Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Prawie życiorys 1[zasłonięte]939-19 R. Bielański "Rom

18-05-2015, 9:24
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 14 zł     
Użytkownik zieluski
numer aukcji: 5336769377
Miejscowość Warszawa
Wyświetleń: 1   
Koniec: 18-05-2015 09:29:40

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Waga (z opakowaniem): 1.00 [kg]
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2015
Kondycja: bez śladów używania
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

W likwidacyjnym oddziale bojowym 993/W, batalionie “Pięść” w Powstaniu Warszawskim I u boku por. Adolfa Pilcha “Doliny”

W ostatnich dniach lipca 1944 roku ponosiło nas. Jesteśmy jednak żołnierzami, rozkazy i dyscyplina obowiązują. Dość przypadkowo spotkaliśmy się 25 lipca w cukierence na Solnej. Wczesne popołudnie. Obecni `Naprawa`, `Gil`, `Clive`, `Jur II`, `Błękitny`, `Rom` i chyba dwóch jeszcze kolegów z plutonu. Fundujemy sobie po ciastku i omawiamy aktualności. W pewnym momencie Naprawa`mówi: `Robimy szkopów`. W czasie okupacji obowiązywał zakaz rozbrajania szkopów, gdyż w trakcie takich operacji nie można było wykluczyć konieczności zastrzelenia `pacjenta`. Pociągało to za sobą z reguły represje niemieckie. Czyli skórka za wyprawkę. Pistolet zdobyty tą drogą kosztowałby zbyt drogo. Co innego broń zdobyta w akcji. Była wkalkulowana w koszty. Jeżeli Tadeusz `Naprawa` decyduje się na rozbrojenie szkopów, to znaczy, że rozkaz o rozbrojeniu został uchylony i to naprawdę ostatnie szkopskie dni. Uzbrojeni w pistolety są jedynie Tadeusz `Naprawa` i Rysiek `Gil`. Wychodzimy dwójkami. `Naprawa` ze mną, Rysiek `Gil` ze Zbyszkiem`Clivem`, Jurek (`Jur II`) z `Błękitnym`. Niedaleko na Solnej idzie naprzeciw nas dwóch unterofficerów Wehrmachtu. `Naprawa` mruknął: `Uwaga`. Gdy nas minęli i znaleźli się przed drugą parą Tadeusz odwrócił się, wyciągnął `gnata` i krzyknął `Hande hoch!` . Równocześnie `Gil` pokazał szkopom swojego visa. Odległość między parami my - szkopy rzędu czterech metrów. Podoficerowie niezdecydowanie podnieśli ręce do góry. Podskoczyłem do jednego z nich i ostro krzyknąłem `Hande hoch`. Podniósł łapki jak należało. Zbyszek zręcznie wyłuskał mu z kabury `parabelkę`, ja zapasowy magazynek. W trakcie tej naszej zabawy, drugi szkop zaczął uciekać. Tadeusz prowadził go na muszce, nie zdecydował się jednak na strzał.

Przeczytana w jeden wieczór - stan bdb !  Polecam!