Męstwo to cecha, która wyróżniała ks. Jerzego Popiełuszkę. W trudnym dla Polski czasie, kiedy ludzie bali mówić się prawdę, on starał się prawdę ujawniać - mówił PAP ks. Jan Sochoń, autor książki Tama, która trafiła właśnie do księgarń.
Ks. Sochoń uczestniczył w przygotowaniu dokumentu dotyczącego posługi i męczeństwa ks. Popiełuszki, tzw. positio, wymaganego podczas procesu beatyfikacyjnego.
Ks. Jerzy Popiełuszko zostanie ogłoszony błogosławionym 6 czerwca podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego w Warszawie, w dniu Święta Dziękczynienia.
Tama, wydana przez jezuickie wydawnictwo WAM, to opowieść o życiu ks. Jerzego Popiełuszki, ukazanym na tle polskiej historii i stosunków władza - Kościół. Autor książki podkreślił, że nie chciał powielać istniejących już publikacji o zabójstwie duszpasterza ludzi pracy, zamordowanego przez funkcjonariuszy SB w październiku 1984 r.
"Próbowałem spojrzeć na życie ks. Jerzego od strony historii Polski i historii Kościoła. Chodzi o to, by młodzież zobaczyła, na jakim gruncie pojawił się Jurek. On nie jest znikąd, on jest z prawdziwej Polski, którą po wojnie komuniści chcieli przerwać" - mówił PAP ks. Sochoń.
We wstępie do książki ks. Sochoń wyjaśnia, czym jest i jakie znaczenie ma męczeństwo w chrześcijaństwie. Jak pisze ks. Jerzy Popiełuszko "w dramatycznej sytuacji uprowadzenia nie błagał oprawców - o czym sami zgodnie zaświadczyli - o darowanie życia, godził się na powtórzenie Jezusowej drogi poświęcenia za innych".
Jest to opowieść o życiowej drodze Jerzego Popiełuszki - z rodzinnego domu w Okopach, nieopodal Suchowoli na Białostocczyźnie, poprzez wybór kapłaństwa i studia teologiczne w Warszawie, służbę w wojsku, kapłańską posługę dla środowiska służby zdrowia po ruch Solidarności i parafię św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu, gdzie ks. Popiełuszko trafił jako rezydent w maju 1980 r.
Jak pisze ks. Sochoń, parafianie niemal od razu dostrzegli w nim kogoś nieprzeciętnego, lgnęli do niego, choć on sam nie zwracał uwagi na gesty szacunku, uważając, że duszpasterstwo polega właśnie na tym, by być blisko ludzi, zwłaszcza tych, którzy potrzebują pomocy.
"Źródła ogromnej przemiany duchowej i zewnętrznej ks. Jerzego wywodzą się z ducha wychowania rodzinnego, z duszpasterstwa w Suchowoli i kontaktów z księżmi, którzy wtedy w tej parafii sprawiali, że młodzież się rozwijała. Podkreśliłbym też wielką siłę środowiska żoliborskiego, które jednak go trochę wyniosło i sprawiło, że stał się mężny, że uwierzył w swoje siły. Jego odwaga i siła brała się też z siły tego środowiska. Trzeba wziąć pod uwagę i to, co nieopisywalne: działanie Ducha Świętego, jakieś wybranie" - zaznaczył autor Tamy.
Wśród cech zasługujących na szczególne podkreślenie u ks. Popiełuszki ks. Sochoń wymienia: wewnętrzną determinację w wyznawaniu wiary i niezłomną postawę moralną, wrażliwość na drugiego człowieka, zwłaszcza na cierpiących, umiłowanie prawdy, wierność Kościołowi i widzenie problemów społecznych w perspektywie wiary.
"Cechą znacznie go wyróżniającą spośród ówczesnych polskich księży była umiejętność gromadzenia ludzi wokół spraw wiary i spraw wiążących się z życiem społecznym" - pisze w Tamie ks. Sochoń i podkreśla, że ks. Jerzy Popiełuszko "miał we krwi, że musi stawać w obronie pokrzywdzonych i poniżonych". Jak opisuje ks. Popiełuszko każde swoje wystąpienie traktował bardzo poważnie, solidnie się do nich przygotowywał, a teksty kazań zaczynał układać już na dwa tygodnie przed mszą za ojczyznę, później zaś sprawdzał wśród przyjaciół, czy jego słowa są zrozumiałe zarówno dla ludzi wykształconych jak i dla robotników.
"Ludzi zawsze pociąga to, że ksiądz jest zwyczajny, że nie nakłada żadnej maski, że żyje dla nich, chce z nimi być, że wszystko poświęca wspólnocie" - mówił PAP ks. Sochoń. "W tamtym bardzo trudnym czasie, kiedy ludzie bali mówić się prawdy, Jurek starał się tą prawdę ujawniać, mówił niejako w imieniu ludzi to, czego wspólnota bała się mówić" - dodał.
Jak podkreślił ks. Sochoń ks. Popiełuszko "potwierdzał to, co głosił swoim wyraźnym świadectwem", jednocześnie zaś był normalnym człowiekiem - miał swoje ulubione zajęcia, przyzwyczajenia, niezręczności. "Lubił samochody, gadżety, muzykę młodzieżową, zwłaszcza Marka Grechutę, ciągle słuchał jego płyt" - powiedział ks. Sochoń.
"Wyróżniało go męstwo i prostota w relacjach z innymi ludźmi. On nie miał żadnej maski, nie ukrywał się ani ze słabościami ani z tym, co w nim dobre. Był jakby odsłonięty przed ludźmi, można było go przeniknąć, a równocześnie lubił samotność, lubił też stać trochę z boku, żeby mógł przyjrzeć się samemu sobie" - dodał autor książki, który znał ks. Popiełuszkę i sam przez kilka lat rezydował w parafii św. Stanisława Kostki.
Tytuł książki Tama jest wieloznaczny i metaforyczny - to miejsce, w którym pobitego ks. Popiełuszkę wrzucono do Wisły. "Ale to także określenie tego, że on jest od nas oddzielony jakąś tajemnicą wybrania Bożego. Tama stoi też przed historykami, którzy próbują dojście do prawdy o tej zbrodni" - mówił ks. Sochoń.
W 1984 roku ks. Jerzy był rezydentem w parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu; duszpasterzem robotników Huty Warszawa, służby zdrowia i kapelanem podziemnej Solidarności.
Jego msze św. za ojczyznę gromadziły tłumy wiernych. Władze PRL zarzucały księdzu, że tworzy "seanse nienawiści", "wiece polityczne" i bezprawnie gromadzi tłumy; oskarżano go o polityczny fanatyzm, pomawiano o malwersacje finansowe i niemoralne prowadzenie się.
19 października 1984 r. ksiądz Popiełuszko wracał z Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę św. dla ludzi pracy w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników. W pobliżu wioski Górsk zatrzymali go trzej funkcjonariusze zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego IV departamentu MSW: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala. Ks. Popiełuszko został ciężko pobity, skrępowany sznurem i wrzucony do bagażnika esbeckiego auta. Nie wiadomo dokładnie, co wydarzyło się od momentu porwania księdza do chwili wrzucenia go do zalewu pod Włocławkiem; prawdopodobnie uciekł z auta, ale esbecy go dogonili i pobili. Na podstawie sekcji zwłok potwierdzono, że był brutalnie bity oraz związany w taki sposób, że przy każdym ruchu sznur zaciskał się wokół jego szyi. Prawdopodobnie zginął 19 października, zanim został wrzucony do wody, ale pojawiały się też inne wersje, których nigdy nie potwierdzono.
Księdza Popiełuszkę pochowano przy kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, a nie na Powązkach, czy w rodzinnej Suchowoli - jak chciały ówczesne władze. W pogrzebie, 3 listopada 1984 r., wzięło udział ponad 600 tys. wiernych oraz blisko tysiąc księży. Do grobu zaczęły ściągać pielgrzymki z całej Polski; w 1987 r. przy grobie księdza Jerzego modlił się papież Jan Paweł II.
W procesie morderców księdza Popiełuszki (tzw. procesie toruńskim) Grzegorz Piotrowski został skazany na 25 lat więzienia, jego przełożony - wiceszef IV departamentu MSW Adam Pietruszka - także na 25 lat; Leszek Pękala - na 15 lat i Waldemar Chmielewski - na 14 lat. Wszyscy wyszli z więzienia przed upływem całej kary - Piotrowski opuścił więzienie po 16 latach (2001 r.), Pietruszka po dziesięciu (1995 r.), Pękala - po pięciu (1990 r.), Chmielewski - po ośmiu (1993 r.).
Proces beatyfikacyjny ks. Popiełuszki rozpoczął się w 1997 roku; zakończony został 19 grudnia br., wraz ze złożeniem podpisu na dekrecie o męczeństwie ks. Jerzego przez papieża Benedykta XVI.
źródło informacji: http://ksiazki.wp.pl