Mariusz M. Czarniecki
W niewoli mediów
Przewodnik dla odbiorców prasy, radia, telewizji, kina, wideo.
Książka Mariusza Czarnieckiego „W niewoli mediów" należy do rzędu tych publikacji, które, siedząc i analizując mechanizmy współczesnej propagandy, włączają się z troską w nurt wielkiej „bitwy o Polskę”. To jakby dalszy ciąg takich pozycji, jak „Media i władza” K. Czuby.
Mariusz Czarniecki to w publicystyce polskiej nie nowicjusz. Dziennikarz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem. Absolwent romanistyki KUL, absolwent prawa UAM. Przez wiele lat był redaktorem szczecińskich pism społeczno-kulturalnych, a także redaktorem naczelnym ogólnopolskiego tygodnika „Morze i Ziemia”. Jest autorem kilku książek, słuchowisk radiowych i scenariuszy. Jest przede wszystkim człowiekiem zatroskanym o los ojczyzny, żywym uczestnikiem zmagań o jej przyszłość, bacznym obserwatorem przemian społeczno-politycznych i kulturowych kraju. Plonem tego żywego uczestnictwa jest książka „W niewoli mediów”. Powołując się na konkretne przykłady, wyjęte z życia, prasy, z audycji radiowych różnorodnych programów telewizyjnych - Czarniecki dokumentuje śmiertelne zagrożenie, jakie grozi Polsce i to zarówno w jej bycie biologicznym, jak też w jej trwaniu duchowo-kulturowym. Myślą przewodnią jego książki jest idea zaczerpnięta od ks. prof. Mieczysława Krąpca OP, którą autor zamieszcza jako motto:
„... Oprócz zagrożenia biologicznego - podlegamy w dalszym ciągu zagładzie kulturowej. I te rzeczy się realizują poprzez radio, telewizję, prasę”.
Tę smutną konstatację wybitnego polskiego filozofa, twórcy znanej w świecie „filozoficznej szkoły lubelskiej” - M. Czarniecki egzemplifikuje praktyką dnia codziennego. Na konkretnych przykładach pokazuje, jak z pozycji obcych kulturowo atakowany jest naród polski. Każdy zaś, kto ośmiela się bronić tradycji, dobrych obyczajów, wartości chrześcijańskich, określany jest jako oszołom, ciemnogrodzianin, wstecznik. Nowoczesność bowiem w ich mniemaniu, to łamanie wszelkich norm moralnych, narodowych, estetycznych i obyczajowych. Nowoczesność to poparcie dla aborcji, pornografii, seksu, tego wynaturzonego, zboczonego. Zaszczepianie Polakom tych antywartości cieszy się ogromnym poparciem zdecydowanej większości pism polskojęzycznych, tzn. polskich z nazwy, ale totalnie obcych z ducha!
Ukazuje Czarniecki różnorakie techniki i zabiegi stosowane w mass mediach zmierzające do tego, aby Polska przestała być „krajem, narodem i państwem o jednoznacznej tożsamości”. W następstwie tych przykładów autor z troską zapytuje:
„CZY TO MOŻLIWE, ABY POLAK BYŁ TAK ANTYPOLSKI?”
Znakomitą ilustracją tych antypolskich manipulacji jest sfingowana przez autora (w oparciu jednak o konkretne teksty) rozmowa z A. Michnikiem, nazwana w książce „Koncertem Michnika”, I rzeczywiście jest to koncert! A takich spostrzeżeń jest w książce sporo. Oto niektóre tylko hasła poddane przez autora demaskatorskiej wiwisekcji: ciemnogród, elita, europejskość, inteligent,. klerykalizacja, klecha, mniejszość, państwo wyznaniowe, sumienie, ten kraj, tolerancja, wartości...
Niewątpliwą zaletą książki jest to, iż Czarniecki odróżnia prawo do krytycznej oceny naszej narodowej tożsamości od szyderstwa i kpiny z Polski i Polaków. Podkreśla, że cała nasza literatura od najdawniejszych czasów przepojona jest, krytyką naszych wad i przywar narodowych. Zawsze jednak były one wypowiadane z troską o naród, kraj, o człowieka-rodaka. Dziś krytyka podejmowana jest z pozycji obcych i wrogich. To już nie krytyka. To szyderstwo, kpiny, urąganie najświętszym treściom. To także nieustanna deprawacja. To próba zagłady polskiej kultury, polskiej tradycji, polskiej tożsamości. Próba budowy w Polsce obcego nam z gruntu świata pogańskiego. Poza obszar świadomości narodowej spychane są takie wartości jak Kościół, katolicyzm, patriotyzm, wykpiwa się dobro, piękno, czystość, miłość, ofiarność... Atakowane jest wszystko, co polskie i katolickie. Czarniecki pisze: „Wad narodowych mamy kilka co najmniej. I ja je dźwigam, jako szary, niepoprawny członek narodu i chrześcijanin. I absolutnie nie uważam, że przywary trzeba przemilczać, nie zmagać się z nimi...” ale, ale „Do chóru szczerze przejętych niedoskonałości polskich pisarzy, moralistów, artystów, dołączył w ostatnich latach chórek rozmaitej maści pomniejszych uszczypliwców polskości i religijności; Olga Lipińska, Magda Umer, panowie Tym, Groński, Smoleń, Daukszewicz, Niedzielski - to niektórzy przedstawiciele. A jest ich więcej - amatorów i beneficjentów jakże rozplenionego kabaretowo-satyrycznego, jednostronnego, tendencyjnego szczypania”.
I to jest, jak myślę, prawdziwa geneza książki M. Czarnieckiego.
Pragnie
OBUDZIĆ CZUJNOŚĆ POLAKÓW.
Pragnie uwrażliwić odbiorców mass mediów, aby chcieli czytać także między liniami druku. Aby umieli rozpoznać ducha obcego polskiej kulturze i tradycji. R. Dmowski pisał: „Obcy narodowo instynktownie dąży do zniszczenia w swoim otoczeniu czci dla tradycji, przywiązania do religii, uznania dla jakiejkolwiek hierarchii, ośmiesza wszystko, co dla każdego uczciwego konserwatysty musi być święte” („Upadek myśli konserwatywnej w Polsce”).
Słowa te ciągle są aktualne. Dlatego książka „W niewoli mediów” jest ze wszech miar potrzebna. Jest książką na czasie. Wszystko, o czym pisze Czarniecki. dokonuje się na żywym organizmie narodu. Tu i teraz. Czarniecki przestrzega przed zagrożeniem, woła o roztropność i opamiętanie. Warto go przeczytać i posłuchać.
Mieczysław Szymczak – „Słowo”, Nr 2 (995)
Książka nowa, nieużywana
Wydawnictwo Antyk
Rok wydania 2001
Wymiary: 144 x 204 mm
Stron: 172