Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

STARA WARSZAWA TEKA ILUSTRACJE GRAFIKI UNIECHOWSKI

20-03-2012, 17:20
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 89.99 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2216050933
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 7   
Koniec: 28-03-2012 19:46:52
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO SPISU TREŚCI

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO OPISU KSIĄŻKI

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY ZNAJDUJĄCE SIĘ W TEJ SAMEJ KATEGORII

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT

PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ SPRZEDAWANEGO PRZEDMIOTU, WYSTARCZY KLIKNĄĆ NA JEDNĄ Z NICH A ZOSTANIESZ PRZENIESIONY DO ODPOWIEDNIEGO ZDJĘCIA W WIĘKSZYM FORMACIE ZNAJDUJĄCEGO SIĘ NA DOLE STRONY (CZASAMI TRZEBA CHWILĘ POCZEKAĆ NA DOGRANIE ZDJĘCIA).


PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI - STARA WARSZAWA DWANAŚCIE ILUSTRACYJ
AUTOR - ANTONI UNIECHOWSKI, WSTĘP STANISŁAW R. DOBROWOLSKI
WYDAWNICTWO - SZTUKA, WARSZAWA 1954
WYDANIE - 1
NAKŁAD - 10000 + 135 EGZ.
STAN KSIĄŻKI - BARDZO DOBRY JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM , EW. NIEWIELKIE PRZYBRUDZENIA) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).
RODZAJ OPRAWY - ORYGINALNA, MIĘKKA TECZKA
ILOŚĆ STRON - 7 TEKSTU I DWANAŚCIE TABLIC NA WYSOKIEJ JAKOŚCI KARTONACH DWUSTRONNIE KREDOWANYCH O GRAMATURZE AŻ 220G
WYMIARY - 31 x 21,5 x 1 CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - 0,269 KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)
ILUSTRACJE, MAPY ITP. - ZAWIERA 12 PIĘKNYCH TABLIC KREDOWYCH I ILUSTRACJĘ NA OKŁADCE
KOSZT WYSYŁKI 8 ZŁ - Koszt uniwersalny, niezależny od ilośći i wagi, dotyczy wysyłki priorytetowej na terenie Polski. Zgadzam się na wysyłkę za granicę (koszt ustalany na podstawie cennika poczty polskiej).

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ

SPIS TREŚCI LUB/I OPIS (Przypominam o kombinacji klawiszy Ctrl+F – przytrzymaj Ctrl i jednocześnie naciśnij klawisz F, w okienku które się pojawi wpisz dowolne szukane przez ciebie słowo, być może znajduje się ono w opisie mojej aukcji)

STARA WARSZAWA
DWANAŚCIE ILUSTRACJI
WSTĘP NAPISAŁ STANISŁAW R. DOBROWOLSKI
WYDAWNICTWO SZTUKA WARSZAWA 1954
Okładkę projektował J. M. BRZESKI
Redaktor techniczny ADAM WARCHAŁ





SPIS PLANSZ

I. HOTEL BRISTOL 1900 1.
II. ŚLIZGAWKA W OGRODZIE SASKIM 1890 r.
III. PRZECHADZKA W OGRODZIE SASKIM 1870 r.
IV. „GRUBA KAŚKA" 1870 1. V. W ŁAZIENKACH 1878 r.
VI. DWORZEC WIEDEŃSKI 1890 r.
VII. KOLEJKA WILANOWSKA 1898 r.
VIII. STATKIEM NA BIELANY 1880 r.
IX. ULICA RYCERSKA - 1880 r.
X. PLAC ZAMKOWY 1880 r.
XI. GAZECIARZE 1900 r.
XII. TARG NA MARIENSTACIE 1890 r.





Gdyby kto nas zapytał o to, czym jest dla nas Warszawa, jakie określenie najdoskonalej zawarłoby w sobie treść naszego stosunku do niej, na pewno zgodzilibyśmy się wszyscy na jedno: miasto, które kochamy.
W tych prostych słowach rzeczywiście zamyka się wszystko, co o Warszawie można powiedzieć.
Kochamy ją.
To zadecydowało o jej dziejach. To bezspornie już przesądza o jej przyszłości.
W naszych oczach rośnie nowa Warszawa, socjalistyczna stolica Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Z ruin zbroczonych krwią bohaterów dźwiga się wsparta trudem mózgów i rąk całego narodu, o wiele wspanialsza i urodziwsza od dawnej. Nie szczędzimy niczego, aby opromienić jej urodę wszystkimi blaskami piękności.
Kochamy tę nową Warszawę. Gdybyśmy jednak chcieli być ściśli, trzeba by rzecz wyrazić inaczej: kochamy jej nowy kształt.
Cieszy nasze oczy las rusztowań, spod których wyłaniają się coraz to nowe formy piękna. Raduje nas każda nowa budowla w ukochanym mieście. Jesteśmy dumni z dzieła, które nam wyrasta pod dłońmi. Duma z powodu nowego, które jest naszym dziełem, rozpiera nam piersi.
Byłoby jednakże rzeczą niesłuszną, gdybyśmy chcieli zataić, że witając z entuzjazmem nowy kształt Warszawy, ze szczególną serdecznością zwracamy się myślami do dawnej.
To jest tajemnica miłości.
Chcemy mieć Warszawę nową, wzniesioną na miarę wielkości naszej niezwykłej epoki — potężną i piękną. To prawda. Prawdą jest też jednak, że nie gaśnie w nas sentyment do tamtej starej Warszawy, której obraz wciąż jeszcze nosimy w oczach.
Toteż ze szczególną radością spoglądamy na każdy pieczołowicie odtworzony fragment dawnego piękna naszego ponad wszystko umiłowanego miasta, cieszymy się z każdej uratowanej jego okruszyny, z osobliwą serdecznością odnosimy się do tych okruchów.
Zdaje się, że dno tajemnicy jest dość proste.
W dojrzałych latach zdolni do wielkiej miłości i przyjaźni zachowujemy w sercu najcieplejsze uczucia dla tych, z którymi miłość i przyjaźń związała nas w dniach młodości, choć może nawet nie byli oni zawsze w pełni godni tych uczuć, choć daleko im było do wartości naszych nowych przyjaciół.
Jest coś z tego w naszym stosunku do dawności zamkniętej w obrazie starej Warszawy.
Stąd nasz gorący, serdeczny stosunek do każdego zakątka, z którym kojarzą się odległe wspomnienia - radosne i gorzkie.
Stąd nasze rozmiłowanie we wszystkim, co niesie te drogie sercu skojarzenia.
Z jakimż upodobaniem sięgamy do starych czasopism, oglądamy w nich wyblakłe fotografie i ryciny!...
Czy to są wartościowe uczucia ? Myślę, że tak. Więcej: sądzę, że sycąc nieustannie
żar naszej miłości do miasta-bohatera, służą one wielkiej sprawie przyszłości Warszawy, mobilizują nas dla tej sprawy.
Stara miłość nie rdzewieje. Żyje w sercu każdego z nas. Żywi się nią serce całego narodu.
Warszawa jest dla nas przedmiotem tej wielkiej, powszechnej miłości.
Czyż inaczej można by sobie wytłumaczyć sentyment, z jakim odnosimy się do rysunków Kostrzewskiego ? Czyż jakimiś oderwanymi wartościami artystycznymi da się wyjaśnić uwodzicielską wprost siłę oddziaływania na nas kartek „Kronik tygodniowych", czy „Lalki" Prusa?
Próżno byśmy się o to kusili. O ileż słuszniej będzie przyznać się do tej tajemnicy serca.
Wszystko to trzeba było powiedzieć dla odsłonięcia charakteru twórczych pobudek, które decydują o powstawaniu takich prac artystycznych jak cykl rysunków Antoniego Uniechowskiego „Stara Warszawa".
„Stara Warszawa" to plastyczna wizja owej dawności, której wiele elementów zachowało się jeszcze do ostatnich dni poprzedzających tragiczną katastrofę „syreniego grodu", żyło pełnią życia, pozostało w naszej pamięci przede wszystkim jako architektoniczny obraz obróconego w perzynę miasta, ale i nie tylko architektoniczny.
„Stara Warszawa" Uniechowskiego to przede wszystkim bardzo sugestywna wizja życia obyczajowego dawnej Warszawy — stawiajmy sprawę jasno —- mieszczańskiej Warszawy z lat 1870—igoo.
Uniechowski sięgnął wyobraźnią do tej epoki w rozwoju naszego miasta, o której bezpośrednią pamięć zachowało niewielu już spośród żyjących, ale której tradycja kołacze się jeszcze w świadomości naszego pokolenia, utrwalona — co tu gadać — dzięki wspaniałej, zawsze żywej twórczości pisarskiej Bolesława Prusa.
Właśnie pisarstwo Prusa, a zwłaszcza jego „Lalka" z jej —- nie lękajmy się tego słowa — genialną wizją warszawskiego życia narzucają się naszej wyobraźni, ilekroć dzisiaj próbujemy wracać myślami do dawnej Warszawy. W przywoływaniu przez naszą fantazję tej właśnie a nie innej wizji najchętniej chyba dajemy upust naszym sentymentom dla ukochanego miasta.
I to jest druga tajemnica — tajemnica wielkiej sztuki.
Nie było po Bolesławie Prusie pisarza ni artysty, który z taką jak on siłą narzuciłby nam obraz życia współczesnej sobie Warszawy.
Trudno też nie dostrzec, że „Stara Warszawa" Antoniego Uniechowskiego to jak gdyby cykl ilustracji do dzieł Prusa, przede wszystkim do „Lalki".
Taki charakter ma jego „Przechadzka" i „W Łazienkach", taki charakter ma większość rysunków cyklu. Sugestia podobnego pojmowania „Starej Warszawy" jest tak wielka, że w wielu postaciach przedstawionych przez rysownika gotowi jesteśmy dopatrywać się postaci kreowanych przez autora „Lalki".
Czyż to nie Wokulski — zapytujemy z ciekawością — chyli się w głębokim ukłonie przed panną Łęcką „W Łazienkach"?
Czy owi studenci wyglądający z okna domu „Ulicy Rycerskiej" nie przywodzą nam na pamięć dobrze znajomych bohaterów „Lalki"?
„Stara Warszawa" Uniechowskiego nie posiada, oczywiście, wartości dokumentu jak rysunki Kostrzewskiego, czy też obrazy nakreślone mistrzowską ręką Bolesława Prusa. Ma w sobie jednak coś, co sugeruje nam żywe analogie z nimi: bogactwo starannie odtworzonych przez artystę realiów warszawskiego życia tamtej epoki. Jest w niej troska o zachowanie najściślejszej wierności obrazu nawet w mało, zdawałoby się, znaczących detalach. Nadaje to cechę niezmiernej wprost konkretności wizji roztoczonej przed nami przez Uniechowskiego.
Antoni Uniechowski jest doskonałym znawcą owych wspomnianych wyżej realiów.
Jego „Stara Warszawa" dowodzi przede wszystkim znakomitej znajomości życia obyczajowego warszawskiego mieszczaństwa w latach, jakich obraz nam ukazuje.
Przyjrzyjmy się „Ślizgawce w Ogrodzie Saskim" czy „Kolejce Wilanowskiej", popatrzmy na charakterystyczny obrazek „Statkiem na Bielany".
Świetny znawca kostiumu epoki nic, zdaje się, tu nie uronił, aby we właściwy sposób scharakteryzować nasze mieszczaństwo tamtej doby — niczego nie pominął.
Nie kostium jednak określa tu przede wszytskim epokę. O wiele ważniejsze znaczenie dla jej charakterystyki ma gest, który artysta potrafi uchwycić z zadziwiającą nieraz finezją i zarazem ogromną siłą wyrazu.
W geście też wyraża się tu charakter stosunków społeczno-obyczajowych.
Dla utwierdzenia się w słuszności tego spostrzeżenia wystarczy popatrzeć na „Hotel Bristol" i „Gazeciarzy".
Obraz Warszawy lat 1870—1900 ukazany nam przez Uniechowskiego jest —nie trzeba tego ukrywać —nieco jednostronny, o wiele węższy od obrazu, jaki pozostawił nam Prus.
Jest rzeczą oczywistą, że jednostronności tej nie zmienia wprowadzenie do obrazu postaci rzemieślników, panien od modystek, starych posłańców, dryndziarzy, gazeciarzy, czy nawet bosego dziewczęcia biegnącego z kwiatami za pańskim powozem.
Trudno nie pamiętać, że stara Warszawa, którą maluje nam Antoni Uniechowski, to przecież Warszawa... Ludwika Waryńskiego.
Uniechowski pogłębia jednakże obraz przez sposób potraktowania w nim ludzkiego gestu.
Właśnie w owym geście niejednokrotnie najlepiej uwyraźnia się obraz stosunków społecznych epoki, spoza tego gestu wyziera coś więcej niż to, co nam bezpośrednio pokazuje artysta.
Dość popatrzeć na owego pana w cylindrze przed kościołem Wizytek, sięgającego do portfelu i na ogrodniczki „W Łazienkach", aby pojąć metodę ukazywania przez Uniechowskiego sprzeczności społecznych w obrazie „Starej Warszawy".
Oczywiście, w „Starej Warszawie" nie jest Uniechowski malarzem ostrych kontrastów. Podobnie zresztą jak i u Prusa i tu łagodzi je i rozładowuje humor — humor i sentymentalna łezka.
Ileż owej łezki jest w obrazie „Ulicy Rycerskiej" wypełnionej biedotą staromiejską — obrazie, w którym, zdawałoby się, tak nieważny szczegół jak rzucona na bruk rogatywka ulicznego grajka odgrywa tu swoją niemałą, sentymentalną rolę!...
0 wiele większą siłę wyrazu ma, rzecz jasna, humor Uniechowskiego. Humorem przesycona jest znakomita większość rysunków cyklu „Stara Warszawa".
Gdzie kryją się źródła tego humoru? ł
Przede wszystkim, jak się wydaje, w drwiącym stosunku do warszawskiego mieszczucha, do jego obyczajowości.
Uniechowski świadomie ośmiesza warszawskiego burżua, kpi z jego złych gustów i upodobań.
„Ślizgawka w Ogrodzie Saskim", „Kolejka Wilanowska", „Statkiem na Bielany" świadczą o tym najwymowniej. Jakaż surowa powaga bije w zestawieniu z tamtymi rysunkami od obrazu dziewcząt u studni w „Grubej Kaśce". Nie trudno spostrzec, że tę powagę warunkuje społeczny charakter ukazanych w nim ludzi. I tak jest ze wszystkimi obrazami cyklu „Stara Warszawa".
Najśmieszniejsza wśród nichjest chyba scenka nosząca tytuł: „Kolejka Wilanowska". Równie dobrze mogłaby się nazywać: Fin de siecle! Jest przecież zaczerpnięta z okresu (1898) najpodlejszych gustów degenerującej się burżuazji —z epoki secesji. Uniechowski umie w najbardziej realistycznym rysunku ujawnić elementy tego złego smaku, z właściwym mu humorem odkryć płaskość obrazu życia owych „strasznych mieszczan" warszawskich u schyłku XIX stulecia.
Ośmieszając, zarazem jednak — podobnie jak to czynił Bolesław Prus — rozgrzesza ich niejako swoim żywiołowym humorem.
Rozmiłowani w swoim mieście, jak najchętniej przystajemy na tę postawę wobec jego dnia wczorajszego, jaką nam sugeruje twórca „Starej Warszawy". Godzi się ona z naszymi dla niej sentymentami. Gzy słusznie?
Nie chciałbym podejmować dyskusji na ten temat.
Nie wdając się w nią, ze wzruszeniem odkrywamy w rysunkach Antoniego Unie-chowskiego dobrze nam niegdyś znajome i na zawsze już wymazane z życia obrazy Warszawy: „Dworzec Wiedeński", „Targ na Mariensztacie" — uśmiechamy się na widok brawurowego wyścigu „drynd" przed dworcem kolejowym.
Spoglądając na „Plac Zamkowy" cieszymy się myślą, że widniejące na rysunku Stare Miasto znów żyje pełnym życiem — to samo, a jednak o ileż piękniejsze od dawnego.
1 pod wpływem ogarniającego nas wzruszenia rośnie w sercu gorąca wola dźwigania go dalej, aby rosło coraz to piękniejsze, coraz wspanialsze. Ciepłe uczucia wzbudzone przez artystę rozsnuwającego przed nami obrazy dawnej Warszawy, potęgują w nas entuzjazm dla jutrzejszej.
I to jest najważniejsza tajemnica naszej wielkiej miłości do ukochanego przez nas miasta.

Stanisław Ryszard Dobrowolski



WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.