|
Tytuł filmu odnosi się do symbolu istniejącej do dziś Pierwszej Dywizji Piechoty armii USA, w której podczas II wojny służył twórca filmu Sam Fuller. Frontowe doświadczenia posłużyły mu do napisania scenariusza opowieści, która jest jednym z ciekawszych obrazów wojennych. "Wielka Czerwona Jedynka" to historia piątki amerykańskich żołnierzy piechoty podczas walk na wszystkich niemal frontach wojny. Oczami coraz bardziej doświadczonych szeregowców i ich opanowanego, nieco cynicznego sierżanta widzimy też słynny D-Day, czyli lądowanie w Normandii. Co ciekawe, mimo że Fuller dysponował ułamkiem możliwości Spielberga, który tak obrazowo pokazał ten fragment II wojny, krwawe zmagania na plaży Omaha robią nie mniejsze wrażenie niż w "Szeregowcu Ryanie". O wojnie można opowiadać na ekranie w różny sposób - zwykle przedstawiany jest jej bezsens i koszmar, tak jak uczynili to np. Steven Spielberg w "Szeregowcu Ryanie" i John Irvine w "Kiedy umilkną działa". Samuel Fuller pokazuje nieco odmienne oblicze wojny - ani heroiczne, ani koszmarne - walka to coś, co trzeba po prostu przetrwać i nie dać się zabić...
| |