Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Stosunki polsko-niemieckie w historiografii Cz1

09-03-2012, 20:46
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 42 zł     
Użytkownik vicosforza
numer aukcji: 2111086420
Miejscowość Wielka Wieś
Wyświetleń: 9   
Koniec: 10-03-2012 16:42:01

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Przed zalicytowaniem proszę zapoznać się ze stroną „O mnie”

Kupując więcej książek oszczędzasz na wysyłce!!!:)
bowiem bez względu na ilość zakupionych książek jej koszt doliczamy tylko raz
i zawsze wynosi on 7,50 zł (paczka, polecony ekonomiczny), lub 9 zł (priorytet)



Instytut Zachodni 1974
530 str
stan dobry (skreślone pieczątki)
okladka twarda, blok szyty






SPIS TREŚCI
Przedmowa.............7
Jerzy Krasuski
Zamiast wstępu. Zagadnienie względności ocen wartościujących w historiografii.........9
Jan Żak
Słowianie i Germanie w prahistorii polskiej i niemieckiej 21
Gerard Labuda
Początki państwa polskiego w historiografii polskiej i niemieckiej .............150
Zdzisław Kaczmarezyk
Kolonizacja niemiecka i kolonizacja na prawie niemieckim w średniowiecznej Polsce.......218
Marian Biskup
Rola Zakonu Krzyżackiego w wiekach XIII - XVI . . 327
Marceli Kosman
Reformacja i kontrreformacja.......362
Jerzy T o p o 1 s k i
Poglądy na rozbiory Polski........410
Indeks osobowy............516
PRZEDMOWA
W literaturze światowej upowszechnił się typ wydawnictw, ukazujących różnorodne sposoby widzenia przeszłości; analizuje się w nich różnice poglądów nie tylko na pewne konkretne wydarzenia, lecz także na całe ich ciągi o dużej nieraz trwałości. W polskiej literaturze historycznej nie było dotychczas próby systematycznego skonfrontowania i przedstawienia poglądów historiograf icznych na sporne i newralgiczne momenty dziejów polsko-niemieckiego sąsiedztwa. Jedynie tzw. niemieckiemu Drang nach Osten poświęcono zbiór studiów historiograficznych i historycznych pt. Wschodnia ekspansja Niemiec w Europie środkowej (Studium Niemcoznawcze Instytutu Zachodniego nr 5, Poznań 1963).
We wstępnym konspekcie niniejszego dzieła przyjęto założenie, że autorzy winni ukazywać ewolucję poglądów historiografii polskiej i niemieckiej na przeszłość stosunków polsko-niemiec-kich, natomiast w miarę możności wstrzymywać się od przedstawiania samych stosunków. W grudniu 1968 r. odbyła się pierwsza narada autorska; proces przejścia od koncepcyjnych założeń do praktycznego wykonania był wyjątkowo żmudny. W części pierwszej uporano się z przedstawieniem zagadnień polsko-niemiec-kich do schyłku XVIII wieku, przy czym główny nacisk położono na stosunki polsko-pruskie. W części drugiej podejmie się wątek stosunków Polski z Cesarstwem, poczynając raz jeszcze od XVI wieku, a następnie — koncentrując się przede wszystkim na wydarzeniach z XIX i z pierwszej połowy XX wieku — doprowadzi się go prawie do wrót współczesności.
Praca ukazuje się w trzy lata po podpisaniu układu o podstawach normalizacji stosunków między Polską a Niemiecką Republiką Federalną! po przyjęciu obu państw niemieckich do Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Od r. 1949 historiografia polska staje przed zupełnie nowym układem stosunków sąsiedzkich na swej granicy zachodniej. Powstanie Niemieckiej Republiki Demokratycznej stało się symbolem
dojrzewania w społeczeństwie niemieckim nowych sił, stawiających sobie za cel zaprowadzenie, w miejsce odwiecznego antagonizmu, pokojowych, dobrosąsiedzkich i przyjaznych stosunków z Polską, opartych na założeniach internacjonalizmu i braterstwa klas pracujących. Historiografia polska od samego początku doceniła wielką wagę tego wydarzenia i uznała potrzebę zrewidowania wielu nacjonalistycznych schematów, które nagromadziły się w toku zwalczania nacjonalistycznej historiografii niemieckiej również po stronie polskiej. Przejawem tego krytycznego podejścia do własnych poglądów była „Konferencja naukowa na temat badań nad stosunkami polsko-niemieckimi w przeszłości", zorganizowana w r. 1950 we Wrocławiu przez zespół historyków wrocławskich. Głównymi referentami na tej konferencji byli: Ewa Maleczyńska, Karol Maleczyński, Władysław Czapliński i Kazimierz Piwarski. Do pokłosia tej konferencji pt. Historiografia polska wobec problemu polsko-niemieckiego (Wrocław 1951) nawiązywało później wielu historyków polskich: spotkała się ona także z zainteresowaniem historiografii zachodnioniemieckiej (Herbert Ludat, Polen und Deutschland. Wissenschaftliche Konfe-renz polnischer Historiker iiber die deutsch-polnischen Beziehun-gen m der Vergangenheit, Kóln-Graz 1963).
W tym nieustannym dialogu polsko-niemieckim publikacja niniejsza stanowi dalszy etap dojrzewania świadomości historiogra-ticznej. Zdajemy sobie sprawę, że nowe spojrzenie i nowe wartości poznawcze uzyskuje się tylko przez dyskusję i konfrontację poglądów. Nie wątpimy, że nić takiej dyskusji będzie się snuła dalej.
Redakcja Poznań, w grudniu 1973 r.
ZAMIAST WSTĘPU
ZAGADNIENIE WZGLĘDNOŚCI OCEN WARTOŚCIUJĄCYCH W HISTORIOGRAFII
Przedmiotem niniejszego zbioru studiów jest problem rozwoju poglądów historiografii polskiej i niemieckiej na historyczny przebieg stosunków między tymi dwoma narodami względnie państwami. Historiografia, jako jedna z nauk społecznych, jest w bardzo wysokim stopniu narzędziem walki i oddziaływania politycznego i ideologicznego, niezależnie od tego czy historyk posługuje się tym narzędziem świadomie, czy nieświadomie. Historyk, tak jak każdy człowiek, jest ukształtowany przez swoje środowisko w sensie zarówno wąskim, jak i szerokim. Jest on produktem określonego kręgu cywilizacyjnego, określonej epoki, określonego narodu, klasy i warstwy społecznej, rodziny, szkoły i środowiska zawodowego oraz odpowiadających tym determinantom poglądów religijnych, filozoficznych, politycznych i społecznych. Wśród tych czynników wpływających na jego postawę bardzo istotną rolę odgrywa przynależność narodowa, w sensie wynikającego z niej nastawienia patriotycznego lub nacjonalistyczego. W każdym razie w prezentowanym tu zbiorze studiów zwrócono szczególną uwagę na rolę tego właśnie czynnika w kształtowaniu poglądów historiograficznych.
Historiografia jako nauka ukształtowała się w okresie, gdy nacjonalizm, tak jak poprzednio religia, stał się najbardziej uderzającym i najskuteczniejszym orężem oddziaływania ideologicznego klasy panującej, w tym wypadku mieszczaństwa. W rezultacie historiografia XIX i XX w. stawiała sobie za cel przede wszystkim podkreślanie wartości i zasług własnego narodu w przeciwstawieniu do innych, gloryfikowanie jego przeszłości z reguły uważanej za „wspaniałą" — lub rozważanie domniemanych straconych okazji zdobycia jeszcze większej chwały, a uniknięcia załamań i niepowodzeń. Jeśli w epoce feudalnej celem hi-
boryka było w zasadzie przedstawienie dziejów dynastii i jej gloryfikacja, to w epoce kapitalizmu przedmiotem takiego zainteresowania'stal się naród względnie państwo narodowe lub — jeśli chodzi o czasy feudalne — państwo uważane ex post za narodowe, dzieje zaś władców, choć opisywane nadal szczegółowo, oceniano z punktu widzenia tego, co powinno być ich służbą dla narodu i państwa.
Na tym tle jasne jest, że podstawowym kryterium oceny zjawisk w dziedzinie stosunków polsko-niemieckich było to, czy zdaniem danego historyka służyły one interesom Polski względnie Niemiec, tak jak interesy te były rozumiane przez klasę panującą. W tak zakreślonych ramach historycy dzielili się na dwie kategorie. Jedni — w myśl zasad historyzmu sformułowanych przez Leopolda von Ranke — starali się o ocenę zjawisk według koncepcji panujących w okresach historycznych, w których zjawiska te miały miejsce, i zastrzegali się przeciwko transportowaniu pojęć i interesów teraźniejszych w przeszłość — zwykle zresztą bardziej w teorii niż w praktyce. Inni — jak w Niemczech Heinrich von Treitschke — nie wahali się oceniać dziejów narodu z punktu widzenia tego, co uważali za jego interes w czasie sobie współczesnym.
Historiografia opierająca się na materializmie historycznym, sformułowanym przez Engelsa i Marksa, posługuje się ponadnarodowymi kryteriami oceny. Naród w rozumieniu marksistowskim jest formacją społeczną, której rola w rozwoju ludzkości jest oczywiście olbrzymia, stanowi jednak formację nie absolutną, lecz wytworzoną historycznie. Podstawowym kryterium oceny wszelkiego rodzaju stosunków społecznych jest to, czy służą one rozwojowi sił wytwórczych, czy go hamują. Rozwój sił wytwórczych jest bowiem motorem dziejów. Rzecz jasna, że stosowanie tego kryterium w konkretnych wypadkach nie jest zawsze bezsporne. Historia bowiem zna wiele przykładów zjawisk, których znaczenie dla rozwoju sił wytwórczych nie było natychmiast jednoznaczne: na krótką metę wydawało się, że hamują one ten rozwój, na dłuższą metę okazywało się, że mu służyły; bywało też odwrotnie.
W ścisłym związku z tym podstawowym kryterium ocenv jakim jest rozwój sił wytwórczych, pozostaje pochodne odeń krv-
terium interesów mas pracujących. Historiografia epoki feuda-lizmu i kapitalizmu interesowała się prawie wyłącznie klasami panującymi, a zwłaszcza państwem, dynastią i władcami, wyrażającymi ich interesy. Historiografia marksistowska natomiast zwraca przede wszystkim uwagę na masy pracujące, ponieważ one stanowią zawsze olbrzymią większość społeczeństwa i one wytwarzają dobra materialne umożliwiające dopiero wytwarzanie dóbr kulturalnych. Oczywiście w ubiegłych epokach, w których wydajność sił wytwórczych była stosunkowo niska, podział na ludzi zajmujących się bezpośrednio produkcją oraz ludzi kształtujących nadbudowę zaznaczał się szczególnie silnie, ale był też nieunikniony. Dlatego podkreślanie dziejów mas pracujących nie oznacza ignorowania wkładu kolejnych klas panujących do rozwoju ludzkości.
Kwestia, co jest w naukach społecznych oceną, a co czystym stwierdzeniem faktu, jest bardzo trudna do rozstrzygnięcia. Do ścisłego rozróżniania tych dwóch typów sądów nawoływał zwłaszcza Max Weber. Nie ulega wątpliwości, że ogromna większość elementów wiedzy ludzkiej należy do kategorii bezspornych stwierdzeń istnienia faktów. Do kategorii tej należy mnóstwo stwierdzeń, które wydają się tak oczywiste, że nie są w ogóle poddawane analizie. To, że Kazimierz Wielki zmarł w 1370 r., jest stwierdzeniem, na którego powstanie punkt widzenia historyków nie miał żadnego wpływu. Przeważająca część wiedzy historycznej składa się z tego typu stwierdzeń — i trzeba powiedzieć, że jest to fakt korzystny, albowiem umacnia ufność w bezspor-ność i pewność poznania.
Poznawanie prawdy przez nauki społeczne odbywa się w dużej mierze w sposób podobny jak w innych naukach. Następuje mianowicie immanentny, choć jednocześnie równoległy do ogólnego rozwoju cywilizacji, rozwój technik i metod badawczych, pozwalający na coraz precyzyjniejsze i wszechstronniejsze poznanie rzeczywistości. Jeśli jednak przy ustalaniu faktów szczegółowych wpływ elementów techniczno-metodycznych jest bardzo duży, wpływ zaś apriorycznej postawy badacza odgrywa stosunkowo niewielką rolę, to sytuacja odwraca się tym bardziej, im % zakres obejmuje próba syntezy. Każde twierdzenie ogólne j zresztą nauce empirycznej — stanowi pewne uprosz-
SZI
czenie rzeczywistości, im zaś to twierdzeme jest ogólniejsze yrn wfeLe jest niebezpieczeństwo pominięcia tatach czy innych faktów szczegółowych. Oczywiście nie znaczy to, że należy twierdzeń ogólnych "unikać - to zresztą jest w ogóle niemożliwe. Przeciwnie celem historiografii, jak każdej nauki, jest dostrzeżenie jak największej liczby prawidłowości i ustalenie twierdzeń możliwie najbardziej ogólnych. Niemniej możliwość zniekształceń rzeczywistości jest wielka, tym zaś większa, im twierdzenie jest
ogólniejsze.
Przy formułowaniu jakichkolwiek twierdzeń ogólnych rola społecznych, w tym także narodowych, uwarunkowań historyka jest ogromna, a tym większa oczywiście, jeśli — jak to się często zdarzało — miał on świadomie na oku nie tyle poznanie samej prawdy, ile służenie jakiejś sprawie. O ile w naukach przyrodniczych wykazanie bezpodstawności danego twierdzenia ogólnego jest stosunkowo łatwe, o tyle w historiografii szeroki margines należy i prawdopodobnie będzie zawsze należał do kategorii zwanej poglądami. Poglądy, w sensie twierdzeń innych niż bezsporne ustalenia faktów, stanowią istotną część twórczości historiogra-ficznej. Na obecnym etapie rozwoju nauk społecznych bez poglądów nie da się historii w ogóle pisać. Wpływ założeń apriorycznych występuje zresztą nie tylko przy formułowaniu sądów uogólniających, które przechodzą często w sądy wartościujące. Występuje on już w tak początkowym stadium badania, jak postawienie zagadnienia, na które historyk poszukuje w źródłach odpowiedzi. Jak najsurowsze przestrzeganie zasad obiektywnej metodyki nie musi historyka uchronić przed stronniczością wynikającą z samego postawienia tematu. Theodor Mommsen z naśladowania godnym obiektywizmem i precyzją opracował dzieje starożytnej republiki rzymskiej, ale żyjąc w okresie jednoczenia lemiec w XIX w. i gorąco tego zjednoczenia pragnąc, przedstawił dzieje ekspansji rzymskiej jako dzieje zjednoczenia narodowego Italii. Fustel de Coulanges, czyniąc wszystko, aby przez jego dzieło nie przemawiał on sam, lecz dokumenty, po to przecież przedstawił ciągłość instytucji rzymskich w podbitej przez Germanów Galii, aby zakwestionować -wkład Germanów w tworzenie Francji — teza po klęsce 1870/1871 r. jakże pełna politycznej aktualności!
Sporność poglądów w historiografii dotyczy zatem wszystkich szczebli poznania. Spór jest naukowo bezpłodny wtedy gdy iedn lub obie strony zajmują stanowisko stronnicze w sposób śwjadot my. Nie jest to niestety w dziejach historiografii wypadek rzadki Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana, gdy aprioryczna postawa historyka jest zjawiskiem głębszym niz świadoma stronniczość. Zdając sobie sprawę z niemożności uniknięcia takich czy innych założeń apriorycznych, formułowano wielokrotnie wniosek, ze każda epoka musi pisać historię od nowa, ponieważ innv jest jej punkt widzenia i z innym kwestionariuszem pytań zwraca się ona do źródeł. Jest to pogląd bądź co bądź pesymistyczny Mimo wszystko nie wydaje się tez, by dotychczasowe dzieje historiografii w pełni go potwierdzały, przede wszystkim dlatego. źe naukowa historiografia jest nauką młodą Relatywność poznania historycznego lub -- ściślej mówiąc — relatywność poglądów historycznych wynikała dotychczas głównie z tego, ze istniało tyle kryteriów ocen przeszłości, ile było narodów, z tym jeszcze, źe każdy z tych narodów zmieniał kryteria stosownie do własnych zmiennych losów. W tej sytuacji -— rzecz jasna — ustalenie ogólnie obowiązującego poglądu na jedynie rzeczywiście obiektywnie przebiegające dzieje, jakimi są dzieje powszechne — było niemożliwe Przezwyciężenie tego chaosu, będącego produktem epoki nacjonalizmów, stało się możliwe dopiero z chwilą przyjęcia jednego wspólnego kryterium oceny, jakim jest marksistowska koncepcja rozwoju sil wytwórczych i postępu form stosunków społecznych. Nie widać zaś powodów, dla których kryterium to miałoby być kiedykolwiek odrzucone, dopóki dzieje ludzkości jako całości będą uważane za właściwy przedmiot historiografii. Z chwilą powszechnego przyjęcia tego kryterium, zakres dowolności poglądów historycznych ulegnie poważnemu ścieśnieniu, a przekonanie o konieczności pisania historii stale od nowa — zaniknie.
Liczba spraw spornych między historiografią niemiecką a polską jest duża. Dotyczą one następujących kompleksów zagadnień, określenia obszaru, na którym dokonała się etnogeneza Słowiańszczyzny i w z^-iązku z tym ustalenia okresu zasiedlenia oDec-nego obszaru Polski przez Polaków, charakteru stosunków prawnych i politycznych między Polską a Świętym Cesarstwem Kzym-
i • X XII w rozmiarów kolonizacji niemieckiej na zie-
skim w A . ekspansji Zakonu Krzyżackiego
r^eltilSit^i elektor6w brandenburskich i książąt, TnasTinie królów pruskich w XVII i XVIII w., odpowiedzial-ności Prus za I rozbiór Polski oraz ogólnych przyczyn upadku Polski, celów polityki pruskiej na ziemiach polskich w latach '[zasłonięte]830-19, polityki niemieckiej wobec sprawy polskiej w czasie I wojny światowej, polityki niemieckiej wobec Polski w okresie Republiki Weimarskiej oraz niektórych zagadnień hitlerowskiej polityki eksterminacyjnej w czasie II wojny światowej.
W chronologicznym porządku można przedstawić nie tylko sporną tematykę, lecz także — w innym sensie — sposób jej ujmowania. Poglądy historiograficzne są funkcją zmieniających się stosunków politycznych i społecznych. Musiało to znaleźć odbicie również w sposobie przedstawiania stosunków polsko-nie-mieckich. Zmieniało się nastawienie historiografii zarówno polskiej, jak i niemieckiej. Historiografia ta wyrażała też różne prądy polityczne nurtujące w narodzie.
Jest rzeczą pożałowania godną, że konflikt polsko-niemiecki wszedł w fazę najostrzejszą właśnie w okresie formowania się świadomości narodowo-państwowej, a jednocześnie w okresie bezpośrednio poprzedzającym narodziny historiografii jako nauki. Chodzi tu o udział Prus w rozbiorach Polski, który od razu wywołał polemikę w sprawie historycznego uzasadnienia pruskich roszczeń terytorialnych. Zwycięski wkrótce potem w całej Europie romantyzm przyniósł z sobą gloryfikację przeszłości poszczególnych narodów. W ten sposób młody wtedy jeszcze nacjonalizm transponował konflikty teraźniejsze w odległą przeszłość powodując zaognienie namiętności. Fryderyk II pruski, wysuwając roszczenia terytorialne, posługiwał się tytułami prawnymi obiektywnie bezwartościowymi, ale nie gorszymi od tych, które dla francuskiego Ludwika XIV stanowiły niegdyś pretekst do dokonywania osławionych reunionów. Różnica polegała na tym, że pretekstami Ludwika XIV nie przejął się nikt, kto nie tkwił w arkanach od wieków uprawianej polityki dynastycznych sukcesji, sprzedaży i wymian terytoriów, roszczeń i zaborów. Na-orniast od czasów romantyzmu mistyczną legendą owiano wszystko co dawne i wszystko to uznano za narodowe. Dla kalwin-
sklej dynastii brandenburskiej panującej w Prusach Książęcych w spadku po tamtejszej przez papieża wyklętej dynastii luterań skiej nie wchodziła w rachubę żadna w ogóle ciągłość w stosunku do katolickiego Zakonu Krzyżackiego, dopóki nie skonstruował jej romantyzm. Tak samo wyniosły rycerz na tronie cesarskim Fryderyk Barbarossa lub przebywający na ulubionej Sycylii w otoczeniu Saracenów i Greków cesarz Fryderyk II nie mógłby wpaść na szaloną myśl, aby zaniechać walki o zwierzchnictwo nad bogatymi miastami Italii i o pierwszeństwo przed papieżem w świeckich rządach nad chrześcijaństwem na rzecz podboju osad słowiańskich wśród puszcz wschodnioeuropejskich w interesie przyszłego, wtedy jeszcze niewyobrażalnego, niemieckiego państwa narodowego. Postulat taki wobec przeszłości postawił jednak w latach sześćdziesiątych XIX w. Heinrich von Sybel tworząc atmosferę, w której w niejasnych okolicznościach zrodziło się następnie złowrogie pojęcie niemieckiego parcia na wschód — Drang nach dem Osten — jako parcia rzekomo naturalnego. Teza Sybela, który nie był mediewistą, lecz historykiem czasów nowożytnych i sobie współczesnych, miała charakter publicystyczny i nie została przez historiografię niemiecką przyjęta. Jedną z przyczyn była co prawda zawarta w tezie Sybela krytyka nadmiernych w średniowieczu ambicji królów niemieckich, krytyka, która nie mogła być przyjęta z aplauzem w czasie, gdy Niemcy gotowały się do przejęcia już nie tylko naczelnego stanowiska w Europie, lecz wkrótce potem także do podjęcia polityki światowej. Z drugiej strony teza Sybela była zbyt jawnie ahistoryczna. Toteż historiografia niemiecka nie posługiwała się nigdy pojęciem Drang nach dem Osten, które zagnieździło się raczej w graniczących z publicystyką rozważaniach geopolitycznych, modnych w Niemczech od początku XX w. Mimo to można powiedzieć, że teza Sybela i powstanie pojęcia Drang nach dem Osten wyrażały atmosferę epoki, w której dla postulatów teraźniejszości starano się znaleźć tradycje historyczne, podkreślić ciągłość i stałość dziejowej misji. .
W tej mitologizacji historii pewną rolę odegrał fakt, ze z -dziną, w której najpierw i najdoskonalej zastosowano naukowe
tody badania, była właśnie mediewistyka. Odpowaadało to za-zamówieniu ideologicznemu romantycznego nacjonalizmu,
me równo
jak i następnie surowym wymogom dziewiętnastowiecznego scjen-
Mówiąc o sprzecznościach między polską a niemiecką historiografią, dokonuje się oczywiście zabiegu pewnego statystycznego uproszczenia. Różnice zdań na temat stosunków polsko-nie-mieckich istniały również między samymi historykami polskimi i niemieckimi. Przynależność bowiem do danego narodu nie jest jedynym czynnikiem określającym czyjeś poglądy, a interes narodu jest też różnie rozumiany. Wielu uczonych polskich i niemieckich uważało, że najlepszą służbą dla swego narodu jest po prostu ustalenie prawdy, choćby to ustalenie wydawało się przejściowo niekorzystne. Takie dążenie do prawdy należy jednak do kategorii postaw subiektywnych. Ale niezależność i bezinteresowność subiektywna nie przeczy istnieniu zależności obiektywnej. Poglądy każdego człowieka wyrażają prądy panujące w jego epoce. Kartezjusz byłby tak samo nie do pomyślenia w XIII w., jak Tomasz z Akwinu w XVII w. Podobnie jasne jest, że fizyka Izaaka Newtona była odbiciem mentalności kartezjańskiej, a relatywizm Alberta Einsteina mógł się pojawić dopiero w epoce, w której Fryderyk Nietzsche wezwał do „przewartościowania wszelkich wartości". Cóż na tym tle mówić o autonomiczności historiografii!
Zestawiając poglądy historiografii polskiej i niemieckiej na rozwój wzajemnych stosunków, uderza mimo wszystko, że spory nie były wcale tak ostre i tak głębokie jak te, które pustoszyły publicystykę. Im wyższa ranga naukowa historyków po obu stronach, tym różnice są mniejsze. Dowodzi to, że sprzeczności nacjonalistyczne są w wysokim stopniu żerowiskiem ignorantów, postęp zaś nauki prowadzi do porozumienia między narodami.
Historiografia niemiecka dotycząca Polski nigdy nie była obfita. W decydującym dla rozwoju historiografii XIX w. państwo polskie nie istniało, a odrodzić się mogło tylko w prawie niewy-o razalnyrn wypadku załamania się trzech mocarstw: cesarstwa rosyjskiego, monarchii Habsburgów oraz Prus. Jakakolwiek pozytywna ocena przeszłości Polski mogła uchodzić za podważanie P°zycji Prus i godzenie w zjednoczenie Niemiec dokonujące się od co najmniej 1848 r. i zrealizowane w 1871 r. pod przewodnictwem Prus. Leopold von Ranke wytyczył krąg zainteresowań
historiografii niemieckiej, głosząc wspólnotą kulturalną narodów romańskich i germańskich. Kiedy myśl tą formułował na wschód od tej wspólnoty rozciągała się nie Polska, lecz Rosja To mv Polacy, przyzwyczailiśmy się do wyobrażenia, ze Polska mimo rozbiorów w jakiś sposób istniała nadal; może i we Francji pewna większa liczba ludzi tak myślała mniej więcej do 1871 r gdy ostatecznie o tym zapomniała. Ale w Niemczech — p02a chwilowym entuzjazmem garstki demokratów około 1830 r. — i prawie w całej Europie ogromna większość ludzi sądziła, ze państwo polskie należy do bezpowrotnej przeszłości.
Naród polski wydawał się wtedy niektórym Niemcom sympatyczny, innym niesympatyczny, ale mało kto — powiedzmy bez ogródek: nikt — nie sądził, żeby Polska mogła stać się na powrót trwałym podmiotem polityki europejskiej. Toteż nieliczenie się z Polską jako wartością odrębną i samoistną, lekceważenie polskiej sprawności gospodarczej i organizacyjnej (polnische Wirt-schaft), kwestionowanie polskiego zmysłu państwowego, piętnowanie polskiej anarchii i nierozwagi — nie uchodziło w Niemczech za wyraz antypolskiego szowinizmu, lecz za „naukowe" próby wyjaśnienia upadku państwa polskiego w XVII i XVIII w. Któż nie był gotów widzieć analogii w upadku Polski i Hiszpanii, analogii, którą podsunął sam Joachim Lelewel?
Toteż usprawiedliwianie udziału Prus w rozbiorach i w ogóle przypisywanie Niemcom misji niesienia cywilizacji na wschód weszło historykom niemieckim niejako w krew. Jakże znamienny jest fakt, że herold skrajnie nacjonalistycznego kierunku historiografii niemieckiej — co prawda skrajnego tylko na skalę dziewiętnastowieczną — Heinrich von Treitschke nie poświęcił Polsce prawie żadnej uwagi, gdy zaś pisał o podboju Prusów przez Krzyżaków nie upiększał niczego, nie tuszował okrucieństw, albowiem sądził, że chwalebnym zadaniem Krzyżaków było obalanie pogańskich bożków, tępienie niesfornych barbarzyńców, karczowanie puszcz i zakorzenianie kultury. ,
Wobec nieistnienia państwa polskiego w XIX w. historiografia niemiecka — i w ogóle nacjonalizm niemiecki — przyzwyc się do nieprzyjmowania sprawy polskiej do wiadomości. W cz Wiosny Ludów niemieckie Zgromadzenie Narodowe »e^ furcie sądziło, że problem polski sprowadza się do z
z
autonomii drobnej mniejszości w części Wielkiego Księstwa Poznańskiego Bismarck był przekonany, że problem polski zniknie z chwilą podporządkowania katolickiej administracji kościelnej Ministerstwu Wyznań w Berlinie, ziemiaństwo polskie zaś sprzeda resztę swoich topniejących majątków pruskiej Komisji Koloniza-cyjnej. Jeśli używano wyrazu „Polska" w odniesieniu do czasów współczesnych, to miano na myśli Polskie Królestwo Kongresowe nastręczające Rosji — nie bez korzyści zarówno dla Prus, jak i dla przyjaznych Polsce demokratów niemieckich — tak wielkich kłopotów. Do dziś w pracach nawet zdecydowanie przyjaznych Polsce autorzy, piszący o okresie poprzedzającym 1918 r.. bezwiednie posługują się tą fałszywą terminologią identyfikującą Polskę z Kongresówką.
Na tym tle trzeba rozumieć szok, jakim się stało odrodzenie Polski w 1918 r. W głębi duszy Niemiec skłaniał się do przekonania, że jest to jakieś nieporozumienie, że to nowe państwo jest chyba zjawiskiem „sezonowym". Któż lepiej o tym świadczy jak nie Hitler, który pisząc w 1924 r. swój Mein Kampf nie dostrzegł na wschód od Niemiec niczego jak tylko „Rosję i podległe jej państwa kresowe" („Russland und die ihm untertanen Rand-staaten"). Oczywiste jest, że nie wynikało to z nieznajomości mapy; liczył on na czytelników, którzy państwa polskiego nie przyjęli do wiadomości.
Dopiero na drugim miejscu należy postawić szok, jakim był fakt, iż ta Polska, o której przeciętny Niemiec sądził, że znajdowała się dotychczas tylko pod zaborem rosyjskim i przeciwko temu rosyjskiemu panowaniu wielokrotnie się podnosiła, że ta Polska sięgnęła po terytoria, które Niemiec uważał za bezspornie niemieckie. Tak niestety wyglądała mentalność niemiecka i nie U wszystkich Niemców dotychczas się zmieniła. Od co najmniej 1830 r. Niemiec przyzwyczajany był do nazywania formalnie stale jeszcze istniejącego Wielkiego Księstwa Poznańskiego prowincją poznańską, nikt zaś nie pamiętał, że księstwo to wbrew protestom polskim wcielono do Niemiec dopiero w 1867/1871 r. na_ równi zresztą z byłymi Prusami Królewskimi i Książęcymi] których jeszcze na Kongresie Wiedeńskim 1815 r. nie uznano za części Związku Niemieckiego. Wkrótce po zwrotach terytoriów przeprowadzonych bezpośrednio na mocy Traktatu Wersalskiego
wTp? UtraHd.łylr?°ł0Wę. G°meg° Sl^ska - rezultacie plebiscytu W 1945 r. dzięki zwycięstwu Związku Radzieckiego nad hitl" ryzmem Polska powróciła nad Odrę i Nysę, na swój obszar mer" wotny. F
Właśnie ta stopniowość odradzania się Polski i jej przesuwa nia się na zachód dowodzi, że nie było to wyrazem przypadku lecz prawidłowością. Nie można w związku z tym pominąć rozpadu monarchii Habsburgów. Choć po 1867 r. (ale dopiero po tej dacie!) zaczęła się cieszyć sympatią Polaków, choć lekceważona była przez samych Niemców i choć po I wojnie światowej Anglicy z motywów antyfrancuskich zaczęli chwalić jej byłe zalety ustrojowe — jako federacji — i gospodarcze — jako państwa nad-dunajskiego, to przecież była ona narzędziem dominacji niemieckiej i węgierskiej nad światem słowiańskim i rumuńskim. Rozpad monarchii Habsburgów bardziej niż cokolwiek innego dowodził końca hegemonii niemieckiej i węgierskiej, która miała swój sens historyczny tylko dopóty, dopóki Bałkany jęczały pod jarzmem tureckim, zrzuconym ostatecznie w 1912 r.
Cofnięcie się niemczyzny na pozycje pierwotne ma swój odpowiednik w wyparciu Szwedów z Finlandii, Anglików z Irlandii, Turków z Bałkanów i krajów arabskich, Greków z Azji Mniejszej, Włochów z Istrii, Polaków z Ukrainy, Białorusi i Litwy, Węgrów ze Słowacji, Chorwacji i Siedmiogrodu, Francuzów z Algierii oraz w potężnym procesie dekolonizacji Azji i Afryki.
Ekspansja polityczna ma zwykle podłoże demograficzne i gospodarcze. Historiografia niemiecka kładła wielki nacisk na ekspansję niemiecką na wschód pod względem demograficznym, gospodarczym i kulturalnym w przeszłości. Historiografia polska podkreśliła, że od połowy XIX w., w związku z przesunięciem sie ośrodka gospodarczego Niemiec do ich części pólnocno-zachod-niej, następował proces odpływu ze wschodu, a nawet relatywnego wyludniania się ówczesnych Niemiec wschodnich. AI«W1S * te stanowią niewątpliwie głębsze podłoże wahadłowego ruchu w dziejach stosunków polsko-niemieckich. Z drugiej f™^*^ napływ polskiej siły roboczej do P^^St^ go i do wielkich majątków rolnych w Niemczecn nie wywołał w Niemczech świadomości odwrócenia ^ dotyc czasowego procesu. W oczach nacjonalistów niemieckich potwi
dzał on uprzedzenie o tym, że Polak rzekomo potrzebuje niemieckiego kierownictwa i że jest wprawdzie dzielnym robotnikiem, ale nie potrafi utworzyć i utrzymać państwa.
Byłoby błędem niedocenienie wstrząsu, jaki klęski w obu wojnach światowych, związane z nimi olbrzymie przesunięcia terytorialne i ludnościowe, a przede wszystkim utworzenie Niemieckiej Republiki Demokratycznej musiały wywołać również w NRF. Układ z 1970 r. o normalizacji stosunków między Polską a NRF może się stać początkiem nowej ery. Wydaje się więc, że moment jest odpowiedni po temu, aby dokonać przeglądu spraw spornych między polską a niemiecką historiografią.


Stosunki polsko-niemieckie w historiografii Cz1

Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki Darmowy Hosting na Zdjęcia Fotki i Obrazki


Zapraszam na inne moje aukcje

Wszelkie pytania proszę kierować na mój adres: [zasłonięte]@op.pl