WARSZAWIE...
Cierpieć i walczyć, walczyć i wierzyć,
Tanecznym krokiem ulice mierzyć,
A kiedy trzeba, jak lwica skoczyć,
Zerwać się, powstać, krwią się obroczyć,
Nazajutrz nucić piosnkę swawolną,
Bo jak już wolność - to wszystko wolno,
Gwizdnąć na wszystko, śmiechem wybuchnąć,
Znów się przyczaić, znowu uderzyć,
Cierpieć i walczyć, walczyć i wierzyć,
Serce oddałem tobie jedynej,
Taką cię kochać i nie chcę innej,
Smutek - przetańczyć, radość - przeszlochać,
Cierpieć i walczyć, walczyć i wierzyć,
Upić się sławą, upić zabawą,
To jest melodia twoja, Warszawo!
(fragment wiersza Melodie Warszawy Juliana Tuwima)
Chcemy tego, czy też nie chcemy - piosenka jest nieustannie blisko nas. Raz się z nas śmieje, wprawia nas w zadumę, innym razem my się z niej śmiejemy. Cały czas obserwuje nasze stroje i nastroje. Jest po trosze barometrem każdej współczesności, Ale gdy z biegiem lat teraźniejszość przeistacza się w historię, pozostają śpiewane fotografie. Taki muzyczny album ma też Warszawa.
Opisano i ośpiewano ją przy wszystkich nadarzających się okazjach. W czasach beztroskiego fin-de-sieclu była na każdym niemal afiszu Morskiego Oka, najsławniejszego kabaretu stolicy. Wszystko było dla niej, rewiowe prologi i finały, przeboje i gwiazdy, uśmiechy i kwiaty. W strofach piosenki zachowały się typy i typki - wodzirej albo cyklista, panna Mania albo Agnieszka, miejsca miłosnych westchnień - ogród botaniczny, Łazienki, aleje, obrazy przedmieść wielkiego miasta z Czerniakowską, Gnojną, Czarną Mańką, Felkiem Zdankiewiczem i jedną Wiśniewską.
W latach wojny piosenki niosły Warszawie otuchę, koiły ból, zagrzewały do walki, a powstańczy śpiewnik na zawsze zapisał w pamięci tego udręczonego miasta bezimienne ofiary, bohaterskie dzieci, odważne sanitariuszki i ofiarnych żołnierzy.
Zaraz po wojnie piosenka stała się dokumentem budowy i odbudowy stolicy z wojennych zniszczeń. Z samych tytułów można dzisiaj bez trudu odtworzyć miejsca, w których tysiące, a nawet miliony rąk z mozołem od nowa stawiało domy na Mariensztacie i na MDM-ie, odtwarzało zabytki Starego Miasta przy Kamiennych schodkach, na Krzywym Kole, albo przerzucało nad Wisłą na lewo i prawo mosty, po których mkną dalej czerwone autobusy.
Dlaczego nieustannie śpiewamy o Warszawie? Odpowiedź jest bardzo prosta. Dlatego, że czego Jaś nie słyszał, Jan nie będzie znał. A nade wszystko dlatego, że ją po prostu kochamy. Każdy na swój sposób i każdy za co innego. "Tubylcy" za to, że jest ich na zawsze, bo nie masz cwaniaka nad warszawiaka, "słoiki" zaś za to, że może być ich, gdyż mimo wszystko da się lubić.
W tym mieście widać gołym okiem biedę i majątek,
Wiarę, rozsądek, szaleństwo, obłęd, strach i nerwy,
Tu ciągle ktoś goni coś, kogoś bez przerwy,
Ludzie z Polski tu przyjeżdżają dla pieniędzy,
Lecz ta obiecana ziemia nikogo z nich nie oszczędzi,
Pracy nie ma, chyba, że Ci się poszczęści,
albo ktoś Cię wkręci, bo inaczej to nie bardzo.
Tu szczęście można znaleźć
Tu pieniądze można stracić...
To stolica, miasto biednych i bogaczy,
To stolica, miasto śmiechu i rozpaczy.
To Warszawa pożyjesz, poznasz, zobaczysz,
Warszawa wiem, da się lubić czemu nie?
(fragment tekstu piosenki Warszawa zespołu Fenomen)
... w 70 rocznicę powstania warszawskiego.
Ryszard Wolański