Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

PRUS - BLUFF XX WIEKU UKRAINA OUN UPA LONDYN 1992

19-01-2012, 15:26
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik ikonotheka
numer aukcji: 2023305571
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 8   
Koniec: 14-01-2012 20:00:00
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

SPIS TRESCI


- Przedsłowie 1
Część pierwsza KWESTIA UKRAIŃSKA W II RZECZYPOSPOLITEJ
- Wprowadzenie do tematu 10
- Ludność ukraińska w Polsce 14
- Skąd ich ród? 21
- Polityka mniejszościowa wład? 29
II Rzeczypospolitej
- Życie gospodarcze i kulturalno-oświatowe 33
- Orientacja na obce siły 38
- Religie Rusinów-Ukraińców w Polsce 42
- Problem Łemków i Bojków 54
- Partie ukraińskie 61
- Ukraińska Wojskowa Organizacja 69
- Pacyfikacje 74
- Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów 80
Część druga
NACJONALIŚCI UKRAIŃSCY W OKRESIE WOJNY I OKUPACJI
- Przeciwpolskie powstanie zbrojne OUN 90
- Legion pułkownika Romana Suszki 100
- Okupacja Sowiecka 106
- Ukraińcy w Generalnym Gubernatorstwie 113
- Ukraiński Centralny Komitet (UCK) 119
- Policja ukraińska 123
- Rozłam OUN i jego konsekwencje 125
- Przygotowania nacjonalistów ukraińskich 127
do "Wielkiej Wojny"
- Udział faszystów ukraińskich w wojnie 130
niemiecko-sowieckiej
- Wołyń 134
- Polityka niemiecka wobec Ukraińców na 139
początku okupacji Małopolski Wschodniej
- Ukraińska Powstańcza Armia 152
- Masakra-exodus-samoobrona 167
- OUN-UPA i NKWD 198
- Melnykowcy 208
- Współpraca UPA z Niemcami 213
- Zakończenie 237
- Przypisy 245


OD WYDAWCÓW


Do źródłowych I licznych prac Edwarda Prusa jak: "Władyka Świętojurski" ■ rzecz o arcybiskupie Andrzeju Szeptyckim; "Herosi spod znaku tryzuba"; "Atamania UPA"; "I Wiatr Usnął na Kurhanie" t wielu arytkuiów i szerszych opracowań, dochodzi nowa książka BLUFF XX WIEKU.
Czekaliśmy na tę książkę długo, bo Autor przygotowywał ją sumiennie w oparciu o bogatą dokumentację, czego dowodem jest lista przypisów obejmująca ponad 200 pozycji na z górą dziesięciu stronach.
Profesor Prus daje na pierwszych 80 stronach w Części pierwszej książki podstawowe historyczne, polityczne, gospodarcze i kulturowe podstawy zagadnienia kwestii ukraińskiej w okresie między dwiema wojnami światowymi i początki rozwoju organizacji sabotażowej i terrorystycznej w oparciu o obce, głównie niemieckie, antypolskie siły.
Druga Część książki to tragiczny opis krwawego dramatu polsko-ukraińskiego w czasie drugiej wojny światowej. Prowadzi nas od chwili ataku Hitlera na Polskę w zmowie ze Stalinem, do upadku Niemiec i pełnego bankructwa proniemieckiej polityki Ukraińców.
Smutny to okres stosunków polsko-ukraińskich. Cechuje go całkowite oddanie się Ukraińców na służbę niemieckiej machiny militarnej i wywiadowczej, przy równoczesnym likwidowaniu polskości na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu. Eksterminacja pół miliona Polaków (źródła rosyjskie mówią nawet o 800 tysiącach) z tych terenów, to nie "walka wyzwoleńcza" szowinistów ukraińskich, ale to ludobójstwo na nieznaną skalę w XX wieku. Jest blujfem nazywanie takiej akcji "wyzwoleńczo-narodową".
Masakra ludności polskiej w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu, zamieszkałej tam od wieków, połączona z rabunkiem i niszczeniem polskiego dorobku kultury i gospodarczego, słowem niszczenie cywilizacji zachodniej na tych ziemiach, które tu zbudowała Rzeczpospolita Polska, doczekały się dokumentacji i opisów wielu autorów - Edward Prus dodaje od siebie szereg nieopublikowanych dotychczas opisów ukraińskich zbrodni, opartych na własnych zebranych dokumentach t takich, których sam był świadkdiem.
Po przeczytaniu tej książki wydaje się, że trzeba podkreślić trzy fakty, które się z tego tragicznego okresu wyłaniają i są oczywiste.
Fakt pierwszy dowodzi niezbicie, te kierownictwo akcją terronjstyczno-dywersyjną Ukraińców u boku Trzeciej Rzeszy z niewielkim wkładem wojskowym w postaci dywizji S.S. Galicien, a dużą pomocą w wywiadzie niemieckim - spoczywało w rękach

Ukraińców polskich, a więc z terenów głównie Małopolski Wschodniej. Nie ma w tym kierownictwie Ukraińców z Kijowa, czy Charkowa tzn. z prawdziwej Ukrainy, która żyje złączona z organizmem państwowym rosyjsko-sowieckim. Ani przy końcu pierwszej wojny światowej Petlitra, ani Ukraińcy z Polski nie potrafili rozbudzić mas ukraińskich nad Dnieprem i pobudzić do tzw. wyzwoleńczej walki o niepodległość Ukrainy. Dodajmy, ze na tych terenach jest co najmniej 40 proc. innych narodowości rosyjskiej, polskiej, żydowskiej, tatarskiej, greckiej, ormiańskiej i in.
Drugi wniosek to niezachwiana orientacja Ukraińców na Niemcy i to nie tylko Niemcy hitlerowskie, czego i dziś jesteśmy świadkami, a której motorem głównym jest nienawiść do "Lachów". Od początku tego wieku oscyluje polityka ukraińska miedzy Niemcami a Rosją, a orientacja propolska była tylko krótkim epizodem w czasie umowy Piłsudskiego z Petlwą w 1920 r. O Rosje szukali oparcia zawiedzeni ukraińscy nacjonaliści po pierwszej wojnie światowej: M. Skrypnyk, W, Zatorski, Panas Llubczenko, M. Chwylowyj, A. Szumski i inn. W czasie drugiej wojny światowej orientacja na Niemcy dominowała, próbując na własna rękę stawiać Niemców wobec faktów dokonanych, przez powoływanie swoich tzw. rządów narodowych, które Niemcy ignoroowalt i bez pardonu rozwiązywali, aresztując i wywożąc prowodyrów. Ten akt oparcia polityki ukraińskiej na Niemcy jest dowodem nie tylko naiwności, ale i nieznajomości układu sił międzynarodowych t sytuacji w Europie w szczególności Echa tej polityki zaczętej jeszcze przez niemiecką Austrię i wsparcie ukraińskiej irrendenty w Małopolsce Wschodniej i dziś jeszcze pokutują w tekście Prowidu OUN ostatnio ujawnionego w Polsce i na Zachodzie. Obok kłamstw i fałszowania historii znajdujemy tam "program" zlikwidowania państwa polskiego, odepchnięcia Rosji za Ural i stworzenia w Europie "imprerium" ukraińsko-niemieckiego. A pomocą do realizacji "tych zadań" ma być kłamliwa propaganda i terror.
Trzecim faktem, wypływającym z pracy Edwarda Prusa, to ocena polityki niemieckiej. Niemcy, nie tylko hitlerowskie, rozpoczęły drugą wojnę światową o rozszerzenie swojej "przestrzeni życiowej" (lebensraum) i wcale nie myślały dzielić się ze zdobyczami z nikim w Europie z tym bardziej z Ukraińcami Nie chcieli im dać nawet ochłapu, nawet iluzji "wolnej Ukrainy" w "Galicji". Fakt ten niczego polityków ukraińskich nie nauczył. Po krwawych mordach, po tak bezwzględnym poparciu i oparciu się o Niemcy, było za późno na orientację propolska.
Mija już prawie pół wieku od zakończenia drugiej wojny światowej. Niemcy są we Wspólnocie Europejskiej, Rosję Sowiecką zastępuje inny związek państw. Czekajmy jakie miejsce dla siebie znajdzie była Sowiecka Republika Ukraińska. Czy pójdzie dalej śladami bluffu zapoczątkowanego w XX wieku? Praca Profesora Edwarda Prusa pomaga wiele w szukaniu drogi polskiej polityce wschodniej.
Józef Baraniecki


PRZEDSŁOWIE


BLUFF - podawanie fikcji za prawdę w celu wprowa¬dzenia kogoś w błąd (ang.)- Tyle Mały słownik języka polskiego PWN. Pierwszy raz z "politycznym bluffem" zetknąłem się nad Seretem, w "miasteczku na dłoni", czyli w Załoźcach. Załoźce było arcypolską mieściną przycupniętą w cieniu kresowej fortalicji, groźnego zam¬czyska w Dolinie Seretu. Dwa kościoły, dwie cerkwie i dwie synagogi - typowy obraz Kresów Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej. Trzy nacje: polska, ruska (ukraińska) i żydowska żyły tu w "symbiozie" i zgodnie. W ogóle ta kraina mająca w herbie złote słońce na białym tle, rojna pszczołami na ukwieconych łąkach, pachnąca pszenicą i hreczką, była terenem pracy i spokoju. Polacy nigdy nie wykorzystywali tu swej przewagi liczebnej i intelektualnej. Tak było do połowy września 1939 roku. Miesiąc ten otwiera czarną księgę nienawiści plemiennej, był zatem przełomowym albowiem oznaczał "koniec zgody narodów".
Dochodziły wprawdzie do nadseretskiego grodu słuchy o mordowaniu przez zorganizowane watahy ukraińskich hajdamaków bezbronnych uciekinierów unoszących życie przed hitlerowską nawałą, która z nienacka runęła taj¬funem na Polskę wczesnym świtem 1 września 1939 roku. Słyszało się także o zabijaniu (także bezbronnych) żoł¬nierzy w polowych rogatywkach powracających do domu pełnych rozpaczy po doznanej klęsce. W Załoźcach jednak panował spokój - dziwna cisza i jakieś oczekiwanie na "coś niezwykłego - aż do 20 września.

Dnia 20 września (także wczesnym świtem) wkroczyły do miasteczka od strony Tarnopola pierwsze oddziały Armii Czerwonej, która dokonała agresji zbrojnej na zaprzyjaź¬niony kraj 17 września. Nie witano czerwonoarmistów tłumnie ani radośnie - jak głosiła sowiecka propaganda -nie rozumiano też nic na pamięć wyuczonych i powtarza¬nych szablonowo przez politruków frazesów o "pańszczy-źnie", "ucisku" narodowym i klasowym oraz o "wyzwole¬niu". Przywarła do nich i im klaskała tylko mała grupka ukraińskich nacjonalistów-szowinistów. Ludzie ci, którzy jeszcze dzień wcześniej "polowali" na cywilnych ucieki¬nierów i bezbronnych żołnierzy, teraz, założywszy na rękawy czerwone opaski stali się "władzą ludu"; dwa lata później zmienili oni kolor opaski z czerwonej na niebies-ko-żółty i już głośno, chlebem i solą witali innego "wyz¬woliciela" niemieckiego okupanta.
Nim jednak do tego doszło całym swoim sercem i z całej duszy niewolniczej służyli bolszewikom w aspekcie anty-lechickim - przede wszystkim ochotnie zestawiali listy Polaków, którzy w pierwszej kolejności mieli być wywie¬zieni na Sybir; oni też tych Polaków, zerwanych ze snu pośród nocy, w grudniowym zmroku 1939 roku, konwo¬jowali do najbliższej stacji kolejowej, ładowali do bydlęcych wagonów i z dzikim rechotem dawali im "krzyż na drogę".
Nieco wcześniej wyłapywali żołnierzy polskich, których już nie ośmielali się zabijać - bo i po co, zrobią to za nich bolszewicy! "Polowali" więc z zasadzki na tych żołnierzy, a zwłaszcza na oficerów i z wykręconymi rękami wiedli ich do organów NKWD, kontentni z "dobrze spełnionego obowiązku". Z prostymi żołnierzami obchodzono się różnie, ale oficerów i zawodowych podoficerów Ukraińcy z czer¬wonymi opaskami na rękawach, na rozkaz swoich chaziajów, konwojowali do punktów zbornych - a stąd już tylko jedna droga wiodła do Starobielska, Ostaszkowa, Katynia i Bóg jeden wie do jakiego ponurego miejsca masakry polskich żołnierzy.
Dzisiaj ukraińscy nacjonaliści stanowczo temu zaprze¬czają, oni zawsze "walczyli" z bolszewikami - podkreślają stanowczo - i to jest pierszy bluff ukraińskich ekstremi¬stów przedkładany światu w środku XX stulecia. Robią też "wielkie oczy" na zarzut, że także oni mają swój haniebny udział w katyriskiej zbrodni.
Na licznych wiecach i mitingach organizowanych przez nacjonalistów (którzy udawali komunistów) na rozkaz władz bolszewickich, były i takie, na których publicznie zes¬tawiano listy Polaków przeznaczonych do wywózki z

Hałyczyny jako "ochwiścia" zupełnie niepotrzebne na "ukraińskiej" ziemi - i to też był bluff. Albowiem ziemia ta od zarania historii była polską i aż do wypędzenia z niej Polaków przez NKWD na wschód a przez Ukraińską Pows¬tańczą Armię (UPA) na zachód, mieściła więcej Polaków, niż Rusinów-Ukraińców.
Na załozieckim mitingu, odbytym w klubie "Sokoła" 25 września, prowadzący go politruk eksponujący buty w "harmonijkę" mówił, iż nie ma najmniejszej różnicy między stalinizmem i hitleryzmem - a mowę swoją zakończył okrzykiem: niech żyje towarzysz Stalin, sława towarzy¬szowi Hitlerowi. Podchwycili to ukraińscy nacjonaliści i w swoich komentarzach dodawali: niech żyje Hitler, wyzwo¬liciel narodu ukraińskiego. A po oświadczeniu Nikity Chruszczowa, że Polakom tak daleko do niepodległości, jak świni do nieba, głosili już otwarcie o równym podziale świata między ZSRR i III Rzeszą. W podziale tym widzieli miejsce dla samostijnej, totalitarnej Ukrainy, dła Polski zaś nie. Kto mówi o narodzie polskim, takoji naciji na świti ne ma.
Był to kolejny bluff, w który nacjonaliści kazali wierzyć prostolinijnym dobrodijom tzw. Zachodniej Ukrainy i ku ich niebywałej późniejszej rozpaczy po rozczarowaniu "Hit-lerzykiera". Bluffowali także, gdy podkreślali z dumą, że nie ma także żadnej różnicy między nazizmem i "ukraińskim nacjonalizmem integralnym" - bo jedno i drugie zjawisko było, w ich mniemaniu, faszyzmem - i jako takie jest "Hitlerzykowi" miłe. Słowem nacjonaliści uważali się za sojuszników Hitlera "z ducha" - co też było bluffem słu¬żącym pozyskaniu dla własnych celów politycznych ukra¬ińskich mas Hałyczyny i Wołynia - co im się w dużej mierze udało.
Bluffowali też głosząc, iż są awangardą narodu, że cały naród ukraiński "od Prypeci po Kaukaz" podpisuje się pod hasłami Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Prawdę natomiast głosili w zawołaniu: kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam - co oznaczało śmierć! Śmierć była jedyną prawdą pośród różnorakich bluffów ukraińskich faszystów.
Bluffowali, i to wbrew zdrowemu rozsądkowi, każąc Ukraińcom wierzyć, że wszystko, co się wokół nich dzieje w "żebraczej" Polsce, jest narodowym uciskiem - a w tym: reforma rolna, z której dobrodziejstw skorzystało więcej ruskich chłopów, niż chłopów polskich; niespotykany dotąd na taką skalę rozwój spółdzielczości ukraińskiej, która zupełnie zrujnowała drobny handel żydowski; roz-

kwit wszelorakich towarzystw kulturalno-oświatowych i sportowych z "Proświtą", "Ridną Chatą", "Ridną Szkołą", z "Łuhem", "Sokiłem", "Piastem" na czele; bujny rozwój życia społecznego i politycznego; nieskrępowany wzrost członkostwa partii politycznych i organizacji społecznych; zrównanie obrządku greckokatolickiego (unijnego) z obrządkiem rzymskokatolickim co zostało zawarowane Konstytucją i Konkordatem zawartym ze Stolicą Apostolską. Jedna czwarta nowych parafii rusińskich została powołana przez hierarchię greckokatolicką w Polsce Odrodzonej.
Bluffem zatem jest mówienie o ucisku religijnym państwa, które zezwala na powołanie wyższej uczelni cerkiewnej -Akademii Teologicznej Grekokatolickiej i ją z własnej szkatuły finansuje. A czy nie jest bluffem głoszenie "prawdy" o ucisku w czasie, gdy sieć parafii greckoka¬tolickich w ciągu zaledwie dziesięciu lat wzrosła o jedną czwartą?
Czy nie było bluffem na skalę XX wieku wmawianie Europie i światu, że dywersja antypolska dokonana przez Ukraińców we Lwowie w nocy z 31 października na 1 lis¬topada 1918 roku, nie była irredentą i zamachem stanu, lecz początkiem "akcji wyzwoleńczej"? Jak może mniejszość uważać się za "gospodarza" krainy do której ma nikłe prawa historyczne i żądać władzy oraz podporządkowania się większości i to bardziej cywilizowanej, której dziełem było dosłownie wszystko we Lwowie łącznie z "lwowskim duchem"?
Reforma szkolnictwa narzucająca Polakom naukę "mowy ruskiej" już od drugiej klasy szkoły podstawowej, to nie był objaw "polskiego ucisku". Wreszcie stworzenie równego startu do nauki i studiów w całej Polsce - Polakom, Rusinom i Żydom oraz równych szans do stanowisk. Ukraińcy upodobali sobie najbardziej sądownictwo i adwokaturę, nie brakowało ich także w leśnictwie i szkolnictwie. Kto zamykał oczy na wieść o powstających muzeach ukraińskich, ochronki "tylko dla Ukraińców". Działały także ukraińskie instytuty naukowe - świeckie i wyznaniowe. Funkcjonowały na państwowym żołdzie seminaria duchowne i Greckokatolicka Akademia Teologiczna we Lwowie. Wędrowało po kraju kilkanaście zawodowych teatrów i kilkadziesiąt zespołów amatorskich a kioski uginały się pod 120 tytułami ukraińskich gazet i czaso¬pism. To, według ukraińskich nacjonalistów, miało być "polskim uciskiem".
Rzecz jasna, uczciwy, prostolinijny Rusin w to nie wierzył, musiał bowiem zdawać sobie sprawę, że taki

pogląd jest bluffem, ale bał się mówić o tym głośno; kto bowiem ośmielał się sądzić inaczej niż OUN, ten ginął i to wcale nie w sposób tajemniczy. Do skrytobójstw przyz¬nawała się bez żenady Ukraińska Organizacja Wojskowa (UWO) a później OUN.
Wreszcie cała OUN też była gigantycznym bluffem na skalę XX wieku. Czy może istnieć państwo "jednolite" pod względem etnicznym? W takim wypadku nikt z innej nacji, poza Ukraińcami - w pojedynkę nawet - nie mógłby zamieszkać np. we Lwowie. "Ukraina dla Ukraińców" - to sztandarowe hasło OUN a jednocześnie zapowiedź tragedii jednostki i zbiorowości ludzkiej. Bo cóż to hasło może oznaczać? Świat na razie nie wie, Polacy mając doświad¬czenie historyczne z tą nacją, mogą wiele się domyślać. Dziś, po kolejnych doświadczeniach, wiemy już o nim wszystko!
Nacjonaliści bluffowali głosząc "nacija ponad wse" (naród ponad wszystko) bo w praktyce nie naród, lecz oni byli "ponad wszystko" i wszystkimi a kto się im przeciwstawiał - nawet w sposób werbalny - skazywał się na śmierć. Innej "kary" nacjonaliści nie uznawali. Mówili o wolności -a nieśli narodowi faszyzm i totalitarny ucisk, mówili o demokracji - a zaprowadzali własny dyktat. Zatem w jednym i drugim wypadku bluffowali.
Można też bluffować pomniejszając prawdę lub jej zap¬rzeczając. Zaprzeczają więc, że byli na usługach III Rzeszy, że parali się na jej rzecz szpiegostwem i to nie tylko w Polsce. W Polsce natomiast szpiegowali na rzecz Kominternu, a więc sowieckiego imperializmu, który o samostijną Ukrainę tyle dbał, co Cygan o zeszłoroczny śnieg.
Mijali się także z prawdą rozdymając w propagandzie sprawę tzw. pacyfikacji. Paląc zabudowania folwarczne i terroryzując ludność, zmusili władze polskie do zastoso¬wania represji - i to fakt. Jednak bluffowali głosząc, pacyfikacji dokonywało wojsko, a głównie kawaleria. Tymczasem to nie jest prawdą, bo ani wojsko (a tym mniej kawaleria), w pacyfikacjach nie uczestniczyło. Do tego celu były przysposobione specjalne oddziały policyjne "karnej ekspedycji". Nadto, nie było zgrozy równej psychozie napadów czambułów tatarskich, a cała, śmieszna w końcu pacyfikacja" sprowadza się do pobicia kilkudziesięciu osób i do "wyłudzonego" od chłopów furażu dla koni, "wyłu¬dzonego" - bo się później okazało, że "ułani" za wszystko Płacili żywą gotówką. Jednak ten bluff potrzebny był OUN do "mobilizacji" Ukraińców rzuconych w pierwszym rzucie

do rzezi "łąckiego plemienia wrażego".
Nacjonaliści "integralni" głosili "kult świętych i boha¬terów" , uważali się za obrońców Cerkwi i grekokatolicyzmu i w tym grekokatoUcyzmie widzieli swój kościół narodowy -Ukraińską Katolicką Cerkiew, a nigdy, prze-nigdy nie przestrzegali Dziesięciorga Przykazań Boskich. Grzeszyli powszechnie przeciwko Piątemu Przykazaniu: "Nie zabijaj!" Tymczasem oni zabijali i to nie tylko "czużyńców": Polaków, Żydów, Rosjan, ale także swoich - w tym duchownych własnego kościoła, jeżeli tylko ośmielili się publicznie wytykać im nieprawości. Taką praktykę, to jest grzech przeciwko Piątemu Przykazaniu, o której milczą, należy zaliczyć także do bluffu XX wieku.
Opiewali i opiewają - wreszcie - chwałę UPA jako nie¬skazitelnej formacji zbrojnej, której męstwa zazdroszczą Spartanie starożytni a świat podziwia w "niemym osłu¬pieniu" za to, iż z taką determinacją walczyła z "trzema wrogami". To zaliczyć należy do bluffu generalnego. UPA niewątpliwie marzyła o samostijnej Ukrainie, ale drogę do niej widziała, do tej "Ziemi Obiecanej" przez "Morze Czerwone" krwi polskiej. W tej krwi z całą powagą zamierzała utopić dwie najpiękniejsze polskie prowincje: Wołyń i Małopolskę Wschodnią. Dziś, podobnie jak w czasie "spełniania Apokalipsy", temu wszystkiemu zap¬rzeczają, a zatem bluffują w nadziei, że któreś wreszcie pokolenie ludzkości, da im wiarę.
Bluffują, gdy nie przyznają się do ludobójczych dokumentów OUN-UPA i wskazujących na nie jako na "falsyfikaty XX wieku". Fałszerstwem obarczają Polaków głosząc, że czynią one ludzkości większe szkody, niż wszystkie zbrodnie "sterowane z Kremla". Bluffują również, gdy każą wierzyć, że te o ludobójczej wymowie dokumen-ty-uchwały OUN i rozkazy UPA, są falsyfikatami sprepa¬rowanymi także przez ''Żydów i komunistów". Polak - Żyd - komunista - to typowe zestawienie najczęściej ekspono¬wane w różnych materiałach propagandowych OUN-UPA.
Jak inaczej, niż bluffem, można nazwać wszystką tą literaturę ukraińsko-nacjonalistyczną, która odżegnuje się od okupacyjnej współpracy z NKWD, hitleryzmem, i znowu z NKWD? Plonem tej żywej współpracy była poważna, choć me zupełna, depolonizacja Kresów oraz totalne wynisz¬czenie setek tysięcy Żydów galicyjsko-wołyńskich, oby¬wateli Rzeczypospolitej Polskiej.
Bluffem jest głoszenie, iż było "nas (UPA) milion", a
zatem więcej niż Polaków w konspiracji - tylko, że Polacy
potrafili lepiej swoją kartę rozegrać propagandowo".

Bluffem jest także, że ta "silna i liczna" UPA "wyzwoliła" spod niemieckiej okupacji cały Wołyń a także "prawie całą" Galicję. W rzeczywistości nie wyzwoliła nic - chyba, że przez "wyzwolenie" rozumie ona spalenie polskich wsi i wymordowanie ich mieszkańców - od niemowlęcia do zgrzybiałego starca?
Błuffem wreszcie jest i to, że istniało "ukraińskie państwo podziemne" panujące niepodzielnie i bez reszty na całym obszarze wschodniomałopolskim i wołyńskim. W rzeczywistości istniało tu prawdziwe i dobrze udokumen¬towane historycznie polskie państwo podziemne, na które, świadomi tego banderowcy, usiłowali "nałożyć" swoje struktury organizacyjne i stworzyć coś w rodzaju "państwa w państwie" - co im się częściowo udało. Udało im się wreszcie siłą narzucić pewnej części ludności ukraińskiej system kontyngentów konsekwentnie ściąganych dla pot¬rzeb UPA oraz danin (fond wyzwołennja Ukrajiny) dla OUN. Polacy ochotnie podporządkowali się władzom swojego państwa podziemnego - bo było ono ich państwem, ich Ojczyzną - kontynuacją Rzeczypospolitej rozdrapanej przez dwóch zaborców w 1939 roku. Służąc tej Ojczyźnie Polacy, nie tylko wyrażali swoje umiłowanie wolności, ale także w taki sposób walczyli z okupantami i ukraińskimi nacjona¬listami, w których ręku była policja i terenowy s okupa¬cyjny aparat władzy. Ukraińcy takiej ojczyzny nie mieli, a ta, którą przedkładali do kochania banderowcy, nie wszystkim odpowiadała; dla wielu była ona nazbyt krwawa i przez to niebezpieczna na przyszłość. Byli też i tacy Ukraińcy, którzy kochali się w ojczyźnie sowieckiej -USSR. Wreszcie mieliśmy i takich Rusinów, którzy Polskę uważali za swoją ojczyznę i słyszeć nie chcieli o żadnej Ukrainie - czerwonej, czy czarno-czerwonej pod wodzą OUN.
Bluffem jest także głoszenie, że UPA brała w obronę ludność żydowską i że w jej szeregach znajdowało się wielu Żydów a także (super bluff) Polacy. Tymczasem prawda jest okrutna, jak okrutną była sama UPA. UPA wiele razy jako pretekst najazdu na jakąś wioskę polską podawała, iż w tej wiosce Polacy przechowują Żydów. W Hucie Pieniackiej zaręczono nawet upowskim "słowem cze-sti", że jak tylko Polacy wydadzą małojcom Żydów na rzeź, to UPA poniecha zamiaru napadu. Nikomu nie jest znany przypadek wydania przez Polaków ukrytych przed Niem¬cami i ukraińskimi nacjonalistami Żydów na mord rezunom z JPA. Wszyscy bowiem mieli w pamięci historyczną decyzję ■Lwowian, którzy woleli zetrzeć się z groźną potęgą czerni

Bohdana Chmielnickiego, niż wydać jej Żydów - czego hetman kozacki się domagał.
Czy nie jest bluffem uparte powtarzanie bez dowodów o "historycznym prawie" Ukraińców do Ziemi Chełmskiej, Podlasia i osiedli łemkowskich. Ten bluff służy odwróceniu uwagi od innej prawdy, mianowicie tej, że Ukraińcy nie mają żadnych historycznych praw do Ziemi Czerwieńskiej, której ośrodkiem stołecznym jest Lwów. Wreszcie bluffem i frazesem jest gołosłowne powtarzanie, że Polacy żyli w "morzu ludności ukraińskiej", gdy tymczasem, jak się przekonamy, to "ukraińskie morze" jest zwykłym zmyśle¬niem - bo to właśnie Polacy razem z Żydami stanowili wschodniomałopolskie "morze", na którym Ukraińcy byli "wyspą".
Jako bluff uznać należy pisarstwo Petra Mirczuka i Mykoły Łebedia, głoszące, że to "Polacy zaczęli" a Ukra¬ińcy tylko się bronili i na "polskich kolonistach brali odwet". Bluffem są w większości "fakty" przeróżnych wydumanych "zwycięstw UPA nad Armią Krajową (AK) "wyrzynającą ludność ukraińską", jak i samo głoszenie, że AK to "polskie bandy". A to, że świat sądzi inaczej, że właśnie AK była w czasie okupacji natchnieniem dla tego świata, to "gorzej dla świata", który nie chce uznać "argumentacji" UPA.
Bluff Mirczuka i Łebedia odnosi się także do "rycerza bez strachu i zmazy" Romana Szuchewycza - atamana głównego UPA. Tymczasem, nie ujmując mu nic z talentów organizacyjnych, uznać go należy za "wielkiego inkwizy¬tora OUN". Ten wyćwiczony w zamachach terrorystycznych ukraiński faszysta, skazał na śmierć więcej Polaków, niż cały aparat zbrodniczy Stalina - Berii. Kazał bowiem bez mrugnięcia okiem żywioł polski "w pień wycinać" wzorem "szlachetnych" mołojców Chmielnickiego i "hajdamackich zuchów" - kolijów Honty i Żeleźniaka. A sam opis śmierci tego "herosa" nie jest bluffem? Obaj autorzy piszą, że w krążeniu bez wyjścia, rozerwał się granatem. Prawda jest bardziej prozaiczna, nakryty z nienacka w domu nauczy¬cielskim usiłował uciekać, uciekając został trafiony kulą enkawudysty. Bluffują zatem Mirczuk i Łebed czyniąc z ludobójcy, który uniknął rozprawy przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, herosa godnego pomnika i najwyższej chwały.
Z nazwiskiem "Czuprynki" łączy się inny bluff - mit jego druha i szefa, wodza OUN - Stepana Bandery. To już nie "heros", lecz "nacjonalistyczne bożyszcze", które miało odwagę skazać na stos ofiarny ukraińskiego dzieciaka-

gimnazjalistę nie chcącego "mieć zaszczytu" bycia w sze¬regach OUN.
Bluffują banderowcy głosząc, że byli świadkami "masowej kolaboracji" Polaków współpracujących z bol¬szewikami a następnie z Niemcami. Jest to znany sposób przerzucania winy z kata na ofiarę. Ten właśnie bluff służy odwróceniu uwagi świata od siebie samych. Jednak ten świat wie, że gdy podbita przez hitleryzm Europa ulegała Niemcom a wielu miejscowych faszystów z nim kolaborowało, Polacy byli tym "dziwnym" narodem, który nie wyłonił spośród siebie Quislinga i nie stworzył zor¬ganizowanej kolaboracji, nie sformował SS"Galizien", ani innych formacji zbrojnych służących ratowaniu ginącej III Rzeszy i "europejskich ideałów".
Największy bluff to ten, który ostatnimi czasy zapre¬zentowali światu ukraińscy nacjonaliści, że to nie Polacy, lecz Ukraińcy (ludzie Bandery) zdobyli Monte Cassino i otworzyli aliantom drogę na Rzym. Można by ten fakt uznać za majaczenia psychopatów, ale przecież nacjonaliści ukraińscy, ostatnio przefarbowani na "demokratów", psychopatami nie są.
Bluffują wreszcie, gdy grzmią światu o tym, iż siłą rozszerzą obszar Wielkiej Ukrainy kosztem terytoriów państw ościennych. Wreszcie, że chcą "świat podzielić" (w tym też Polskę) aby móc przez tysiąc lat zażywać spokoju w świecie zdominowanym przez "ukraiński in ter nacjonali¬zm".
Cały ten zespół bluffów rozpatrywać należy w konte¬kście antypolskich kompleksów. Ta prawda każe nam wierzyć, że będziemy świadkami jeszcze nie jednego antyłechickiego bluffu - ale już i ta "wiązka" wystarczy żeby ująć ją w jedną generalną całość i uznać, używając słów Szuchewycza - "Czuprynki" za "Bluff XX wieku".


WIELKOŚĆ 22X15CM,LICZY 256 STRON.

STAN :OKŁADKA DB,ŚRODEK BDB.

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / / W PRZYPADKU PRZESYŁKI ZAGRANICZNEJ PROSZĘ O KONTAKT W CELU USTALENIA JEJ KOSZTÓW / .

WYDAWNICTWO KOŁO LWOWIAN LONDYN 1992.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE