Okładka: miękka
Wymiary: A5
Stron: 176
Czy w Polsce mamy do czynienia z rusofobią? Jestem przekonany, że tak, nawet jestem tego pewien. To jest – jak określa klasyk – oczywista oczywistość. Mimo to rasowy rusofob nigdy się do tego nie przyzna. Powie: „Nie jestem żadnym rusofobem, ja tylko uważam, że polskie interesy stoją w sprzeczności z rosyjskimi”. Tak oto, nikt u nas nie powie otwarcie, że jest rusofobem. To w sumie optymistyczne, bo oznacza, że ludzie się tego wstydzą. Kiedy w którymś z tekstów wytknąłem zoologiczną rusofobię jednemu ze „speców” od rurociągów, który publicznie przekonywał, że „Rosjanie mają w genach skłonności ludobójcze” – ten się oburzył, przekonując, że Rosjan lubi.
Polska rusofobia istnieje i kwitnie. Pisał o niej niedawno w książce „Polskie i rosyjskie problemy z rosyjskością” prof. Andrzej de Lazari, jeden z niewielu ludzi nauki i pióra, który walczy z tą chorobą. Zdumiewa tylko jedno – że fala rusofobii zalewa nas 20 lat po upadku ZSRR, 17 lat po wyjściu z terytorium Rzeczypospolitej wojsk sowieckich, w 10 lat po wejściu Polski do NATO i w sześć po wejściu do Unii Europejskiej. To potwierdzenie jednej ze stalinowskich definicji, że walka klasowa zaostrza się w miarę budownictwa socjalizmu. Im dalej Rosja była od nas (politycznie, militarnie, kulturowo), tym ostrzej była atakowana, tym bardziej natarczywie nią straszono. To wskazuje na jedno – że istniały i istnieją ośrodki, które rusofobię w Polsce sztucznie hodują. Tak, bowiem rusofobia – jak powiedział mi niedawno w rozmowie mieszkający od ponad 60 lat w Polsce Serb – jest w nas hodowana. Przez całe lata prawie wszystkie media w Polsce (w większości zresztą nie polskie) prowadziły w stosunku do Rosji zimną wojnę. Jeśli o Rosji, to tylko źle. Stopień indoktrynacji, tendencyjności i zaciekłej nienawiści był na takim poziomie, że do złudzenia przypominało to czasy dawno minione. Pewien znajomy Rosjanin powiedział mi kiedyś: „To pouczające, polska mutacja „Newsweeka” jest wściekle antyrosyjska, a mutacja rosyjska antypolska”. Wystarczy przejść się po księgarniach i zobaczyć jakie książki o współczesnej Rosji u nas się wydaje – prawie wszystkie pochodzą z tego samego ośrodka, a jest nim obóz amerykańskich neokonserwatystów z ideologicznym rusofobem Robertem Kaganem na czele oraz kręgi przegranych w walce o władze w Rosji (Borys Bierezowski, George Soros). Do tego dochodzą tacy „dysydenci”, jak Władimir Bukowski czy Wiktor Suwowrow, których w krajach zachodnich nikt nie traktuje poważnie, a u nas uchodzą za wyrocznie (…)
Tym zbiorem tekstów z mojego bloga chcę pokazać, że nie można ulegać szaleństwu i demagogii. Taki jest nasz obowiązek, nie można bowiem dać się zepchnąć na margines wyznaczony przez ideologicznych Hunów. Jeśli myśl polityczna i myśl narodowa ma być myślą – nie może być zgody, by Hunowie wyznaczali reguły gry. Dotyczy to nie tylko tematu przewodniego tego zbioru, czyli rusofobii, ale także historii najnowszej, która stała się zajeżdżaną przez nawiedzonych i zacietrzewionych „historyków” kobyłą. Dlatego ten zbiór podzieliłem na dwie części – pierwszą poświęcam polemikom na temat najnowszej historii Polski, drugą Rosji i polityce wschodniej. Na zakończenie prezentuję teksty, jakie ukazały się na łamach tygodnika „Myśl Polska” i dotyczą poruszanego tutaj tematu. Chodzi tu przede wszystkim o tekst prof. Bogusława Wolniewicza, wygłoszony pierwotnie na falach Radia Maryja i za jego zgodą przedrukowany z uzupełnieniami na naszych łamach. Zamieszczam także tekst listu otwartego ks. prof. Czesława Bartnika z 2006 roku z apelem o poprawę stosunków polsko-rosyjskich. Ich głosy były jednak zagłuszane przez innych publicystów czy pseudopublicystów ze środowiska, z którym są związani. Wreszcie tekst publicysty Antoniego Koniuszewskiego o polskim mesjanizmie oraz moja recenzja biografii Józefa Mackiewicza, który stał się ideologicznym guru dla sporej części prawicy.