Tytus, Romek i A'Tomek. Księga XI. Tytus ratuje zabytki - Henryk Jerzy Chmielewski [książka]
Gdy już narysowałem niniejszą książeczkę, zatarłem ręce i nogi z radości. Nareszcie udało mi się stworzyć komiks, który „bawiąc - uczy, ucząc - bawi”. Nie jakieś tam sobie „Bum-Pif-Bęc!”, ale prawdziwe dzieło. Czytelnik, czytając przygody T. R. i A., będzie mógł się bawić i równocześnie uczyć się, jak szanować i chronić zabytki przeszłości. Pędzę więc do Wydawnictwa zadowolony z siebie, ale na ulicy spostrzegam, że musi być ze mną coś nieklawo, bo przechodnie na mój widok wybuchają śmiechem. Dopiero gdy spojrzałem w znajdujące się w jednej z wystaw lustro, o zgrozo! - zobaczyłem na swoich plecach tablicę:
DOBRO NARODOWE - ZABYTEK PIERWSZEJ KLASY. NIE DOTYKAĆ!
Ha, wiem, kto zrobił mi ten kawał! Nie ujdzie mu to na sucho i na mokro! Gdy wróciłem do pracowni, Tytus czekał na schodach z niewinną miną.
- Ośmieszyłeś mnie przed połową społeczeństwa! Idziemy na górę, tam się z tobą policzę.
- Papciu Chmielu, jestem niewinny! Pomyślałem sobie - zaczął tłumaczyć się Tytus - że byle zardzewiałe 30-letnie żelazko ma być szanowanym zabytkiem, a taki piękny 70-letni Papcio nie ?! Gdzie sprawiedliwość? Dlatego przyczepiłem tę tabliczkę.
Hmm, niby źle nie chciałeś - zastanowiłem się. Z ledwością otworzyłem drzwi do pracowni, odpychając nimi jakieś graty. Cały pokój okazał się... zapchany niesamowitymi rupieciami...
Papcio Chmiel