Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

RUDYARD KIPLING - ŚWIATŁO KTÓRE ZGASŁO 1928

13-09-2014, 20:20
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 50 zł      Aktualna cena: 44.99 zł     
Użytkownik dicentium
numer aukcji: 4563998181
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 8   
Koniec: 13-09-2014 19:50:00
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

KIPLING i „ŚWIATŁO".



Rok 1891, w którym ukazała się powieść „The Light that failed," jest ważną datą w życiu i twórczości Kiplinga. Niedługo przedtem zdobył on sobie nareszcie — po kilku latach niedocenienia i niezrozumienia — rozgłos i uznanie wśród publiczności angielskiej, został — jak to się zicykło mawiać — przez nią odkryty. Myśl o tym rozgłosie niewątpliwie bardzo go wówczas zaprzątała, skoro stała się jednym z głównych motywów rzeczonej powieści.
Miał wtedy Kipling dwudziesty siódmy rok życia, a więc mniejwięcej tyle, ile mógł mieć Dick Heldar w chwili, gdy po sivych artystycznych studjach, po włóczęgach i awanturach, wrócił nakoniec do Anglji, by rozpocząć pracę zakrojoną na większe rozmiary i o znacznie większych ambicjach. Włóczęgi te były odbiciem studjów artystycznych i podróży samego autora, który ivszak jako „literacki inspektor generalny" (taki mu nadawano żartobliwy przydomek), zwiedził był całe imperjum brytyjskie, ba, i kraje inne, jak Amerykę i Japonję. Dzisiejsi młodzi poeci, którzy za ostatni krzyk mody, postępowości, swych tęsknoty a pono i genjuszu poetyckiego, uważają „Podróż do Bom-bajuir winni ze smutkiem raz wreszcie się przekonać, że nie powiedzieli nic nowego t ani oryginalnego; kilkadziesiąt lat temu wyprzedził ich w tem późniejszy autor „Kima," który niedość, że obaczył Bombaj już w chwili urodzenia (1865 r.), ale ponadto zczasem został niezrównanym — po dziś dzień nieprześcignionym — piewcą egzotyzmu i podróżnictwa.
Refleksami tych egzotycznych podróży — budzących w sercu Kiplinga takąż nostalgję, jaka się zbudziła w sercu Dicka na głos sygnałów „Barralonga" — znaczyły się nietyłko wcześniejsze opowieści, jak „Under the Deodars'1" lub „The Phantom Rikshaw," ale przedewszystkiem fejle-tony dziennikarskie — nieco zbliżone do Sienkiewiczowskich „Listów z podróży" —wydane później razem (1900) w jednym zbiorze p. t. ,,From Sea to Sea."1} Ałbowiem od 19-go roku życia przez dość długi czas poświęcał się Kipling publicystyce — stąd to tak świetnie umiał przedstawiać zarówno zakulisowe stosuneczki prasy, jako też dolę i niedolę dziennikarzy. Jedno i drugie spotykamy i w powieści niniejszej: w chytrych kalkulacjach „Syndykatu" oraz w szczerych poufałościach „braci po piórze1'1'; iv bractwie tem zaś wyraziście rysują się dwie postaci: szlachetnego Torpenhowa i komicznego Nilghai.
Główny bohater powieści, Dick Heldar, choć wiąże się dość ściśle z gronem korespondentów wojennych, sam nie jest dziennikarzem — atoli i tutaj Kipling nie wyszedł, że tak powiem, poza obręb swych specjalności. Ten wielki poeta obdarzony był przecie jednocześnie oryginalnym i wybitnym talentem malarskim, a przynajmniej rysoicniczym
— o czem świadczą choćby jego świetne ilustracje do przemiłej książki (1902) „Just so Storiesfor little Chiłdren"2).
Wspomniałem, że rok 1891 miał być dla Kiplinga
— jak dla Dicka Heldara po powrocie do Anglji — erą nowych dzieł, na większą zakrojonych miarę, dzieł o glębszem założeniu i rozleglejszej treści.
Tak się też stało istotnie, — Zwracano niejednokrotnie uwagę na to, że najwięksi powieściopisarze (u nas Sienkiewicz, Reymont, Żeromski) zaczynali swą działalność pisarską zazwyczaj od form drobniejszych, a więc od noweli, nierzadko zaś od wierszy: z tych dwu rodzajów literackich pierwszy wdrażał ich do spoistego konstruowania fabuły, drugi do melodyjności lub precyzyjności słowa. Powiedzieć to należy i o Kiplingu, tylko dodać trzeba że pisarz ten do dni sędziivych nie wsiał rozbratu ani z nowelą, ani z wierszami; ivszak jeszcze w wydanym niedawno jego tomie „Debits and Credits" (1927) spotykamy wśród „prozy" szereg poezyj, między innemi rzekome przekłady... piątej (!!) księgi „Pieśni" Horacjusza z); zbiorki noivel („Minę Own People" 1891, „Many Inrentions" 1893), oraz poezyj (wśród nich świetne ballady koszarowe — „Barrack-Room Ballads" 1892, „The Seien Seas 1896, „Five Nations", 1906) ukazywały się i po icspomnianej dacie. Ponadto wierszami — bądź w postaci motta, bądź" przelotnej cytaty, bądź okolicznościowej śpiewki czy rzekomego przysłowia — usiał Kipling wszystkie niemal swe dzieła, co można stwierdzić, choćby w tekście niniejszej powieści. Atoli na pierwsze lata tivórczości przypada u Kiplinga —poza działalnością publicystyczną — wyłącznie uprawa poezyj ( „Departmentał Ditties," 1886, tak oryginalne treścią) i nowelistyki („Plain Tales from the Hills", 1887, „Soldiers Three"). Rok 1891 rozpoczyna się utworem dłuższym, powieścią; jest to właśnie, jak mówiliśmy, „The Light that failed" „Światło, które zagasło." Odtąd iuż lista dzieł Kipłinga raz teraz obejmuje
tytuły powieści. Wy mienimy tu najpierw słynne divie „Księgi Dżungli11 —pierwsza wydana w roku 1894, druga w r. 1895 — genjalne i najwięcej czytane dzieło Kiplinga, mające dotychczas 230 tysięcy egzemplarzy nakładu w języku angielskim oraz tłumaczone na wszystkie języki świata (polski przekład w 5 i 15 tomie B. L. N.); dzieło to jednak — ze ivzględu na wtrącone luine opowiadania — możnaby w pewnej mierze poczytać raczej za zbiór noiml. Dalej idą „Captains Courageous" 1897 (wkrótce wyjdzie przekład polski), „Stalky & Co" 1899 (wydane w 19-ym numerze B. L. N.), „Kim" 1901, (nr. 46 B. L. N.) itd. 4)
Mógłby więc w r. 1891 Kipling poiviedzieć o sobie słowami naszego wieszcza, że mu się bania z poezją nad głową rozbiła. Przyszły laureat nagrody Nobla miał wówczas w duszy nietylko dumę z uzyskanej już sławy, ale i świadomość, że potrafi cały świat zadziwić wielkiemi dziełami, tivorzącemi się właśnie lub mającemi dopiero powstać. Jednakże pyszałkiem Kipling nigdy nie był, nie kusił „zazdrości bogów." Zmysł moralizatorski, który nieraz będzie przychodził do głosu w jego powieściach (iv „Kapitanach" najsilniej) kazał mu raz po raz przestrzegać Dicka przed grzechem pychy; przestrogi te, przechodząc od łagodnych do coraz mocniejszych, wyrażają się najpierw- pijackim frasunkiem Binata, potem ojcowskiemi niemal upomnieniami Torpenhowa i drwinami Nilghai-ego, potem zakantienialą nieczułoŚcią Maisie, tcreszcis — co dla każdego icielce bolesne, lecz dla malarza najokropniejsze — utratą wzroku...
To stopniowanie przestróg wobec ludzkiej,, hybris", a icreszcie i sam rodzaj katastrofy, mocno przypomina wstrząsającą arcytragedję grecką — Sofoklesowego „Króla Edypa." Ale obok tej tragedji starożytnej można w czasie lektury „Światła" mieć mimowoli w pamięci niemniej wstrząsającą tragedję nowożytną. Móicię o „Upiorach" Ibsena.
Podobieństwo zasadniczego motywu obu dzieł jest uderzające. Jak u Kiplinga Dick Heldar, tak u Ibsena Oswald Allen jest młodym malarzem, rokującym wielkie nadzieje — niestety, tak jeden jak i drugi nagle w przededniu największych triumfów staje się całkowicie niezdolnym do wszelkiej pracy twórczej. Jak Dick, tak i Oswald zrazu nie zdaje sobie sprawy ze swej choroby i bagatelizuje ją — aż dopiero z ust lekarza dowiaduje się strasznej prawdy: „Dostałem silnego bólu głowy, zwłaszcza za ciemieniem; (mówi w II-gim akcie dramatu) bolało to, jakby mi ktoś głowę ściskał w żelaznem imadle... Początkowo wziąłem to za zwykły ból głowy, na który cierpiałem od lat dziecinnych... Niebawem jednak przekonałem się, że się mylę. Nie mogłem myśleć o jakiemkolwiek zajęciu. Miałem właśnie rozpocząć nowy, wielki obraz... ale byłem jak sparaliżowany... czułem się zupełnie bezsilny... niezdolny do stworzenia sobie jasnego pojęcia o czemkolwiek. W głowie mi kotłoicało... przed oczyma kręciło się wszystko... Cierpiałem strasznie. Wezwałem lekarza... i on mi powiedział wszystko bez osłonek"...
Znana jest powszechnie ta scena, której urywek przytoczyłem umyślnie, by unaocznić wspomniane podobieństwa. Czy więc mamy do czynienia — u Kiplinga — ze śuiadomą lub podświadomą reminescencją? Być może. W czasie, gdy Kipling dopiero zdobywał sobie uznanie, cały śiuiat rozbrzmiewał sławą wielkiego Norwega, a „Upio-
ry" właśnie odbywały pochód triumfalny po wszystkich niemal scenach europejskich; niepodobna,by autor „Światła" nie miał się z niemi zetknąć. Może nawet trafne byłoby przypuszczenie, że umyślnie wybrał temat pokrewny, by rywa-litowaó —choć w innym rodzaju literackim—ze sławnym i głośnym pisarzem. Czy tak było, czy inaczej, w każdym razie dopuszczalne jest chyba — nie dla jakichś celów filologicznych, ale dla lepszego uwypuklenia cech twórczych Kiplinga -— porównanie dzieł obu.
Różnią się one przedewszystkiem winą dr am a-tyczną; Oswald cierpi nie z winy własnej, ale za grzechy rodziców, natomiast Dick s am w znacznej części jest odpoiviedziałny za to, co go tckońcu spotkało. Oba te założenia idą — tu i tam — ściśle w parze z charakterami bohaterów. Oswald jest naturą miękką, czułą, iv każdym razie mało stanowczą; natomiast Dick jedynie wobec Maisie staje się potulny, a pozatem cechuje go temperament energiczny, żywiołowy, bujny, nierzadko brutalny, wprost dziki czasami; w każdym razie widzimy w nim zawsze człowieka żywego, o fizjognomji wyrazistej, czego o Oswaldzie powiedzieć nie można. Bohater dramatu Ibsena to naogół tylko obdarzona ciałem idea, bez żadnych cech osobniczych — boć zresztą Ibsenowi pewno nawet o to nie chodziło, by stwarzać jakiś typ indywidualny; sławny okrzyk bólu, tak zaicsze elektryzujący słuchaczów w teatrze: „Zgubiony jestem bez ratunku... na całe życie... wszystkie piękne i potężne dzieła, któremi świat zadziwić miałem... nie mnie o nich marzyć... nie mnie myśleć"—sławny ten okrzyk, powtarzam, wydziera się poprostu z piersi bolejącego człowieka, obojętne, czy zwie się on Oswald, czy inaczej, choćby nawet Henryk Ibsen, bo to właściwie on sam, autor, własnemi słowami swojemi, pelnemi silnego patosu, sugeruje słuchaczom
odczuwaną przez nich litość i trwogę. Inaczej u Kiplinga, któremu słynny „horror of self-expresssion" nie pozwala na tego rodzaju subjektywne traktowanie przedmiotu. Widząc zachowanie się Dicka tuż przed oślepnięciem, a zwłaszcza już po utracie wzroku, zdajemy sobie dość jasno sprawę, że w ten sposób do swego bólu i do klęski nie może się odnosić nikt inny, tylko on sam., Dick Heldar; po eksperymencie glodówkowym stać go było na szalone wymysły podczas malowania „Melancholji" a wariacka eskapada przedśmiertna do Sudanu jest zgoła naturalną niejako konkluzją wszystkich dążeń i postępków jego życia.
Tak więc — ku wielkiemu zgorszeniu tych malkonten-lów-krytyków, którzy pomawiali „Światło" o brak „pogłębienia psychologicznego'''' — gotów jestem twierdzić, że w zestawieniu z „Upiorami'''' właśnie na punkcie ujęcia psychologicznego ma dzieło Kiplinga, wolne od retorycznego patosu, naivet z tego patosu niekiedy podrwiwające, stanowczą przewagę. Dodam wreszcie, że co iv treści dramatu Ibsena jest piękną i efektowną cyzelaturą, to Kipling pogłębia twardym i ostrym rylcem istotnego przeżyci o. Kipling miał już w dzieciństwie wzrok osłabiony; przekonać się o tem można choćby z powieści ..Stalky & Co." gdzie niejednokrotnie w sposób humorystyczno-do sądny wspomniane są okulary, „zdobiące" nos Kiplingowego sobowtóra, Beetlća. Podróże i uporczywa praca jeszcze bardziej wzrok ten nadwyrężyły, to też był czas, gdy autor „Światła" mógł istotnie mieć na tym punkciepoicażniejsze obawy. Polskiemu czytelnikowi, znającemu dzieje swej literatury, może się rzucić w oczy przypadkowa analogja z genezą postaci Orcia w „Nieboskiej komedji" Krasińskiego...
Ostatnią, przedśmiertną wyprawę Dicka nazwałem „zgoła naturalną niejako konkluzją wszystkich dążności i po-
stępkówjego życia". Zdanie to muszę podkreślić ze względu na pewien fakt dość osobliwy. Oto pewna część wydań angielskich niniejszej powieści h) ma zakończenie odmienne, zgoła banalne, a mało uzasadnione: Maisie w poczuciu swej winy sproivadza się w dom Dicka i zostaje jego żoną... Uczynił to Kipling na żądanie publiczności, nawykłej do konwencjonalnego zakończenia powieści:
„W waszych miłosnych romansach,
Gdy się młodzi pobiorą, kończy trubadur piosenkę...
Tylko dodaje, że żyli długo i byli szczęśliwi..."
Słoicem, autor „Światła" postąpił tak, jak byl postąpił Dick Heldar, gdy obraz żołnierza, pełnego dzikości bojoivej i temperamentu, „ucywilizował" i wyglansował celem dogodzenia gustom publiczności. Ale jak Dicka przywiodło do upamiętania kopnięcie i rozdarcie obrazu przez Torpen-howa, tak samo i Kiplinga sprowadziły zpowrotem na właściwą drogę głosy rozsądniejszej krytyki, a przede-wssystkiem zdroicy rozsądek i gust własny. Obecny przekład opiera się na oryginalnym tekście „nieprzefasono-wanym," co zresztą stwierdza lapidarna przedmowa autora.
Jeden jednakże wzgląd zdawał się przemawiać za słusznością wspomnianej przeróbki: — osoba Maisie. Wielu czytelników i krytyków uznało za rzecz niepodobną do prawdy, by ta „szara myszka" jak Kipling nazywa Maisie, ta szara myszka, gryząca okruchy jadła i życia, albo wytrwale skrobiąca (szpachtlą) swe obrazy, mogła stać się Harpją czy Meduzą,przynoszącą zgubę silnej naturze Dicka, i żeby ta kobieta wogóle mogła aż do tego stopnia być bezlitosną, by nie wzruszyć się katuszą bliskiego jej człoivieka, a przytem jej dobroczyńcy... Przecież w cudnej bajce Fedrusa
właśnie szara myszka wywdzięcza się ryczącemu z bólu lwu pustynnemu, darząc go życiem i wolnością... Wszystko to być może... jednakże podobno psychologiczną uiaści-wością myszki jest raczej uciekać do nory nietylko na ryk lwa, ale nawet na odgłos cichego stąpania mniej strasznych zwierząt... Nie wiem, czy było winą Maisie, że pomimo pedagogicznych sposóbcie pani Jennett — nie była myszką oswojoną i icytresowaną. . . Nie będę się też zastanawiał nad tem, czy Maisie miała żywy prototyp w rzeczywi' stości; napewno zajmie się tem kiedyś (o ile nie zajął się dotychczas) jakiś Hoesick angielski.
Wiele jeszcze szczegółów powieści zasługiwałoby na omówienie. Tak np. możnaby rzec parę słóiv o tak często przez Kiplinga poruszanem zagadnieniu: stosunku wychowania w latach dziecięcych do postępowania w latach dojrzalszych. Na dokładniejsze zajęcie się tem zagadnieniem będzie wszakże miejsce raczej w przedmowie do przekładu „Kapitanów," więc narazie rozwijać tej sprawy nie będę. Pozostaje mi do powiedzenia parę słów o przekładzie. Daleki jestem od przechwałki (mam w pamięci owe przestrogi, jakie znaczyły karjeręartystycznąDicka Heldara!)je-dnakże w imię miłości mej dla twórczości Kiplinga i w imię ścisłości informatorskiej stwierdzić muszę, że oaję oto w ręce czytelników pierwszy wogóle przekład polski niniejszej powieści. Ci, którzy przede mną spolszczyć ją usiłowali, okazywali wprost furjacką pasję znęcania się nad — i tak już zbolałym do ostateczności — Dickiem Heldarem; jak ci ludzie „znali" angielszczyznę, dowodem chociażby fakt, że już sam tytuł tłumaczyli w sposób najdziwaczniejszy i najniedorzeczniejszy, np. „Siviatło z oddali" „Zwodne światło," „Błędne światło" itp. Oczywiście „błędne" i „zwodne" było tu nie „światło" lecz właśnie nie oświecenie tych oprawców, którzy nie-
dość, że przez niezrozumienie poszczególnych ivyrazów lub składni fałszowali hurtownie tekst utworu, ale ponadto do krańca ostatniej nędzy zubożali jego fabułę, opuszczając bez skrupułu całe zdania i ustępy, ba nawet całe stronice, które im się wydały „trudne"; że na tem traciła wartość utworu, a nawet zdrowy sens, to nie obchodziło ani ich samych, ani (niestety!) polskich czytelników, ba, nawet niektórych krytyków, którzy na podstawie tych parodyj jeszcze niezbyt dawno wygłaszali czasami apodyktyczne sądy... o dziele oryginalnem. Do reguły (i to niemal we wszystkich „przedu-ojennych1- i „wojennych'1 tłumaczeniach Kiplinga) należało usuwanie wierszy, które u Kiplinga stanowią nietylko ozdobę, ale część integralną powieści. Jak np. można rozumieć „The Light that fai-led", gdy się z tekstu usunie pieśni żeglarskie, a nade-wszystko urywki „The City of Dreadful Night" 6) — jest dla mnie rzeczą niepojętą.
J. B.



WIELKOŚĆ 20X13CM,TWARDA INTROLIGATORSKA OPRAWA /ZACHOWANA ORYGINALNA PRZEDNIA OKŁADKA/ ,LICZY 308 STRON.

STAN:OKŁADKA DB+,WYCIĘTY 1,5CM PASEK NA GRN.KRAWĘDZI KARTKI TYTUŁOWEJ,POZA TYM STAN W ŚRODKU BDB-/DB+ .

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 10 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA EKONOMICZNA + KOPERTA BĄBELKOWA.W PRZYPADKU PRZESYŁKI POLECONEJ PRIORYTETOWEJ PROSZĘ O DOPŁATĘ W WYSOKOŚCI 3ZŁ.KOSZT PRZESYŁKI ZAGRANICZNEJ ZGODNY Z CENNIKIEM POCZTY POLSKIEJ / .


WYDAWNICTWO POLSKIE POZNAŃ 1928.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE