WIECZORY KALUKI. HOWARD JACOBSON, WYD. CYKLADY, STRON: 497, FORMAT: 15X23CM.
NAJBARDZIEJ ŻYDOWSKA POWIEŚĆ, JAKĄ KIEDYKOLWIEK NAPISANO
Jest w tej książce dziki, pełen złości, gromki i szyderczy śmiech, ale to śmiech na krawędzi. Komedia kataklizmu.
Max Glickman, brytyjski Żyd mieszkający w Crumpsall Park, powinien wieść pogodne życie u boku swej eleganckiej matki urządzającej wieczorki dla przyjaciół, którzy uwielbiają niemal tak samo jak ona karcianą grę kaluki, oraz ojca ateisty obwieszającego ściany zdjęciami ulubionych mistrzów boksu. Ale inne głosy szepczą mu uwodzicielsko o Buchenwaldzie, eksterminacji i niemożności zapomnienia.
Zafiksowany na punkcie zbrodni popełnionych przeciwko jego ludowi, ale nieumiejący żyć pośród swoich, Max wyprowadza się, żeni z gojką (gojkami) i rysuje komiksy o żydowskich cierpieniach, którymi nikt, a już najmniej sami Żydzi, się nie interesuje. Ale jest to znośne życie, całkiem znośne, dopóki jego dawno zapomniany przyjaciel z dzieciństwa, Manny Washinsky, nie zostaje wypuszczony z więzienia. Powolutku, nawiązując z nim kontakt i próbując zrozumieć, dlaczego zrobił Buchenwald z własnego domu dusząc gazem własnych rodziców, Max poznaje historię ortodoksyjnej rodziny Manny’ego, a zwłaszcza dzieje miłosnej afery jego brata z pół-Niemką. Na domiar złego wciąga się w obsesję Holokaustu, z której nie ma ani nie może być ucieczki.