Zawartych w tym
leksykonie informacji nie zastapią wyszukiwarki
internetowe, dzięki którym można się wiele
dowiedzieć, ale, niestety, informacje tam
znalezione nie zawsze są rzetelne, nie mówiąc o
tym, że często, aby dotrzeć do poszukiwanej
informacji, musimy przebić się przez liczne
hasła o tym samym brzmieniu, ale odnoszące się
do zupełnie innych bytów. W tym leksykonie
objaśnienia dotyczące haseł mających inne
znaczenia w innych dziedzinach celowo
ograniczono do znaczeń, jakie mają one w
fitopatologii. Nic nie stoi też na przeszkodzie,
aby leksykon ten dostępny był również „on-line”.
Wieloletni
kontakt z pisanymi i mówionymi tekstami
fitopatologicznymi utwierdził autora tego
leksykonu w przekonaniu, że język używany
przez fitopatologów wymaga uporządkowania.
Język służy bowiem do porozumiewania się, a
jeśli używa się nieprecyzyjnych czy wręcz
bałamutnych terminów, prowadzi to tylko do
nieporozumień. Ten brak precyzji czy błędy
terminologiczne niekiedy tylko są skutkiem
braku należnej staranności w formułowaniu
myśli. Najczęściej są one wynikiem pewnych
tendencji przejawiających się we
współczesnej nauce. Pierwszą z nich jest
bezkrytyczne często zapożyczanie „wygodnych”
terminów z dominującego obecnie w naukach
przyrodniczych języka angielskiego. Drugą
jest zapożyczanie przez fitopatologów
terminów używanych w innych dziedzinach
wiedzy i przystosowywanie ich do potrzeb
języka fitopatologii. Czasem prowadzi to też
do nieporozumień. Wreszcie trzecia,
najważniejsza chyba przyczyna, to powszechne
używanie języka fitopatologicznego przez
specjalistów z innych dziedzin zajmujących
się zagadnieniami z pogranicza
fitopatologii. Ludziom tym zdarza się używać
terminów z dziedziny fitopatologii w
niewłaściwych znaczeniach czy kontekstach.
Czasem nawet specjaliści używają pewnych
określeń w niewłaściwych znaczeniach. Pewien
profesor na poważnym sympozjum Polskiego
Towarzystwa Fitopatologicznego używał w
swoim wystąpieniu terminu „patotyp” w
oczywistym znaczeniu „szczep” i nie był w
stanie dostrzec w tym niczego złego, nawet
kiedy zwrócono mu na to uwagę. Autor
leksykonu postanowił zająć się „prostowaniem
ścieżek”, podając właściwe znaczenia,
zakresy i konteksty dla poszczególnych
określeń, a także podstawowe informacje o
obiektach, zjawiskach i ludziach z dziedziny
fitopatologii.
Język nauki
powinien być językiem możliwie precyzyjnym i
jednoznacznym. Pierwszym zadaniem tego
leksykonu jest, aby w dziedzinie
fitopatologii tak się właśnie działo. Autor
ma 45-letni staż czynnej pracy w tej
dziedzinie i to pracy w znacznej części
dydaktycznej, a więc zmuszającej do
poprawnego i precyzyjnego operowania
językiem fitopatologii. Poza kilkoma
wydawnictwami podręcznikowymi, autor miał
swój udział w tworzeniu „Słownika
fitopatologicznego” (Kryczyński i współaut.,
2002). Słownik ten jest jednak znacznie
uboższy od obecnego leksykonu, bo nie ma w
nim wielu uwzględnionych w obecnej pozycji
kategorii haseł (np. nazwy chorób roślin i
wywołujących je patogenów, nazwy fungicydów,
tytuły czasopism zamieszczających teksty
fitopatologiczne, nazwy placówek
fitopatologicznych, biogramy fitopatologów).
Równie natomiast jak ten leksykon bogata
jest „Encyklopedia ochrony roślin”, książka
będąca efektem zbiorowej pracy kilkunastu
specjalistów wydana przez PWRiL w 1965 roku.
Od tamtej pory upłynęło jednak już niemal
pół wieku i wiele się w fitopatologii
zmieniło.
Użycie w tytule
tego leksykonu przymiotnika „polski” ma
sygnalizować, że w pewnych sprawach autor
ograniczył się do polskiej fitopatologii.
Przede wszystkim odnosi się to do samych
fitopatologów, czasopism fitopatologicznych
oraz instytucji działających na polu
fitopatologii. Ograniczenie to dotyczy także
chorób i patogenów roślin. W leksykonie
uwzględniono wprawdzie kilka chorób
niewystępujących w Polsce. Są to jednak
tylko patogeny i choroby o wyjątkowym
znaczeniu gospodarczym lub naukowym.
Podobnie rzecz ma się ze środkami
grzybobójczymi. Ograniczono się do omówienia
tylko tych, które mają lub miały
zastosowanie w ochronie roślin w Polsce.
Z konieczności
wynikającej z interdyscyplinarnego
charakteru nauki w leksykonie znajdują się
hasła z innych niż fitopatologia dziedzin
wiedzy. Uwzględniono je tylko o tyle, o ile
funkcjonują one w terminologii
fitopatologicznej i są one rozwijane prawie
wyłącznie w aspekcie różnego zastosowania
fitopatologicznego.
Pewnym problemem
był wybór polskich fitopatologów, których
biogramy powinny znaleźć się w leksykonie.
Uwzględnienie wszystkich nazwisk nie było
możliwe ze względu na ich dużą liczbę.
Wątpliwości nie budzą, oczywiście, postacie,
których dokonania i znaczenie utrwaliła
historia. Trudniej było dokonać wyboru wśród
fitopatologów działających po 1945 roku, a
zwłaszcza wśród tych współczesnych. Autor
zdaje sobie sprawę, że stosowanie przy
wyborze nazwisk kryterium zasług i znaczenia
musi być obarczone błędem subiektywizmu.
Ostatecznie postanowiono uwzględnić tylko
tych fitopatologów, którzy (wg stanu na
koniec 2012 roku) uzyskali tytuły
profesorskie.
Jedyną grupą
haseł zawartych w tym leksykonie, co do
których w gronie specjalistów panują
podzielone opinie, są hasła z zakresu
taksonomii i systematyki patogenów roślin
oraz hasła podające polskie nazwy chorób
roślin. Autor uznaje więc za potrzebne
podanie źródeł, na których w tym zakresie
się oparł. I tak, przyjęty dla celów tego
opracowania system klasyfikacyjny wiroidów i
wirusów opiera się na kolejnych raportach
International Committee on Taxonomy of
Viruses, a w szczególności na ostatnim
opublikowanym ósmym raporcie (Fauquet i
współred., 2005) oraz na niedawno wydanym
podręczniku w języku polskim (Kryczyński,
2010). Polskie nazwy wirusów podano wg
Kryczyńskiego (2002, 2007). Przyjęty system
taksonomiczny bakterii łącznie z
fitoplazmami opiera się na kilku najnowszych
opracowaniach (Garritty, 2005; Kryczyński i
Weber, 2010). Najwięcej kłopotu sprawiają
ciągle pojawiające się nowe ujęcia
systematyki grzybów oraz pewnych grup
patogenów nie tak dawno jeszcze zaliczanych
do grzybów. Uwzględniono tu zarówno ujęcia
starsze (Gäumann, 1964; Kochman, 1973),
późniejsze modyfikacje brytyjskich,
niemieckich i szwajcarskich mykologów (Ainsworth
i współred., 1973; Müller i Loeffler, 1982)
oraz najnowsze opracowania przedstawiające
grzyby jako odrębne królestwo i wyłączające
spośród nich organizmy klasyfikowane jako
pierwotniaki lub Chromista (Whittaker, 1969;
Cavalier-Smith, 1988; Kirk i współred.,
2008). Podając nazwy chorób roślin, starano
się zachować te podane w opracowaniu
Boreckiego (1996), choć uwzględniano również
nazwy podawane w najbardziej popularnych
polskojęzycznych podręcznikach (Kochman,
1973; Borecki i współaut., 1983;
Narkiewicz-Jodko, 1985; Borecki, 2001;
Mańka, 2005; Mańka 2011; Kryczyński i Weber,
2011). Aktualne łacińskie i polskie nazwy
roślin kwiatowych podano wg Mirek i współaut.,
2002.
„Polski leksykon
fitopatologiczny” przeznaczony jest przede
wszystkim dla fitopatologów – badaczy,
nauczycieli akademickich oraz pracowników
służb ochrony roślin. Polecamy go także
specjalistom z innych dziedzin, którzy w
swojej pracy „ocierają się” o fitopatologię
i mają potrzebę jasnego i prawidłowego
wypowiadania się na ten temat. Dla studentów
podstawowym źródłem wiedzy są podręczniki,
wykłady i ćwiczenia. Wydawnictwa
encyklopedyczne mogą służyć tylko jako
materiał pomocniczy, ułatwiający czasem
zrozumienie różnych pojęć.
Na koniec trzeba
wyjaśnić ważną kwestię dotyczącą autorstwa
haseł leksykonu. Moim zamiarem było
przygotowanie tego dzieła wspólnie z prof.
dr. hab. Tomaszem Majewskim, moim
wieloletnim towarzyszem pracy w Katedrze
Fitopatologii SGGW i znakomitym specjalistą
w zakresie mykologii oraz historii
fitopatologii w szczególności i nauk
botanicznych w ogóle. Wszystkie (z paroma
wyjątkami) hasła dotyczące fitopatologów,
czasopism fitopatologicznych, a także
różnych instytucji naukowych i
administracyjnych zostały napisane przez
prof. Majewskiego. Wniósł on także wiele
istotnych poprawek do wielu innych haseł
napisanych przez niżej podpisanego. Z
niezrozumiałych dla mnie przyczyn nie
zgodził się jednak, by jego nazwisko
figurowało jako nazwisko współautora
leksykonu, motywując to zbyt skromną liczbą
napisanych haseł. Motywacja ta wydaje mi się
niewystarczająca, nie byłem jednak w stanie
przekonać mojego znakomitego Kolegi.
Zamieszczając to wyjaśnienie, „oddaję
cesarzowi, co cesarskie”