Stanisław Michalkiewicz
Spod listka figowego
Książka to ponad 140 stronicowy zbiór ponownie zredagowanych przez autora felietonów z 2[zasłonięte]003-20 roku. Michalkiewicz - jedno z najlepszych piór polskiej publicystyki - poruszył całe spektrum tematów: od polityki (zwłaszcza ówczesnej lewicy) po etykę i religię. Polecamy miłośnikom tekstów p. Stanisława!
Fragment jednego z felietonów:
Po czym poznać prawdziwego mężczyznę? Prawdziwego mężczyznę można poznać nie po tym, jak zaczyna, ale po tym, jak kończy. Tako rzecze Zaratustra, czyli, mówiąc zwyczajnie, pan premier Leszek Miller. Gdyby oceniać zakończenie według propagandowej salwy, jaka została zarządzona po podpisaniu 13 grudnia w Kopenhadze warunków Anschlussu, można by sobie pomyśleć, że pan premier Miller przyprawił o orgazm całą Europę, no, może za wyjątkiem Rosji. Ledwo jednak umilkły ostatnie echa wybuchów radości, okazało się, że żadnego orgazmu nie było. Pan premier Miller nie okazał się Pigmalionem, który swymi karesami potrafi ożywić nawet marmurowe europejskie Galatee. Wygląda na to, że było akurat odwrotnie; że to chytrzy Europejczycy "wydudkali" pana premiera Millera, niczym stołeczne filuty jakiegoś pejzana.Okazało się bowiem, że konkretne postanowienia traktatu akcesyjnego, przygotowanego po angielsku przez Brukselczyków, różnią się ponoć istotnie od tego, co ustalono w Kopenhadze, a w każdym razie od tego, co wydawało się panu premierowi, że ustalono. Możliwości są zatem dwie: albo pan premier tempore criminis nie do końca był świadom tego, co właściwie podpisuje i w co Polskę wciąga, albo też aroganccy Brukselczycy postanowili postawić polskich prowincjałów przed faktami dokonanymi. Trudno powiedzieć, która możliwość jest gorsza, bo i tak źle, i tak niedobrze. Wydaje mi się jednak, że najbardziej prawdopodobna jest możliwość trzecia: że pan premier Miller doskonale wiedział, co podpisuje, a teraz tylko, na użytek naiwnych tubylców, odgrywa jakieś psychodramy o skrzywdzonej niewinności. Za tą, trzeba powiedzieć, chyba najgorszą możliwością, przemawiają następujące okoliczności: po pierwsze, negocjowało 10 delegacji i zdaje się, że tylko w przypadku Polski wystąpiły takie rozbieżności. Po drugie, jak mawiali starożytni Rzymianie, consuetudo est altera natura. Pan premier Miller, podobnie zresztą jak większość jego towarzyszy z PZPR, został uformowany przez blagierstwo. Przecież cała PZPR budowała wszystko na kłamstwie prezentowanym ludziom jako najprawdziwsza prawda. W takiej sytuacji pan premier być może też nie potrafił oprzeć się pokusie poczęstowania nas blagą jeszcze raz i tak oto zrodził się sukces naszej dyplomacji w Kopenhadze. Oczywiście nie można też wykluczyć, że i pan premier mógł zostać podprowadzony przez blagierów mniejszego kalibru. Ot, na przykład, któryś z polskich negocjatorów mógł po cichu przewerbować się na drugą stronę. Francuzi mówią, że kto raz był królem, zawsze zachowa majestat. Kadry decydują o wszystkim - mawiał Józef Stalin. Jeśli więc dobiera się negocjatorów pod kątem, że tak powiem, agenturalnym, to czyż nie można się wtedy spodziewać rożnych niespodzianek? (...)
Książka nowa, nieużywana
Wydawnictwo Dextra
Rok wydania 2004
Wymiary: 146 x 204 mm
Stron: 144
Koszt wysyłki zgodny z taryfą Poczty Polskiej:
Przy przedpłacie na konto: list polecony ekonomiczny: 4,10 zł,
list polecony priorytetowy: 5,10 zł
lub przesyłka kurierska: 25 zł
W przypadku zapłaty przy odbiorze paczka pobraniowa ekonomiczna: 10,50 zł
lub paczka pobraniowa priorytetowa: 13,50 zł
Natychmiastowa wysyłka!!!