RESZTA JEST HAŁASEM.
SŁUCHAJĄC XX WIEKU
Alex Ross
Wydawnictwo PIW
Rok wydania 2011
Numer wydania I
Język wydania polski
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie : Laskowski Aleksander
Ilość stron : 656
Cena: 37,00
W XX wieku życie muzyczne rozpadło się na niezliczone odłamy, z których każdy ma własne kanony i własny żargon. Jedne gatunki są bardziej popularne, inne mniej. Dwudziestowieczna muzyka poważna jest zaś dla wielu ludzi po prostu hałasem. O historii powstawania tego hałasu Alex Ross potrafił napisać fascynującą książkę, nagrodzoną wieloma nagrodami i wyróżnieniami. Jest to nie tylko opowieść o utworach muzycznych i artystach, ale i o politykach, dyktatorach, milionerach, patronach sztuki i dyrektorach, którzy starali się wpływać na muzyków. A także o publiczności, która na zmianę podziwiała, odrzucała bądź ignorowała to, co czynili muzycy; o technologiach, które zmieniły sposób tworzenia i słuchania muzyki; i o rewolucjach i przemianach społecznych kształtujących świat, w którym działali i działają kompozytorzy.
Alex Ross jest krytykiem muzycznym magazynu „New Yorker” od 1996 r. Reszta jest hałasem to jego pierwsza książka. Została nagrodzona National Book Critics Circle Award, znalazła się także na liście nominowanych do nagród Pulitzera i Samuel Johnson Prize. W 2002 r. Alex Ross otrzymał stypendium Holtzbrinck Fellowship w American Academy w Berlinie, zaś w 2008 r. tytuł MacArthur Fellow.
Przeczytaj fragment
Pewnego wieczoru w 1967 r. Györgi Ligeti siedział z kilkoma kolegami w darmsztadzkiej Schlosskeller, ulubionym lokalu nocnym nauczycieli i studentów Letnich Kursów Muzyki Nowej. W głośnikach pojawiły się piosenki z nowej płyty grupy the Beatles, zatytułowanej Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band. Niektóre dźwięki były zaskakująco podobne do ostatnich, śmiałych eksperymentów darmsztadczyków. W piosence A Day in Life pojawiały się dwa fragmenty grane ad libitum, drugi z nich prowadził zaś do uroczego w swej ekstrawagancji akordu E-dur, granego przez trzy fortepiany i harmonium. Poszczególni muzycy dostali partytury, w których określono, jaki rejestr powinni osiągnąć w danym takcie. Ostatni akord wykonywany był w stylu muzyki konkretnej. Ucięty atak, a potem długie, amplifikowane wybrzmienie. Beatlesi po raz pierwszy odwołali się do Darmstadt w marcu 1966 r., gdy pracowali nad albumem Revolver. Paul McCartney interesował się utworami Stockhausena, Gesang der Jünglinge z elektronicznym rozwarstwieniem głosów oraz Kontakte z wirującymi motywami zapętlonych taśm. Na jego prośbę dźwiękowcy w Abbey Road Studios zastosowali podobne efekty w piosence Tomorrow Never Knows. W ramach podziękowania czwórka z Liverpoolu na okładce płyty Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band zamieściła oblicze Stockhausena pośród wyciętych zdjęć innych dziwaków i bohaterów kontrkultury. W kolejnym roku, przygotowując Biały Album, John Lennon i Yoko Ono stworzyli kolaż z taśm, zatytułowany „Revolution 9”, w którym przez ułamek sekundy słychać końcowe akordy VII Symfonii Sibeliusa. Bardziej odważne zespoły rockowe z Zachodniego Wybrzeża także pilnie śledziły działania klasycznej awangardy. Członkowie grup Grateful Dead oraz Jefferson Airplane słuchali wykładów Stockhausena w Los Angeles w 1966 i 1967 r. Ekscentryczny gwiazdor Frank Zappa wiele mówił o swojej młodzieńczej miłości do muzyki Edgarda Verèse’a, do którego zadzwonił kiedyś z głupia frant, znalazłszy jego nazwisko w książce telefonicznej. Nawet najbardziej zblazowanych weteranów muzycznych przewrotów XX wieku musiał zaskoczyć fakt, że dzieła powojennej awangardy stały się dla „pokolenia psychodeli” nastrojowym tłem. Zdawało się, że mur odgradzający muzykę klasyczną od gatunków sąsiednich wreszcie runie. Na chwilę zniknął on w latach dwudziestych i trzydziestych, gdy w Carnegie Hall skrzyżowały się drogi Coplanda, Gershwina i Ellingtona. Wytwórnie płytowe usiłowały wykorzystać sytuację i wcisnąć zawiłą muzykę współczesną małolatom naćpanym LSD. Na okładce wydanego przez Limelight long playa z Constellations II i Interferences Bengta Hambraeusa znaleźć można następujący tekst: „Muzyka Bengta Hambraeusa brzmi fantastycznie – to totalne organowe zorganizowanie dźwięków elektronicznych, które sprawi nie mniej radości, niż muzyka, którą kochasz...bez względu na to, czy słuchasz Beatlesów, Bacha, Beethovena, Bouleza, Beach Boys, Belefonte [sic!], Barbary Streisand, Pearl Bailey, Blue Cheer, czy czegoś zupełnie innego. Hambraeus brzmi dobrze. Po prostu wspaniałe!” Stockhausenowi i Ligetiemu zdarzało się zbliżyć do popularnej kontrkultury. Tymczasem młodzi Amerykanie, Terry Riley, Steve Reich i Philippe Glass, stali się sprawcami przełomu innego rodzaju. Uprościli swój język harmoniczny i na nowo odkryli rozkosz miarowego pulsu. W ten sposób powstała całkowicie odarta z nostalgii współczesna muzyka tonalna. Ponownie znaczenia nabrały słowa Kurta Weilla, wypowiedziane w latach dwudziestych: „Gdy muzycy osiągną wszystko to, o czym marzą w najśmielszych snach, będą musieli zacząć od zera”.
Spis treści
Przedmowa Gdzie słuchać
CZĘŚĆ I: 1900–1933
1. Złoty Wiek. Strauss, Mahler i fin de siècle 2. Doktor Faust. Schönberg, Debussy i atonalność 3. Taniec Ziemi. Święto, folk i le jazz 4. Niewidzialni ludzie. Kompozytorzy amerykańscy od Ivesa do Ellingtona 5. Zjawa z lasu. Samotność Jana Sibeliusa 6. Miasto sieć. Berlin lat dwudziestych
CZĘŚĆ II: 1933–1945
7. Sztuka strachu. Muzyka w stalinowskiej Rosji 8. Muzyka dla wszystkich. Muzyka w Ameryce za czasów Roosevelta 9. Fuga śmierci. Muzyka w hitlerowskich Niemczech
CZĘŚĆ III: 1945–2000
10. Godzina zero. U.S. Army i muzyka niemiecka, 1945–1949 11. Nowy wspaniały świat. Zimna wojna i awangarda lat pięćdziesiątych 12. „Grimes! Grimes!”. Pasja Benjamina Brittena 13. Park Zion. Messiaen, Ligeti i awangarda lat sześćdziesiątych 14. Beethoven się mylił. Bop, rock i minimalizm 15. Zatopione katedry. Muzyka pod koniec wieku Epilog Podziękowania Indeks