mam do sprzedania unikatową książke WIGILIA POLSKIEGO ŻOŁNIRZA --NÓWKA NIE DO KUPIENIA W NORMALNEJ SPRZEDAŻY twarda oprawa(2011) 300str wydane przez Mon album o historii wojskowych wigilii Album opisuje historię ( zdjecia, wycinki z gazet, fragmenty artykułów ) spotkań wigilinych żołnierzy od 1919 roku do czasów współczesnych ( np. w Afganistanie, w Żaganiu, w Kazuniu, z Kawalerzystami Szwadronu Kawalerii WP ).
gg[zasłonięte]14571 kom 660[zasłonięte]183 odbiór warszawa żerań nie wysyłam za pobraniem
Przedmowa
Jest taki dzień, tylko jeden, raz do roku, w którym gasną wszystkie spory, a ludzie obdarzają się wzajemną życzliwością i wiarą w lepsze jutro. Tym niezwykłym dniem jest wigilia Bożego Narodzenia, która w tradycji chrześcijańskiej jest świętem o szczególnym znaczeniu. Słowo „wigilia” pochodzi od łacińskiego vigilia oznaczającego między innymi czuwanie, straż nocną. Historycznie rzecz biorąc, tradycja czuwania przed dniami świąt chrześcijańskich wywodzi się z praktyk starotestamentowych, natomiast w kulturze ludowej to czas świętych wieczorów, trwających od 24 grudnia do 6 stycznia. W polskiej obyczajowości wigilia jest dniem obchodzonym uroczyście, powszechnie uważanym za najbardziej rodzinny dzień w roku. Rodzinne zwyczaje wigilijne – łamanie się opłatkiem, składanie sobie życzeń, wspólna wieczerza i śpiewanie kolęd – przeniknęły do różnych środowisk, stając się również częścią żołnierskiej tradycji. Nie zachowały się szczegółowe przekazy historyczne opisujące pierwsze wigilie żołnierskie. Biskup Władysław Bandurski, poruszając na łamach Żołnierza Polskiego temat charakteru wigilii obchodzonych w wojsku, podkreślał, że w dawnej Rzeczpospolitej były one radosne i huczne. Gdy zaś nadeszły czasy upadku i rozbiorów naszej Ojczyzny, gdy najszlachetniejsi i najlepsi w narodzie starali się począwszy od Konfederacji Barskiej, przez powstania Kościuszkowskie, 1830 i 1863 roku, zrzucić kajdany niewoli i dążyli do wolności, którą ich dziadowie i ojcowie zaprzepaścili – stały się smutne, krwawe i bolesne. Podobny charakter miały wigilie żołnierskie obchodzone w Legionach Polskich. Szczególnie dramatyczna w swej wymowie była wigilia 1914 r. pod Łowczówkiem, podczas której łamiąc się sucharami, bo nie dla wszystkich wystarczyło opłatków, składano sobie życzenia, a o północy zabrzmiała z okopów staropolska kolęda. Jakież uczucia – wspominał kpt. Leon Berbecki – wzbudziły się w naszych sercach, gdy z okopów rosyjskich rozległa się również polska kolęda ludowa. Odrodzenie państwa polskiego w 1918 r. przyniosło radosne, bo zwycięskie wigilie polskiego żołnierza; który korzysta z trudu i znoju swoich poprzedników. W okresie II Rzeczypospolitej w wigilijny wieczór w koszarach do wspólnych stołów zasiadają wszyscy ci, co nie mają służby i którzy nie mogli pojechać do swych rodzinnych domów. Tu, w pułkowej, kompanijnej rodzinie spędzają swój jedyny niezapomniany wieczór wigilijny w koszarach, nie zapominając jednak o tym, że – w czasach pokoju – musi żołnierz czy w koszarach, czy na placówce, czy na służbie, czy też w Korpusie Ochrony Pogranicza (…) czuwać nad całością i bezpieczeństwem państwa swojego. O życzeniach świątecznych dla swoich towarzyszy broni zawsze pamiętał Minister Spraw Wojskowych Józef Piłsudski, Marszałek Polski: Składam całemu Wojsku życzenia świąteczne i noworoczne, a ks. Biskup Polowy Wojska Polskiego dr Stanisław Gall w odezwie wigilijnej udzielał tradycyjnego błogosławieństwa pasterskiego. W okresie drugiej wojny światowej, w czasie wojennej tułaczki oraz więziennej niedoli w obozach jenieckich i łagrach, żołnierze nie zawsze mieli sposobność organizowania i uczestniczenia w wigiliach Bożego Narodzenia. Jednak, gdy istniała taka możliwość, dokładano starań, aby odbywała się ona zgodnie z tradycją. Przełamujemy się opłatkiem (…) – wspomina wigilię jeden z ocalałych w Starobielsku. Potem cały barak rozbrzmiewa i huczy kolędami, bojcy ani politrucy nawet nie decydują się ingerować i giną na ten jeden wieczór z horyzontu. Wojenne wigilie, tak w oddziałach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, jak i w Armii Polskiej na Wschodzie, szczególnie zapisały się w pamięci żołnierzy. Nadszedł wieczór. Wśród chmur błysnęła gwiazda, zwiastująca, że pora zaczynać wieczerzę. Stoły już nakryto białymi obrusami, spod których wygląda pachnące siano.(…) Na środku stołu bieleje opłatek, niespodzianka kapelana dywizyjnego. Następuje uroczysta chwila. Padają wypowiadane drżącym głosem życzenia, by następny rok stanąć już na własnej, wolnej ziemi. W gardłach coś ściska, oczy wilgotnieją nie po męsku. Cóż! U większości to pierwsza wigilia od czterech lat. Redakcja Biuletynu Informacyjnego, pisma Sił Zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego pokrzepiała Polaków walczących w kraju śląc sercom krwawiącym i sercom płonącym – jedno tylko życzenie: w y t r w a n i a. Walcząc w najdalszych regionach świata, często w egzotycznej dla Polaków scenerii gorącego słońca i piasku pustyni, lub przeciwnie – trzaskających mrozów i głębokiego śniegu – żołnierze zasiadali do wieczerzy wigilijnej, by choć przez chwilę połączyć się myślą z najbliższymi i pomodlić o wolną Ojczyznę. Inne tu święta od naszych. Nie ma ani śniegu, ani choinek. Trudno zresztą, aby Święta obchodzili w tym samym nastroju do jakiego przywykliśmy w Kraju. Święta spędzone z daleka od swych najbliższych, od swych domostw, od Kraju, nie mogą być dla nas tem, czego – daj Boże – zaznamy już w przyszłym roku. Los ten dzielą dziś wszyscy Polacy, w Kraju, w Szkocji, w Tobruku, w głębiach sowieckiego Związku, w obozach jeńców. Jesteśmy siłą i przemocą brutalną rozdzieleni, i gdy dziś z blaskiem pierwszej gwiazdy zasiądziemy do stołów wigilijnych, to myśli nasze przemierzać będą tysiące i tysiące kilometrów, by połączyć się ze swoimi. Niejednokrotnie za choinkę musiała wystarczyć palma lub pustynny powój, a za ozdoby świeczki z gilz od naboi karabinowych, do których nalano paliwa. Z kolorowego papieru sporządzono czołgi, które bodaj że pierwszy raz w historii zdobią choinki. Gorycz żołnierskiego losu osładzał fakt, iż wieczerzali wszyscy razem. Oficerowie, podoficerowie i żołnierze. Wytworzył się ciepły, serdeczny nastrój. Popłynęły przez rosyjskie pola i lasy polskie kolędy. Śpiewano je głośno, zachłystując się radością, że można je śpiewać sercem w gronie rodziny żołnierskiej, która dziś wszystkim zastępuje prawdziwą rodzinę. Choć wigilijny wystrój był daleki od tego, który pamiętali z rodzinnych domów, a potrawy skromne i mało świąteczne, najważniejsze było poczucie wspólnoty oraz żarliwa modlitwa: Daj nam, Jezu wrócić do Ojczyzny wolnej, całej i niepodległej. Dlatego prawie każde życzenia świąteczne kończyły się pytaniem o zakończenie wojny i powrót do rodzinnych stron. Łamiąc się dziś opłatkiem, jako znakiem miłości Chrystusowej, spieszymy myślą do naszych najmilszych, co – w Kraju pod brutalną pięścią najeźdźcy cierpią - do tych, co w obozach jenieckich i koncentracyjnych wypatrują zorzy wolności. Z rzewnością pamiętamy o braciach i siostrach rozproszonych po całym państwie sowieckim: od Archangielska do Aszchabadu, od Smoleńska do Władywostoku. Kiedyż dla nich wszystkich wybije godzina wolności i powrotu do ognisk domowych? I chociaż rok 1945 przyniósł długo wyczekiwane zakończenie działań wojennych, to jednak nie spełniły się nadzieje, które w nim pokładali żołnierze. Dla Polski nie przyniósł upragnionej wolności, dał jej natomiast nową okupację i nową niewolę, narodowi polskiemu – dalsze cierpienia – tymi słowy zwrócił się Premier Tomasz Arciszewski w odezwie Do wszystkich Polaków na obczyźnie z 24 grudnia 1945 r. na łamach Dziennika Żołnierza. Nadal jednak trwała wiara w to, że tam, gdzie bije polskie serce, gdzie słychać mowę polską, wieczór wigilijny złączy wszystkich nas w jedno ogniwo, podniesie na duchu, wzmocni siły i ożywi wiarę w ostateczne zwycięstwo pokoju Chrystusowego. Tradycja wspólnych żołnierskich wigilii, która – mimo niesprzyjającej atmosfery, selektywnego i instrumentalnego podejście do dziedzictwa narodowego oraz postępującej laicyzacji życia wojskowego – przetrwała cały powojenny okres, odżyła ze szczególną siłą po 1989 r. Wigilie organizowane w jednostkach i instytucjach wojskowych, mające często charakter uroczystości patriotyczno-religijnych, stały się ważnym elementem przywracania pełnych tradycji Wojska Polskiego, powrotu do historycznych korzeni służby państwu i narodowi. Łamiąc się dzisiaj białym opłatkiem przy wigilijnym stole, w Polsce wolnej, suwerennej i niepodległej, wracamy myślą do minionych czasów, wspominamy przeszłe, często tragiczne w wymowie wigilie żołnierskie. Pamiętamy również o współczesnych żołnierzach, którzy służąc Ojczyźnie obchodzą święta Bożego Narodzenia z daleka od domów rodzinnych, pełniąc obowiązki w polskich kontyngentach wojskowych w Iraku, Afganistanie, Kosowie, Bośni czy Libanie oraz w wielu innych zakątkach świata. Również obecnie, tak jak przed laty, sceneria tych wigilii jest często odmienna od polskiego, grudniowego krajobrazu, ale czy to w bazie w Diwaniji, Wazi Khwa, czy w Sarajewie żołnierze obchodzą te prawdziwie polskie, najpiękniejsze święta w roku tradycyjnie, życząc sobie nawzajem spokojnej służby i szczęśliwego powrotu do domów rodzinnych. Oddając do rąk Czytelników album Wigilie żołnierskie mamy nadzieję, iż spotka się on z życzliwym przyjęciem. Przedstawiony materiał faktograficzny, pochodzący ze zbiorów instytucji i jednostek wojskowych, został uporządkowany i podzielony chronologicznie, począwszy od walk Legionów Polskich o niepodległą Ojczyznę, przez dwudziestolecie międzywojenne, drugą wojnę światową, okres powojenny, aż do czasów współczesnych. Mamy świadomość, że zebrany materiał nie wyczerpuje w pełni prezentowanej tematyki. Wskazuje jednak na wielowątkowość i bogactwo tradycji żołnierskich wigilii oraz rolę żołnierza polskiego w pielęgnowaniu obyczajów bożonarodzeniowych.