Oto Relic.
Pojawił się w moim życiu nagle i niespodziewanie, by obudzić we mnie żądzę mordu.
Ok, nie mordu, ale zwycięstwa, do którego prowadzą liczne mordy.
Dobra.
Nikogo nie zamordowałam, byłam w to lewa.
Relic to taka gra. Trzeba w niej ratować jakiś nieistniejący świat.
Czy coś.
Nie radzę grać w nią z ludźmi, którzy zawsze wyrzucają 6 na kościach.
Grozi to rychłą śmiercią.
W każdym razie przyszedł czas rozstań.
Gra jest w stanie więcej niż idealnym.
Nie miała styczności z psami, kotami, rybkami,
ani nawet obślinionymi dziećmi.
Wszystkie elementy są w oryginalnych opakowaniach,
nie ma żadnych śladów użytkowania.
Mimo pokus, nie pomalowałam farbkami popiersi postaci.
Gdybyś właśnie szukał/a jakieś gry, a obawy targałyby Tobą na lewo i prawo,
wybierz Relica.
Grać można bez końca.
Można też, kolokwialnie mówiąc, dymać współgrających.
Przyjemne zajęcie na zimowe wieczory.
Jesienne też.
Na wszystkie wieczory.
Oj, no. Po prostu.
Polecam ;)