Mili Państwo, czeka mnie niebawem przeprowadzka i nie chce mi się ciągnąć za sobą sznura wozów z dobytkiem. Możecie zrobić dobry uczynek i odciążyć mnie umęczonego, kupując co nieco - zwłaszcza coś gabarytowego. Tym razem rozstaję się z gitarą akustyczną Fender.Kto wie, o co chodzi, ten wie. Kto nie, temu już mówię: to zupełnie przyzwoite i ładnie brzmiące pudło. Nakręca się na nie metalowe struny i już można grać akustyczny metal. Co nieco o tym modelu piszą tutaj.Jestem pierwszym właścicielem tego sprzętu, a ściślej mówiąc kupiłem go żonie, bo pewnego dnia dostąpiła iluminacji i postanowiła nauczyć się grać na gitarze. Radośnie popędziłem do sklepu, ale z goryczą muszę przyznać, że zapał mojej ślubnej nie trwał długo, a dokładnie do pierwszych bąbli na łapach. Wymiana strun na miękciejsze nie odwiodła jej niestety od tej decyzji i pudło popadło w niełaskę. Czasem gram na nim, żeby nie zdziczało, ale bez szału, bo wolę niższe dźwięki i jak już gram, to na moich basach.
Stan: prawie sklepowy. Wiosło trochę przykurzone miejscami, przydałoby się przetrzeć karoserię, mogą być jakieś drobne ryski widoczne pod światło. Progi nieruszone, struny grane może w sumie z 2-3 godziny. Rozeschnięta być nie powinna, mam inne instrumenty w domu i trzymam wilgotność na sensownym poziomie.
Jeśli cyfra końcowa przekroczy 400 zł, dorzucam do gitary solidny gąbkowy futerał, tuner/metronom BOSS i błogosławieństwo na nową drogę życia.
W Warszawie możliwość osobistego obadania gitary i sfinalizowania transakcji (do czego szczerze zachęcam); podane koszty przesyłki nie są wiążące - wybiorę opcję najdogodniejszą dla Kupującego.Aukcja jak zwykle u mnie bez ceny minimalnej - większe przebija mniejsze, jakie by to większe nie było.