Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

WCZORAJ DZIŚ JUTRO WARSZAWA STOLICA ODBUDOWA 1950

20-03-2012, 16:09
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 39.99 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2196193078
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 15   
Koniec: 19-03-2012 19:51:28
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
WCZORAJ - DZIŚ - JUTRO WARSZAWY



PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)


AUTOR -
GRAZYNA WOYSZNIS - TERLIKOWSKA

WYDAWNICTWO, WYDANIE, NAKŁAD -
WYDAWNICTWO - KSIĄŻKA I WIEDZA, WARSZAWA 1950
WYDANIE - 1
NAKŁAD - ??? EGZ.

STAN KSIĄŻKI -
DOBRY JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM, LEKKIE PRZYBRUDZENIA, USZKODZENIA) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).

RODZAJ OPRAWY -
ORYGINALNA, TWARDA Z PŁÓCIENNYM GRZBIETEM

ILOŚĆ STRON, WYMIARY, WAGA -
ILOŚĆ STRON - 118
WYMIARY - 24 x 17 x 1,4 CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - 0,514 KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)

ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
ZAWIERA LICZNE ILUSTRACJE


KOSZT WYSYŁKI -
8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI, DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI.

ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU. (PREFEROWANYM JĘZYKIEM KONTAKTU POZA OCZYWIŚCIE POLSKIM JEST ANGIELSKI, MOŻNA OCZYWIŚCIE PRÓBOWAĆ KONTAKTU W SWOIM JĘZYKU NATYWNYM.)

I AGREE to SEND ITEMS ABROAD. The COST of DISPATCHING In SUCH CASE, IS ESTABLISH ACCORDING TO PRICE-LIST of POLISH POST OFFICE SEVERALLY And it IS DEPENDENT FROM WEIGHT of OBJECT. ( The PREFERRED LANGUAGE of CONTACT WITHOUT MENTIONING POLISH IS ENGLISH, BUT YOU CAN OBVIOUSLY TRY TO CONTACT ME IN YOUR NATIVE LANGUAGE.)


DODATKOWE INFORMACJE - W PRZYPADKU UŻYWANIA PRZEGLĄDARKI FIREFOX MOŻE WYSTĄPIĆ BŁĄD W POSTACI BRAKU CZĘŚCI TEKSTU LUB ZDJĘĆ, NIESTETY NARAZIE JEDYNYM ROZWIĄZANIEM JAKIE MOGĘ ZAPROPONOWAĆ TO UŻYCIE INTERNET EXPLORERA LUB WYSZUKIWARKI "OPERA", Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA NIEDOGODNOŚCI.
PRZY OKAZJI PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.



SPIS TREŚCI LUB/I OPIS -

GRAŻYNA WOYSZNIS-TERLIKOWSKA
WCZORAJ-DZIS-JUTRO
WARSZAWY
KSIĄŻKA i WIEDZA
WARSZAWA 1950





Dobrze jest, idąc w dzień słoneczny Trasą W-Z, przystanąć na chwilę przy barierce mostu Śląsko-Dąbrowskiego.
Dołem płynie Wisła migotliwa i szara. Z szumem uderza o filary. Patrzę w tę wodę i widzę w niej obraz mostu od spodu. Konstrukcja niesłychanie prosta — lekka i piękna. Śmiałe, półkoliste łuki przęseł wiążą oba brzegi.
Na moście ruch ogromny: auta, autobusy, tramwaje, przechodnie. Most tak dalece zrósł się już z warszawskim krajobrazem, jakby stał tu całe wieki.
A przecież jeszcze dwa lata temu przyglądałam się budowie drewnianych rusztowań dla odbudowy filarów. Pamiętam dobrze ten dzień. Brzeg Wisły. Pejzaż zamkowych ruin. Mgła. Pustka. Z mgły wyłaniały się wraki zburzonego mostu Kierbedzia. Ponura woda. O, tam, na przymocowanej do brzegu krypie stało dwóch robotników.
Trzymali kawał pniaka z wbitymi po bokach żelaznymi uchwytami. Tym „kafarem" tłukli w pal, który ani rusz nie chciał się dać wbić w dno rzeki.
Robotnicy klęli, bili, wreszcie uparty pal wlazł. Z westchnieniem ulgi zapalili papierosa. Po chwili zaczęli wbijać drugą belkę.
Tak rozpoczynaliśmy budowę najnowocześniejszej arterii w Polsce.
W parę miesięcy potem, w tym samym miejscu, panował szalony ruch, zgrzytały maszyny i dźwigi transportowe, a na wodzie, na odbudowanych już filarach, montowano pierwsze przęsła wspaniałej, nowoczesnej konstrukcji.
Wykonanie jej nie było rzeczą prostą. Po raz pierwszy zastosowano w Polsce materiał: Stal St. 52. Nie było walców do wykonania olbrzymich kątowników 250x250. Hutnicy śląscy zwiększyli ilość godzin pracy. Pracowali z niesłychanym wysiłkiem, aby w Warszawie jak najszybciej mógł stanąć most.
Tryskały iskrami martenowskie piece w stalowniach, dymiły hutnicze kominy, przez zgrzytające walce przesuwały się roziskrzone płaty grubej blachy.
Wydawało się, że i na Śląsku, i na Trasie nie można już bardziej wyśrubować terminów ani osiągnąć większej wydajności.
A jednak ...
Pewnego dnia na Śląsku, na Trasie W-Z i w całej Polsce — usłyszano apel: załoga kopalni Zabrze-Wschód rzuciła hasło uczczenia Zjednoczeniowego Kongresu dwu robotniczych partii, PPR i PPS — specjalnym czynem.
Było to już w czasie, kiedy na Wiśle ukazała się pierwsza, groźna dla nie wykończonego mostu kra.
Na zebraniu załogi postanowiono podjąć przedkongresowe zobowiązania: Trasa W-Z pierwsza w kraju odpowiada na apel.
Robota poszła w niespotykanym dotąd tempie. Ale nie tylko w Warszawie.
Cała Polska stanęła do Czynu Kongresowego.
W dzień i w nocy, przy blasku słońca i w świetle reflektorów, w śnieg, mróz i deszcze - szła praca. Podczas gdy na moście nitowano i montowano elementy konstrukcji, na Śląsku monterzy wykańczali ostatnie „konsolki", podczas gdy belkowano ostatnie sekcje tunelu — w tartakach piły cięły drzewo, a do Warszawy pędziły naładowane deskami pociągi.
Piaskarze znad Wisły i rozrzucone w różnych miejscach kraju cementownie dostarczały piasek i cement W-Zetowskim betoniarkom, które ledwo mogły nadążyć za tempem betoniarzy i zbrojarzy w tunelu.
Z całej Polski napływały materiały dla Trasy.
Z dnia na dzień pogłębiał się tunel.
Z dnia na dzień rósł most. Gorączkowo pracowały brygady cieśli, niterów i monterów.
Każdy pracownik Trasy uważał za osobisty punkt honoru wykonanie nie tylko w terminie i nie tylko swego odcinka, ale wykonanie przed terminem również i całości. Ci, którzy wcześniej kończyli własną pracę - dobrowolnie szli pomagać innym.
Każda czynność była przemyślana. Każda godzina wykorzystana do maksimum.
W nocy z dnia 5 na 6 grudnia 1948 roku, na oświetlonym rzęsiście moście, brygada monterów stawiała ostatni element konstrukcji nośnej.
Ostatni nit został założony. Ostatnia śruba dokręcona.
Poleciały wysoko w górę wyrzucone na wiwat czapki. Z ciemności wyłoniła się triumfalna wiecha i transparenty. Oświetleni blaskiem reflektorów, znużeni ale szczęśliwi, stali bohaterowie dnia: Hieropolitański, Stanicki, Kula, Jene, inż. Woliński, inż. Sigalin, obaj bracia Podłogowie, słynni z tego, że ścigali się w pracy z trzecim bratem, który budował most średnicowy — i wielu innych.
Składali sobie gratulacje, cieszyli się. Mieli z czego: zmontowanie konstrukcji trwało 75 dni! Był to rekord.
Tego samego dnia — w dramatycznej walce o każdą belkę, o każdą łopatę zamarzniętej ziemi — przebito tunel.
Myślę o tym wszystkim, stojąc na lśniącej, asfaltowej nawierzchni ulubionego mostu warszawiaków, i przypomina mi się pierwszy most warszawski, który też był budowany na wyścigi z czasem.
Ale to historia dawna. Było to za króla Zygmunta Augusta, który lubił Warszawę i chętnie w niej przebywał, zajmując skromne sześciopokojowe mieszkanie na warszawskim Zamku (Stolicą Polski był wtedy Kraków).
Warszawa nie miała jeszcze wtedy stałej prze-
prawy przez Wisłę i król postanowił dać miastu pierwszy most. Ba, nie było to wtedy rzeczą prostą. Przez Wisłę przejeżdżano promem, a wyłączne prawo przewożenia ludzi z brzegu na brzeg miała rodzina Jeżewskich.
Most zepsułby im oczywiście interes, z którego ciągnęli pokaźne zyski. Król musiał więc ich namówić, aby mu swój przywilej odsprzedali. Zgodzili się wreszcie, ale i to nie załatwiło sprawy, bo Jeżewscy dzierżawili swój przywilej jakimś innym z kolei szlachcicom.
Trzeba więc było i tych dzierżawców spłacić. Okazja była wielka, więc szlachetkowie targowali się z królem zawzięcie. Dogadał się wreszcie z nimi Zygmunt August, choć to „dogadanie się" drogo go kosztowało. No, ale mógł nareszcie rozpocząć budowę. Most miał być oczywiście drewniany, drzewo sprowadzano z Litwy i Korony. Tak się jednak dla króla nieszczęśliwie złożyło, że zmarł przed ukończeniem roboty i nie zobaczył już swego mostu.
Ale siostra jego podjęła niewykończone dzieło. Miała w tym swój interes: oto niedługo miał odbyć się sejm elekcyjny. Kandydatów do tronu Polski było wielu. Wybudowany własnym kosztem most miał przemawiać za królewną.
Zaczyna się więc gorączkowy wyścig z czasem Przez dwa miesiące budowniczowie nie schodzą z roboty. Pustoszeje doszczętnie szkatuła z oszczędnościami Anny. Most został w końcu wykonany w terminie. Cel jednak osiągnięty tylko połowicznie: most wprawdzie stał, ale Anny Jagiellonki królową nie obrano...
...


Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI