SansAmp to Classic 20 to reedycja klasycznej konstrukcji wykończona w wersji Relic.
SansAmp Classic jest jedynym w swoim rodzaju, oldskulowym, w pełni analogowym, a na dodatek legendarnym urządzeniem, które na przestrzeni ostatnich 20 lat było używane na niezliczonej ilości nagrań i na niezliczonych koncertach najbardziej znanych artystów.
SansAmp to Classic 20 to reedycja klasycznej konstrukcji wykończona w wersji Relic. Obudowa została dokładnie wyrenderowana na podstawie egzemplarza używanego w trasie przez wiele lat przez jednego z endorserów marki Tech 21. Stąd wygląd weterana - efektu, który był faktycznie używany, a nie przeleżał swe lata w szufladzie. Muzycy przyzwyczajeni do tradycyjnych manipulatorów stosowanych w kostkach gitarowych od razu zauważą niestandardowy element umieszczony pośrodku pomiędzy potencjometrami. Jest to multiswitch z ośmioma małymi przełącznikami ON/OFF, które można przestawiać czubkiem kostki. Przełączniki te noszą następujące nazwy: MID-BOOST I, MID-BOOST II, LOW DRIVE, CLEAN AMP, BRIGHT SWITCH, VINTAGE TUBES, SPEAKER EDGE i CLOSE MIKING. Wspomniane potencjometry to: PRESENCE DRIVE, AMPLIFIER DRIVE, OUTPUT i HIGH. Oprócz tego na prawej krawędzi obudowy znajdziemy 3-pozycyjny przełącznik LEAD/ NORMAL/ BASS. Potencjometry, przełącznik charakteru wejścia oraz multiswitch pozwalają na niezliczoną ilość kombinacji brzmieniowych. Na szczęście producent proponuje kilka ustawień, od których możemy zacząć eksperymenty. Przykładowo, brzmienie starego Marshalla znane z nagrań AC/DC można osiągnąć przez maksymalne rozkręcenie gałek PRESENCE DRIVE, AMP DRIVE i HIGH, ustawienie charakteru wejścia na LEAD oraz uaktywnienie przełączników 1, 3, 4 i 6. Nie ruszając potencjometrów, ciepły solowy drive w stylu Santany uzyskamy, przełączając charakter wejścia na NORMAL i pozostawiając aktywnymi jedynie przełączniki 2, 3 i 8. Ulubionym ustawieniem Kurta Cobaina była podobno aktywacja przełączników 1, 2, 3, 7 i 8, przy wejściu NORMAL i potencjometrze HIGH regulowanym w zakresie od połowy do maksimum. Brzmienie w stylu SRV, idealne na gryfowym singlu Stratocastera, będzie: PRESENCE na "godzinę 13", HIGH na "10", wejście BASS i aktywne przełączniki 1, 3, 4 i 6. Podobnych kombinacji barw można ustawić tutaj nieskończoną ilość i z pewnością każdy gitarzysta przy minimum włożonej pracy znajdzie tu coś dla siebie. Brzmienia są żywe i realistyczne, a gitara wpięta w tak zwaną linię wyraźnie ożywa. Oczywiście z SansAmpem można wykorzystywać dowolne kostki gitarowe, co otwiera kolejne możliwości, ale należy go traktować w torze efektów tak jak wzmacniacz. W związku z tym przed SansAmpem trzeba będzie włączyć takie stompboxy, jak distortion, wah-wah czy kompresor. Z kolei kostki, takie jak delay, pogłos lub chorus - najlepiej zagrają włączone za SansAmpem. Możliwe jest również podpięcie tego łańcucha do zwykłego gitarowego pieca, natomiast niezalecane jest użycie kanału przesterowanego, a najlepiej będzie (o ile wzmacniacz ma odpowiednie przyłącza) użyć samej końcówki mocy. Da się też grać na SansAmpie na słuchawkach - wystarczy wpiąć je do połowy w OUTPUT, tak aby słyszeć dźwięk w obu kanałach. Jednakże natywnym jego przeznaczeniem będzie użycie przed mikserem/ konsoletą - właśnie tak jak zamierzał jego twórca - z pominięciem pełnowymiarowych wzmacniaczy. SansAmp z pewnością nie może konkurować z emulacyjnymi kombajnami opartymi na najnowszych procesorach tworzonych we współczesnych laboratoriach hi-tech. To zupełnie inna liga. Mamy tu do czynienia z jedynym w swoim rodzaju, oldskulowym, w pełni analogowym, a na dodatek legendarnym urządzeniem, które na przestrzeni ostatnich 20 lat było używane na niezliczonej ilości nagrań i na niezliczonych koncertach najbardziej znanych artystów. Spróbowanie znalezienia w SansAmpie swojego własnego brzmienia to naprawdę wciągająca zabawa :-)