" POLICYJNE JU-JITSU"
Wszystko to, czego o ju-jitsu byli uczeni
policjanci w USA i żołnierze Piechoty Morskiej
Poznaj wiecznie aktualne zasady samoobrony opartej
na japońskiej sztuce "walki bez walki",
jaką jest ju-jitsu.
Jeśli interesują Cię sztuki walki, już za chwilę będziesz mógł dowiedzieć się, czego uczyli się
już ponad 70 lat temu amerykańscy marines oraz policjanci, a przede wszystkim nauczyć się tego samego.
"Policyjne Ju-jitsu" to dobry podręcznik zarówno dla całkiem początkujących, jak i interesujące
źródło nowych technik i pomysłów dla ludzi znających się już na rzeczy.
Dlaczego poradnik "Policyjne Ju-jitsu" jest warty uwagi?
"To naprawdę znakomity, mimo swych niewielkich rozmiarów, podręcznik samoobrony, opisujący
w zrozumiały, a często także dość zabawny sposób kilkadziesiąt nietrudnych do wykonania
i bardzo skutecznych technik ju-jitsu. Plus kilka użytecznych technik rodem z amerykańskich zapasów."
Ju-jitsu kieruje się przede wszystkim trzema zasadami:
- Ustąp, aby zwyciężyć.
- Minimum wysiłku, maksimum skuteczności.
- Poprzez czynienie sobie dobra nawzajem do dobra ogółu.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak w prosty sposób wykorzystać te zasady w praktyce dzięki
sztuce ju-jitsu, i zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo te umiejętności zwiększą Twoje
bezpieczeństwo, zamów już teraz i zacznij ćwiczyć.
Dodatkowo, oprócz publikacji liczącej 120 stron, otrzymasz także:
BONUS SPECJALNY
Chwyty Ju-Jitsu autorstwa Vikinga Cronholma, uznawanego za ojca
skandynawskiego Ju-Jitsu. Publikacja wydana pierwszy raz w 1908 roku!
Zawiera 23 specjalne, odkurzone i skuteczne chwyty ju-jitsu.
Jeśli jednak jeszcze nie jesteś pewien, czy umiejętności samoobrony się Tobie przydadzą,
przeczytaj koniecznie poniższy artykuł. Jak skończysz czytać przyznasz z pewnością,
że daje on dużo do myślenia.
Co ma wspólnego sztuka walki ju-jitsu
z umiejętnością pływania?
Wyobraź sobie, że spotykasz kogoś pierwszy raz i wywiązuje się między Wami rozmowa
o wszystkim i o niczym. Po chwili rozmowa przypadkiem schodzi na umiejętność pływania.
Twój rozmówca stwierdza, że ani on, ani nikt z jego rodziny nie umie pływać i wcale go to
nie martwi. Więcej! Uważa, iż czas poświęcony na naukę pływania to czas stracony,
który można znacznie lepiej wykorzystać na tysiąc innych sposobów.
Wyrażasz pewne zdziwienie, a wtedy ten ktoś z przekonaniem Ci wyjaśnia: "Nigdy nie marzyłem
o karierze poławiacza pereł, wody właściwie nie lubię, na plażę nie chodzę, mieszkam zaś
nie na jakiejś zacumowanej przy brzegu rzeki łodzi, tylko o ponad 40 km od najbliższego
dużego zbiornika wodnego – czy to nie są wystarczające powody, żeby nie zawracać sobie głowy pływaniem?".
Nieco rozbawiony tym wywodem otwierasz usta, żeby grzecznie zaprotestować, na co Twój
rozmówca tłumaczy Ci, że: "przecież umieć pływać tylko trochę, to tak jakby wcale pływać
nie umieć, a nauczyć się porządnie wymaga bez porównania więcej pracy, niż normalny
człowiek byłby temu poświęcić".
A kiedy, mimo potęgi tych wszystkich argumentów, wyrażasz jeszcze pewną wątpliwość
co do bezsensowności nauki pływania, Twój rozmówca, człowiek jak się okazuje wykształcony,
przygważdża Cię informacją, że Lord Nelson nie umiał pływać, nawet kiedy jeszcze miał
oba ramiona, tak samo zresztą jak większość wielkich żeglarzy i odkrywców.
Co byś pomyślał o kimś takim? Pozwól, że spróbuję zgadnąć. Bez wahania przyznałbyś
mu zapewne elokwencję, oczytanie, zdolność logicznej argumentacji. Uznałbyś go, jeśli
lubisz ten rodzaj rozmowy, za całkiem interesującego rozmówcę. Zgoda? Ale także,
jeśli się bardzo nie mylę, uznałbyś go za niemałego dziwaka. Dlaczego?
Ponieważ, i to jest dość oczywiste dla każdego, kto nie stawia własnej oryginalności i własnych
abstrakcyjnych argumentów ponad realiami życia – umiejętność pływania bywa przydatna,
czasem może nawet uratować życie, własne albo cudze... Z pewnością dodaje też pewności
siebie w sytuacjach, kiedy się jest blisko wody, co w normalnym życiu, nie sterowanym
przez antypływacką obsesję, nie zdarza się znowu tak rzadko...
Dobrych argumentów miałbyś jeszcze sporo, ale przecież ważniejsze od argumentów jest życie,
i ono przemawia za tym, by poświęcić nieco czasu i energii na naukę pływania swoją
i swoich bliskich. Myślę, że się z tym poglądem zgodzisz.
Z drugiej strony jednak coś jest w argumentach naszego elokwentnego dziwaka –
przecież większość naszego czasu spędzamy nie na głębokiej wodzie, czy w jej pobliżu,
ale wśród ludzi. Wśród ludzi różnych – znajomych i obcych, przychylnych nam i obojętnych,
a czasem nawet wrogich i niebezpiecznych.
Dla większości spośród nas umiejętność pływania jest czymś oczywistym, poczuwamy się
też do dbałości o to, by posiadły ją w wystarczającym stopniu nasze dzieci. Co jednak robimy,
aby dać im, i sobie samemu, umiejętność poradzenia sobie w naszym naturalnym,
codziennym ludzkim środowisku?
To musi być związane z inteligencją emocjonalną – przecież gdybyśmy byli logiczni,
to pewna elementarna umiejętność obronienia się przed napastnikiem, nachalnym adoratorem,
kieszonkowcem, wulgarnym pijakiem itd. byłaby dla nas co najmniej równie ważna,
co umiejętność przepłynięcia dwustu metrów żabką.
Większość z nas, tych żyjących na stałym lądzie, a nie na brzegu rzeki, jest znacznie częściej
zagrożona cudzą agresją, niż utonięciem. I to pomimo wszelkich argumentów, nie pozbawionych
przecież pewnej logiki, które można by łatwo stworzyć po prostu adaptując te użyte przez
naszego hipotetycznego nielubiącego pływania rozmówcę.
Po tej adaptacji wyglądałyby one tak: "nigdy nie marzyłem o karierze bodyguarda, bić się
nie lubię, lokale słynące z brutalnych awantur omijam, mieszkam nie w jakimś slumsie, tylko
w bardzo porządnej dzielnicy – czy to nie są wystarczające powody, żeby nie zawracać
sobie głowy ju-jitsu? Przecież znać ju-jitsu tylko trochę, to tak jakby wcale go nie znać,
a nauczyć się go porządnie wymaga bez porównania więcej pracy, niż normalny człowiek
byłby temu poświęcić. W dodatku wątpliwe jest, czy Hannibal, Scypion Afrykański,
albo powiedzmy Marszałek Montgomery znali ju-jitsu, co im przecież nie zaszkodziło
w pięknych karierach..."
Te argumenty nawet mogą mieć pewną wartość, ale absolutnie nie przekreślają realnej
użyteczności wszystkiego, co w prosty i nie dezorganizujący życia sposób zwiększyłoby
nasze poczucie bezpieczeństwa wśród ludzi, nawet jeśli nie wszyscy będą nam przyjaźni. Zgoda?
Analogia pomiędzy pływaniem a umiejętnością obronienia się jest dość ścisła, ale nie do końca.
Dlaczego? Ponieważ woda nie ma oczu i nie reaguje na język Twojego ciała. Potencjalny
agresor ma i reaguje, i to dużo bardziej niż sobie prawdopodobnie wyobrażasz.
Istnieje dzisiaj cały dział kryminologii, zwany "wiktymologią". Wiktymologia to nauka
o ofiarach przestępstw, bada przede wszystkim kto i dlaczego staje się taką ofiarą.
Niektóre wnioski z tych wszystkich licznych badań są już niezbite i naprawdę szokujące –
otóż ogromna część ofiar przemocy ze strony obcych, a już szczególnie tego, co można
określić, jako "bezinteresowna przemoc", czyli napaści chuligańskich, to ludzie,
których napastnicy, na podstawie ich zachowania, wyglądu i właśnie języka ciała rozpoznają
jako osoby bezbronne, atak na które nie wiąże się z żadnym ryzykiem.
Wynika z tego między innymi to, że każde zwiększenie Twojej zdolności do obrony,
które odbije się we wzroście Twego poczucia bezpieczeństwa i spokojnej pewności siebie,
stanie się dla potencjalnego agresora sygnałem, że "tę osobę lepiej zostawić w spokoju".
"Jak pomyślał, tak i zrobił", przynajmniej w przeważającej ilości przypadków tak się dzieje.
Jeśli zgodziłeś się z moim dotychczasowym wywodem, to udało mi się Cię z pewnością
przekonać, iż nauczenie się nieco ju-jitsu jest w najlepszym interesie Ciebie samego
i Twoich bliskich. Zapewniam Cię, że jest to także całkiem możliwe, a nawet niezbyt trudne.
Skoro uważasz, zresztą całkiem słusznie, że warto, by każdy nauczył się pływać, warto
pomyśleć także o umiejętności skutecznej samoobrony. Pomyśl, jak pewnie będziesz się czuł
wiedząc, że możesz bez problemu obronić się przed nawet najbardziej rosłym przeciwnikiem,
wykorzystując moc chwytów ju-jitsu. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie to jest proste.
Przypominam, że jeśli zamówisz za chwilę poradnik "Policyjne Ju-Jitsu", otrzymasz gratis
specjalny poradnik "Chwyty Ju-Jitsu", autorstwa Vikinga Cronholma, uznawanego za ojca
skandynawskiego Ju-Jitsu. Zamów już teraz i bądź bezpieczny.
SPIS TREŚCI :
Od tłumacza
Przedmowa
Na co powinieneś zwrócić uwagę
Podstawowe ju-jitsu
Prosty chwyt za kciuk
“Dajcie mi punkt podparcia!”, czyli dźwignia na ramię
Hammerlock
Rzut przez biodro z uchwytem za klapę
Spadający głaz
Zamknięcie debaty
Zgięcie nadgarstka, pchnięcie ręką i rzut przez nogę
Dobrze wykorzystany łokieć
Rozbrojenie uzbrojonego awanturnika
Orle skrzydło
Połykanie jabłka
Każdy swoim własnym policjantem
Tańczący derwisz
Duszenie
Diabelski młyn
Upadek boksera
Opuszczany most
Jeszcze trochę utarczek z bokserami
Niewyszkolona prawa otrzymuje lekcję
Wiatrak
Wiatrak (druga wersja)
Terapia awersyjna
Popychadło
Popychanie wte i we wte
Przewracanie żółwia
Żółw błotny
Nożyce
Młynek modlitewny
Dyskutujemy sobie o tym i owym
Zapasy
Nożyce na tułów
Dźwignia na staw skokowy i palce u nogi
Kombinacja dźwigni na ramie i oplecenia nogi
Dyby z kontrolą tułowia
Pociągnięcie za ramię i rzut w bok przez plecy z uchwytem za nogę
Latająca kobyła
Parę ogólnych słów na temat zapasów