Oto przed Wami pierwszy oficjalny i bezpośredni sequel gry z serii Final Fantasy. Square Enix, które jak dotąd nigdy nie zdecydowało się na taki krok, uległo presji jaka była wywierana na firmę i zrobiło to – wydało Final Fantasy X-2, kontynuację FF X. Jedno z marzeń tysięcy fanów gier spod znaku FF spełniło się, ale czy nie lepiej byłoby, gdyby w dalszym ciągu było jedynie marzeniem?
Minęły dwa lata odkąd Yuna wraz przyjaciółmi pokonała straszliwego potwora, jakim był Sin. Ład i porządek wróciły do świata Spira, ale jak się okazało na bardzo krótko. Świat zostaje podzielony na dwie walczące ze sobą religijne obozy, a jedynymi osobami, które są w stanie uporać się z nowym niebezpieczeństwem są Yuna i jej przyjaciele.
Od czasów ostatniej przygody Yuna uległa przemianie i z summonerki stała się łowczynią magicznych kul, zwanych sferami. W tychże sferach zawarte są stroje odpowiadające poszczególnym profesjom takim jak „Strzelec”, „Samurai” „Hazardzista” czy... „Gwiazda muzyki pop” (którą, notabene, jest w FF X-2 Yuna). Umiejętne wykorzystanie sfer (w grze jest ich kilkanaście, w tym trzy specjalne) pomoże nam w walce z napotkanymi wrogami. Stroje można zmieniać w czasie walki – nie tracimy wtedy kolejki, a nasza postać może korzystać z nowych umiejętności. Widzimy więc, że rozgrywka uległa znacznej zmianie w stosunku do FFX i nabrała pewnego taktycznego charakteru.
Oprawa graficzna nie uległa znacznej poprawie w stosunku do FFX, ale to co możemy oglądać na ekranie w dalszym ciągu może zaskoczyć. Pozytywnie, warto dodać. Piękne modele postaci i rewelacyjne miejscówki, po których przyjdzie nam się poruszać niejednokrotnie spowodują u nas szybsze bicie serca. Oprawa audio prezentuje się równie okazale, lecz jeśli jesteśmy uczuleni na japońską odmianę rock’a, to lepiej nastawny się negatywnie – być może będziemy wtedy mniej zawiedzeni.
Final Fantasy X-2 jest grą nieliniową, oferującą kilka różnych zakończeń, więc czeka nas kilkukrotne ukończenie tej pozycji, co wraz z próbą odkrycia wszystkich sekretów gry powinno nam zając kilkaset godzin.