Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

STAROSTA WARSZAWSKI WARSZAWA OBRAZY XVIII W. 1877

16-01-2012, 18:15
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik serdecznie
numer aukcji: 2039709404
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 16   
Koniec: 15-01-2012 20:01:14

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
AUTOR -
WYDAWNICTWO - , WYDANIE - , NAKŁAD - EGZ.
STAN KSIĄŻKI - JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM)
RODZAJ OPRAWY -
ILOŚĆ STRON -
WYMIARY - x x CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)
ILUSTRACJE -
KOSZT WYSYŁKI - 8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI (NP. JEŚLI KUPISZ 7 KSIĄŻEK ŁĄCZNY KOSZT ICH WYSYŁKI WCIĄŻ BĘDZIE WYNOSIŁ 8 ZŁ), DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI. ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU.




SPIS TREŚCI LUB/I OPIS - PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.

STAROSTA WARSZAWSKI.
OBRAZY HISTORYCZNE Z XVIII WIEKU
PRZEZ
J. T. Kraszewskiego.
Tom III.
WABSZAWA.
Nakład Gebethnera i AVolfTa.
1877.




I.
Zaledwie w początku roku 1763 doszły do "Warszawy wieści o zawartym pokoju w Hubertsburgu, o opuszczających Saksonję wojskach pruskich, gdy znudzony długim pobytem w Warszawie August III— począł się wyrywać do Drezna... Pokój ten i powrót do stolicy okupiony był drogo. Straty Saksonii, o których zwrocie ani mówić sobie nie dawał Fryderyk pruski, liczono na trzysta miljonów talarów, ludzi przeszło siedmdziesłąt tysięcy wyciągnięto z niej do wojska. Królowa wojnę tę przypłaciła życiem...
W lutym nastąpiły układy, a w marcu już król-by się był wyrwał do ukochanego Drezna, gdyby to było możliwe. Ociężały i przybity losem własnym i dzieci — odzyskiwał na chwilę żywości trochę myśląc, że się znajdzie znów w spokojnej stolicy
nad Elbą, gdzie wszystko tak mu było posłuszne i tak się składało wygodnie.
Briihl zaledwie mógł go już utrzymać w Warszawie, przedstawiając jakie po sobie ruiny zostawiała wojna... Wreszcie i pora samych wiosennych roztopów nie sprzyjała podróży, należało czekać aż śniegi znikną i oschną gościńce... Briihl starał się
0 to, aby teatr obrócony na magazyn, zamek uszkodzony, porabowane i na kordegardy pozajmowane pałace, na przyjęcie pana cokolwiek się odświeżyły. .. aby bjrło go czem tam przyjąć i zabawić, czem mu długą wynagrodzić tęskotę.
Jak najmniej troszczono się o sprawy Kzeczy-pospoltej, w której walka od sejmu poczęta, wzmagała się i coraz groźniejsze przybierała rozmiary... Briihl zostawiał tu syna, i przyjaciół i krewnych,— na Litwie Eadziwiłła, na Kusi Potockiego z całą jego rodziną, w Warszawie Sołtyka i Mniszcha... Briihla
1 dwóch ostatnich, zwano żartobliwie Trójcą dworską... Trójca i jej rozpromienienie chwilowo siłę miały i przewagę. .. Z nią był stary hetman Branicki i wielu innych... Familia więc na pozór odepchnięta była i zwyciężona, ale nie wyrzekła się nadziei tego odwetu, który każdy dzień upokorzenie przeciągający, czynił straszniejszym... Wprawdzie wodzowie sami woleliby może byli już jakieś układy i porozumienie, o które potajemnie na dworze czyniono starania, lecz Briihl karmiąc nadziejami, był w nienawiści nieubłaganym...
Ze wszystkich politycznych działaczów ministrowi podległych, syn może w intrygach najmniej był czynnym, bo wcale do nich niezdatnym... Wynagrodził go ojciec generalstwem artylleryi, które mu ustąpił, cześnikowstwo przenosząc na brata... i pan Aloizy, czując się w swoim żywiole, bo działa, prochy i kule bardzo go zajmowały—innym zostawiał polityczne kabały, któremi się brzydził... Z Młocin trzeba się było teraz przenieść do Warszawy.. .
Pałace Brtihlowski i Saski, oba stały pustkami, mógł wiec generał artylleryi, którego dwór powiększono znacznie i uczyniono bardzo świetnym, wybrać sobie rezydencyę, jaka mu się podobała. Wolał Warszawę w istocie, aby cekhauzu być bliżej.
Z dala patrzący na jego życie — dziwili się temu pierworodnemu i spadkobiercy ministra, który po nim nie wziął najmniejszego usposobienia do zabiegów i intryg dworskich, i życie swe zapełniał w najoryginalniejszy sposób...
Znano go najprzód z wielkiej gorliwości około podniesienia artylleryi, która w chwili objęcia jej przez niego, prawie imienia tego nie była warta... Około dział i po prochowniach spędzał długie godziny... gromadził około siebie oficerów... krzątał się, aby ślad zostawić swej komendy w mnóstwie ulepszeń... Gdy mu potem czasu stało, wracał czytać Moliera, pisać komedye dla teatru amatorskiego. .. rysować plany lub grać kwartety...
Gdy rozmowa zwracała się na rozogniające na-ówczas kwestye proraocyi, znaczenia, dygnitarstw, zabiegów stronnictw i t. p., hrabia zaczynał ziewać, zamyślał się i najczęściej wysłuchawszy co doń mówiono, znajdował się w tem przykrem położeniu, iż nie wiedział o co chodziło. Myślą był gdzie-indziej.
W domu... płynęło życie tym trybem jak na-ówczas w wielu pańskich stadłach i gospodarstwach... Hrabina żyła i rządziła się swoim dworem, swym humorem: hrabia z wiełkiem dla niej zawsze poszanowaniem i grzecznością, zostawiał jej swobodę zupełną, ale ją też dla siebie warował. Czasem spotykali się przy gościach, a gości w Mło-cinach, w Saskim i Brlihlowskim pałacu bywało wielu—szczególniej cudzoziemców i artystów... Pani i pan mieli kółko swych przyjaciół i dwór osobny, który się łączył chętnie, choć może nie był zupełnie z jednych żywiołów złożony...
Wojewodzianka kijowska, nie dała się nigdy wciągnąć w ton świat europejski, świetny, wesoły, do którego Brilhl należał... Pozostała tą, jaką z Krystynopok wyjechała, nieśmiałą, milczącą, smutną, pobożną, trwożliwą, po trosze zabobonną niewiastą, której serce zamknięte obawiało się odemknąć. Poczciwa Dumont była może jedyną jej przyjaciółką, dla kiWej nie miała tajemnic; a nie można zaprzeczyć, ^iż Francuzka sprawiała interesa pani generałowej z gorliwością i poświęceniem nad-
zwyczajnem... Szczególniej ów platoniczny romans z Godziembą miała na sercu...
Gdy w czasie sejmu 1762, zasłyszała o niebezpieczeństwie zagrażającem panu Tadeuszowi, którego stary Pinczuk chciał koniecznie z córką poswatać, Dumont nie miała chwili spoczynku, usiłując za-pobiedz oddaleniu się Godziemby. Wpadła najprzód na niego samego, starając się go przekonać, iż się zgubi żeniąc z wieśniaczką, i na wsi zardzewieje w niwecz. Godziembą, któregośmy mało tu widzieli, był to w swoim rodzaju, osobliwszy człowiek, nie mówił wiele i trudno go było, jak naówczas powiadano, spenetrować. Francuzka usiłując go przyswoić i usta mu otworzyć, a ośmielić, wiele z nim biedy zażyła. Nie uciekał od niej, ale się z niczem nie zwierzał, i trudno go było skłonić do tego. od czego raz wstręt okazał. W pierwszej nawet chwili Dumont nie zrozumiała, czy do tego ożenienia miał czy nie skłonność, mówił o niem obojętnie ale bez wstrętu. Dopiero nierychło się odezwał, że na cudzej łasce i na fartuszku żoninym żyćby sobie nie życzył. Jednakże do starego Godziemby jeździł i nie odpychał ich wcale. Ale się to przewlekało.
Pani cześnikowa gdy o tem zasłyszała, że się Godziembą od dworu oddalić może, choć od niej zawsze z dala stał, mocno to uczuła, do tego stopnia, iż sama Dumont zaczepiła w tym przedmiocie, z czego Francuzka niesłychanie była szczęśliwa. Chwyciła się tedy niezmiernie gorąco tej sprawy,
aby Godziembę, bądź co bądź, utrzymać... Aliści, drugiego czy trzeciego dnia zmieniło się usposobienie.
Briihlowa z jakąś gorączką i oczyma zaczerwie-nionemi, przywoławszy Durnont do siebie, odezwała się ściskając ją i całując:
— Moja druga Dumont, ja w tem widzę rękę Opatrzności. Sam Pan Bóg chce, aby to grzeszne przywiązanie ustało; sam On nastręcza zręczność oddalenia człowieka, na którego ja patrzeć nie powinnam ...
Cześnikowa była bardzo pobożna, Dumont także, ale miała to przekonanie, iż w sprawach serdecznych Pan Bóg jest niezmiernie wyrozumiały, i — od czegóż spowiednicy? Ofuknęła więc mocno swoją wychowanicę za przesadzone skrupuły.
— Moja droga hrabino — rzekła, — przecież kochać i patrzeć w żadnym razie grzechem nie jest...
— Ale obowiązkiem, — odparła Briihlowa — miłość taką wyrwać z serca. .. Widoczna ręka Opatrzności, która mnie chce ustrzedz od ... upadku...
— Od jakiego upadku? — przerwała Dumont... ja już nie wiem czy na całym świecie było kiedy dwoje istot szczerze się kochających, któreby tak prosto jak wy chodziły... Ażeby sobie dobrowolnie jedyną pociechę w życiu odebrać — to się nie godzi...
— Ja to czuje w mojem sumieniu, — dodała cześnikowa — że powinnam owrszem dołożyć stara-
nia, aby się on ożenił, oddalił, zyskał przez to rodzinę , przyszłość... a gdybym przez egoizm do tego przeszkody stawiła. . . byłabym niegodziwą kobietą.
Briihlowa mówiąc to płatała, i bardzo szybko i zręcznie łzy ocierała, które wejrzeń Dumont nio uszły...
— Wszystko to nader jest heroiczne, - przerwała wybuchając — ale nie ma, za pozwoleniem, sensu... Hrabia się bałamuci i kocha w Sołłohu-bowej, nie masz pani obowiązków względem niego...
— Ale je mam względem siebie, — odparła hrabina. — Moja Dumont, lepiej żeby sie oddalił— niech się oddali...
— Lepiej owszem żeby się ośmielił, przybliżył i żebyście byli choć raz w życiu szczęśliwi!— wy-buchnęła ośmielona Francuzka; ale w tej chwili cześnikowra usta jej zatknęła i wpadła w rodzaj spazmów, z których Francuzka przestraszona ratować ją musiała. ..
Eozmowa ta przeciągnęła się długo, a z niej Dumont wyniosła tylko to przekonanie, że miłość, która na pozór zdawała sie jej wielce ostygłą, żywszą była niż kiedykolwiek...
Dumont uczuła się powołaną do uszczęśliwienia swej wychowanicy, uważając jej skrupuły za niedorzeczność i dzieciństwa. Tymczasem trudno było nawet dowiedzieć się, jak stała sprawa ze starym Godziembą. Francuzka użyła fortelu dla wyszpie-
...




Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI