Smutek rodziców szybko przyćmią niezwykłe emocje, jakich dostarczy im nagła zmiana trybu życia. Bo przez ten tydzień wiele się wydarzy. Będą jadać w restauracji - od dawna jadali tylko w domu, ponieważ Ptaszynie nie służą zbyt wymyślne potrawy. Pójdą do teatru, czego od dawna nie robili, ponieważ Ptaszyna nie lubi teatru. Antonina kupi sobie nową torebkę. Będzie grała na pianinie, czego nie robiła, odkąd okazało się, że Ptaszyna nie ma talentu muzycznego. A przede wszystkim - Vajkayowie zaczną spotykać się z ludźmi. Okaże się, że Akacjusz był kiedyś członkiem miejscowego klubu i świetnym graczem w karty, a Antonina miała przyjaciółki, z którymi plotkowała przy kawie...
Chwilę przed wyjściem po córkę na dworzec będą nerwowo sprzątać dom. Antonina schowa nową torebkę, Akacjusz w ostatniej chwili wyrzuci do kominka bilet z teatru. Kiedy dowiedzą się o parogodzinnym opóźnieniu pociągu, pierwszą ich myślą będzie: Katastrofa kolejowa! Czy myśli tej towarzyszy strach, czy podświadoma nadzieja, można tylko zgadywać.
Kosztolanyi z niebywałą lekkością i elegancją opisuje toksyczne relacje rodzinne, które na zewnątrz wyglądają na wzorowe, a rozpacz i pustkę kryjącą się pod codzienną rutyną przedstawia z subtelną ironią i poczuciem humoru najwyższej próby.
Ta krótka, doskonała powieść przypomina bańkę mydlaną, w której zamknięto cały ból świata. Na powierzchni jest gładka jak bajka, tło i postaci są niepozorne, ton beztroski - ale efekt druzgocący.
„The New York Review of Books"
Rewelacyjna i przejmująca. Także dla czytelników, którzy niewiele wiedzą o Węgrzech, bo pisarstwo Kosztolányiego jest tak dobre, że przekracza wszelkie różnice kulturowe.
„The Independent"
Oryginalna, oszczędna i bardzo bolesna książka.
„The Times"
Arcydzieło. Niuanse, detale, ironia i smutek, gesty pełne znaczeń... Przy całym swoim humorze i lekkości Ptaszyna jest głęboka jak modlitwa i subtelna jak lament.
„The Irish Times"