WRX służył mi dzielnie przez prawie 6 lat. Przejechał w tym czasie szmat drogi wywołując rogala na twarzy mojej i ewentualnych pasażerów na każdym z pokonywanych zakrętów. Dawał poczucie bezpieczeństwa na śliskich górskich drogach, nigdy nie zakopał się w piasku ani w błocie i działał niezawodnie przez większość okresu użytkowania.
O jego trwałość dbali najlepsi warszawscy spece od Subaru. Przez długi czas 4turbo, a ostatnio zwany dr Religą od Subaru warsztat w Józefowie, gdzie w zeszłym roku po osiągnięciu 200000 km wymieniłem rozrząd, przednie amortyzatory (na zwykłe Kayaba bo Ultra SR już nie produkują, z tyłu są Kayaba Ultra SR sprzed dwóch lat), założyłem oryginalny wydech zachowany (!!!) przez pierwszą właścicielkę, która wolała brzmienie Supersprinta (przerdzewiał) i generalnie, wedle swojej najlepszej wiedzy doprowadziłem mechanikę do możliwie najlepszego stanu.
Obecnie jest zima więc WRX jeździ na 16' felgach na dystansach i prawie nowych oponach Continental. Na lato WRX ma komplet felg 17' z oponami Bridgestone 050a - najlepszymi możliwymi do tego modelu, na których spokojnie można jeszcze kilka sezonów prześmigać. Jest jeszcze komplet felg stalowych z oponami całosezonowymi, jakby ktoś był zainteresowany.
Jak się postaram, to znajdę gdzieś również hak, ale nie korzystałem z niego nigdy więc nie obiecuję, no i belki poprzeczne do bagażnika na dach, które mogę dorzucić za niewielką dopłatą, gdyż są w zasadzie nówki-sztuki.
Wspomnę jeszcze, że w WRX'ie w silniku nigdy nic nie było dłubane: żadnych przeróbek ani tuningów oprócz tego tłumika Supersprint i wzmocnionych niektórych elementów zawieszenia - wahaczy chyba, nie pamiętam dokładnie, gdyż zakładała je jeszcze pierwsza właścicielka, ale w warsztacie zawsze słyszałem, że to naprawdę spoko, że są.
WRX nosi typowe ślady miejskiego zużycia, jako że większość czasu śmigało po Warszawie. Na zdjęciu wyszczególnione są w zasadzie wszystkie jego wady z wyjątkiem pijaństwa. Nie ukrywam, że WRX, jak to typowy Subaru boxer turbo, lubi sobie wypić. Jednak w kontekście ostatnich zmian na rynku paliw cena jego nałogu powinna być dla nowego właściciela mniej odczuwalna.
WRX miał też swoje przygody, ale mało które auto z 200000 na liczniku nie miało. W garażu na Domaniewskiej zaatakował go znerwicowany korpoludek w swoim Volvo XC60 więc w sumie przy małej prędkości, ale kilka części trzeba było wymienić.
Poza tym WRX służył mi dzielnie do zwykłej eksploatacji miejsko-wakacyjnej. Nigdy nie brał udziału w żadnych rajdach, pojeżdżawkach, upalaniach itp. Rozstaję się z nim bo już nim nie jeżdżę, a WRX nie jest po to by bezczynnie stać. Robię to jednak z bólem serca mam więc nadzieję, że trafi w dobre ręce.
Zainteresowanym kontynuacją jego drogowych przygód opowiem więcej pod numerem 606 [zasłonięte] 575. Istnieje również możliwość sprawdzenia WRXa w warsztacie w Warszawie lub w jej bliskich okolicach.