Wielu młodych uważa wszystkich starszych za "wapniaków", ponieważ niejeden z nich, sądząc, że wie wszystko lepiej, wydobywa ze skarbnicy swojej przeszłości "dobre rady" i uszczęśliwia nimi otoczenie, zamiast przekazywać prawdziwą mądrość, którą można by jakoś wykorzystać.
Kiedy młodzież mówi o starzeniu się lub o starości, kiedy młody człowiek myśli o ostatniej fazie ziemskiego bytu, to ma przed oczami obraz starego, wegetującego i zrzędliwego człowieka, dla którego nie ma miejsca w "nowoczesnym" społeczeństwie, gdyż to, co wygrzebuje on ze swojej przeszłości i co stara się narzucić młodym – pozornie pewnym siebie – ludziom za pomocą bardzo wielu słów, jest anachronizmem.
Obraz, jaki wielu młodych ludzi ma o starym człowieku, jest słuszny tylko w odniesieniu do tego starego człowieka, który już w młodości przestał się uczyć, aby się udoskonalać, a także duchowo rozwijać. Prawdę mówi przysłowie: "Kto się nie rusza, rdzewieje". Ten, kto na starość prezentuje młodzieży rdzę swojej przeszłości, traci resztę swojej godności i autorytetu. Młodzi ludzie odsuwają natrętnych "starych" ludzi na boczny tor. Komentują to tak: "Ile razy go spotykam, stale opowiada to samo". I niejeden młody człowiek mówi do drugiego: "Swoim powtarzaniem chce mi udowodnić, co jest słuszne, a co nie, chociaż tak naprawdę sam nie wie, o czym mówi".
Wielu młodych ludzi chciałoby otrzymać od starszych mądrość – mądrość starości, bez nacisku i prawowania się. Prawdziwa mądrość jest skarbem doświadczeń życiowych, na podstawie których stary człowiek potrafi pojąć w całej rozciągłości wydarzenia, okoliczności i ludzką naturę. Prawdziwa mądrość pozostawia każdemu bliźniemu wolność; z cierpliwością, wyrozumiałością i dobrocią podchodzi do niego z prawa wolnej woli, które nie jest skierowane na osobę i potrafi we właściwym czasie życzliwie milczeć. Ona nie wartościuje i nie potępia.
Ta mądrość, która uwalnia, gdyż udziela rady tylko wtedy, kiedy jest pożądana, nie spada sama z nieba [...].
Zapamiętajmy: To nie wiek czyni człowieka starym. Człowiek sam siebie czyni starym przez myśli pełne zawziętości i zazdrości oraz poniżające zachowanie wobec innych. Żadnego człowieka nie ominie przyjęcie do wiadomości, że zaczyna się starzeć. Człowiek starzeje się – ale starym staje się w wyniku fałszywego sposobu myślenia i postępowania.
Żadna energia nie zanika, również nasze myśli są energią i dlatego z czasem każdy staje się tym, o czym bezustannie myśli. Ten, kto w swoim ziemskim życiu stawia pozytywne akcenty, dodaje do swojego ziemskiego bytu całe lata, jak również rześkość i zdrowie.
Ten, kto odpowiednio wcześnie nauczy się roztropnie starzeć, nie będzie poddawał się starości. Ludzie, którzy w połowie swojego ziemskiego życia nie przestali się uczyć, pozostają duchowo ruchliwi, dynamiczni i pełni radości. Na starość nie będą rozczarowani i rozgoryczeni. Oni wiedzą, że każdy dzień przynosi wiele przyjemnych, jak i nieprzyjemnych sytuacji, ale przynosi też jeszcze więcej życia, żebyśmy z tego mogli skorzystać [...].
Po czym możemy poznać, czy chodzi o mądrość życiową czy ludzką? Mądrość życiowa zastanawia się, rzadko mówi o sobie, daje krótkie rady wtedy, kiedy są one wskazane lub pożądane; w przeciwnym razie milczy. Ludzka "mądrość" jest "mądrością przeszłości", która ciągle tylko mówi o sobie, nie wnikając w rozmówcę, nie przysłuchując się mu, żeby nauczyć się wnikać w jego sposób rozumowania. O mądrości życiowej nie świadczy także potrzeba narzucania młodemu człowiekowi stylu własnej przeszłości. To przecenianie samego siebie wskazuje na nieprzezwyciężony kompleks ludzkiego ja, który sprawia, że taki obstający przy swoim starszy człowiek wydaje się być wręcz zgrzybiały.
Młodzież chce robić swoje własne doświadczenia. Dlatego właśnie starsi ludzie powinni zostawić młodzieży wolną rękę. Jeśli jednak młody człowiek poprosi kogoś starszego o radę, to ten powinien wystrzegać się mentorskiego narzucania mu własnej przeszłości. Bowiem tylko ten, kto czerpie ze zdroju życiowej mądrości, udzieli mądrej rady, najczęściej w formie krótkiego pytania, tak aby w młodym człowieku mogło dojrzewać jego własne rozpoznanie.
Uświadamiajmy sobie stale, że każdy człowiek jest tylko gościem na ziemi. Młodzież dąży do sukcesów i zdobycia środków do życia, starszy człowiek szuka natomiast poczucia bezpieczeństwa. Takie jest z reguły życie na ziemi; jest to proces naturalny, polegający na rozwoju i przemijaniu, które są właściwe dla ziemskiego bytu. Ten, kto przez całe swoje życie nie szukał i nie znalazł wewnętrznego duchowego oparcia, na starość żyje w strachu, a często nawet ogarnia go panika, że może stracić to, co posiada, co zdobył, a co we wnętrzu nie czyni go bogatym – wręcz przeciwnie.
Właśnie na starość wielu znajduje się w tak zwanym "martwym punkcie", który wyraża się w poczuciu: "Nie przedstawiam już sobą żadnej wartości dla społeczeństwa; po co ja właściwie jeszcze żyję".
Zadajmy sobie pytanie: Czy codzienne chodzenie do pracy to naprawdę wszystko? Czy przypadkiem każdy dzień, także w podeszłym wieku, nie kryje w zanadrzu czegoś, co nada mu sens wówczas, gdy zaczniemy rozwijać swoje talenty, aby być kreatywnymi i robić to, co pragnęliśmy robić dawniej, a czego robić nie mogliśmy, gdyż pierwszeństwo miały inne sprawy?
Obojętnie w jakim jesteśmy wieku, powinniśmy każdemu dniu swojego ziemskiego bytu nadać sens i treść, tak żebyśmy mogli duchowo dalej wzrastać i rozwijać się w swoim myśleniu i postępowaniu. Pamiętajmy, że Duch w nas jest zawsze żywy i wiecznie młody. Zgodnie z prawem natury ten, kto daje możliwość rozwijania się w swojej duszy i w swoim ciele wiecznemu Duchowi, mieszkającemu w sednie duszy każdego człowieka, długo pozostanie dziarski i aktywny [...].