach pisze generał Jarnuszkiewicz w swoim wspomnieniu.

Wkrótce po zawieszeniu broni 66. pp powrócił do swojego macierzystego garnizonu w Toruniu (później w Chojnicach i osta¬tecznie w Chełmie; I i III baon w Grudziądzu). Rozpoczęła się żmudna pokojowa praca szkoleniowa urozmaicana co roku świę¬tem pułku, podczas którego dowódca lub inni starsi oficerowie przypominali pełen chwały szlak bojowy kaszubskiego pułku, okupiony krwią wielu synów pomorskiej ziemi, którzy przelali ją wywalczając niepodległość Polski i broniąc jej bytu. Nie przypad¬kiem też na piersiach żołnierzy i oficerów pułku za kampanię sowiecką zawisło 28 Krzyży Virtuti Militari i 82 Krzyże Walecz¬nych. Z dumą też nosili kaszubscy żołnierze swoją odznakę, być może projektowaną przez samego dowódcę pułku, z herbowym Gryfem pomorskim w złotej koronie, wokół którego wygrawero¬wana była dewiza - i co ciekawe w gwarze kaszubskiej - «Nigde do zgubę nie przyndą Kaszube». Przypuszczenie, że Jarnuszkie-wicz był projektantem odznaki kaszubskiego pułku, można wnosić z tego, iż był on autorem projektu odznaki 8. pp Legionów, którym przez pewien czas dowodził. Można więc przyjąć, że organizując pułk i dowodząc nim przez 7 lat oraz będąc uznanym specjalistą w zakresie projektowania emblematów wojskowych, był również twórcą tej odznaki.
W 1923 r. Jarnuszkiewicz otrzymał awans na stopień pułkow¬nika. W zamachu majowym swojego Komendanta on i jego pułk nie wzięli udziału (dwa pozostałe pułki 16. DP miały wesprzeć wojska wierne rządowi i prezydentowi), chociaż jego dowódca był człowiekiem bliskim Komendantowi, a i sam pułk nosił jego imię. Pułkownik Jarnuszkiewicz z pułkiem rozstał się w kwietniu 1927 r., ale nie całkowicie, ponieważ jako dowódca piechoty dywizyjnej 16. DP pełnił zwierzchnie funkcje w zakresie szkolenia i taktyki już z wyższego szczebla dowodzenia. Warto tu podkreślić fakt, iż więzi zawiązane na polu bitwy, w pracy garnizonowej okazały się trwałe aż do śmierci Generała. Do końca życia patronował żoł¬nierzom 66. pp, i tym rozsianym w różnych krajach świata, jak i tym, którzy pozostali w Polsce. A na dowód tego związku w swojej ostatniej woli zażyczył sobie, aby nagrobek jego był zarazem pomnikiem ku czci kaszubskiego pułku. Myślę, że także sąsiedztwo garnizonu chełmińskiego z rodzinną ziemią kujaws-ko-dobrzyńską oraz pochodzenie większości żołnierzy, podofice¬rów, a pewnie i niektórych oficerów z tych stron miały swój wpływ na szczególny stosunek Generała do swoich podkomendnych.
W linii pozostawał Jarnuszkiewicz jeszcze przez trzy lata, by w lipcu 1930 r. przyjąć funkcję administracyjną w wojsku jako

zastępca dowódcy Okręgu Korpusu numer I w Warszawie z równo¬czesnym awansem na stopień generała brygady (ze starszeństwem od 1 stycznia 1930 r.). Po dwóch latach objął dowództwo okręgu warszawskiego i sprawował je do 1935 r. W 1934 r., w dniu Święta Niepodległości - 11 listopada, jako dowódca DOK I i garnizonu warszawskiego poprowadził wojskową defiladę na Polu Mokotow¬skim przed Marszałkiem. Stojąc w strzemionach konia i salutując szablą szwoleżerom, żołnierzom 36. pp Legii Akademickiej, 22. pp Dzieci Warszawy i innym jednostkom, nie przypuszczał, że znajdu¬jący się wyżej, na trybunie, prawie samotnie, jego ukochany Komendant ostatni już raz przyjmuje rewię swojego wojska.
W okresie pełnienia funkcji dowódcy OK I z ramienia Minis¬terstwa Spraw Wojskowych nawiązał ścisły kontakt z ośrodkami politycznymi emigracji niepodległościowej narodów zakaukaskich. Powierzenie tej delikatnej misji Jarnuszkiewiczowi nie było przy¬padkowe. Od pewnego już czasu obok zajęć wojskowych pochła¬niało go kolekcjonerstwo białej broni i studia nad historią szabli wschodniej. Wszak typowa polska karabela ma swój rodowód właśnie w szabli wschodniej. Studia teoretyczne zaowocowały szeregiem artykułów na łamach wydawanego, nie bez jego in¬spiracji, od 1934 r. miesięcznika «Broń i Barwa», któremu pat¬ronowało Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum WP. Generał Jar¬nuszkiewicz był współzałożycielem Stowarzyszenia i jego wielolet¬nim prezesem. Był też prezesem Towarzystwa Przyjaźni Pol-sko-Perskiej. W związku z tą ostatnią funkcją w 1934 r. zaproszo¬ny został przez szacha perskiego na uroczystości 1000-lecia uro¬dzin wielkiego poety perskiego Firdausiego i odsłonięcie jego pomnika. Podczas nieoficjalnych misji do Persji i Turcji mógł, poza sprawami służbowymi, prowadzić kwerendę źródłową doty¬czącą szabli wschodniej, co w przyszłości miało zaowocować obszernym studium historycznym na ten temat. Niestety, więk¬szość zebranego materiału spłonęła w Warszawie w 1939 r. Gene¬rał Jarnuszkiewicz jeszcze przed wojną wzbogacił zbiory Muzeum Wojska Polskiego w wiele cennych eksponatów. Już w 1917 roku do zbiorów wojskowych Muzeum Narodowego (przekazanych później do Muzeum Wojska) przekazał swoją odznakę «parasola», jak również dwie sztance i własny projekt strzeleckiego orła. Ponadto ofiarował inne pamiątki z okresu legionowego, na przy¬kład patki na kołnierze mundurów I Brygady (był ich projektan¬tem), medale i odznaki legionowe Wojska Polskiego i innych armii, osobiste pamiątki strzeleckie. Dział powstania styczniowego wzbogacił czapką powstańca, koszulą garibaldyjską i klamrą od

pasa, a dział biblioteczny licznymi drukami i rękopisami z obydwu powstań narodowych. Warto jeszcze wspomnieć, że czynił poszu¬kiwania genealogiczne w archiwach dotyczące jego antenatów, zwłaszcza tych po kądzieli, Sokołowskich. Planował bowiem napi¬sanie słownika biograficznego tej rodziny, bądź jej historię. W swojej powojennej korespondencji z rodziną w kraju z wielką uwagą odnotowuje wszystkie fakty związane z jakimiś nowymi odkryciami genealogicznymi w archiwach krajowych i cieszy się, że kolejna gałązka lub listek wzbogaca drzewo rodowe. Aby obraz tej charakterystyki był pełny, należy wspomnieć o jeszcze jednym zamiłowaniu - kolekcjonowaniu znaczków.
W 1936 r. Jarnuszkiewicz zostaje przeniesiony na równorzędne stanowisko dowódcy OK IX do Brześcia, a w dwa lata potem powraca do Warszawy i obejmuje komendę nad nowo utworzoną paramilitarną organizacją - Państwowym Urzędem Przysposobie¬nia Wojskowego i Wychowania Fizycznego. Był to okres zbierania się czarnych chmur nad Europą. Kraj musiał być przygotowany na każdą ewentualność, zwłaszcza młodzież, która jeszcze nie podlegała służbie wojskowej, musiała umieć udzielić wojsku wszechstronnej pomocy, na przykład w zakresie łączności, zaopa¬trzenia, dozoru, pomocy sanitarnej itp. A że ten wysiłek orga¬nizacyjny nie poszedł na marne, można było się przekonać pod¬czas kampanii wrześniowej i długich lat okupacji. Tysiące dzie¬wcząt i chłopców, gdzie mogło i jak mogło, pomagało wojsku. Wiele z nich straciło życie lub zostało kalekami, ale idea służby Ojczyźnie, którą kiedyś przekazał Komendant młodym chłopcom, a później przyszłym sztrzelcom i Iegunom, w osobie generała Jarnuszkiewicza znalazła wiernego ucznia i kontynuatora, a wśród młodzieży pierwszego pokolenia Polski niepodległej go¬dnego realizatora.
Podczas kampanii wrześniowej generał Jarnuszkiewicz wraz z całym Urzędem został ewakuowany na wschodnie ziemie Rze¬czypospolitej. 17 września wraz ze sztabem znajdował się w mająt¬ku Wysuczka w powiecie Borszczów (Taraopolskie) w pobliżu granicy sowieckiej. Na jego telefoniczne zapytanie Naczelnego Wodza, jak ma się zachować wobec wkraczających sowietów, odpowiedziano mu, że wojska te przychodzą nam z pomocą (!). W tej sytuacji nie mógł opuścić swojego miejsca zakwaterowania i wraz z podległymi mu oficerami dostał się do niewoli.
Znów, podobnie jak ponad 30 lat wcześniej, trafił na etap, który zawiódł go już nie na Syberię, ale do Starobielska. Nie trafił jednak na listę zaginionych. Uratował go prawdopodobnie fakt,

w opinii sledowatieli niezwykle obciążający, powiązania z irredentą ludów kaukaskich. W nieco innych, dużo bardziej dramatycznych okolicznościach, podobnie obciążający fakt pracy w Instytucie Studiów Wschodnich w Wilnie uratował profesora Swianiewicza, wiezionego już na miejsce egzekucji w lasku katyńskim.
Dość wcześnie, bo już w początkach listopada 1939 r. sowieci «wyłuskali» Generała z obozu i osadzili na Łubiance. Generał przetrzymał wielomiesięczne śledztwo i po wybuchu wojny niemie-cko-sowieckiej opuścił mury więzienia. Opisał to dość szczegółowo w kolejnej części swoich wspomnień, więc w tym miejscu chciał¬bym tylko zwrócić uwagę na jeden dość istotny szczegół. Pierwsze swoje kroki po uwolnieniu skierował do Muzeum Historycznego. Chciał poznać bogate zbiory białej broni znajdujące się w tym Muzeum. Nie mógł niestety zobaczyć zbrojowni na Kremlu, Orużennoj Palaty, ponieważ był to teren absolutnie wyłączony dla osób postronnych, a tym bardziej dla byłych wprawdzie, ale więźniów politycznych Łubianki, do których władze sowieckie nigdy nie miały zaufania, nawet gdy już występowali w roli sojuszników. Pasja kolekcjonerska i badawcza, której oddawał się w okresie międzywojennym, nie opuściła go wiec ani na chwilę. Nie wiedział jeszcze wtedy, że materiały, które tak pieczołowicie zbierał do swojego studium szabli wschodniej, spłonęły wraz z mieszkaniem we wrześniu 1939 r. Ale los dla Generała jeszcze raz miał się okazać łaskawy. Nie obejrzał wprawdzie kremlowskiej Orużennoj Pałaty, a zwłaszcza słynnej damasceńskiej szabli pers¬kiej cara Aleksandra I, która znajdowała się w skarbcu, ale mógł obejrzeć i porobić rysunki, a nawet uzyskać fotografie szabel znajdujących się w Muzeum Historycznym.
Oczywiście tego typu zainteresowania nie zaprzątały mu cał¬kowicie uwagi. Toczyła się wojna, a on był przecież generałem służby czynnej, więc obowiązkiem, ale i potrzebą przede wszyst¬kim był jak najszybszy przydział do wojska, które organizował inny polski generał, także więzień Łubianki, Władysław Anders. Niestety Jarnuszkiewicz zdawał sobie sprawę, że znalezienie się w służbie będzie trudne w sytuacji, kiedy dowództwo nad Polskimi Siłami Zbrojnymi w ZSRR sprawować miał właśnie generał An¬ders. Krótko przed wojną jako dowódca OK IX, a tym samym przełożony innych dowódców jednostek wojskowych stojących garnizonem w okręgu, popadł w dość przykry konflikt służbowy z Andersem. Liczył jednak na to, że osobiste anse w sytuacji wojny światowej pójdą na bok. Tak się jednak nie stało. Anders zapamię¬tał sobie dość dobrze dawne upokorzenie i postanowił odegrać się.

Nie pomogły interwencje Jarnuszkiewicza u generałów Sikorskie-go i Kukiela. Do wojska nie mógł wrócić. Zyskał tylko jedno - uwolnił się od zależności służbowej od Andersa, aczkolwiek nie było to łatwe, i wyjechał do Persji, którą już kilkakrotnie od¬wiedzał, ale w jakże odmiennych warunkach.
Na Bliskim Wschodzie Jarnuszkiewicz pozostał aż do 1947 r., przemieszkując głównie w Palestynie. Wrócił do swoich ukocha¬nych studiów nad białą bronią, ponownie też zaczął malować, dzieląc atelier z innym malarzem, Tadeuszem Terleckim. Udzielał się też w polskim środowisku naukowym skupionym podczas wojny w Palestynie, wygłaszając odczyty popularnonaukowe na temat sztuki Islamu.
W 1947 r. przeniósł się Jarnuszkiewicz do Londynu, gdzie już do końca jakże długiego i pracowitego życia pozostał. Stroniąc przed wojną od polityki, po wojnie też się nie angażował w swary i intrygi polskiego światka emigracyjnego. Pozostał wierny swym zainteresowaniom kolekcjonerskim, malarskim i historycznym. Wzbogacał swoimi cennymi przyczynkami źródłowymi kolejne zeszyty reaktywowanej po wojnie w Londynie «Broni i Barwy» i pisał dzieło swojego życia - Szabla wschodnia i jej typy narodowe, by zostawić ślad w kulturze narodowej, tak jak czynili to jego przodkowie, fundując kościoły i klasztory do dzisiaj istniejące na Kujawach. Nie jest łatwo wydawać na emigracji książki tak specjalistyczne, jak dzieło generała Jarnuszkiewicza. Znalazł się jednak wydawca, który w 500 egzemplarzach, w ładnej bibliofils¬kiej szacie wydał w 1973 r. tę znakomitą w swojej dziedzinie monografię. Autor nie żądał honorarium, a wszyscy znajomi i bliscy mu ludzie wiedzieli, że krezusem nie był, żył raczej w niedostatku, imając się różnych dorywczych prac, kiedy siły i zdrowie pozwalały mu na to. W połowie lat osiemdziesiątych odnowił zwój związek z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie i ofiarował mu szablę, kupioną w 1942 r. w Teheranie, która jest siostrzanym egzemplarzem szabli ofiarowanej carowi Aleksandro¬wi I przez szacha perskiego Fat-Ali-Kadzara, a przechowywanej obecnie w petersburskim Ermitażu. Jest to bez wątpienia jeden z najcenniejszych eksponatów warszawskiego Muzeum.
Mimo tęsknoty za krajem generał Jarnuszkiewicz do Polski nie wrócił i po stu latach jakże ciekawego, ale pracowitego i często tragicznego życia zmarł w Londynie 19 czerwca 1988 r. Jego prochy - w tym samym jeszcze roku, 16 września - zgodnie z ostania wolą spoczęły w kraju na Starych Powązkach, u boku swoich bliskich.

Czesław Jarnuszkiewicz był trzykrotnie żonaty. Pierwszy zwią¬zek małżeński zawarł 15 października 1918r. w Warszawie z Marią Jarnuszkiewicz (zmarłą 4 kwietnia 1981 r. w Polanicy Zdroju), córką stryja Pawła (dyrektora cukrowni w Dziukowie koło Kijo¬wa). Z małżeństwa tego pozostała córka Barbara (po mężu Maldi-ni) urodzona 19 sierpnia 1925 r. Związek ten został kanonicznie unieważniony w 1927 r. ze względu na zbyt bliskie pokrewieństwo, po raz drugi ożenił się z Marią Brochocką w lipcu 1935 r., biorąc ślub w prywatnej kaplicy majątu Stanisława Brochockiego, brata przyszłej żony, w Wareszkowie. Maria Jarnuszkiewiczowa w sierp¬niu 1940 r. zmarła w tragicznych okolicznościach na zapalenie opon mózgowych w więzieniu «Brygidki» we Lwowie, po aresztowaniu jej (wraz z pasierbicą Barbarą) na przełomie 1939 i 1940 r. przez władze sowieckie. Jej tragiczną śmierć opisała w swoich wojennych wspomnieniach W domu niewoli (Rzym 1946) Beata Obertyńska (pod pseudonimem Marta Rudzka). W trzeci związek małżeński generał Jarnuszkiewicz wstąpił 30 kwietnia 1947 r. w Jerozolimie, biorąc ślub w kaplicy Grobu Pańskiego z Janiną Marią Raciborską. Z dwóch ostatnich małżeństw dzieci nie pozostawił.
Generał Jarnuszkiewicz w dowód swoich zasług wojskowych i cywilnych był wielokrotnie odznaczany. Za boje w Legionach i wojnę polsko-sowiecką otrzymał Krzyż Srebrny Virtuti Militari oraz Krzyż Walecznych z trzema okuciami, Medal za Wojnę 1[zasłonięte]918-19 i Medal 10-lecia Odzyskania Niepodległości; za działal¬ność niepodległościową uhonorowany został Krzyżem Niepodleg¬łości z Mieczami. Posiadał też szereg odznaczeń cywilnych, jak Krzyż Oficerski i Komandorski Polonia Restituta, Krzyż Zasługi (złoty). Z odznaczeń nadanych przez rządy krajów zaprzyjaźnio¬nych wymienić należy: Krzyż Komandorski Francuskiej Legii Honorowej, węgierski Krzyż Zasługi, fiński Order Białej Róży z Gwiazdą, łotewski Krzyż z Gwiazdą oraz Wielką Wstęgę Bułgar¬skiego Krzyża Zasługi.
Żołnierz - malarz - kolekcjoner... tak, to były te zaintere¬sowania Generała, którym poświęcił prawie całe swoje życie. Ale jakim był człowiekiem, żołnierzem, malarzem, kolekcjonerem? Te oceny powinni wydać żyjący jeszcze podkomendni, archiwiści, krytycy sztuki, miłośnicy broni i barwy, bronioznawcy. Wydaje mi się jednak, że te fragmenty wspomnień, mniej lub bardziej obszer¬ne, najlepiej chyba ukazują sylwetkę Generała, i jako żołnierza, i jako człowieka. Decydując się na wydanie tych wspomnień nie kierowaliśmy się ich literacką stroną, bo w tym przypadku nie o to chodziło. Pragnęliśmy bowiem ocalić od zapomnienia cenny

z punktu widzenia historycznego przekaz źródłowy jednego z tych zawodowych oficerów najwyższej rangi, który swoich zaintereso¬wań nie ograniczał wyłącznie do dziedziny stricte wojskowej.
Prezentowany zbiór wspomnień z różnych okresów życia i pra¬cy generała Jarnuszkiewicza nie ma chronologicznej ciągłości. Jest to bez wątpienia mankament dla czytelnika zainteresowanego dziejami II Rzeczypospolitej. Dotkliwą luką jest milczenie na temat służby w Wojsku Polskim, poza małym fragmentem doty¬czącym tzw. wojny prewencyjnej, kampanii wrześniowej, pobytu na Bliskim Wschodzie. Wypełnić tej luki generał już nie zdołał. Zasadnicze i najobszerniejsze wspomnienia: Syberia..., Po 30 la¬tach..., Znów na wolności..., Z kaszubskim pułkiem przeciw Rosji sowieckiej, nigdy dotychczas nie były publikowane, podobnie drobniejsze relacje: Śmierć Sulkiewicza, Zajęcie Nadwornej, Budy Michałowskie, Wymarsz, Znów w linii..., Przyczynek do sprawy tzw. wojny prewencyjnej. Natomiast Potyczki pod Brzegami i Ksa-nami były już drukowane w książce Legiony na polu walki (Piotr¬ków 1915).
Chciałbym w tym miejscu wyrazić serdeczne podziękowanie osobom, które pomogły mi swoimi cennymi informacjami i mate¬riałami napisać wstęp. Przede wszystkim Pani Marii Jarnuszkie-wicz - wdowie po Generale, Pani Barbarze Jarnuszkiewicz-Mal-dini - córce, oraz Pani Zofii Stoltz, której informacje o dawniej¬szych dziejach rodu pozwoliły wzbogacić ten rys historyczny.
Maciej Sobieraj


WIELKOŚĆ 24X16,5 CM,TWARDA OKŁADKA,LICZY 175 STRON,15 ILUSTRACJI.

STAN :OKŁADKA BDB-,ŚRODEK BDB.

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / / W PRZYPADKU PRZESYŁKI ZAGRANICZNEJ PROSZĘ O KONTAKT W CELU USTALENIA JEJ KOSZTÓW / .

WYDAWNICTWO EDITIONS SPOTKANIA SYSTEM 1996.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE