POLOWANIA NA GRUBEGO ZWIERZA w Afryce Środkowej tom I
autor: Edward Foa (tłumaczył: Gustaw Doliński, przedmowa: Julian Ochorowicz)
rok wydania: 1899 Warszawa
ilość stron: 128 + 8str(od wydawcy)
stan książki: dobry (ubytek na grzbiecie książki widoczny na zdjęciu)
RARYTAS KOLECJONERSKI - ten biały kruk stanowi jedną z pierwszych pozycji literatury łowieckiej wydanej w języku polskim, która opisuje łowy na Czarnym Lądzie.
W książce znajdują się czarno-białe fotografie oraz rysunki autora z wyprawy. Większość ze zdjęć znajdujących się w książce przedstawia okazy pozyskane podczas łowów w Afryce przez E.Foa. Niektóre z fotografii i rysunków prezentuję poniżej.
Jako ciekawostkę powiem, że tę książkę autorstwa Edwarda Foa czytał Jan Sztolcman (pierwszy redaktor Łowca Polskiego) wybierając się z hrabią Józefem Potockim na łowy do Afryki nad Nil Niebieski o czym wspomina w swej książce opisującej całą wyprawę z roku 1901 pt. „Nad Nilem Niebieskim”.
Edward Foa odbył wiele podróży w głąb Czarnego Lądu, m.in. przeszedł w poprzek Afrykę Środkową (od oceanu do oceanu). W owym czasie niewiele było w świecie osób, które mogłyby się pochwalić tak rozległą wiedzą na temat Afryki i odwiedzeniem tak wielu miejsc na tym kontynencie. Podczas swych wypraw gromadził ogromne zbiory fauny, które przesyłał do paryskiego muzeum – był korespondentem Muzeum Historii Naturalnej oraz wysłannikiem francuskiego Ministerstwa Oświaty.
W tej właśnie książce opisuje swoją podróż w poprzek Afryki, którą odbył ze strzelbą na ramieniu i która trwała ponad 3 lata – 38miesięcy (sierpień 1894r. – październik 1897r.). Droga jaką przebył wiodła przez: Chinde (przy ujściu Zambezu), Górny Zambez, kraj Baroste, kraj jezior Bangueolo, Nyassa, Tanganyika, Katanga, górne,średnie i dolne Congo, Congo francuskie. Łączna trasa jaką przebył autor wynosiła 12 000 kilometrów. Gatunki na które w czasie swej ekspedycji polował to praktycznie wszelka zwierzyna żyjąca na Czarnym Lądzie. Foa twierdzi, iż łącznie podczas swych afrykańskich wypraw pozyskał ponad 500 sztuk zwierzyny grubej.
SPIS TREŚCI:
Przedmowa
ROZDZIAŁ I – Broń i przybory myśliwskie (-Broń dużego kalibru, -Ładunki i kule, -Nieużyteczność kul wybuchowych, -Kule ekspansywne, -Celowniki, -Race, sidła, ognie bengalskie, -Teleskopy, -Lornetki nocne, -Manierki na wodę, -Ubranie myśliwskie, -Przyrządy fotograficzne, -Wyjazd))
ROZDZIAŁ II (-Zimowisko w Tsziromo, -Powrót moich ludzi, -Ich przymioty osobiste, -Praca w lasach, -Zasady prawidłowych łowów, -Wstępne przygotowania do nocnych czatów na zwierza)
ROZDZIAŁ III (-Próby ze strzelbą małego kalibru, -Dalsza podróż, -Początek łowów, -Polowanie w okolicach Tsziromo, -Hippopotam i krokodyl, -Obozowisko w górnym Kapotsze, -Dzika natura, -Polowanie na bawoły, -Ludożerca, -Jego śmierć)
ROZDZIAŁ IV (Słonie i lwy, -Pora deszczów, -Polowanie na lwy, -Obyczaje słoni, -Lwy zgłodniałe, -Zabity lampart, -Mój kostyum strzelecki podczas pory deszczowej, -Pogoń i śmierć dwóch słoni, -Przybycie posiłków, -Ćwiartowanie słonia, -Zapasy mięsa, -Przepis, jak należy smacznie przygotować nogę słonia, -Kształt, wielkość i waga kłów, -Nieustanne deszcze, -Powrót do obozu, -Polowanie na antylopy, -Wyjazd, -Budowa nowego obozu, -Szańce)
ROZDZIAŁ V – (-Wśród dzikich zarośli, -W pogoni za grubym zwierzem, -W porzeczu Kapotsze, -Wyborne polowania, -Zimowisko naszej wycieczki, -Obóz Niarague, -Chwilowe oszańcowanie, -Pomyślna pora na gruboskórnych, -Mrówkojad, -Jakie istnieją o nim przesądy, -Polowanie na nosorożca, -Przez gęste zarośla, -Wierna małżonka, -Ucieczka pantery ze środka obozu, -Polowanie na słonie, -Trzy słonie zabite, -W pogoni za bawołami, -Poszukiwanie rannego bawoła, -Niebezpieczeństwo, -Czaty nocne na panterę, -Śmierć jej, -Znów lwy, -Zły strzał, -Wśród zarośli z rannym lwem, -Ostatnie polowanie, Spotkanie z krajowcami Mafsitis)
ROZDZIAŁ VI Obława z krajowcami. –Niezbadana okolica. –Ginące olbrzymy (-Obława na lwy, -Broń w ręku krajowców, -Wśród gradu kul, -Ranni, -Jakie należy zachowywać ostrożności z bronią palną?, -Szereg spotkań z lwami, -Ruszamy w dalszą drogę, -Kraina nosorożców, -Pogoń, -Uszkodzone rogi, -Piękno i prawa natury)
ROZDZIAŁ VII Pory roku i polowanie. Wśród traw (-Objaśnienia krajowców, -Nie ma słoni w krainie Ouudi, -W Mpesenów, -Nocna wrzawa, -Hyeny, -Słonie przechodzą przez rzekę, -Niepokojące okoliczności, -Próba broni Nr. 303, -Wściekłość i napad samicy, -Jej śmierć, -Uwięzienie młodego słonia, -Strzał w łeb, -Ostatnie polowanie na słonie w r. 1895, -Pośród traw wysokich, -Rozmaitość roślinności, -Mały słoń zdycha, -Trudność wychowania zwierząt wśród życia koczowniczego, -Idziemy w inne strony)
ROZDZIAŁ VIII (-Psy tutejsze w polowaniu na lwy, -Wilk afrykański, -Psy europejskie, -Szakale i hieny, -Próba układania psów tutejszych, -Usługi przez nich oddane w Afryce południowej, -Nieużyteczność koni w tych okolicach, -Lew i psy, -Smutny koniec mojej psiarni, -Wilk afrykański jest wrogiem lwa, -Jak przebiegłe wilki wyprowadzają w pole krokodylów, -Sposoby ich polowania, -Nie potrzeba psów europejskich, -Szakale i hieny)
Fragmenty książki:
„[...] Około południa wreszcie, gdy jesteśmy już bardzo daleko od obozu, zwierzęta od czasu do czasu zatrzymują się w cieniu drzew dla zbierania owocu fula. Są przed nami o jaki kilometr drogi najwyżej. Naraz wiatr zmienia kierunek. Ach! żeby choć nasze zabiegi nie poszły na marne. Jeżeli nas słonie poczują, wszystko stracone. Cofamy się na prawo i przystajemy co chwilę.
W tej porze słonie w pochodach umykają mniej szybko, lecz wiatr figlarz zmienia swój kierunek co chwila, a czasem nawet, gdy już się widzi zwierzę. To utrudnia polowanie niezmiernie.
Około pierwszej po południu upał nie do zniesienia, na niebie od północy gromadzą się chmury czarne, będziemy mieli deszcz niezadługo. Trzeba się spieszyć. Jakoż po chwili dostrzegamy pomiędzy pniami drzew słonie, które kroczą drobno, można już doskonale odróżnić ich szare grzbiety i wielkie uszy migające między pniami fulów. Wiatr znów zmienia swój kierunek, ale to nam nic nie przeszkadza. Spieszymy się. Jestem o trzydzieści metrów od zwierząt i obserwuje je bacznie. Moi ludzie rozproszyli się na prawo i lewo, upatrując zdobyczy. Stadko, o ile mogę dojrzeć składa się z samych samic; jedna z nich, najstarsza i największa, zostaje trochę w tyle, po chwili staje i ociera się o pień drzewa. Podchodzę coraz bliżej, czając się za krzakami, bo trawa nizka ukryć mnie nie może, Jednym rzutem oka obejmuje całe stado. Nieco dalej za stara samicą, w tej samej lini postępuje druga, trzecia zaś znajduje się nieco na lewo odemnie i widzę tylko jej grzbiet szary. Plan mam taki: strzelić najpierw do tej, co się czocha o drzewo, potem do jednej z dwóch dalszych, co zależy od pomyślnych okoliczności.
Nabijam ekspres N. 1, podchodzę bliżej i na dziesięć metrów palę dwa razy do mojej starej, pakując jej obie kule w serce. Ta, co jest na lewo, robi pół obrotu i zatrzymuje się w osłupieniu, dla otrzeźwienia pakuję jej dwie kule nr. 2-gim, wreszcie porywam karabin nr. 1, powtórnie nabity, i walę jeszcze do najbliższego słonia. Trwało to zaledwie kilka sekund, słonie na chwilę zgłupiały, przystanęły, a potem szalonym pędem zaczęły uciekać. Na czele pomknęła żwawo stara, jakby nigdy nic, druga zatoczyła półkole na lewo, a potem przyłączyła się do stada i pomknęła razem z innemi [...]”
Polecam i zapraszam do licytacji wszystkich pasjonatów opowiadań myśliwskich – przede wszystkim tych lubiących opisy dawnych łowów na Czarnym Lądzie!!!