Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Seks, śmierć i superego - Ronald Britton

30-09-2014, 18:22
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 56 zł      Najwyzsza cena licytacji: zł      Aktualna cena: 56 zł     
Użytkownik Eneteia_pl
numer aukcji: 4565273018
Miejscowość Warszawa
Kupiono sztuk: 3    Licytowało: 3    Wyświetleń: 30   
Koniec: 30-09-2014 18:07:35

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Waga (z opakowaniem): 0.33 [kg]
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2010
Kondycja: bez śladów używania
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Seks, śmierć i superego - Ronald Britton

ENETEIA Wydawnictwo Psychologii i Kultury Psychologia Psychoterapia Filozofia Kultura Socjologia Pedagogika Religia Antropologia




Kontakt Dane teleadresowe Sprawdź inne aukcje Xobacz komentarze Płatność, wysyłka Płątności, wysyłka, informacje




Seks, śmierć i superego - Ronald Britton
Seks, śmierć i superego
Doświadczenia w psychoanalizie

Autor: Ronald Britton
Liczba stron: 201
Rok wydania: 2010
Oprawa: miękka
Wydanie: pierwsze
Tłumaczenie: Danuta Golec, Alina Szabłowska, Marta Kruszyńska-Mąka, Marta Lipińska, Lech Kalita
ISBN: 978-83-[zasłonięte]177-6-8
Wydawnictwo: Oficyna Ingenium
Format: 160 × 235 mm
Cena detaliczna: 61,95 zł

Książka nowa, prosto z wydawnictwa.
Możliwy odbiór osobisty w Warszawie.

W tej książce dokonuję omówienia teorii psychoanalitycznych w świetle moich doświadczeń klinicznych. Trzy części tej publikacji łączy ponawiana we wszystkich próba przedstawienia moich aktualnych poglądów na temat niektórych historycznie ważnych pojęć analitycznych. W Części pierwszej piszę o seksualności, a za punkt wyjścia przyjmuję to, od czego tak naprawdę psychoanaliza się zaczęła – czyli histerię. W Części drugiej omawiam problematykę ego i superego, których wzajemny związek zajmował Freuda począwszy od środkowego okresu jego twórczości. W ostatniej części skupiłem się na zagadnieniach narcyzmu i zaburzeń narcystycznych, które w drugiej połowie XX wieku najbardziej chyba zaprzątają psychoanalityków.

Ronald Britton (ze Słowa wstępnego)

Spis treści

Słowo wstępne

Część pierwsza: Seks i śmierć
Rozdział pierwszy. Histeria (I): Anna O.
Rozdział drugi. Histeria (II): Sabina Spielrein
Rozdział trzeci. Histeria (III): przeciwprzeniesienie erotyczne
Rozdział czwarty. Kobiecy kompleks kastracji: wielka pomyłka Freuda?

Część druga: Ego i superego
Rozdział piąty. Nieświadomość w praktyce
Rozdział szósty. Pojęcie ego
Rozdział siódmy. Wyzwolenie spod władzy superego
Rozdział ósmy. Superego destrukcyjne dla ego
Rozdział dziewiąty. Humor i superego

Część trzecia: Narcyzm
Rozdział dziesiąty. Narcyzm i zaburzenia narcystyczne
Rozdział jedenasty. Narcystyczne problemy w dzieleniu się przestrzenią

O Autorze

Ronald Britton jest analitykiem szkoleniowym Brytyjskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego, cenionym autorem książek z dziedziny psychoanalizy. W przeszłości pełnił funkcję prezesa Brytyjskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego wiceprezesa Międzynarodowego Stowarzyszenia Psychoanalitycznego. W swoich pracach wiele uwagi poświęca zagadnieniom klinicznym, ale interesują go także związki psychoanalizy z literaturą, filozofią i teologią.

Fragment książki

Rozdział jedenasty
Narcystyczne problemy w dzieleniu się przestrzenią

Przyczyny nerwic, jak wykazał Freud, tkwią w naszej rzeczywistości psychicznej, którą łatwo mylimy z rzeczywistością materialną. Prawidłowość ta najsilniej uwidacznia się w pełnym fantazji postrzeganiu przez nas przestrzeni fizycznej. Najbardziej problematyczne przykłady stanowią jednocześnie najlepszą ilustrację przeżywania przestrzeni umysłowej jako przestrzeni fizycznej. Dwa proste przypadki: kobieta mieszkająca samotnie w dużym mieszkaniu czuje, że się dusi; przytłaczają ją niechciane myśli i nieproszone wspomnienia. Otwiera okna, otwiera drzwi, krąży po pokojach, przestawia meble; wreszcie ucieka z mieszkania i wychodzi na ulicę. Zdarza się to codziennie. Inny człowiek, mężczyzna, stojąc na dworcu kolejowym zaczyna zauważać, że wszystkie przedmioty na peronie odsuwają się od niego. Czuje się coraz mniejszy, powiększa się odległość a wraz z nią otaczająca go pustka. Peron rozciąga się w nieskończoność, a nogi mężczyzny wydają się krótkie i słabe. Chorobliwe myśli tego człowieka, poprzedzające niepokojące doznania, ogniskowały się wokół poczucia osamotnienia, niemożności wprowadzenia zmian oraz obawy, że nie potrafi wejść z nikim w kontakt. Żyjemy i poruszamy się w przestrzeni fizycznej, ale jest ona jednocześnie przestrzenią psychiczną; postrzegane przez nas kształty i rozmiary stanowią przedłużenie naszych własnych stanów umysłowych.

Tym, co łączy wspólne życie z drugą osobą oraz podjęcie psychoanalizy to między innymi problem dzielenia myśli i przestrzeni z drugą osobą. W analizie często zdarza się, iż pacjent i analityk doświadczają trudności w dzieleniu się pojęciami, ale bywa również, że prawdziwym problemem staje się dzielenie gabinetu. Podobnie też w małżeństwie trudno bywa nam dzielić się przestrzenią; czasem trudność ta dotyczy sypialni, innym razem kuchni, prawdopodobnie jeszcze częściej – biurka czy pokoju do pracy. Zarówno w małżeństwie jak w analizie dzielimy nie tylko przestrzeń fizyczną, ale i psychiczną. Stanowi ona pomieszczenie, w którym mieści się umysł drugiej osoby, umeblowane jej myślami. Ogranicza nas i przeszkadza nam nie tylko rzeczywistość materialna; psychiczna rzeczywistość drugiej osoby wysyca jej treści bardzo silnym znaczeniem – dany obszar staje się przepojony czyimiś poglądami, dany pokój – czyimiś dobrymi intencjami, kozetka czy łóżko – czyimś pożądaniem, a dana aranżacja wnętrza wymaga uzgodnienia.

Wybitny szesnastowieczny eseista, Montaigne, zbudował osobną wieżę przy zamku, w którym mieszkał wraz z żoną. Pracownia twórcy znajdowała się na szczycie owej wieży, a dostać się do niej można było jedynie z dołu. Podobnie jak przewodnik turystyczny, który zwrócił na to naszą uwagę, zastanawialiśmy się, czy Montaigne nocami wędrował po wąskim, odsłoniętym parapecie, łączącym jego wieżę z sypialnią żony. Edward Hopper – dwudziestowieczny malarz amerykański – żył, w odróżnieniu od renesansowej Francji Montaigne'a, w czasach i kulturze promującej „wspólnotowość”. Dzielił pracownię malarską z żoną, także artystką. Jednak chcąc pozostać razem, po jakimś czasie zmuszeni byli namalować na podłodze studia szeroką, białą linię, której żadna ze stron nie mogła przekraczać.

Po obejrzeniu architektonicznych rozwiązań dla problemu utrzymywania prywatnej przestrzeni umysłowej w domu Montaigne'a zaciekawiłem się, czy ów mistrz introspekcji miał coś do powiedzenia na ten temat – i rzeczywiście. W eseju zatytułowanym „O trzech rodzajach obcowania” pisał o swej „wieży”. Tytułowe trzy rodzaje obcowania dotyczą związków z mężczyznami, z kobietami i z książkami:

Biblioteka mieści się na trzecim piętrze wieży (...). Spędzam tam i największą część dni, i najwięcej godzin dnia: nigdy nie pozostaję tam na noc (...). [Izba biblioteczna] Ma trzy okna ze swobodnym i rozległym widokiem i szesnaście kroków średnicy (...) podoba mi się, iż jest [to miejsce] nieco ustronne i strome, tak dla ćwiczenia w ruchu, jak też, aby oddalić ode mnie ciżbę. To jest moja siedziba: staram się zachować jej pełne władztwo i umknąć ten jedyny kącik i małżeńskiej, i synowskiej, i towarzyskiej wspólności; wszędzie indziej władza moja jest jeno słowna, w istocie swej zasię niepełna. Biedny jest, moim zdaniem, kto nie ma w domu miejsca wyłącznie dla siebie, gdzie by się mógł cieszyć własnym towarzystwem, gdzie by się mógł ukryć! (Montaigne, 1985, t. III, s. 74–75). (...)

Jeśli zdecydujemy się na życie z drugą osobą w intymnym związku – nieważne, czy jest to ktoś przeciwnej czy tej samej płci i czy związek ma charakter formalny – staniemy przed problemem dzielenia się przestrzenią fizyczną i umysłową. We współczesnym świecie nieformalnych kontaktów seksualnych zdarza się, że ktoś – kierowany lękiem przed zamkniętą przestrzenią małżeństwa – wyobraża sobie, iż może uniknąć wspólnego pokoju, zamieszkując w nieokreślony sposób w przedsionku. Jednak zachowuje się w taki sam sposób, w jaki zachowywałby się po drugiej stronie progu. Taka osoba wyobraża sobie, że po drugiej stronie znajduje się królestwo rodziców, w którym nie chce mieszkać. Nie chodzi mi tutaj o kulturowy czy rodzinny patriotyzm i sugerowanie, że ktoś powinien chcieć żyć w owym królestwie; wskazuję jedynie, że – czy chce, czy nie – to się już dzieje.

Osoby, o których mówię, przypominają ludzi wyobrażających sobie mimo średniego wieku, że wciąż całe życie jeszcze przed nimi. To, co dzieje się w analizie, uznają za próbę kostiumową, a nie za sam występ; nie zdają sobie sprawy, że taki właśnie jest ich osobisty sposób bycia w analizie, czy też bycia w małżeństwie. Mogą czuć pokusę, by mgliście wyobrażać sobie, że „prawdziwa” analiza czy też „prawdziwe” małżeństwo wydarzą się później, z inną, jeszcze nie poznaną osobą, w nieokreślonej przyszłości. Zatem zarówno w analizie, jak i w małżeństwie, uważają, że wciąż jeszcze stoją na progu. Paradoksalnie może prowadzić to do niekończących się, niezadowalających relacji, bądź też – w podobny sposób – do niekończącej się analizy. To, co nigdy się właściwie nie zaczęło, nie może się odpowiednio skończyć.