Gra, w której za zadanie mamy stworzenie prężnej cywilizacji, poczynając od najniższego szczebla drabiny ewolucyjnej – mikroorganizmu. Rozgrywka podzielona jest na kolejne etapy, w których zajmujemy się rozwojem stworzonego przez nas dziwoląga.
Will Wright jest jedną z najsłynniejszych postaci związanych z branżą elektronicznej rozrywki na PeCety. To właśnie jemu zawdzięczamy sprzedające się w milionach egzemplarzy pozycje, takie jak SimCity, czy The Sims. Spore jest kolejną produkcją wspomnianego wyżej człowieka, która zwraca na siebie uwagę niespotykaną dotąd budową i charakterem rozgrywki.
Praktycznie wszystkie gry Wrighta polegały na rozwoju, bądź to jednostki, bądź całej społeczności. Nie inaczej jest w Spore, w którym musimy stworzyć prężną cywilizację, poczynając od najniższego szczebla drabiny ewolucyjnej – mikroorganizmu. Rozgrywka podzielona
jest na kolejne etapy, w których zajmujemy się rozwojem stworzonego przez nas dziwoląga.
Każdy etap zwiastuje nam zupełnie nową mini-grę, różniącą się od pozostałych pod względem zasad. Na pierwszy ogień zmierzymy się z klonem Pac-Mana. Nasza komórka, zatopiona w wodzie, musi nieustannie się odżywiać (w tym także innymi organizmami) i jednocześnie nie dać się zjeść innym podobnym żyjątkom. Jeśli gracz dostarczy głównemu „bohaterowi” wystarczającą ilość pożywienia, zostanie nagrodzony możliwością jego fizycznej rozbudowy oraz przejściem do kolejnego poziomu – rozwoju humanoidalnej formy życia. Edytor postaci (tzw. Spore Creatures Creator) pojawia się zawsze po zakończeniu kolejnej części zmagań. Możemy dowolnie eksperymentować
z wyglądem naszego zwierzątka, dodając mu odnóża, otwór gębowy itd. Mimo, że program sam oblicza, jak wynik naszego
eksperymentu będzie się poruszał i jadł, nie należy przesadzać. Potwór, który będzie miał problemy z podstawowymi funkcjami życiowymi, nie poradzi sobie w kolejnych etapach, np. w wodzie, a później na lądzie.