.
WITAM NA MOJEJ AUKCJI
!
Michał Jagiełło
Wołanie w górach
.
Oficyna Przeglądu Powszechnego Warszawa 1991
.
fragment
" Lina, parę haków, środki opatrunkowe i już Zygmunt wiezie nas doliną. Przy leśniczówce zatrzymuje nas zakopiański taternik: „Dwie osoby utknęły w Kirkorze. Są przy nich dwaj wspinacze, zresztą wasi członkowie. Konieczny transport". Wysiadamy przy Herbaciarni. Zygmunt wraca do Pogotowia po zasadniczą ekipę, która pójdzie za nami niosąc nosze i inny potrzebny sprzęt. W. Cywiński ostro rusza pod ścianę. Za nim Krzysztof Dubiel - wrocławski fizyk kandydujący na ratownika-ochotnika. Przez parę minut próbuję dotrzymać im kroku, potem zwalniam - nie dam rady. Władek ma prawie pięćdziesiąt lat, a jest wciąż w formie nie gorszej niż ćwierć wieku temu. Imponujące. Gdy wychodzę z lasu, widzę ich obu pnących się żlebem. Powyżej nich sylwetka jednego z taterników. Wnet wiem więcej. Ojciec i syn próbowali pokonać trudny trzeci próg w Kirkorze, obaj są kontuzjowani; syn tkwi w żlebie, ma złamaną nogę, ojciec znajduje się na początku trawiastego zachodu, omijającego progi żlebu, jest przy nim drugi z taterników. A więc wyprawa musi działać dwutorowo. Dzięki łączności radiowej tak ważne informacje jak rodzaj urazów, którym ulegli poszkodowani, oraz dyspozycje dotyczące nieodzownego do transportu rannych sprzętu, docierają natychmiast tam, gdzie trzeba. Będąc zawieszony między „akcją" a „światem zewnętrznym" mam możliwość obserwowania mechanizmu wyprawy od wewnątrz i z pewnego dystansu. Moje radio wychwytuje każde słowo, nawet głośniejszy oddech tak Władka docierającego właśnie do rannego chłopca, jak i R. Janika i J. Kubicy podchodzących pod ścianę. Poniżej siebie widzę Piotrka Bukowskiego idącego z noszami przeznaczonymi dla ojca i słyszę R. Szadkowskiego taszczącego drugie nosze dla syna. Czasem odezwie się znad kierownicy Zygmunt kursujący na trasie Pogotowie - Herbaciarnia, czasem włączy się dyżurny w Centrali. Wiem też, że moim śladem idą Janek Tybor i R. Kubin. Jest spokojnie. Żadnych pokrzykiwań, ani śladu nerwowości. A przecież w żlebie już rozpoczęto opuszczanie rannego chłopca. Również my zabieramy się do roboty. Nasz „klient" ma złamaną rękę, płytkie rany na głowie i prawdopodobnie pęknięte żebro. Wstrząsają nim dreszcze. Stara się uspokoić drżące ciało, ale ciało nie chce go słuchać. Wyraźnie widać, że znacznym wysiłkiem woli panuje nad sobą; jest rozedrgany fizycznie, co jednak nie przenosi się na psychikę
.
.
ILOŚĆ STRON _______________ 397
STAN KSIĄŻKI _______________ kilka pierwszych stron pofalowanych ,
FORMAT KSIĄŻKI _______________ 14 x 20
FOTO zamieszczę po 20 – tej
Zapraszam na inne moje aukcje.
NA ŻYCZENIE WYSTAWIAM RACHUNEK
Towar wysyłam po wpłacie na konto
Książka zostaje wysłana odpowiednio zabezpieczona Wysyłam na adres zarejestrowany w Allegro
Nie sprzedaję przedmiotów za granicę
Odbiór osobisty niemożliwy Komentarz kupującemu wystawiam jako drugi Początek Wiesław
proszę doliczyć koszty transportu
ZAPRASZAM DO LICYTACJI
|