Camilla Läckberg Księżniczka z lodu
Czarna Owca Warszawa 2009
okładka miękka, format 13,5 x 21 cm
424 strony
książka jest nowa
Opis:
Gdy w spokojnym miasteczku Fjällbaka na zachodnim wybrzeżu Szwecji zostaje znaleziona martwa Alexandra Wijkner, wszystko wskazuje na to, że popełniła samobójstwo. Matka kobiety ma jednak wątpliwości i prosi przyjaciółkę córki z dzieciństwa, pisarkę Erikę Falck żeby przyjrzała się tej tragedii. Erika, która powróciła w rodzinne strony by poukładać własne sprawy, wspólnie z Patrikiem Hedströmem, kolegą z młodzieńczych lat, a obecnie policjantem, próbują rozwikłać sprawę. Wkrótce zaczynają podejrzewać, że śmierć Alex ma związek z mroczną tajemnicą z przeszłości.
Księżniczka z lodu - i kolejne części sagi, stały się olbrzymim sukcesem czytelniczym w całej Europie. Książki te nie ograniczają się jedynie do intrygi kryminalnej, ale są to także doskonałe powieści obyczajowe ze znakomicie oddanym klimatem współczesnej szwedzkiej prowincji, interesująco nakreślonymi, wiarygodnymi bohaterami oraz konsekwentnie prowadzonym wątkiem historii rodzinnej.
Cykl zapoczątkowany przez Księżniczkę sprzedał się już w łącznym nakładzie prawie trzech milionów egzemplarzy w tłumaczeniach m.in. na niemiecki, francuski, angielski i hiszpański.
We Francji m.in. powstaje film na podstawie pierwszych części sagi.
To najlepsza po trylogii Millennium Stiega Larssona powieść kryminalna!
Camilla Läckberg - jedna z najciekawszych szwedzkich pisarek, uznawana jest za nową królową skandynawskiego kryminału i stawiana jest obok Karin Fossum i Lizy Marklund.
Kolejny tom znakomitej sagi kryminalnej Camilli Läckberg - Kaznodzieja - już w 2010 roku.
Fragment:
Dom był opuszczony i zimny. Ze wszystkich kątów wiało chłodem. W wannie utworzyła się cieniutka warstwa lodu. Ciało przybierało coraz bardziej siną barwę. Pomyślał, że przypomina księżniczkę. Księżniczkę z lodu. Sam nie odczuwał chłodu, mimo że siedział na podłodze, która była zimna jak lód. Wyciągnął rękę i lekko dotknął ciała. Krew na przegubach dawno zastygła. Przepełniała go miłość, większa niż kiedykolwiek. Pogłaskał ją po ramieniu, jak gdyby żegnał duszę, która już opuściła to ciało. Odszedł nie oglądając się za siebie. To nie było "żegnaj", lecz "do zobaczenia".