"...Tanie urządzenie oznacza kompromisy. Cała sztuka polega na tym, aby kompromisy te nie odbierały ochoty do słuchania muzyki. Gramofon analogowy ma być z defi nicji źródłem o przyjaznym brzmieniu, niekoniecznie najdokładniejszym, najbardziej neutralnym itp., ale mającym w sobie "coś", co zachęci nas do wykonania tych wszystkich czynności, od których odzwyczaiła nas płyta CD. Dźwięk gramofonu Pro-Ject Debut Carbon ma przede wszystkim zauważalną substancję, nieobecną w działaniu tanich, a często nawet i drogich odtwarzaczach CD. Barwy są ocieplone oraz pastelowe, niekrzykliwe, ale też dobrze zróżnicowane, brzmienie - dalekie od suchości czy nijakości, zmienia się z każdą płytą.
Dźwięki mają jednocześnie soczystość i delikatność. Raczej nie uderzą, nie przytną, nie pokażą wyraźnych konturów, lecz stworzą obraz dostatecznie czytelny i bliski, żeby szybko przekonać do takiej wersji naturalności. Muzyka płynie żywo, dźwięcznie, ale też spokojnie, bez napięcia, jakby od niechcenia składa się w plastyczną i płynną całość. Jest przy tym zakres, który lubi wyjść przed szereg.
Rozbudowany, często potężny, momentami wręcz tłustawy bas jest czymś zupełnie innym niż twardy, może i szybki, ale mechaniczny i pozbawiony soków bas z tanich CD. Imponujące, swobodne zejście do najniższych rejestrów nie łączy się z bezwzględną kontrolą, ale jest w tym ogromna dawka emocji i spełnienie wielu marzeń...
Trudno powiedzieć, czy średnica jest na takim basie osadzona, czy przez niego wspierana, czy przytłoczona - w każdym razie ma w sobie więcej siły niż nerwowości.
Pomaga w tym całkiem dobra dynamika i niezła rozdzielczość. To nie jest ciepła klucha, a raczej dojrzały, pewny siebie dźwięk, nieszarżujący z detalami, lecz i nieskupiający się tylko na podgrzewaniu i zaokrąglaniu. Owszem, góra pasma jest bardzo subtelna, w tym zakresie pojawiają się dźwięki jakby niedokończone, snujące się gdzieś wybrzmienia, też współtworzące klimat, jakiego chyba oczekuje każdy, kto kupuje gramofon za tysiąc kilkaset złotych...."