Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

RAPORT Z ZATOPIONEGO MIEJSCA WILKÓW POWÓDŹ 2010

07-07-2012, 18:33
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 9.99 zł     
Użytkownik bit0101
numer aukcji: 2441614280
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 8   
Koniec: 03-07-2012 00:11:15

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Liczba płyt w wydaniu: jedna
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha


Raport z zatopionego miejsca

Film opowiada o ludzkim sumieniu w obliczu tragedii, która miała miejsce podczas powodzi w maju i czerwcu 2010 roku w gminie Wilków. Ta tragedia wyzwoliła ludzką solidarność. Mieszkańcy oraz ludzie z całego kraju nieśli sobie wzajemnie pomoc. O próbie ludzkich charakterów w obliczu żywiołu i tragedii. A także o całkowitej bezradności władzy. Jaki jest obraz Polski po powodzi. Wilków jest Polską w pigułce ze wszystkimi jej zaletami i słabościami.

Raport z zatopionego miejsca
Muzyka: Michał Lorenc
Scenariusz i reżyseria: Rafał Dudkiewicz i Jarosław Wróblewski
Zdjęcia: Piotr Niemyjski

Film Open Group Sp. z o.o.

http://www.filmopengroup.pl


„Sytuacja hydrologiczna w kraju jest stabilna. W tym momencie w kraju nie występuje zagrożenie powodziowe” – brzmiał komunikat MSWiA z 16 maja 2010 r. Pięć dni później woda wdarła się na teren gminy Wilków, zabierając mieszkańcom dorobek całego życia.

Gmina Wilków to miejscowości w dolinie rzek – ujścia Chodelki i Jaworzanki, które wpadają do Wisły. Są cztery miejscowości, które są położone ciut wyżej, na pograniczu Skarpy Dobrskiej, tej słynnej skarpy, która kiedyś, przed wiekami, była granicą Wisły. Są to miejscowości: Podgórz, Dobre, następnie Wólka Polanowska, Polanówka i Rogów już w głębi gminy. Przed powodzią mieszkańcom żyło się dobrze. – Mieliśmy sklep, niewielu rzeczy nam brakowało. Nie mówię, że było bardzo dobrze, ale dobrze – opowiada Monika Lejwoda. Zaczyna wspominać początki powodzi. – Nikt nam nie powiedział, że ta woda będzie tak wysoka. Sądziliśmy, że to będzie metr lub półtora, ale nie że aż cztery metry. Nikt nas nie ostrzegł. Dookoła naszego domu pływały amfibie z ludźmi. Ci ludzie wyglądali strasznie. Mieli takie miny, jakby stracili wszystko – dodaje.


Nikt nie mówił, że wody będzie tak wiele

Podobne wspomnienia ma inna sklepikarka – Agata Wolska. – Gdy przyszła powódź, zaczęliśmy wynosić, co się dało, ze sklepu. Przyjechała policja, mówiąc, że jest ewakuacja – mówi. – Ludzie nie wiedzieli, co robić. Czy wyjeżdżać, czy nie. Mówiło się, że woda będzie najwyżej po kolana. Potem siedziałam na dachu i patrzyłam, jak woda przybiera. Koło mojego domu płynie rzeka. W pewnym momencie odnotowałam, że płynie ona w innym kierunku. Zerwało most. To właśnie ta rzeczka nas zalała. Woda przyszła strasznie szybko. Słychać było taki szum, jakby obok był wodospad.

Księdza Jana Mazura fale zniosły z szosy do rowu, a później na pola. Tam było już bardzo głęboko. – Co wynurzyłem się z wody, to kolejne nowe fale mnie zatapiały – opowiada duchowny. Gdy już żegnał się z tym światem, udało mu się złapać za jakąś kępkę trawy. Trzymając się jej, wyszedł z powrotem na szosę. Ksiądz opisuje także, jak woda zniszczyła cmentarz: – Ile trumien pływało, nie wiem. Jedną, wywróconą dnem do góry, widziałem przy krzyżu misyjnym.

Exodus plantacji chmielu

– Wilków jest elitą, jeśli chodzi o uprawę chmielu w Polsce. Był znany z tego, że to tu zaczęto uprawiać chmiel. Stąd jest doświadczenie, tu jest historia, tu jest przekazywana wiedza z pokolenia na pokolenie. To elitarna uprawa, która potrzebuje ogromnego nakładu pracy i wiedzy – mówi reżyserom Jan Madej, mieszkaniec gminy. – Produkowaliśmy ponad 40 proc. polskiej uprawy chmielu. Plantatorzy z gminy Wilków i okolic stanęli przed koniecznością odbudowy tych plantacji. To są plantacje wieloletnie. Została zniszczona prawie cała infrastruktura. Co mają powiedzieć teraz ci biedni plantatorzy, kiedy nikt nie chce dać im gwarancji, że jeśli odbudują plantacje, to chmiel zostanie od nich kupiony? Chmiel w Polsce już się nie odrodzi.

Gdy opadły wody

Prawdziwy ogrom tragedii stał się odczuwalny, gdy woda opadła. – Ze sklepu nie nadawało się zupełnie nic. Wszystko musieliśmy wyrzucić – opowiada Lejwoda. – Przyjechała jakaś pani, przywiozła nam ubrania, jakieś rzeczy. Kiedy ją zobaczyłam, to się rozpłakałam. Wcześniej widziałam ją tylko raz, kiedy robiła zakupy w naszym sklepie – dodaje.

Roman Trębas, inny mieszkaniec, opowiada, że zalanym bardzo pomogli więźniowie. Przyjeżdżali przez dwa miesiące. Wykonywali z własnej woli najbrudniejszą pracę – wywozili muł. Ojciec Piotr, kapucyn z Warszawy, przywiózł z kolei trzynastu bezdomnych, którzy przez dwa tygodnie uprzątali kościół.

Najmniej pomocy było ze strony władz. Przy rozdzielaniu kołder, lodówek i żywności dochodziło do drastycznych scen. Niektórzy odkładali lepsze rzeczy dla swoich znajomych. Znaleźli się nawet tacy, którzy wzbogacili się na powodzi. – Pomoc rozdzielano niesprawiedliwie. Jeśli ktoś jest sam i dostaje 6 tys. złotych i tyle samo dostaje siedmioosobowa rodzina, to coś jest nie tak – tłumaczy jedna z mieszkanek Wilkowa. Podobnie zastanawiające było wykorzystanie pomp. Jedni dostawali je, by osuszyć łąkę. Inni nie mogli się doprosić, choć chcieli osuszać budynki mieszkalne – Prosiliśmy wczoraj o pompę. Nie ma szans. Składam więc rezygnację z funkcji sołtysa. Niech sobie rządzą – mówi sołtys.