Powodem aresztowania Wańkowicza był prywatny list, wysłany przez niego za pomocą poczty dyplomatycznej ambasady USA w Warszawie do mieszkającej w Waszyngtonie córki, Marty Erdman. Obszernym fragmentem tego listu był „Projekt przemówienia J.A.”, w którym Wańkowicz krytykował restrykcyjną politykę kulturalną Władysława Gomułki. Obszerne fragmenty listu zostały następnie odczytane w Radiu Wolna Europa, stanowiącym wówczas dla milionów Polaków jedyne źródło rzetelnej, nie ocenzurowanej informacji.
Reakcja władz
Władze PRL, którym krytykujący już wcześniej przyjętą przez ekipę Gomułki politykę kulturalną Wańkowicz zalazł za skórę, wpadły we wściekłość. 5 października 1964 r. dom jego warszawskiego mieszkania wkroczyli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i dokonali szczegółowej rewizji. Decyzją prokuratora 72-letni, schorowany pisarz został tymczasowo aresztowany.
Podstawa oskarżenia
Wańkowicza oskarżono o przestępstwo z art. 23 & 1 Dekretu o Przestępstwach Szczególnie Niebezpiecznych w Okresie Odbudowy Państwa – czyli, popularnie mówiąc, tzw. małego kodeksu karnego z 1946 r. Przepis ów brzmiał: „Kto rozpowszechnia lub w celu rozpowszechnienia sporządza, przechowuje lub przewozi pisma, druki lub wizerunki, nawołujące do popełnienia zbrodni lub pochwalające zbrodnię, lub których treść ma pozostać tajemnicą wobec władzy państwowej albo które zawierają fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego, bądź obniżyć powagę jego naczelnych organów, podlega karze więzienia na czas nie krótszy od lat 3 do lat 15”. Warto dodać, ze za kwalifikowaną postać tego przestępstwa, tj. wówczas, gdy czyn opisany w art. 23 & 1 m.k.k. „spowodował wielką szkodę dla Państwa” (nigdzie nie było powiedziane, czym konkretnie miałaby być ta „wielka szkoda”) groziła, zgodnie z & 2 tego samego artykułu, kara co najmniej 5 lat więzienia, a nawet dożywocie.
Zarzut
Prokurator zarzucił Wańkowiczowi „sporządzenie w celu rozpowszechnienia pisma, zawierającego fałszywe informacje oczerniające Polskę Ludową. Owymi „fałszywymi informacjami” był zawarty w jego liście opis sprawy słynnego „Listu 34” – tj. przekazanego w dniu 14 marca 1964 r. na ręce premiera Józefa Cyrankiwicza pisma, w którym wybitni intelektualiści (w tym sam Wańkowicz) domagali się złagodzenia cenzury i zwiększenia przydziałów ściśle reglamentowanego papieru.
Proces
Rozpoczęty 26 X 1964 r. przed ówczesnym Sądem Wojewódzkim dla m.st. Warszawy proces Wańkowicza stał się międzynarodową sensacją. Szczególnie interesowali się nim Amerykanie – pisarz posiadał bowiem obok polskiego, także obywatelstwo USA. Rozprawy trwały przez ponad 2 tygodnie. Wyjątkowa godność, z jaką autor „Monte Cassino” bronił się przed postawionymi mu zarzutami, spotęgowała i tak silną sympatię opinii publicznej dla jego osoby.
Wyrok
Wyrok zapadł 11 XI 1964 r. Wańkowicz został skazany na 3 lata więzienia. Wymierzona kara została, w oparciu o dekret o amnestii z 20 lipca 1964 r. automatycznie obniżona o połowę, tj. do 1, 5 roku pozbawienia wolności. W uzasadnieniu decyzji sąd stwierdził, że pisarz szkalował politykę kulturalną władz i jest niewdzięczny, bo wydano „ponad 400 000 egzemplarzy jego utworów literackich”. Do czasu rozpatrzenia rewizji przez Sąd Najwyższy zastosowany wobec pisarza areszt tymczasowy został uchylony i Wańkowicz – owacyjnie witany przez swoich kolegów i wielbicieli – mógł opuścić gmach sądu.
Nie ośmielili się
Wańkowicz nigdy nie odwołał się od wydanego nań wyroku. Wydawałoby się zatem, że – zgodnie z normalnymi regułami gry – po uprawomocnieniu się orzeczenia Sądu Wojewódzkiego powinien trafić do więzienia. Lecz proces i skazanie Wańkowicza zjednały mu takie poparcie ze strony polskiego społeczeństwa, że władze po prostu nie odważyły się go powtórnie uwięzić, mimo iż wydany wyrok ciągle pozostawał w mocy.
Bartłomiej Kozłowski, 2003 ( Polska.pl)