Jak w znanym powiedzeniu starałem się zamiast złowionej ryby podać wędkę, by Czytelnik doznał tej fascynującej emocji, jaką jest osobiste łowienie znaczeń i źródeł, odsłanianie sekretów i dziejów tak osobistej kwestii, jak własne nazwisko, nie bez powodu zwane też godnością. Okazuje się to zajęciem nie tylko wciągającym niczym przygoda detektywistyczna, ale i ze wszech miar zajęciem intymnym i poruszającym. Prof. Witold Taszycki, redaktor monumentalnego Słownika staropolskich nazw osobowych, mawiał: „Życie onomasty to nie romans, a jeśli romans, to tylko kryminalny”. Dalibóg, coś w tym jest...
Książka składa się z trzech przenikających się warstw. Pierwsza, to luźne gawędy o nazwiskach pogrupowanych w zbiory, niekiedy całkowicie przypadkowo, które mają zainteresować Czytelnika, by poprzez tę prastarą zabawę zastanowił się nad własnym nazwiskiem i przypisał się do jakiegoś umownego zbioru. Warstwa druga, to odpowiedzi na pytania Czytelników o ich nazwiska, nadesłane do redakcji w listach, których fragmenty też cytuję. Wreszcie warstwa trzecia, to zwarte, choć z licznych źródeł pochodzące, wyjaśnienia pochodzenia konkretnych nazwisk. Specjalną rolę spełniają ramki, w których nazwiska występują wyłącznie z liczbą frekwencyjną ilustrującą, ilu naszych rodaków nosi to samo nazwisko.
W sprzedaży jest już nowa książka autora pt. Nazwiska od imion. Najtaniej możesz ją kupić na Allegro albo u wydawcy. Zobacz także: Blog Poczet Nazwisk Polskich Fanpage na Facebooku