Tytuł książki:ROMAN
Rok wydania:1989 |
|
stron:366 |
|
Autor:ROMAN POLAŃSKI
|
|
Wymiar:17x24 |
|
Rodzaj okładki:MIĘKKA |
|
Waga: |
|
Opis książki: OKŁADKA PRZETARTA,LICZNE ZDJĘCIA POLAŃSKIEGO
Jak daleko sięgam pamięcią, granica między fantazją a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana. Potrzebowałem niemal całego życia, by zrozumieć, że właśnie w tym tkwi klucz do istoty mojej egzystencji. To zatarcie stało się wprawdzie przyczyną wielu zmartwień, spięć, rozczaro-wań, a nawet prawdziwych katastrof życiowych, ale również otworzyło prze-de mną drzwi, które w przeciwnym razie pozostałyby na zawsze zamknięte. Chłopcu dorastającemu w komunistycznej Polsce sztuka i poezja, fantaz-ja i marzenia wydawały się o wiele bardziej realne niż ciasne granice świata, w którym rósł. Już we wczesnej młodości uświadomiłem sobie, że zasadniczo różnię się od otaczających mnie ludzi. Żyłem w osobnym, własnym świecie, wyczarowanym przez wyobraźnię. Kiedy oglądałem wyścig kolarski w Krakowie, zawsze ja byłem zwycięz-cą. Kiedy szedłem do kina, ja byłem bohaterem albo stojącym za kamerą re-żyserem. W teatrze, siedząc na galerii, ani przez chwilę nie wątpiłem, że prę-dzej czy później to właśnie ja — na scenach Warszawy, Moskwy, a może Pa-ryża, tej odległej i romantycznej stolicy kulturalnego świata — przyciągnę spojrzenia tłumu. Wszystkie dzieci od czasu do czasu puszczają w ten sposób wodze fantazji. Jednak w przeciwieństwie do większości, która wkrótce godzi się z szarzyzną codziennego życia, ani przez chwilę nie wątpiłem, że moje sny któregoś dnia się spełnią. Byłem głupio i naiwnie przeświadczony, że jest to nie tylko możliwe, ale nieuchronne, z góry ustalone, równie nieuniknione jak ta ponura egzystencja, która powinna była przypaść mi w udziale. Przyjaciele i najbliżsi, przyzwyczajeni do kpin z moich wybujałych ambi-cji, szybko zaczęli traktować mnie jak błazna. Uwielbiałem bawić otoczenie, więc beztrosko grałem tę rolę. Tym bardziej że piętrzące się przede mną przeszkody udawało mi się nieraz pokonać wyłącznie dzięki fantazji. Nie tak dawno temu, pewnego styczniowego wieczoru w paryskim tea-trze Marigny, jedno z moich dziecięcych marzeń ziściło się — i to w stopniu,