Sprawiedliwość owiec.- Jeszcze wczoraj był zdrowy - powiedziała Matylda, nerwowo strzygąc uszami.- To nie ma nic do rzeczy - zauważył Sir Ritchfi eld, najstarszy tryk w stadzie. - Nie umarł na chorobę. Szpadel to nie choroba.Pasterz leżał w bujnej, zielonej irlandzkiej trawie obok stodoły. Leżał i ani drgnął. Owce odbywały naradę nieco dalej, prawie na skraju urwiska. Rankiem, gdy znalazły pasterza, niezwykle zimnego i zupełnie martwego, zachowały spokój i były z tego niezmiernie dumne. W pierwszym przypływie trwogi zabrzmiało oczywiście kilka rozpaczliwych okrzyków -"Kto nam teraz będzie przynosił siano?", "Wilk! Tu jest wilk!" - lecz panna Maple szybko stłumiła panikę. Wytłumaczyła im, że tu, na najzieleńszych i najsoczystszych pastwiskach w całej Irlandii, tylko idiota jadłby siano w środku lata, i że nawet najbardziej wyrafi nowane wilki nie przebijają szpadlem swoich ofi ar. Bo nie ulegało wątpliwości, że to właśnieszpadel sterczał z wnętrzności pasterza.Owce postanawiają przeprowadzić śledztwo.A co będzie, kiedy już odkryją, kto zabił?Wtedy będzie... Sprawiedliwość!Triumf owiecOwce z Glennkill przybywają do zaśnieżonej Francji z nową pasterką Rebeką, córką zamordowanego starego pasterza.Rebece towarzyszy jej matka, zwariowana tarocistka, uwielbiająca likierek i ciągle kłócąca się z córką. Zatrzymują się na zimowym pastwisku w pobliżu starego zamczyska. Matka Rebeki wróży, że stanie się coś złego (czemu trudno się dziwić, bo w jej talii brakuje wielu kart zwiastujących dobre zdarzenia). I rzeczywiście zaczyna się coś dziać. Owce dowiadują się od swoich nielubianych sąsiadek kóz (które zdaniem owiec cuchną i są szalone), że w okolicy grasuje tajemniczy potwór zwany Garou...Kim jest Garou?Może wilkiem. Może wilkołakiem. A może kimś znacznie bardziej niebezpiecznym...Prawdę o nim odkryją owce po dramatycznym śledztwie. I wtedy znowu będzie sprawiedliwość. I triumf owiec.