Planescape: Torment wykorzystuje engine gry
Baldur's Gate i na pierwszy rzut oka mocno ją przypomina, jednak nie
należy dać się zwieść temu mylącemu wrażeniu. Co prawda oba tytuły
korzystają z reguł AD&D drugiej edycji, jednak światy w jakich
dzieje się akcja są zdecydowanie różne. W Baldur's Gate jest
to kraina Forgotten Realms, ze swoimi szlachetnymi paladynami,
zręcznymi elfami i złymi orkami, dobrze znana graczom z wielu gier
cRPG. Natomiast świat Planescape jest zupełnie inny, a reguły rządzące
nim na tyle skomplikowane, że do czasu tej gry wydania panowała
powszechna opinia o niemożliwości przeniesienia ich do wersji
komputerowej.
W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że w świecie
tym nie ma żadnych bezwzględnie obowiązujących reguł, gdyż każdą można
złamać lub obejść, jeśli się wie jak to zrobić. Planescape to
wszechświat niezliczonej ilości światów
równoległych (Forgotten Realms jest jednym z nich),
połączonych ze sobą portalami, których większość zbiega się
w Sigil - Mieście Drzwi. Tam też zaczyna się akcja gry, a konkretnie w
miejskiej kostnicy. I już na początku spotyka nas niespodzianka - nasz
bohater nie jest bowiem przystojnym wojownikiem ani leciwym magiem z
inteligentną twarzą, do których przyzwyczaiły nas
niezliczone gry cRPG. Przypomina raczej potwora dr. Frankenstaina
skrzyżowanego z zombie, niestety z poważnymi objawami amnezji.
Co lepsze wkrótce okazuje się, że jest
nieśmiertelny, i to co dla innych kończy nieodwracalnie każdą przygodę,
dla naszego bohatera może być metodą na osiągnięcie postępu w grze. Nie
jest też jednoznacznie określona klasa do której należy,
gdyż w miarę postępu akcji może być wojownikiem, magiem czy złodziejem,
a ponadto w miarę potrzeb może te klasy zmieniać. Również
członkowie drużyny są co najmniej niezwykli, np. gadająca i lewitująca
czaszka walcząca zębami czy urocza złodziejka z przydługim ogonkiem.
Grę gorąco polecamy każdemu miłośnikowi cRPG i nie tylko.