Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

**Wiosna HELIKONII** BRIAN W.ALDISS /opis/

24-01-2012, 4:32
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 12 zł     
Użytkownik GordonNinja
numer aukcji: 2040679578
Miejscowość Internet
Wyświetleń: 6   
Koniec: 16-01-2012 13:33:09

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 1989
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Moje inne aukcjeDodaj mnie do ulubionych























Witam, na tej aukcji sprzedaję...

~WIOSNA  HELIKONII
~



Autor: BRIAN W. ALDISS


Trzy pory roku według Aldissa,

część pierwsza


KLASYKA SCIENCE FICTION


Rok wydania: 1989

Liczba stron: 377

Oprawa: miękka lakierowana

Wydawnictwo: Iskry



Dwa tysiące pięćset ziemskich lat liczy helikoński rok.
Zima to czas fagorów, lato to czas ludzi.
Wiosna to wojna.
Wiosna to gorączka kości




Wielbicielom science fiction nie trzeba przedstawiać Briana W. Aldissa. Jednak ci, którzy swój romans z fantastyką rozpoczęli niedawno, powinni wiedzieć, że jest to autor wybitny, a jego książki obsypano prawie tyloma nagrodami, ile ich wydano. Może trochę przesada, gdyż spod pióra autora wyszło kilkadziesiąt powieści i zbiorów opowiadań. Jednak nie da się ukryć, że wielokrotnie najbardziej znaczące nagrody wędrowały właśnie w jego ręce. W Polsce ukazało się tylko kilka powieści z jego olbrzymiego dorobku. Oprócz helikoniańskiej trylogii wszystkie stanowią kanon science fiction. Powieści takie jak „Cieplarnia”, czy opowiadający o zagładzie ludzkości „Siwobrody” to najwyższa półka literatury fantastycznej.

„Wiosna Helikonii” otwiera kosmiczną trylogię, której kontynuacjami są „Lato...” oraz „Zima Helikonii”. Historia opowiedziana przez autora rozgrywa się na tytułowej Helikonii – małej planecie skomplikowanego systemu gwiezdnego oddalonego o kilkadziesiąt lat świetlnych od Ziemi. Nieprzypadkowo wspomniałem o naszej rodzimej planecie, wrócę jeszcze do tej kwestii. Tytuły mogłyby sugerować nader ograniczoną czasową opowieść, jednak powinniśmy pamiętać, że mamy do czynienia z systemem pozaziemskim, który niekoniecznie musi przypominać nasz swojski Układ Słoneczny, i – co istotne – nie przypomina go ani trochę. Składa się on z dwóch gwiazd krążących wokół siebie – piekielnie rozgrzanego Freyora i chłodnej Bataliksy, ona właśnie gości na swej orbicie Helikonię. Bataliksa obiega Freyora po orbicie eliptycznej charakteryzującej się nader wysokim mimośrodem, wobec czego kiedy jest w jego pobliżu, chłonie jego ciepło i przynosi Helikonii upalne lato. Gdy zaś sunie po rubieżach swej orbity, gdy Freyor staje się tylko odległym punktem, obdarowuje unoszoną przez siebie planetę mroźną zimą. Podróż po orbicie zajmuje Bataliksie kilkanaście tysięcy lat, wobec czego pory roku na Helikonii trwają tysiącleciami.

Warunki takie nie należą do najłatwiejszych i w ogromnym stopniu determinują życie istot zamieszkujących planetę. Latem Helikonią władają istoty humanoidalne, zaś sroga zima wynosi na tron cywilizację ancipitów. Oba gatunki pałają do siebie nienawiścią i, jeśli tylko nadarzy się okazja, staczają ze sobą ogromne bitwy o panowanie nad planetą. Do walk dochodzi jednak tylko wiosną, kiedy to ancipitowie nie zapadli jeszcze w letni sen, a humanoidzi nie ukryli się w podziemnych jaskiniach, by w nich przetrwać zimę.

Pierwszy tom powieści poświęcony został humanoidom. Bataliksa w swej drodze po orbicie zmierza powoli ku Freyorowi, przez co na Helikonii powoli, acz nieubłagalnie, nastaje wiosna. Oczywiście, zanim z powierzchni planety ustąpią śniegi, upłyną dziesięciolecia, jednak zmiany te znów napiszą historię gatunków zamieszkujących Helikonię.

Historia opowiedziana w książce jest tak monumentalna, jak tylko książkowa historia może być i w krótkiej recenzji doprawdy trudno ukazać więcej niż czubek góry lodowej z poruszanych przez Aldissa kwestii. To, co najbardziej mnie poruszyło i zachwyciło to rozmach z jakim pisarz tworzy fabułę. Można rzec, że historia gatunku humanoidów to taki rozwój ludzkości w pigułce. Podczas lektury jesteśmy świadkami jak z zamieszkujących lodowe pustkowia koczowniczych plemion, które w maleńkich grupach starają się przetrwać okrutne mrozy i najazdy ancipitów, rodzi się wielka i znamienita cywilizacja. Początkowo życiem humanoidów kierują podstawowe instynkty. Kwestia zaspokojenia głodu i utrzymania liczby osobników na poziomie umożliwiającym przetrwanie stopniowo zostaje jednak zastępowana coraz to nowymi potrzebami. Obserwujemy narodziny kultury. Widzimy, jak z tubylczych i brutalnych jednostek wyrastają filozofowie i naukowcy. Wybierający kroczenie tymi ścieżkami nie mają lekkiego losu i muszą stawić czoła nieufności i powszechnej ciemnocie. Zagłębianie się w fabułę wydobywa alegorię odniesioną do  ludzkości. Przy tworzeniu humanoidalnego ludu Aldiss wykazał się oczywiście ogromną fantazją, jednak obdarował go, a przez to napiętnował, tym co najgorsze w ludziach. Czytelnik może sobie uświadomić, ile trudu kosztuje wybitne lub nastawione indywidualistycznie jednostki wyrwanie się spod jarzma ustalonych norm. W książce Aldissa, w przeciwieństwie do historii ludzkości, to kobiety są tymi, które łamią ustalony porządek świata. Mężczyźni to wojownicy, twardzi i hardzi, nie mający czasu ani ochoty na wynoszenie się ponad znoje codziennego dnia. Mamy więc kobietę-czarodziejkę, która stara się zgłębić duchowość oraz jedną z jej uczennic, która odkrywa, że nie ma nic cudowniejszego niż nauka. Wspaniale nakreślił Aldiss rozwój nauki, a w szczególności astronomii. Czuć wręcz ten zachwyt z odkryć, które przynoszą porządek do nieuporządkowanego świata. Z biegiem czasu humanoidzi uczą się także doceniać miłość i uczucia.

Wspomniałem wcześniej o Ziemi. Otóż po orbicie Helikonii krąży stacja kosmiczna ludzi zamieszkiwana przez naukowców i badaczy. Nie ujawniając się i nie ingerując w losy planety, rejestrują oni wszystko co się na niej dzieje. Losy istot ją zamieszkujących transmitowane są następnie na Ziemię, gdzie przed ogromnymi ekranami ludzkość ogląda największy reality-show świata. Aldiss porusza temat Avernusa sporadycznie, ale nie sposób przecenić roli jaką pełnią te momenty. Spojrzenie zewnętrznym okiem na wydarzenia zachodzące na planecie jest fascynujące.  To, co dla humanoidów stanowi niezgłębione tajemnice przyrody w rzeczywistości, da się łatwo wytłumaczyć. Nie sposób wręcz opisać uczucia, które wzbudza choćby świadomość, że coraz częstsze zgony wśród humanoidów stanowią początek ogromnej epidemii. Bohaterowie nie mają o niej pojęcia, ale czytelnicy wiedza o niej dzięki „informacjom” z Avernusa. Chciałoby się wręcz krzyknąć: „nie to nie tak” albo „rozwijajcie naukę, badania, odkryjcie prawdę zanim będzie za późno”, jednak nie zostaje nam nic innego jak obserwować wydarzenia na planecie. Podobnie jak robią to ludzie na Ziemi. Czekają na to, co przyniesie jej mieszkańcom przyszłość.

Każdy, kto choć trochę lubi fantastykę, nie może obok trylogii przejść obojętnie. „Wiosnę Helikonii” przeczytać wręcz trzeba, a potem, no cóż, nie pozostanie nic innego jak zdobycie kolejnych dwóch części.
Powieść to wybitna i wspaniała.

(źródło; literatura.gildia.pl)


Książka po prostu fantastyczna. Środowisko bezpośrednio warunkujące kulturę, religię... Dwie zupełnie sobie obce, a przecież od milionów lat wzajemnie powiązane rasy rozumne toczące bezsensowną wojnę bez zwycięzców. Perspektywa historyczna trylogii o Helikonii poraża ogromem. Autor snuje opowieść opartą o pokolenia bohaterów, przyłącza się do dyskusji o pochodzeniu legend i podań. A nad tym wszystkim unosi się ziemskie obserwatorium orbitalne, którego podstawowym celem okazuje się kręcenie filmów dla telewizji przyszłości odległej o 6000 lat. Aldiss stworzył wielowarstwową wizję.

Wszechświat jest siecią delikatnych wzajemnych powiązań, nie wszystko jesteśmy zdolni zauważyć czy zbadać, chociaż nie ma wątpliwości, że tylko ograniczenia percepcji każą poszukiwać przyczyn zjawisk w magii czy religii. Jednak gdzieś głębiej to właśnie umysł kreuje zdarzenia. A jeszcze głębiej środowisko kreuje kształt umysłu.

Zatem jest to początek głęboko filozoficznej trylogii z gatunku, który dawno już przekroczył to klasyczne science-fiction, od której wprost nie można się oderwać. Jednakowoż autor każe nam się co jakiś czas zatrzymać w czytaniu. Na końcu książki.

                                                        (źródło: biblionetka)



stan Bardzo dobry - ( Książka pochodzi z mojej zlikwidowanej biblioteki, stąd minus za pieczęcie pobiblioteczne; poza nimi brak śladów użytkowania. Można powiedzieć, że jak na książkę 21- letnią - stan doskonały)

Książka,podobnie jak inne, zabezpieczona folią; stąd nie najlepsza jakość zdjęcia.






















Moje komentarzeNapisz do mnie