Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

POLSKA ELITA POLITYCZNA W XII W. ŻUPANI POLSCY

27-06-2015, 20:18
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 30 zł      Aktualna cena: 24.99 zł     
Użytkownik dicentium
numer aukcji: 5450292907
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 12   
Koniec: 27-06-2015 19:50:00

Dodatkowe informacje:
Tematyka: Rycerstwo, szlachta
Stan: Używany
Waga (z opakowaniem): 0.50 [kg]
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 1990
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

WSTĘP






Kolejny, czwarty tom zbioru studiów Społeczeństwo Polski średnioioiecznej, chociaż ukazuje się w kilka lat po ogłoszeniu trzeciego, umacnia pozycję tego tytułu jako wydawnictwa ciągłego Instytutu Historii PAN. Jego koncepcja, nie uległa zmianie od chwili wydania pierwszego tomu w 1981 r. Jest ono przeznaczone dla publikacji z zakresu szeroko i w wielu aspektach rozumianej problematyki dziejów społecznych polskiego średniowiecza aż po wiek XVI, gdzie jego tematyka styka się z innym wydawnictwem Instytutu Historii, zatytułowanym Społeczeństwo staropolskie.
Niniejszy tom wydawnictwa przynosi rozprawy i studia będące kontynuacją artykułów opublikowanych w jego tomach poprzednich lub nawiązujące do nich poprzez polemikę, a także pozycje nowe, powstałe w wyniku ostatnio prowadzonych badań. Do pierwszej grupy należy trzecia już i nie ostatnia część gruntownego studium Janusza Bieniaka poświęconego polskiej elicie politycznej XII w. W tej części rozprawy Autor zajmuje się przywódcami stronnictwa wspierającego statut Bolesława Krzywoustego, dając wnikliwe studia biograficzne Piotra Włostowica oraz prozo-pograficzne i genealogiczne jego kręgu rodzinnego, a czyni to w pasjonującej polemice z wieloma poglądami dotychczasowej historiografii. Poprzez córkę Piotra Włostowica Agafię J. Bieniak dochodzi też do osoby jej męża Jaksy i wielkiego problemu identyfikacyjnego polskiej i niemieckiej mediewistyki związanego z tą postacią. Włączając się w nurt sporu o Jaksę opowiada się za istnieniem jednego Jaksy z Miechowa, rodzimego pochodzenia, tożsamego z innymi współczesnymi mu nosicielami tego imienia, znanymi ze źródeł polskich i obcych. W drodze do tej konstatacji
Autor porusza wiele innych problemów żródłoznawczych, genealogicznych i heraldycznych, opowiada się np. za wspólnym pochodzeniem trzech wielkich rodów heraldycznych: Lisów, Gryfów i Wierzbnów. Waga poruszonych problemów i wielki zasób wiedzy zaangażowany w ich rozwiązanie czynią ze studium J. Bie-niaka jedną z najważniejszych prac polskiej mediewistyki na temat wewnętrznych dziejów monarchii piastowskiej XII w.
Dwa artykuły w tym tomie studiów dotyczą terminologii społecznej polskiego średniowiecza. Ambroży Bogucki daje nowe, bogato udokumentowane studium ze swego cennego ,,cyklu" poświęconego polskim tytułom stanowym i nazwom urzędów w średniowieczu. W pracy o żupanach w Polsce piastowskiej wykazuje, że termin ,,żupan", podobnie jak comes, we wcześniejszym średniowieczu był nie tylko tytułem funkcyjnym, lecz także tytułem ogólnym dostojników książęcych. Autor śledzi jak zmiany podstawy gospodarczej elity społecznej spowodowały przemianę treści ogólnych tytułów „żupan" i comes, których znaczenie rozcze-piło się na „dostojnik" i „możnowładca". W okresie rozbicia dzielnicowego liczna grupa żupanów zwiększyła się w konsekwencji wzrostu liczby dworów książęcych a przez to i dostojników nadwornych. Od połowy XIII w. pojawia się w źródłach termin „pan" (łac. dominus), z czasem używany jako tytuł kurtuazyjny możnego i średniego rycerstwa a w konsekwencji szlachty i górnych warstw mieszczaństwa. Stanisław Russocki kontynuuje rozpoczęte w poprzednim tomie tego wydawnictwa rozważania na temat historyczno-semantycznej kategorii pojęciowej „stan" oraz zwraca uwagę na sposoby wyrażania równości wewnątrz stanowej w społeczeństwie średniowiecznej Polski. Czyni to w odniesieniu do tego drugiego zjawiska na podstawie tzw. Księgi Elbląskiej a dla pojęcia „stan" (łac. status) w tekstach prawnych mazowieckich z połowy XV w. znajduje staropolski odpowiednik „stadło". Uzupełnia też swoje poprzednie uwagi nad pojęciem „stan" odnosząc je do stanowiska prawnego Ormian i Żydów w dawnej Rzeczypospolitej, których uznaje za grupy stanowe. Mimo dyskusyjnego charakteru niektórych propozycji terminologicznych podjęta próba uporządkowania pojęć służących do od-
twarzania stratyfikacji społeczno-politycznej epoki feudalizmu jest wysoce przydatna i zasługuje na uwagę badaczy dziejów społecznych.
Artykuł Kazimierza Jasińskiego poświęcony działalności wygnanych ze swego kraju czeskich książąt Dypoldowiców na Śląsku w pierwszej połowie XIII w. tylko pozornie nie mieści się w tytułowych ramach Społeczeństwa Polski średniowiecznej. Autor, niezależnie od wielu cennych również dla historiografii czeskiej stwierdzeń genealogicznych i biograficznych oraz dotyczących roli politycznej, jaką odegrali ci siostrzeńcy Henryka Brodatego w czasie ich pobytu na Śląsku, wskazuje na społeczne implikacje tego faktu. W otoczeniu książąt śląskich Dypoldowice zajmowali eksponowaną pozycję należną dynastom, a zatem wyższą od miejscowego możnowładztwa, chociaż pozostawali w całkowitej zależności od swych śląskich krewniaków, których wiernie wspierali. Efektem ich pobytu na Śląsku był też pewien napływ związanego z nimi rycerstwa czeskiego do tej dzielnicy.
„Tradycyjny" temat średniowiecznej heraldyki polskiej podejmuje Jan Wroniszewski. Autor zajął się jednym z najbardziej dyskusyjnych zagadnień polskiej heraldyki — zawołaniem jako znamieniem słuchowym polskiego herbu rycerskiego. Krytycznie zestawiając sprzeczne poglądy dotychczasowych badaczy na temat zawołania, J. Wroniszewski poddaje ponownej analizie przekazy źródłowe mówiące o zawołaniu. Na tej podstawie wykazuje, że łacińskiej nazwie zawołania proclamatio odpowiadało polskie słowo ,,godło", odnosi też badane zjawisko do znanej ze źródeł, starszej od zjawisk heraldycznych instytucji „krzyku", to jest wezwania do gromadnego wystąpienia przeciw bezprawiu lub wobec niebezpieczeństwa. Autor dosyć przekonywająco wskazuje na genetyczną zależność zawołania herbowego od instytucji „krzyku", chociaż nie stawia między nimi znaku równości.
Dwie kolejne rozprawy dotyczą kręgów elitarnych w XV stuleciu. Pierwsza poświęcona jest grupie urzędników występujących najczęściej w bliskim otoczeniu Władysława Jagiełły, znanych z poświadczeń w królewskich dokumentach wieczystych, a uznanych przez Irenę Sułkowską-Kurasiową (w tomie II niniej-
szego wydawnictwa) za grono doradców króla. Grażyna Klimecka podejmuje polemikę z tym pdgla.dem i rozwarstwiając ten sam materiał źródłowy — dokumenty królewskie Jagiełły, na mniejsze odcinki czasowe i w zależności od miejsca ich wystawienia, dochodzi do wniosku, że nie potwierdza on tezy I. Sułkowskiej--Kurasiowej o znacznej centralizacji władzy w rękach osób stanowiących najbliższe otoczenie króla. Ówczesna elita polityczna składała się — poza najwyższymi dostojnikami państwowymi — z dygnitarzy ziemskich towarzyszących królowi w objazdach dzielnic, które sami reprezentowali, oraz hierarchów kościelnych. Nie była to jeszcze w pełni wykształcona rada królewska o ustalonym składzie i kompetencjach, nie wiadomo też, które spośród zmieniających się osób z otoczenia króla wywierały największy wpływ na jego poglądy i wybory polityczne. Zaletą artykułu G. Klimeckiej jest wyposażenie go w przydatne także dla innych celów zestawienia osób najczęściej poświadczających dokumenty wieczyste Jagiełły z podziałem na dziesięciolecia. Jacek Wiesio-łowski zajmuje się stanowiącymi istotną część elity politycznej XV w. biskupami polskimi jako grupą społeczną. W modelowym ujęciu przedstawia on morfologię tej grupy (członkostwo, hierarchię, spoistość grupy i formy kontaktu, mobilność wewnątrz grupy, znaki pozycji społecznej, aktywność) oraz jej standardy (związek biskupów z diecezją, ich pochodzenie społeczne i terytorialne, wykształcenie, doświadczenie, awanse) — osobno dla episkopatu polskiego oraz litewskiego i pruskiego. Porównuje też biskupów polskich traktowanych jako zbiorowość do grup porównywalnych — oficjałów i wikariuszy generalnych a zwłaszcza do odpowiadających im dygnitarzy świeckich — wojewodów w XV stuleciu. Pozwala to na pełniejszą charakterystykę episkopatu Królestwa jako wyodrębnionej grupy społecznej, zwłaszcza w jej uwarunkowaniach politycznych. Wartość artykułu J. Wiesioło-wskiego podnoszą zestawienia liczbowe dotyczące standardów grupy oraz takież porównania z grupami odniesienia. W aneksie Autor zamieścił dane biograficzne 71 biskupów wchodzących do badanej grupy, składające się na ich tak przekonywająco zarysowany socjologiczny portret zbiorowy.
Tadeusz M. Trajdos podejmuje temat dotąd nie reprezentowany na łamach naszego wydawnictwa, ukazuje bowiem udział reprezentantów jednego regionu historycznego w studiach w Uniwersytecie Jagiellońskim. Ten materiałowy artykuł po raz pierwszy w literaturze przedstawia studentów Akademii Krakowskiej zidentyfikowanych jako pochodzących ze Spiszą, tak. polskiego, jak i węgierskiego, w XV stuleciu. Zestawienie immatrykulacji i promocji bakalarskich studentów ze Spiszą wskazuje na efektywność ich studiów. Pożytek tego rodzaju publikacji jest niewątpliwy i sprawdzony już dla innych regionów i miast: pozwala stwierdzić z jednej strony edukacyjne i szerzej — intelektualne aspiracje przedstawicieli miejscowych społeczeństw, z drugiej strony zaś oddziaływanie Akademii, jej atrakcyjność i silę przyciągania. Zjawiska te T. M. Trajdos omawia w szerszym kontekście związków kulturalnych i gospodarczych Spiszą z Krakowem oraz złożonych stosunków etnicznych, narodowościowych i społecznych tego regionu.
Nowe problemy a także nowe ujęcia, ustalenia i propozycje, wielość zastosowanych metod i narzędzi badawczych, a nawet sposobów wykładu, przy tym celowo założona rozpiętość chronologiczna i rozmaitość tematów — wszystko to zdaje się stanowić niewątpliwą zaletę prezentowanego tomu wydawnictwa. Zamieszczone w nim rozprawy i studia dają, każde w zakresie swego tematu, obraz funkcjonowania różnych grup społeczeństwa Polski średniowiecznej na wybranym odcinku rzeczywistości historycznej. Wydawnictwo jest nadal otwarte dla tak pojmowanej problematyki dziejów społecznych polskiego średniowiecza.






SPIS TREŚCI






Wstęp................. 5
Wykaz skrótów......... ,0
Polska elita polityczna XII w. (Część III A. Arbitrzy książąt —
Krąg rodzinny Piotra Włostowica (Janusz Bieniak)...... 13
O żupanach w Polsce piastowskiej (Ambroży Bogucki) .... 108
Proclamatio alias godło. Uwagi nad genezą i funkcją zawołań rycerskich w średniowiecznej Polsce (Jan Wroniszewski)..... 147
Działalność czeskich Dypoldowiców na Śląsku w pterws2ej połowie
XIII w. (Kazimierz Jasiński)....... 171
Równość w stadle a struktury stanowe w średniowiecznej Polsce.
Garść uwag semantycznych (Stanisław Russocki)...... 204
Czy rzeczywiście „doradcy Władysława Jagiełły"? (Grażyna KU-
mecka)........... 214
Episkopat polski XV w. jako grupa społeczna {Jacek Wiesiołowski) . 236
Spiszacy na Akademii Krakowskiej w XV w. (Tadeusz M. Trajdos) . 296






JANUSZ BIENIAK
POLSKA ELITA POLITYCZNA XII W.
(CZĘSC III A. ARBITRZY KSIĄŻĄT — KRĄG RODZINNY PIOTRA WŁOSTOWICA) *






I. PIOTR WŁOSTOWIC
1. Postać Piotra Włostowica z Ołbina przewyższa bogactwem informacji źródłowych wszystkich innych wczesnopolskich wielmożów. Dotyczy to zarówno źródeł polskich, jak i zagranicznych. Geograficzne ich rozmieszczenie sięga od Kijowa przez Kraków. Wielkopolskę, Kujawy. Śląsk, Magdeburg, Bamberg, Szwabię aż do Prowansji; na listę ich składają się wzmianki kronikarskie, rocznikarskie, nekrologiczne, epigrafiezne, dokumentowe, a nawet odrębne utwory. Te ostatnie pochodzą dopiero z początku XVI w., jednakże wcześniejsze kroniki powołują się na zaginione dzieło lub też dwa dzieła, specjalnie Piotrowi poświęcone, mianowicie Kronika polsko-śląska na Carmen Mauri, a Kronika wielkopolska na Gęsta Piolrkonis \ Literatura dopatruje się tu dwóch osobnych pozycji, kładąc powstanie Carmen Mauri na drugą połowę XII, Gęsta Piotrkonis zaś na drugą połowę XIII w.2
W ciąg historiograficznej tradycji o Piotrze Kronika wielkopolska wprowadziła przełom, rozdwajając tę postać na ,,Piotra Włosto-wica z Książa" i „Piotra z Danii, komesa Skrzyńska" 3, na co miało wpłynąć wykorzystanie przez nią dwóch odrębnych źródeł pisanych. „Piotrowi Włostowicowi" przypisała mianowicie — za Kroniką mistrza Wincentego — tylko porwanie Wołodara; „Piotrowi Duńczykowi" natomiast — za źródłem zaginionym, tj. Gęsta Piotrkonis (które według badaczy miały z kolei czerpać swe wiadomości z Carmen Mauri) — ruskie małżeństwo, fundacje kościelne, a wreszcie tragedię oślepienia i ucięcia języka z rozkazu Władysława II. Do czynów rzekomego Duńczyka dochodzi tu nadto element fikcyjny — uczestnictwo w wyprawie Bolesława III na Danię i wywiezienie stamtąd do Polski skarbu królewskiego, za który miał on następnie nabyć dobra w swej nowej ojczyźnie oraz realizować owe fundacje. Wersję o dwóch Piotrach Kronika wielkopolska przekazała Długoszowi, który uzupełnił ją informacją o potomkach Duńczyka w Polsce, używających herbu Łabędź i zachowujących tradycję duńskiego pochodzenia4. Za wprowadzenie duńskiego motywu niektórzy badacze obarczyli odpowiedzialnością już Gęsta Piotrkonis, jako źródło Kroniki wielkopolskiejE; dowodnie bowiem nie znało go Carmen Mauri, skoro nie występuje on w opierających się na tym utworze przekazach śląskich. Miał on tam stanowić trawestację wiadomości o porwaniu Wołodara (także wraz ze skarbami), przy czym Brygida Kur bisów na domyśla się kontaminacji pojęcia „Dacia", oznaczającego w średniowieczu zarówno Danię, jak i rzeczywistą Dację starczy tną, której nazwę rozciągano niekiedy na sąsiednią Ruś". Znalezienie czysto literackiej genezy motywu duńskiego implikowało wyłączenie go z pierwotnej tradycji rodu Łabędziów; według więc Stanisława B i e ń k a ród ów przejął tę wersję swego pocho-
dzenia właśnie pod wpływem lektury Gęsta Piotrkonis \ Całe wszakże opowiadanie mieści się do tego stopnia w kanonie modnych w późniejszym polskim średniowieczu legend o początkach rodów (przybycie bohatera z obcego kraju na dwór jednego z najwcześniejszych polskich władców i wypełnienie wojennych czynów w jego służbie), iż trudno sobie wyobrazić, aby nie powstało ono pod dyktando samych Łabędziów lub na ich użytek. Tymczasem dla B. Kurbisówny ,,nie było w Gęsta Piotrkonis relacji rodzinnych ani związanych z szerszymi wydarzeniami, ani też najskromniejszych danych genealogicznych" s. W rzeczywistości nie dysponujemy jednak tekstem Gęsta Piotrkonis, lecz Kroniki wielkopolskiej, ta zaś prezentuje się odmiennie; nie tylko bowiem zamieszcza imię syna „Piotra Duńczyka" (Konstantyn) oraz imię i tytuł zięcia tegoż (Jaksa, książę serbski), lecz także interesuje się czołem jego majętności w Polsce (Skrzyńsko). Tak samo odnosi się jej autor do drugiego przedstawianego przez siebie Piotra — powtarzając za mistrzem Wincentym jego patronimium (Włostowic), dodaje od siebie jego przydawkę posesjonatywną (z Książa), Nasuwa to myśl o jakichś kontaktach pisarza ze współczesnymi mu dziedzicami obu tych miejscowości, poczuwającymi się do pochodzenia od omawianego przodka. Toteż rozdwojenie postaci Piotra oraz przypisanie Piotrowi ze Skrzyńska duńskiego rodowodu w Kronice wielkopolskiej wolałbym wyjaśnić w inny sposób.
Gdzie indziej uzasadniłem występujące już wcześniej przekonanie, że autorem zachowanej obecnie redakcji Kroniki wielkopolskiej był Janek z Czarnkowa, i że stanowiła ona pierwszą część jego nie dokończonej {luki w latach 1[zasłonięte]274-13 i 1342-- 1369) historii Polski9. Janek z Czarnkowa pracował w kancelarii Kazimierza Wielkiego dowodnie z jednym spośród Łabędziów ze Skrzyńska, którego wysłał do Płocka z poleceniem od
chorego króla, i przy tej okazji przytoczył go w swej kronice 10. Zwie on go tam Janem; raczej jednak będzie to Stanisław ze Skrzyńska, znany jako pisarz królewski w 1368 r." Właśnie ów współpracownik kronikarza miał możność przekazać mu ówczesną tradycję rodową Łabędziów, wyrażoną najpóźniej w 1326 r. herbem przedstawiającym tego ptaka i mniej więcej w tym samym czasie nadaniem po raz pierwszy imienia osobowego Do-nin w, W kręgu duchowieństwa krakowskiego znajdujemy także kanonika Piotra z Książa. Odpowiednie źródło wymienia go w 1340 r."; jako syn zmarłego właśnie w tym lub w poprzednim roku kasztelana wiślickiego Adama mógł jednak dożyć czasu podkanclerstwa Janka, chociaż utożsamianie go z którymś spośród konkretnych Piotrów występujących w następnych dziesięcioleciach, w tym i innych polskich środowiskach kościelnych, nasuwa trudności ze względu na popularność imienia. Na innym miejscu wykazuję, że zarówno dziedzice Skrzyńska (Wszeborzyce), jak i Książa (Swiętosławice) wywodzili się od Piotra Włostowica, że jednak tylko pierwsi utworzyli ród herbowy Łabędziów. Przynależność heraldyczna Swiętosławiców pozostaje do zbadania, może byli oni Janinami14. Rozejście się dwóch Unii potomstwa Piotra musiało pociągnąć za sobą zróżnicowanie tradycji. Tylko Wszeborzyce przyjęli — gdzieś na przełomie XIII i XIV w. — przekonanie o swej duńskiej genezie, ilustrując je zaraz stosownym herbem, jednym z imion rodowych oraz legendarną narracją przekazaną przy okazji źródłu pisanemu. Podstawa tego przekonania i legendy mogła istotnie leżeć we wspomnieniach przejęcia skarbu Wołodara. Wątpliwe jednak, aby nastąpiło to na skutek skojarzenia w którym-
kolwiek z polskich źródeł pisanych Ruai z Dacją. Sąsiednia Ruś była w Polsce pojęciem tak jednoznacznym, że nawet mistrz Wincenty, tak chętnie stosujący różne miana ,,uczone", nigdy jej inaczej nie nazywał15. Sugestia Kurbisówny, iż również Wo-łodar rnógł być gdzieś nazwany księciem Dacji, zakłada ponadto istnienie jeszcze jednego zaginionego źródła — chyba dotyczącego Piotra. Raczej więc owa kontaminacja pojawiła się w tradycji ustnej, która przekształciła zapomniane już w Polsce imię Wolodar w imię Waldemar, co musiało zmienić geografię wydarzenia. Przyznanie decydującej roli tej właśnie tradycji pozwala też na racjonalne wyjaśnienie motywu przywiezienia skarbu. Polskie źródła pisane przed Kroniką wielkopolską motywu tego bowiem w ogóle nie znają 16. O pobraniu bogactw od Wołodara wspominają tylko przekazy niemieckie, w Polsce później nie czytane (Kronika zwiejalteńska i Herbord), które zawdzięczają tę informację opowiadaniom ustnym. Motyw ten, także jako materialna podstawa fundacji kościelnych Piotra, mógł się najdłużej przechować w tradycji jego potomków. W pamięci linii Świętosławiców nie doszło do istotnych zmian w scenerii czynu protoplasty, i stąd do tej samej kroniki dostało się ostatecznie , dwóch rzekomo różnych Piotrów: Wło-stowic z Książa i Duńczyk ze Skrzyńska. Ten ostatni, jako przekazany przez tradycję Łabędziów, otrzymał przy tym pewne rysy ich bliższego przodka (jak zobaczymy, wnuka Włostowico-wego), mianowicie Piotra Wszeborzyca: przydomek Stary i chwałę fundatora klasztoru w Strzelnie17. W przedstawionych okolicznościach odrębne Gęsia Piotrkonis, jako pośrednik między Carmen Mauri a Kroniką wielkopolską, stają się właściwie niepotrzebne. Łatwo można je utożsamić z samym Carmen Mauri, którego przedmiotem były właśnie dzieje Piotra; w ten sposób unikniemy mnożenia średniowiecznych dzieł poświęconych
tej samej postaci. Janek z Czarnkowa po przejściowej banicji z Królestwa (1372) przebywał jakiś czas we Wrocławiu18; miał więc możność zapoznania się z egzemplarzem Carrnen, przechowywanym w bibliotece tamtejszego klasztoru Sw. Wincentego. Kronika jego powołuje się na Gęsta Piotrkonis właśnie przy okazji konfliktu Włostowica z Władysławem II, ten zaś konflikt leży w centrum zainteresowań autora Carmen1S. Marian P 1 e z i a zwraca uwagę na liczne rozbieżności szczegółowe między tekstem Kromki wielkopolskiej a śląskimi przekazami o Piotrze (książę Władysław, a nie księżna Agnieszka, głównym antagonistą Piotra; wesele córki, a nie syna, przygotowywał Wło-stowic przed swym uwięzieniem; Piotr odzyskał cudem mowę i wzrok, gdy w wersji śląskiej nie stracił całkowicie mowy). Według tego badacza zatem „źródło Kroniki wielkopolskiej, tzw. Gęsta Piotrkonis, znało co prawda wątek tradycji, przekazany także przez źródła śląskie, lecz znało go niedokładnie, lub też przekształcało bardzo dowolnie"2D. I w tym wszakże wypadku zarzut ów należy przenieść na samą Kronikę wielkopolską. Domniemanie odrębny utwór, poświęcony specjalnie Piotrowi, mógłby wprawdzie przetwarzać według własnych zainteresowań poszczególne motywy, nie mógłby jednak studiować swego wrocławskiego archetypu tak „niedokładnie", aby bez istotnego powodu zastępować wesele wymienionego imiennie syna Piotro-wego weselem jego córki. Co innego Janek z Czarnkowa, dla którego wątek Piotra miał bądź co bądź drugorzędne znaczenie w porównaniu z dziejami dynastii. Wrocławski swój pobyt musiał on zużyć przede wszystkim na zapoznanie się z Kroniką polsko-śląską (ślady jej znajomości występują w jego redakcji Kroniki wielkopolskiej21) oraz rocznikami, Carmen Mauri czytając bardziej pobieżnie, a potem wykorzystując z pamięci. Właśnie pomieszaniem wątków z Carmen można wytłumaczyć niewłaściwą chronologię zaślubin córki Piotrowej z Jaksą; ten ostatni występuje bowiem rzeczywiście w poemacie jako zięć Wło-
stowica, i to jako osoba zapraszająca parę książęcą na wesele szwagra. Jest on tam zwykłym rycerzem22; zamiana go w Kronice wielkopolskiej na księcia serbskiego (połabskiego) świadczy więc o dużym oczytaniu źródłowym autora wzmianki, Chodzi oczywiście znów o Janka — rozdziały kroniki poświęcone Piotrowi pochodzą w całości spod jego pióra, nie należały natomiast do bardziej ograniczonej tematycznie pierwszej, zaginionej redakcji tego dzieła z końca XIII w. Zaginiona redakcja mogła zawierać jedynie streszczenie przekazu Wincentego o porwaniu Wołodara.
2. Względnej obfitości źródeł towarzyszy olbrzymie zainteresowanie Piotrem w literaturze naukowej. Badacze polscy i niemieccy poświęcili mu aż kilka monografii i szereg specjalnych artykułów; ponadto zajmuje się nim znaczna większość opracowań z zakresu dziejów politycznych, kultury i sztuki XII w. w Polscea3. Mimo to prawie wszystkie kwestie dotyczące jego osoby pozostają wciąż jeszcze przedmiotem dyskusji. Rozbieżnie przedstawia się pochodzenie jego rodziny, przynależność heraldyczną potomstwa, imię ojca, rodziców żony, liczbę i imiona synów, osobę zięcia, piastowane urzędy, wielkość dóbr, liczbę fundacji, wreszcie datę zgonu. Winę ponoszą tu niejasności i niezgodności różnych przekazów źródłowych. Odmiennie interpretuje się też jego postawę polityczną, co zresztą zależy już od wizji dziejów Polski XII w. u poszczególnych badaczy. W niektórych sprawach uzyskano wprawdzie wcześniej czy później znaczny stopień zgodności poglądów. Do takich spraw należą trzy pierwsze spośród wyżej podanych. Dominująca niegdyś hipoteza duńskiego rodowodu przodków Piotra, oparta na przekazie Kroniki wielkopolskiej (Janka z Czarnkowa), wygasła niedawno przynajmniej wśród polskich badaczy. Symptomatyczna jest tu zmiana poglądu Mariana Friedberga, który w monografii rodu Łabędziów uważał przybycie przodków Piotra z Danii za prawdopodobne, dwadzieścia lat później natomiast nie wi-






II. O ŻUPANACH W POLSCE PIASTOWSKIEJ






Tezę o wysokiej randze żupanów kwestionują także inni historycy 26. W żadnej pracy nie spotykamy jednak przekonywającego uzasadnienia takiego stanowiska. Można się tylko domyślać, że przesłankami przekonania o niskiej pozycji żupanów są następujące argumenty:
1. U tych ludów słowiańskich, które zostały podbite przez Niemców, tj. u Serbo-Łużyczan i Słoweńców, żupanami nazywani byli w średniowieczu niżsi urzędnicy pochodzenia chłopskiego, a u Słoweńców prawdopodobnie także zamożniejsi chłopi27.
2. Według dokumentów Konrada mazowieckiego z 1239 i 1242 r. mieszkańcy kilku wsi należących do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego i biskupstwa włocławskiego mieli być wzywani ¦do księcia nie przez komornika, lecz per eorum supanum, littera ducis ad eum transmissa28. Niektórzy uczeni sądzą, że chodzi tu o funkcjonariusza wiejskiego 29.
3. W polskich księgach sądowych późniejszego średniowiecza, szczególnie mazowieckich, często występują niżsi urzędnicy z tytułem suparius. Ich polskim określeniem był dowodnie wyraz
żupcaw. Byli to zastępcy urzędników zasiadających w sądach ziemskich. Niektórzy historycy utożsamiają żupców z żupanami M. W badaniach nad terminologią wychodzi się niekiedy z założenia, że nazwy urzędów i określenia przynależności społecznej były w dawnych czasach jednoznaczne. W rzeczywistości dość często taki sam tytuł nosiły jednocześnie osoby piastujące wysokie godności i ludzie o znacznie niższej pozycji społecznej. W Niemczech średniowiecznych i nowożytnych tytuł graf (łac. comes, poi. hrabia) nosili mniejsi władcy terytorialni i inni możni feudałowie. Wyższą rangę od zwykłych hrabiów miał m.in. mark-graf brandenburski, który był jednym z czterech świeckich elektorów Rzeszy. Jednocześnie jednak rdzeń -graf był składnikiem nazw niskich funkcjonariuszy. Hrabstwo dzieliło się we wczesnym średniowieczu na centeny, na czele których stali sołtysi, nazywani też w źródłach centumgravius, a w Saksonii gogravius. W niektórych okolicach północno-zachodnich Niemiec jeszcze w XVI w. niższe sądownictwo nad chłopami sprawował gograf, wybierany przez nich na jeden rok. Podobne tytuły nosili przewodniczący korporacji, których celem były np. regulowanie użytkowania wspólnego lasu (waldgraf, holzgraf) lub budowa i naprawa grobli (deichgraf)az. W Polsce wyraz „ksiądz" był tytułem panującego, a jednocześnie oznaczał on duchownych 38. W dokumentach polskich z XIII w. termin camerarius jest jednocześnie określeniem wojewody i najniższego funkcjonariusza (komornika służebnego)84. Od początku XIV w. dużymi dzielnicami Polski zarządzali starostowie, a taki sam tytuł według księgi elbląskiej nosili naczelnicy wsi35. Nie jest wykluczone, że stanowiska sta-rosty-dygnitarza i starosty wiejskiego listniały jednocześnie.
Niska była w niektórych krajach ranga tytułów pokrewnych polskiemu wyrazowi ,,książę". Na ziemiach rumuńskich zapożyczony zapewne z języka ruskiego termin kniaź (cneaz) staJ się określeniem naczelnika wsi3D. W związku z wędrówkami pasterskiej ludności rumuńskiej (wołoskiej) wzdłuż Karpat rozwinęło się w późniejszym średniowieczu na Rusi Halickiej osadnictwo na prawie wołoskim. Sołtys wsi na tym prawie nazywany był kniaziem 37, a taki sam tytuł nosili na ziemiach litewsko-ruskich udzielni władcy i inni możni feudałowie pochodzący z dynastii Rurykowiczów lub Gedyminowiczów. W języku górnołużyckim wyraz knjez jest do dziś tytułem grzecznościowym, odpowiednikiem polskiego pana M. Sądzę więc, że nie można kwestionować wysokiej rangi godności żupana w Polsce na tej tylko podstawie, że także jacyś niżsi funkcjonariusze w Polsce lub innych krajach tak samo byli nazywani.
Termin ż u p a n (supanus) występuje w źródłach polskich od 1175 r. do 1264 r., pan od 1257 r. do dziś, a comes od początku XII do końca XIV w.39 Comes był więc współczesny i żu-panowi. i panu. Wspólną cechą tych wyrazów jest ich wieloznaczność. Uznałem je za określenia równoznaczne dlatego, że miały one takie same znaczenia. Naj bardziej wyraźne są trzy wspólne znaczenia wyrazów comes i pan. Po pierwsze były one nazwami urzędu kasztelana. Urzędnik ten jest wymieniany wielokrotnie od XII do XIV w. z tytułem funkcyjnym comes; np. Mściw występuje w 1228 r. jako comes de Vislicia i jako castella-nus de Visliciai0. Wyraz „pan" oznaczał dowodnie kasztelana od XIV do XVIII w.; np. wyrażenie „pan krakowski" znaczyło tyle co kasztelan krakowski. Po drugie terminy comes i pan były określeniami zwierzchnictwa jednej osoby nad drugą (np. feudała
nad chłopem). W kilku przywilejach immunitetowych z XIII x XIV w. znajdujemy stwierdzenie, że chłopi nie mają odpowiadać przed kasztelanem lub sędzią, lecz coram comite ipsorum (eorum). Wyraz ,,pan" występował w tym znaczeniu od późniejszego średniowiecza do niedawna; panem wobec chłopa był dziedzic wsi, wobec służby domowej jej chlebodawca. Po trzecie wyrazy comes i „pan" były tytułami ogólnymi (kurtuazyjnymi) poszczególnych osób należących do elity społecznej. Tytuły te umieszczano przy imieniu, np. comes N., pan N. W tym znaczeniu oba wyrazy wymieniane są najczęściej ". Pan jako tytuł ogólny występuje od końca XIII w.; np. w 1293 r. pan Swenza palatinus Danensis n.
Wyrazy „żupan" i „pan" mają podobne brzmienie, a poza tym były one dowodnie nazwami ogólnymi urzędników. Bolesław Wstydliwy uwolnił w 1262 r. poddanych klasztoru w Zawichoście od jakiegokolwiek świadczenia ad ducem, palalinum, castellanum, iudicem vel ąuemcumąue alium supanum vel beneficiatum perti-nentis4". Konrad książę głogowski stwierdził w 1261 r., że supa-nis tamen, castellanis et aliis omnibus benejicis nostris nie należą się żadne dochody od poddanych biskupstwa wrocławskiego i kolegiaty głogowskiej 4\ Według cytowanych dokumentów do kategorii żupanów należeli m.in. najwyżsi urzędnicy książęcy: wojewoda, kasztelan i sędzia nadworny. Pomijam na razie sprawę dolnej granicy zakresu terminu żupan jako ogólnej nazwy urzędników. Wyraz ,,żupa" (supa) oznacza w źródłach polskich przede wszystkim urząd, a także uposażenie urzędu, daniny ludności na rzecz księcia i urzędników, czynność urzędową oraz zarząd kopalni soli (później samą kopalnię)45. Termin ,,pan" występuje w XIII w. jako nazwa niektórych urzędów (pan stróży, pan bobrowy)4", a w źródłach XIV i XV w. jako ogólna nazwa urzędników ziemskich. W XVI w. senatorowie są określani jako
„panowie rada", ..panowie rady" (nom. sing. „pan rada") lub krótko „panowie" 4?.
Nazwą ogólną urzędników był niewątpliwie także comes, Występuje on w źródłach nie tylko jako' nazwa urzędu kasztelana, lecz także jako składnik nazwy urzędu wojewody (comes pala-tinus). Tytuł komesa noszą przede wszystkim wyżsi urzędnicy; np. comes N. iudex, comes N. pincerna. W późniejszych dziesięcioleciach XIII w. następuje deprecjacja tego tytułu; używają go wtedy także średnio zamożni feudalowie nie piastujący urzędów oraz wójtowie miast. W ściślejszym znaczeniu termin ten zachował jednak dawny urzędniczy charakter. Świadczą o tym dokumenty królewskie z pierwszej połowy XIV w., w których ko-mesami nazywani są prawie wyłącznie wyżsi urzędnicy4B.
W przywileju lokacyjnym Połańca z 1264 r. Bolesław Wstydliwy zapewnia kupców z tego miasta, że mogą prowadzić handel z Rusią absąue omni contradiccione et solucionis exaccione no-strorum monetariorum sive suppani4\ Liczba pojedyncza wyrazu żupan oraz wymienienie go razem z mincerzami wskazuje na to, że żupan jest tu nazwą jednego urzędu, a nie nazwą ogólną urzędników. Kupcy nie mogli przecież poprzednio być zobowiązani do opłat na rzecz wszystkich urzędników. Prawo do pobierania opłat od kupców miał obok mincerzy kasztelan. Z dokumentu Przemysła I i Bolesława Pobożnego dowiadujemy się, że wóz wiozący sukno in Gnezna duos scotos castellano dabit et totidem magistro monetę 50. Sądzę więc, że wyraz żupan w dokumencie z 1264 r. oznacza kasztelana.
Za wnioskiem tym przemawia kilka dalszych argumentów. Po pierwsze wszystkie znane ze źródeł średniowiecznych polskie nazwy ogólne wyższych urzędników były jednocześnie nazwami urzędu kasztelana. W XV w. w obu znaczeniach obok wyrazu „pan" występują
określenia „czestnik" i „stołecznik" 51. Wspomniany w niedatowa-nym dokumencie z początku XV w. Thomek z Pakosczy czestnik bidgosczky y starosta nakelsky s- był dowodnie w 1423 r. kasztelanem bydgoskim.55. Inny kasztelan bydgoski tytułuje się: my Jan grododzyrza albo cze$thniku. W słowniku Juliana z Kruchowa z 1455 r. odpowiednikiem wyrazu castellanus jest stolecznyk55. Także najstarsze łacińskie określenie kasztelana, tj. comes, miało te dwa znaczenia 5B. Dopiero później obok wieloznacznych nazw naczelnika grodu zaczynają występować w źródłach polskich także nazwy jednoznaczne: łac. castellanus (od końca XII w.), poi. kasztelan (od XV w.) i grododzierża (XV w.)57, Można więc sądzić, że także żupan, najstarsza polska nazwa ogólna wyższych urzędników, był jednocześnie określeniem kasztelana. Również w Czechach używano niekiedy jednego terminu w obu znaczeniach. Jednym ze świadków dokumentu króla Wacława I z 1249 r. był Vitko castellanus Olomoucensis de Hradecz. W późniejszym tłumaczeniu czeskim został on nazwany Vitko oufednik olomoucki z Hradce '3. Nazwa urzędu castellanus została tu zastąpiona przez nazwę ogólną „urzędnik". Po drugie polską nazwą kasztelana był w XIV - XVIII w. pan, wyraz podobny do żupana. Po trzecie określeniem tej godności był dowodnie żupan w Czechach. W 1251 r, występuje Botsco suppanus de Znoym, który przed i po 1251 r. wymieniany jest jako znoimski castellanus (lub burggravhis)59.



WIELKOŚĆ 20X14CM,MIĘKKA OKŁADKA,LICZY 357 STRON.

STAN:OKŁADKA DB/DB+,STRONY SĄ POŻÓŁKŁE,POZA TYM STAN W ŚRODKU BDB-/DB+ .

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 10 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA EKONOMICZNA + KOPERTA BĄBELKOWA.W PRZYPADKU PRZESYŁKI POLECONEJ PRIORYTETOWEJ PROSZĘ O DOPŁATĘ W WYSOKOŚCI 3ZŁ.KOSZT PRZESYŁKI ZAGRANICZNEJ ZGODNY Z CENNIKIEM POCZTY POLSKIEJ / .



WYDAWNICTWO PWN WARSZAWA 1990,NAKŁAD 1120 EGZ.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE