Who Do We Think We Are


Who Do We Think We Are


Dystrybutor: emi music poland
Nośnik: 1 CD

Przesyłka już od 6,49 zł.


Who Do We Think We Are - opis

Album nagrywany w bardzo trudnym okresie dla grupy. Od wydania w 1970 roku Deep Purple praktycznie cały czas byli w trasie. Od czasu do czasu wpadali tylko do studia by nagrywać jakiś materiał. Materiał, który trafił na właśnie ten album. Wszystko odbywał się więc w biegu, często przerywane kolejnymi koncertami. To oczywiście musiało odbyć się na jakości muzycznej tego albumu. "Who Do We Think We Are" pozostający w cieniu wielkiej trójki: "In Rocka", "Fireball" i "Machine Head", wydany tuż po rewelacyjnym "Made In Japan", zawiera jednak kilka wspaniałych momentów i odstawianie go do lamusa jest z pewnością przedwczesne.
"Woman From Tokyo" to wspomnienie japońskich wojaży Purple. Jon Lord gra tu solówkę na fortepianie, co wcześniej (i później) zdarzało mu się niezwykle rzadko. Duży przebój po obu stronach Atlantyku, a także jedyny numer z "Who Do We Think We Are", który oparł się próbie czasu - choć nie jest to chyba najmocniejszy punkt płyty.
"Mary Long" - aluzja do postaci pani Mary Whitehouse, ówczesnej strażniczki brytyjskiej moralności. Melodyjny, utrzymany w średnim tempie numer, przyozdobiony oszczędną, lecz wysmakowaną partią Blackmore`a.
"Super Trouper" wyróżnia się jedynie interesującymi efektami dźwiękowymi. Poza tym jest to dosyć schematyczny, przewidywalny kawałek. Podobnie zresztą, jak następny w kolejności "Smooth Dancer". Ważnym elementem tego ostrego, rock`n`rollowego numeru (inspiracja "Speed King" miejscami wręcz bezwstydna!), jest napisany przez Gillana tekst. Jego adresatem jest Ritchie Blackmore, z czego sam nie zdawał sobie wówczas sprawy. Dziwne, bo odniesienia do "czarnego zamszu" czy "pójścia własną drogą" są widoczne (a raczej słyszalne) aż nadto.
Stronę drugą otwiera "Rat Bat Blue" - i tym razem natchnienie przyszło z zewnątrz. Zawsze podziwiałem Jimmy`ego Page`a. Jest to facet na poziomie, choć może nie należy do moich gitarowych faworytów - wyznał rok później Ritchie. I od razu jasne staje się, skąd wziął się główny riff tego niezłego skądinąd utworu. Oczywiście "Moby Dick" Zeppelinów - a zamiast perkusyjnego popisu mamy tu zagraną w szaleńczym tempie klawiszową partię Jona Lorda.
"Place In Line" to purpurowa wersja dwunastotaktowego bluesa. W drugiej części kompozycji jeszcze raz daje o sobie znać Ritchie grając przepyszne, klasyczne solo. Jego gra rytmiczna przywodzi na myśl najlepsze momenty z "Machine Head".
W "Our Lady" - wolnej, majestatycznej pieśni - oparta na ciężkim brzmieniu Hammonda aranżacja i wokalne harmonie kojarzyć się mogą z dokonaniami purplowskich epigonów, Uriah Heep. Co potwierdza wcześniejsze słowa Iana Paice`a o permanentnym braku pomysłów podczas pracy nad "Who Do We Think..."
Dziwna płyta... Siedem nawet niezłych kompozycji, a jednak jej ogólny poziom nie jest w żadnym wypadku sumą poziomów poszczególnych kawałków. Raczej ich zaniżoną średnią... Mimo to album sprzedawał się całkiem przyzwoicie (4. miejsce w Anglii, 15. w Stanach) i to jeszcze przez kilka następnych miesięcy.
Album, w wielu przypadkach spotkał się z pochlebnymi reakcjami ze strony prasy. Danny Sugerman, późniejszy biograf Jima Morrisona i The Doors, autorytatywnie stwierdzał: Prawdę powiedziawszy, "Who Do We Think We Are" to fantastyczny majstersztyk obecnej ery metalmanii. Fascynujący epizod speed rocka, który sprawia, że zalewasz się gorącym potem, a twoje stopy same zaczynają wybijać rytm. To ogromny komplement pod adresem tej płyty.

No i trzeba jeszcze wspomnieć o bonusach. Nie jest to zbiór rarytasów na miarę "In Rock", ale na dobrą sprawę jest chyba nawet ciut lepiej niż na "Machine Head". Prym wiedzie nieoszlifowana "Woman From Tokyo". Diament wielki jak strusie jajo. Przygrywki Ritchiego są po prostu przepyszne - jego bluesowe zapedy w '73 dodały niepowtarzalnego klimatu i finezji jego grze, a te ozdóbki w "Woman..." są tej tezy przedłużeniem i potwierdzeniem. Na swój sposób jest to kolejny unikat charakterystyczny tylko dla tego albumu. Pozostałe drobiazgi też uchylają sporo rąbka tajemnicy - wstęp do "Rat Bat Blue" potwierdza, że "nie od riffu zbudowano Kraków" i cała kompozycja mogła się zaczynać porywającym wstępem, który Rysiu zresztą wykorzystywał - jak na moje ucho - do otwierania "Smoke..." na scenie w 1973 r. Czyli jednak coś tam się tliło w trakcie tych rzymskich i nie tylko sesji...
Jeśli idzie zaś o "First Day Jam", to Blackmore, Paice i Lord porywająco zagrają bluesa, jazz, czy zaimprowizują - to i tak będzie brzmiało to tak że powali wszystkich na kolana - czy naprawdę kogoś z Was jeszcze trzeba do tego zdania przekonywać...?
Jak dla mnie tę płytę może być iście bajkowy los - z pozornie brzydkiego kaczątka może wyskoczyć w miarę upływu czasu niczego sobie łabędź...
Tomasz Szmajter, Marcin Karski, Roland Bury

Who Do We Think We Are - lista utworów

1) Woman From Tokyo
2) Mary Long
3) Super Trouper
4) Smooth Dancer
5) Rat Bat Blue
6) Place In Line
7) Our Lady
8) Woman From Tokyo '99 Remix
9) Woman From Tokyo Alt. Bridge
10) Painted Horse Studio Out-Take
11) Our Lady '99 Remix
12) Rat Bat Blue Writing Session
13) Rat Bat Blue '99 Remix
14) First Day Jam Instrumental

WSPÓŁPRACUJEMY Z: