>>> Większa okładka A <<<
CD OF THE WEEK (The Sunday Times)
EDITOR'S CHOICE (Gramophone)
Fragment niezwykle interesującej i obszernej recenzji Marcina Zglińskiego opublikowanej w Muzyce21, 7-8/2005
W życiu praktycznie każdego pianisty nadchodzi taki moment, w którym musi się on zmierzyć z Koncertami Sergiusza Rachmani¬nowa. Każdy z nich jest niezmier¬nie trudny, a szczytowym osiągnię¬ciem kompozytora, jest 3 Koncert d-moll – najtrudniejszy jaki napisa¬no na fortepian. Tym razem, z kar¬kołomnym kompletem wszystkich dzieł na fortepian z orkiestrą zmie¬rzył się znany angielski pianista, Stephen Hough, któremu towarzy¬szy Dallas Symphony Orchestra pod dyrekcją Andrew Littona. Wszystkie koncerty zostały zareje¬strowane live (chociaż nie obyło się bez poprawek w studio, a spora część Rapsodii na temat Paganinie¬go została nagrana studyjnie). Po¬mysł nagrań koncertowych jest z pewnością bardzo odważny, a pianista musiał tutaj stawić czoło naj¬większym – Vladimirowi Horowit¬zowi, czy Williamowi Kapellowi, których to interpretacje do dziś uwa¬żane są za wzorcowe.
Album ten jest dwupłytowy. Na pierwszej znajdują się I Koncert fis-moll i IV Koncert g-moll i Rapsodia n/t Paganiniego, a na drugiej pozostałe dwa koncerty (II c-moll i III d-moll). Każdy z koncertów pochodzi z innego etapu życia kompozytora, co widać we wszystkich warstwach tych utworów. Pełen młodzieńczej fantazji pierwszy koncert wymaga więc całkowicie innego podejścia niż melancholijny, nieco eklektycz¬ny III Koncert, którego temat – jeden z najpiękniejszych w muzyce, pełen jest niepokoju i wielkiej głę¬bi. Do tego dochodzą 24 Wariacje n/t Paganiniego – bardzo odmien¬ne od koncertów, a stanowiące nie mniejszy problem wykonawczy. Wszystko to sprawia, że pianista postawił przed sobą cel, któremu jedynie nieliczni umieli podołać.
Koncert fis-moll rozpoczyna się fanfarą puzonów i wirtuozowskim zejściem oktawowym fortepianu. Od razu więc daje o sobie znać klimat nagrania – barwa instrumentów jest ciemna i brak im jest nieco przejrzystości, a fortepianowi mimo silnego uderzenia Hougha, brakuje głębi w dolnych rejestrach. Zarówno I jak i IV Koncert, są utrzymane w klasycznej, trzyczęściowej formie, z którą to pianista sobie doskonale radzi. Każdy z utworów posiada swoją myśl i pomysł interpretacyjny, realizowany z żelazną konsekwencją od pierwszej do ostatniej nuty. Po Koncertach mamy więc Rapsodię, w której też najpełniej objawia się zmysł liryczny angielskiego pianisty. Każda wolna wariacja posiada przepięknie prowadzoną kantylenę, a szczyt można usłyszeć w słynnej XVIII Wariacji, której to interpretację można śmiało (jak i zresztą całego utworu) postawić obok najlep¬szych w dyskografii.
|
|