Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Toksyczna psychologia i psychiatria - samobójstwa

25-06-2015, 14:25
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 15 zł     
Użytkownik prometeusz-books
numer aukcji: 5442110394
Miejscowość Zdzieszowice
Wyświetleń: 6   
Koniec: 25-06-2015 13:54:33

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Okładka: miękka
Kondycja: bez śladów używania
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Na pozostałych aukcjach nowość - "Seksualni seryjni mordercy" oraz inne ciekawe książki z zakresu kryminologii i psychologii. Przy zakupie 2 książek trzecia gratis pt. Charles J. Whitman.

Najtaniej na rynku - prosto od wydawcy.

 

Cena detaliczna - 28 zł

 

Fragment

 

Mit: Depresja jest główną przyczyną samobójstw w populacji.

 

Fakt: Ciężka depresja znajduje się wśród dużej grupy zaburzeń silnie skorelowanych z zagrożeniem życia, wśród „bezwzględnych czynników ryzyka samobójstwa”, które już wymieniono w tabeli 3. Jakkolwiek, nie znajduje się w pierwszej piątce, najbardziej suicydogennych zaburzeń psychicznych, które charakteryzuje zarówno wysoka śmiertelność, jak i wysoka ilośćzamachów na życie. Zalicza się do nich:

  • uzależnienie od opiatów (F11),
  • schizofrenię (F20),
  • zaburzenia afektywne dwubiegunowe (F31),
  • zaburzenia stresowe pourazowe PTSD (F43.1),
  • osobowość borderline (F60.3).

 

Mit: Urojenia i omamy zwiększają ryzyko samobójstwa w schizofrenii.

 

Fakt: Podobnie jak w przypadku ciężkiej depresji, nie dowiedziono naukowo by taki związek istniał, a przynajmniej badania nie są jednoznaczne. Co więcej, w większym stopniu wskazują na brak omawianego związku, a nawet na protektywne znaczenie omamów - analiza 29 badań empirycznych w tym zakresie (Hawton, Sutton, Haw, Sinclair i Deeks, 2005).

W badaniach Nieto, Vieta, Gastó, Vallejo i Cirera (1992), zamachy samobójcze miały miejsce podczas występowania objawów wytwórczych choroby u większości pacjentów (80%) - autorzypiszą też o małej ilości objawów depresyjnych towarzyszących zamachom. Kelly, Shim, Feldman, Yu i Conley (2004) donoszą o tym, że z samobójstwem w schizofrenii skojarzona jest większa ilość objawów pozytywnych na przestrzeni życia, lecz nie wykazali przy tym, by były one skojarzone bezpośrednio z próbami. Aczkolwiek, niektóre badania są zgodne w zakresie wiązania urojeń paranoidalnych ze zwiększonym ryzykiem samobójstwa (Krupinski et al., 2000; Saarinen, Lehtonen i Lönnqvist, 1999). Inaczej jest w przypadku omamów.

W niektórych badaniach, występowanie zarówno omamów jak i urojeń nie miało wpływu na zamach samobójczy (Stephens, Richard i McHugh, 1999). W niektórych autorzy stwierdzili, że występowanie omamów nie jest predykatorem samobójstwa (Harkavy-Friedman et al., 2003). Jeszcze inne wykazały, że pomiędzy pacjentami doświadczającymi omamów imperatywnych, a tymi, którzy ich nie mają nie istnieją statystycznie istotne różnice pod względem ilości prób samobójczych i zachowań agresywnych. Pacjenci z omamami, niezależnie od typu, wykazywali jedynie nieco większą amplitudę nasilenia myśli suicydalnych (Hellerstein, Frosch i Koenigsberg, 1987, Zisook, Byrd, Kuck i Jeste, 1995). Rudnick (1999) w przeprowadzonej analizie 41 badań empirycznych w opisywanym temacie, prowadzonych w latach 1966-97 również wykazał, że większość z nich nie wskazuje na związek między omamami nakazującymi, a samobójstwem lub innego rodzaju przemocą. Nie jest więc prawdą, iż generalnie, objawy pozytywne eskalują zagrożenie. Większość badań temu związkowi zaprzecza.

 

Mit: W schizofrenii, zachowanie pacjenta jest w takim stopniu zdezorganizowane (niezależne od niego), że nie można wychwycić sygnałów zagrożenia samobójstwa.

 

Fakt: W badaniach chorych w fazie aktywnej, które koncentrowały się na odnalezieniu werbalnych sygnałów zagrożenia, wykazano ich istnienie u 84% pacjentów w historii choroby, zawsze, wraz z towarzyszącymi im później próbami. Porównanie wyników komunikowania przez chorych zamiarów samobójczych, na trzy miesiące przed zamachem wykazało, że robią to oni częściej (56%) niż osoby zdrowe (bez psychozy), w grupie kontrolnej (41%) (Heilä et al., 1998). Zdecydowanie, wyniki cytowanych badań zaprzeczają pospolitemu twierdzeniu, iż pacjenci cierpiący na schizofrenię dokonują impulsywnych zamachów i trudno je przewidzieć.

 

Mit: Zastosowanie wysoce letalnych metod pozbawienia się życia (broń palna, skok z wysokości i powieszenie), w przypadku przeżycia, jest wyrazem silnej determinacji samobójczej i świadczy o zagrożeniu wystąpienia kolejnych zamachów oraz skojarzone jest z najwyższą śmiertelnością w nich ponoszoną.

 

Fakt: Nie jest prawdą, że o najwyższym zagrożeniu utraty życia w kolejnych zamachach oraz samym ich ponowieniu, świadczy zastosowanie wysoce letalnej metody w próbie samobójczej. Zdecydowanie dowiedziono, że 3 najczęściej stosowane na świecie metody pozbawienia się życia: powieszenie, zastrzelenie i skok z wysokości, będące jednocześnie wysoce letalnymi, nie korelują najsilniej z ponawianiem prób i ponoszeniem w nich śmierci. Metody te „jedynie” pozytywnie korelują z najwyższą śmiertelnością (najniższy wskaźnik odratowań), podczas dokonywania zamachów.

W badaniach empirycznych wykazano, że z najwyższą śmiertelnością po odratowaniu, w kolejnych zamachach na życie, skojarzone są następujące metody: uduszenie plastikowym workiem (21.0% - odsetek śmiertelności w ponawianych zamachach), zatrucie spalinami w samochodzie (15.2%), utopienie (13.3%), zatrucie gazem (7.0%), trucizną (6.8%), postrzelenie (6.2%), skok z wysokości (6.0%), samookaleczenie ostrym narzędziem (4.8%), zatrucie lekami (4.4%), powieszenie (3.9%) i podpalenie (0.0%) (Card, 1974; za: Stone, 2001).

O wskaźniku przyszłego zagrożenia, można mówić nie tylko względem wyboru mniej lub bardziej letalnej metody zastosowanej w próbie odebrania sobie życia, lecz również wobec medycznych konsekwencji, jakie ona ze sobą niesie. Również Card określił, iż ryzyko przyszłych samobójstw dokonanych w relacji do medycznych konsekwencji (konieczności udzielenia pomocy lub nie) aktualnego zamachu, przedstawia się następująco:

· udzielenie sobie samodzielnej pomocy lub brak leczenia (10.8% - odsetek samobójstw dokonanych w przyszłości),

· udzielenie doraźnej pomocy medycznej i zwolnienie do domu (4.3%),

· oraz zatrzymanie na obserwację i leczenie (0.6%).

Wyniki zaprezentowanych badań można interpretować wielorako. Tutaj zwróci się jedynie uwagę na to, że one również potwierdzają fakt, iż samobójcy, którzy dokonują próby pozbawienia się życia za pomocą wysoce letalnych metod, najrzadziej giną w kolejnych, bowiem osoby, które się postrzeliły, skoczyły z wysokości lub próbowały powiesić się są tymi, które prawie zawsze wymagają udzielenia medycznej pomocy. Znajdują się zatem w grupie przyjętych na intensywną terapię, a często są zatrzymywane na obserwację i leczenie.

 

Mit: Wielokrotni samobójcy w rzeczywistości chcą żyć (są silnie ambiwalentni) i nie zginą w zamachu samobójczym.

 

Fakt: To, co pisze Stone (2001), najlepiej oddaje wszelkie wątpliwości w tym zakresie:

Literatura medyczna zazwyczaj uznaje zatrucia lekami czy samookaleczenia jako ‘niejednoznaczne’, ‘o niskim zagrożeniu’, czy też ‘wołanie o pomoc’ dlatego, żśmiertelność z ich powodu jest niska. Rezultatem takiego podejścia jest częsty fakt, iż ofiary które przeżyły nie są ‘traktowane poważnie’. Jakkolwiek, zamachowcy przed dokonaniem próby wierzą, iż zastosowane przez nich metody okażą się letalne - nie wołają oni o pomoc, lecz rzeczywiście chcą się zabić. Pobłażliwe traktowanie tego typu prób może doprowadzić do kolejnego zamachu, kolejnym razem z zastosowaniem bardziej letalnej metody... Niektórzy ludzie giną, choć nie chcieli umrzeć, bowiem nie docenili letalności zastosowanej metody, inni nie umierają, choć chcieli, bowiem przecenili jej letalność”.

Mit ten uwarunkowany jest w dużym stopniu faktem, iż nie dowiedziono dotychczas rzeczywistej relacji między wyborem metody samobójstwa, wielokrotnymi zamachami na życie, ich relacją do stanu klinicznego etc. Bardzo często, specjaliści uznając pacjenta po kolejnej próbie samobójczej za takiego, który chce żyć (bo „tyle” razy już próbował i mu się nie udało), posługują się jedynie myśleniem życzeniowym - przyczynić się do mogła teza Farberowa mówiąca o tym, że samobójstwo jest „wołaniem o pomoc”, co wpływa na przypisywanie pacjentom woli życia, a tym samym ambiwalencji suicydalnej. Innymi słowy, teza mówiąca o „wołaniu o pomoc” mogła przyczynić się do wzrostu samobójstw na świecie, przez wynikające z niej niewłaściwe rozumienie tego zjawiska i niewłaściwy stosunek specjalistów do parasuicydalnych pacjentów.

Wspomniane powyżej myślenie życzeniowe dotyczące tego, że pacjent chce żyć nie bazuje na doświadczeniu empirycznym. Nauka wnosi tutaj coś zupełnie przeciwnego uznając, że każda kolejna próba samobójcza na linii życia, zwiększa prawdopodobieństwo poniesienia śmierci samobójczej w przyszłości (dowiedziono tego w wielu badaniach światowych). Podobne znaczenie mają samookaleczenia, które cechuje progresywny wzrost zagrożenia samobójstwa od czasu ich dokonania, na przestrzeni kolejnych, upływających lat (Hawton, 2000; Hawton, Zahl i Weatherall, 2003). 

 

Mit: Podstawową metodą pomocy w stwierdzonej depresji, w celu prewencji ewentualnego samobójstwa, powinna być farmakoterapia.

 

Fakt: Badania Simon i Savarino (2007) ukazują, że najwyższa ilość prób samobójczych w pierwszym epizodzie choroby, ma miejsce po wizycie u psychiatry i przepisaniu przez niego antydepresantów (1.124/100000), mniejszą ilość odnotowano u pacjentów, którzy rozpoczęli psychoterapię (778/100000), a najmniejszą u tych, którzy rozpoczęli leczenie farmakologiczne u lekarzy pierwszego kontaktu (301/100000). Trudno wyjaśnić niską frekwencję prób samobójczych, po rozpoczęciu leczenia u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Jest tak tym bardziej,że pacjenci znacznie częściej komunikują intencje suicydalne personelowi psychiatrycznemu (59%), niż w ogólnej opiece lekarskiej (19%). Ponadto, znacznie częściej otrzymują antydepresanty od psychiatry (60% v. 16%), niż od lekarza pierwszego kontaktu (Isometsä, Aro, Henriksson, Heikkinen i Lönnqvist, 1994).

 

Najwyraźniej, w dużej depresji leczenie antydepresantami przez psychiatrę nie jest bezwarunkowym czynnikiem zapobiegającym samobójstwom. Wspierająca, terapeutyczna relacja z lekarzem lub psychologiem, może mieć znacznie większe znaczenie niż farmakoterapia. Zaskakujący fakt, mówiący o tym, że po rozpoczęciu leczenia u lekarza pierwszego kontaktu liczba samobójstw jest najmniejsza, prawdopodobnie wiąże się z tym, że lekarze ci znacznie częściej niż antydepresanty, przepisują inne leki uspokajające, które działają natychmiast. Nie jest to jednak wniosek potwierdzony.