Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

PISARZE LUDOWI PISMA STUDIA LITERATURA LUDOWA 1938

18-05-2012, 14:57
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 69.99 zł     
Użytkownik serdecznie
numer aukcji: 2349985419
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 2   
Koniec: 25-05-2012 19:32:50
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO SPISU TREŚCI

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO OPISU KSIĄŻKI

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY ZNAJDUJĄCE SIĘ W TEJ SAMEJ KATEGORII

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT

PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ SPRZEDAWANEGO PRZEDMIOTU, WYSTARCZY KLIKNĄĆ NA JEDNĄ Z NICH A ZOSTANIESZ PRZENIESIONY DO ODPOWIEDNIEGO ZDJĘCIA W WIĘKSZYM FORMACIE ZNAJDUJĄCEGO SIĘ NA DOLE STRONY (CZASAMI TRZEBA CHWILĘ POCZEKAĆ NA DOGRANIE ZDJĘCIA).


PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI - PISARZE LUDOWI : WYBÓR PISM I STUDJUM O LITERATURZE LUDOWEJ TOM PIERWSZY
AUTOR -
WYDAWNICTWO -
WYDANIE -
NAKŁAD - EGZ.
STAN KSIĄŻKI - JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).
RODZAJ OPRAWY -
ILOŚĆ STRON -
WYMIARY - x x CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)
ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
KOSZT WYSYŁKI 8 ZŁ - Koszt uniwersalny, niezależny od ilośći i wagi, dotyczy wysyłki priorytetowej na terenie Polski. Zgadzam się na wysyłkę za granicę (koszt ustalany na podstawie cennika poczty polskiej).

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ

SPIS TREŚCI LUB/I OPIS (Przypominam o kombinacji klawiszy Ctrl+F – przytrzymaj Ctrl i jednocześnie naciśnij klawisz F, w okienku które się pojawi wpisz dowolne szukane przez ciebie słowo, być może znajduje się ono w opisie mojej aukcji)

SHADZIEJÓW 2 KULTURY WSI T. 4. KAROL LUDWIK KONIŃSKI
DR. FIL.
PISARZE LUDOWI
WYBÓR PISM I STUDJUM O LITERATURZE LUDOWEJ
Z PRZEDMOWĄ PROF. DR. FRANCISZKA BUJAKA
TOM PIERWSZY LWÓW 1938
NAKŁADEM SPÓŁDZIELNI WYDAWNICZEJ „WIEŚ" WF. LWOW.F UL. TRZECIEGO MAJA 11.





SPIS RZECZY TOMU PIERWSZEGO.
(Cyfry w nawiasach kursywą oznaczają numery cytacyj).

Przedmowa wydawcy prof. Dr.
Franciszka Bujaka........ V
Przedmowa autora . . . .. . VII
Wstęp: Zagadnienia pisarstwa
ludowego.......... 1 —49
A) Pamiętnikarze......... 50—312
I. Jan Słomka [1—19) ..... 50—90
Pierwsza nauka. Nauczycielka Pawłowska 55. Babka Kunegunda Gierczykowa 57. Pierwszy zegar 58. Ogień 59. Stroje 60. Uprawa roli 61. Bydło 65. Kołtun 65. Lichwa żydowska, pijaństwo chłopskie 67. Życie towarzyskie na wsi 70. Słonika ma odwagę zająć się handlem 73. Misje. Abstynencja Słomki 74. Śmiertelność dzieci 75. Stosunek do służby 75. Pomoc sąsiedzka 76. Uświadomienie narodowe 76. Mowa na wiecu narodowym. Odrzuca order 78. Przyczyny postępu na wsi 79. O zmianie stroju. „Wy" i „pan" 86.
II. Ferdynand Kuraś (20—28) . . 90—107
Branka Agnieszka Kurasiowa 96. Dzwony sandomierskie 97. Utrata słuchu. Pożegnanie ze światem głosów 98. Nie przeceniać nauki książkowej 100. Szkoła w kotle 100. Drewniane krzyż 103. Burza nad fry-marką 104. Wędrowny szewc uczy poezji 106. Kuraś podejrzanym „gazeciarzem11 10(1.
III. Franciszek Magryś (29—44) . 107—125
Dzieciństwo. Przednówki 111. Pierwsza nauka 113. Przy warsztacie tkackim 114.
Ciekawość do książek 115. Mądra matka 116. Pijaństwo popańszczyźniane 116. Samoucy 117. Nie przymuszać dzieci 119. Książki, wiersze 119. Abstynencja 119. Uczy się lepszej gospodarki. Czasopisma 120. Przoduje w uprawie roli 120. Początek pracy społecznej 122. Odkrycie arytmetyki 122. Szkoła dla dziewcząt 123. Bilans życia 124.
IV. Pamiętnikarze konkursu poznańskiego (45).......125—126
Szczęśliwa rodzina 126.
V. Władysław B er k a n (46-53) . . 127—149
Wychowanie dzieci 128. Krawiec utrzymuje klientów 134. Poszanowanie czasu 135. Sprawność pracy 136. Stosunek do robotników 136. Patrjotyzm 144. Cięte odpowiedzi 145. Rzemieślnik uczy godności narodowej inteligentów 147.
VI. Jakób Wojciechowski (54—76) 149—195
Lata dziecinne. Sierota Wojtuś 156. Pobożne westchnienia nędzarki 158. Syn parobka chce uczyć się 158. Śmierć chlebodawcy. „Wszystko wybaczyć" 165. Śmierć Marynki 166. Pierwsza spowiedź 168. Lektury 169. Czysto polskie kazanie 170. Domowe porządki 170. Zalecanki 170. „A my to jak te cygany" 171. Spotkanie z ojcem 172. Ksiądz patrjota 172. Propaganda ateizmu 173. W Belgji z Prusakami 174. „Polonja żołnierz" 177. Profesor dr. Thieme 177. Śmierć córeczki 178. Polemika z Niemcami 180. Przemowa na zebraniu 183. Życzenia pamiętnikarza 187. Po sześciu miesiącach znajomości z Ma-rynką 189. Na stanie cywilnym 190. Mowa weselna 191. Żarty i śpiewki weselne 194.
VII. Alojzy Bonczek (77-8/) . . 196—203
Dobry nauczyciel 197. Do szkoły pioletar-jackiej 198. Wojsko szkołą proletarjusza 201. Trudności ruchu współdzielczego 202. Każdy może iść wyżej 203.
VIII. Wacław Koral (82—85) . . . 203—211
Warszawskie dzieci 205. „Bibuła" 208. Życie w komunie 208. Robotnik warszawski w r. 1920, 209.
IX. Pamiętniki Bezrobotnych (86-/27)...........2T1-251
Nie wąchać zakazanych przysmaków 222. Poniżenie 223. W kolejce 224. Filozofowanie w kolejce 225. Kamienica i tłum 226. Książę Niezłomny 226. Myśli w kolejce 228. Czy chrześcijaństwo uratuje 229. Kome-dja ludzkiej sprawiedliwości 229. Zmysły i śmierć 230. Mógłbym się uczyć 281. Wielkie pytanie 231. Do inicjatorów konkursów na pamiętnik bezrobotnych 232. Dlaczego? Bezrobocie demoralizuje 232. Wszystko na opak 233. „Milczący wieczór rodziny" 283. Kwas solny 234. Bóg się rodzi, moc truchleje 235. Być kółkiem zę-batem 285. Na Nowy Rok 236. Tchórz 237. Po ukończeniu szkoły 237. Po powrocie z wojska 238. „Nie umie robić" 238. Oryginalny bagaż 239. Człowiek i pies 239. Twarze dzieci 240. Kraj mój wytrwa 241. Łatwo wkroczyć na drogę hańby 241. Małżeństwo 242. Noc czarna 242. Zaprawa na wronach 243. Data do wpisania 244. Upokorzające imię 245. Nie wódź nas na pokuszenie 246. Dumanie o samobójstwie 247. Wstyd ojca 248. Honor robotniczy 248. „Trzeba umieć kraść" 249. Dzieci głodne 249. Czekolada 250. Pochwała łopaty 251.
X. Pamiętniki chłopów (128—166) 252—304
Co myśli o przyczynach kryzysu 257. Bieda wiejska 258. Lichwiarze chłopscy
260. Upadek organizacji gospodarczych
261. Krajobraz wsi rodzinnej 261. Dawne czasy 263. Wojsko i powrót z wojska 264. Śmierć żony 266. Tłuczenie kamieni 267. Ojczyzna proletariuszów 268. Na folwarku 269. „Na wiarę" 270. Życie udałe 270. Przy W. P. Marzenie o Polsce 274. Powrót żołnierza z wojny 276. Mal-tuzjanizm. Życie wiejskie 277, Charakter chłopa 279. Gruźlica 280. „Pisać, pisać" 280. O poszanowanie godności człowieka 281. Wstępuje do Stronnictwa Ludowego 282. Dlaczego pisze 283. Zabiera się do pisania wierszy 284. Nad Trylogją 286. Uniwersytet wiejski 286. Bilans życia wiejskiego optymistyczny 287. Myśli nad morzem 288. Korzyść z konkursów rolniczych. Kryzys 290. „Jestem chłopem"... 291. Wódka 292. Dysonanse rodzinne 293. Kalkulacja z wieprzem 295. „Zaniedbana kultura gospodarczo-społeczna" 296. Wychowanie na pastwisku 297. Dlaczego pisze 298. Nie przezywać od chamów 298. Parcelować na kresach 300. Bitwa 301. Emerytura wiejska 303.
XI. Stanisław Łakomski (167—170) 304—312
Wyjazd na prowincję, wrażenia ze wsi 305. Sądy tłumu 307. Bezdomni 308. Bez złudzeń 310.
Dodatki do tomu pierwszego.....312—319
1. Wzmianka o czytelnictwie lu-dowem...........312—316
2. List wyrzutków społeczeństwa^/)......... . 516—319
List wyrzutków społeczeństwa 317.





PRZEDMOWA.

Oddajemy w ręce czytelników książkę ciekawą, pożyteczną i podnoszącą na duchu.
Wybór twórczości ludu polskiego na polu piśmiennictwa musi budzić zainteresowanie, bo twórczość ta rozwija się coraz bujniej pod względem ilościowym we wszystkich niemal kierunkach i przedstawia się coraz poważniej pod względem wartości. Coraz więcej talentów wybija się ponad przeciętny poziom piśmiennictwa ludowego i budzi nadzieje na dalszy rozwój. Stwierdza to, jak żywotne i obfite jest owo praźródło kultury naszej.
Każdy, kto głębiej spogląda na wieś, spostrzega me bez zdumienia, że w jej życiu jest tyle pędu do wyrażania nastrojów duchowych mową wiązaną, że coraz częściej obok przyśpiewów tanecznych, zawsze pełnych werwy i ciętego dowcipu, obok wierszy prymitywnych pod względem formy i ubogich pod względem treści, w serdecznych listach prywatnych, wierszach okolicznościowych, przesyłanych obficie do czasopism, spotyka się nietylko formę poprawną, ale nawet pięknie wyrażony nastrój i głębszą myśl, słowem napotyka się na zarodki artyzmu a nawet istotną kulturę artystyczną. Nie wolno tych objawów twórczości poetyckiej sprowadzać do łatwego naśladownictwa; przeczą temu utwory Sawczuka, Kapuścińskiego, Nędzy-Kubińca i wielu innych, tutaj przytoczone lub drukowane w czasopismach ludowych.
Obok świetnych prozaików, do których należy wielu autorów pamiętników z Jakóbem Bójką na czele, stają włościanie, umiejący wyrażać swe myśli ściśle, trzeźwo i mądrze, jak np. Andrzej Sredniaw-ski, mający zacięcie naukowe i ważący się na polemikę z najbardziej kompetentnymi ekonomistami, jak zwłaszcza Wincenty Witos, znakomity mówca, oddziaływujący nie na uczucie, ale na rozum słuchaczy swoją argumentacją trzeźwą, logiczną i pełną mocy przekonywującej, a zarazem pisarz, umiejący dać w krótkich nieraz słowach trafny rozbiór skomplikowanego często stanu rzeczy i rzetelną ocenę działań ludzkich.
W czasopismach ludowych występują coraz to nowe talenty pisarskie, zwłaszcza publicystyczne, na wiecach pojawia się coraz więcej żywiołowych mówców, przykuwających uwagę i porywających uczucia słuchaczy, na wieczornicach i zabawach ludowych odsłania się coraz więcej talentów aktorskich oraz pełnych smaku i dowcipu opowiadaczy.
Wydaje się prawdopodobne, że w miarę wzrostu oświaty będzie się także rozwijać twórczość duchowa włościan. Pociągnie to za sobą zacieranie się tej jaskrawej różnicy, jaką teraz widzimy między twórczością włościan a ludzi wykształconych. Z tego powodu książka niniejsza powinna podnosić na duchu każdego Polaka i budzić w nim wiarę w przyszłość Narodu, wiarę opartą na przeświadczeniu, że kryje on w sobie tyle skarbów duchowych w najniższych swych pokładach.
Zarazem powinna ta książka być pewnego rodzaju ostrzeżeniem przed tamowaniem rozwoju warstwy włościańskiej przez nadmierne opłaty szkolne, przez unicestwianie samorządu i przez odbieranie jej praw politycznych oraz przed podkopywaniem w lu-
dzie zasad moralności tudzież poczucia prawa i praworządności przez stosowanie do niej barbarzyńskich metod — niegodnych ludzi kulturalnych w demokratycznem państwie, słowem przed rabunkowym gospodarowaniem tym tak cennym, tak szlachetnym materiałem ludzkim. Jeżeli tego nie będzie, na nic się zda Instytut Kultury Wsi, bo tą wieś musi marnieć i dziczeć a z nią i reszta Polski. Niniejszego wyboru literatury ludowej dokonał z wielką starannością i umiejętnością dr. Karol L. Koniński, miłośnik i znawca tej dziedziny naszej twórczości narodowej i gruntowny jej naukowy badacz. Dokonał tego, pracując w niezwykle trudnych warunkach osobistych, zmuszony do stałego przebywania w Zakopanem dla zdrowia, a więc w warunkach podobnych, a może nawet gorszych, niż niezapomniani Stanisław Witkiewicz i Władysław Matlakowski, którzy wysoko podnieśli twórczość artystyczną Podhala i zaznajomili z nią całą Polskę, zapoczątkowując systematyczne zbieranie i badanie góralskiej sztuki plastycznej i literatury. Dr. Koniński pojął swoje zadanie niezwykle rzetelnie i idąc za najlepszemi wzorami starał się nietylko dać wybór utworów literackich, ale przy pomocy wybranych ustępów dać pogląd na kulturę ludową i jej rozwój w ostatnich kilkudziesięciu latach, a nadto podjął naukowe badanie tej literatury i dał pierwsze podstawy jej historji1), zbierając wiadomości o życiu i bibljografji autorów ludowych.
Mimo całej zapobiegliwości autora dzieło jego nie zadowoli zapewne niejednego krytyka. Przedewszyst-kiem może budzić pewne wątpliwości, dlaczego autor niniejszej antologji, wchodzącej w skład Biblioteki dziejów i kultury wsi, umieścił obok pisarzy wiejskich z ducha i pochodzenia także i pisarzy z miejskim, a nawet proletarjackim światopoglądem. Niewątpliwie zaważyło tu stanowisko naukowe twórcy antologji, który dla oceny utworów literackich uznał za daleko ważniejsze rozróżnienie stopnia wykształcenia autorów od ich przynależności do wsi lub miasta jako zasadniczych typów socjologicznych. Wobec tego daremne było przypominanie tytułu naszej Biblioteki i mojej intencji wyraźnie zgóry zaznaczonej. Pewna nierównomierność w uwzględnianiu autorów, jak np. W. Witosa, lub przeoczenie innych, co mogłaby także krytyka podnieść, należy policzyć przedewszystkiem na karb ciężkich osobistych warunków, które ogromnie utrudniały drowi Konińskiemu dotarcie do wydawnictw, zawierających niektóre prace zasługujące na wcielenie do wyboru. Mam jednak nadzieję, że w nowem wydaniu, którego się książka w niedługim czasie powinna doczekać, te braki i nierówności zostaną wygładzone
Wydanie wyboru literatury ludowej należało do naczelnych punktów programu Bibljoteki dziejów i kultury wsi, to też jestem szczerze zadowolony, że został on obecnie wykonany. Szanownemu Autorowi składam niniejszem w imieniu Wydawnictwa serdeczne podziękowanie za jego ofiarny trud. Dziękuję również drowi Marjanowi Jakóbcowi za pomoc w przeprowadzeniu druku.

Lwów, w dzień Święta Dzieci Lwowskich 22 listopada 1937 r.
Franciszek Bujak.





PRZEDMOWA AUTORA.

Rzecz niniejsza jest częścią większej zamierzonej całości. Autor, jako publicysta, spotkał się z terminem i hasłami „kultury ludowej". Należało zbadać zawartość tego terminu, zrozumieć i ocenić te hasła. Zagadnienia, które przy tem wyszły, okazały się zajmujące i obfite. Sprowadzają się one do tych pytań naczelnych: Są w narodzie nietylko dwie warstwy, ludzi „prostych" i ludzi wykształconych (nb. nie wspominając dla wyrazistości o warstwach pośrednich), lecz i dwa światy duchowe: inteligencki, o psychice w wysokim stopniu zracjonalizowanej, umysłowości i technice różnego rodzaju wysoce wyrobionych- i ludowy, o psychice w wysokim stopniu irracjonalnej, o technikach prymitywnych, o umysłowości nieraz przypominającej umysłowość pierwotną. Ale świat ludowy wciągany jest we współczesne życie, polityczne, ideowe, umysłowe, techniczne itd. Jak się w miejscach swego zetknięcia te światy wobec siebie zachowują, jakie stąd wynikają nieporozumienia, i co ważniejsze, jakie jest oddziaływanie tych kontaktów na swoiste wartości obu warstw, obu rodzajów życia? Co lud ma do zawdzięczenia inteligencji, co inteligencja ludowi? Co robić, ażeby przy wzajemnem przenikaniu się życia inteligenckiego i ludowego, przy ścieraniu się swoistych ich wartości, jak najmniejszy był zanik
wartości, jak największe obustronne korzyści z tego obcowania? Są to kwestje bardzo ważne dla każdego, kto chce zorjcntować się w zawiłych drogach postępu, i kto chce zdać sobie sprawę z możliwości i zasobów narodowej kultury.
Kwestje te napotykać miałem sposobność już we wczesnych latach młodzieńczych. Byłem jeszcze uczniem szkoły realnej w Krakowie, gdy zasłużona wychowawczyni p. Marja Piechocka, założyła czasopismo Łan Młodzieży, które ogłosiło konkurs literacki dla młodzieży szkół średnich; jedną z pięknych nagród, która się dostała podpisanemu, był pobyt kilkutygodniowy u znanego działacza społecznego śp. X. Antoniego Tyczyńskiego w Albigowej pod Łańcutem; wpadłem wtedy, syn miasta i środowiska inteligenckiego, w istną kuźnię roboty z ludem, dla ludu, z ludem dla Polski. Zwłaszcza długie jesienne „wieczory albigowskie" w saloniku p. Marji Gost-kowskiej, dyrektorki tamtejszej bardzo wysoko postawionej szkoły gospodarskiej dla dziewcząt, pozostaną mi na zawsze pamiętne: Tyle tam było wtedy - bez szablonu wyrażając się - miłości dla ludu, tyle nadziei, że już niedługo, razem z tym ludem, do wolnej, i nietylko wolnej, ale i szczęśliwej Polski dojdziemy... To było zresztą w całej atmosferze tych lat tuż-przedwojennych: obok zaczynających się robót niepodległościowych, nie przeciw nim, ale wespół z niemi, trwała dalej ta robota organiczna, to TSL, te kooperatywy, te wycieczki ludowe do Krakowa, to wszystko, oo bez żadnego przymusu, bezinteresownie, owszem dla własnej przyjemności, dla rozrywki, dla poezji życia, a z taką korzyścią dla ludu i dla narodu, tylu wówczas, starszych i młodszych, uprawiało... Kto zasmakował w takim
duchu, jakiego jednem z centrów była wtedy Albigowa, ten naturalnie, idąc na uniwersytet krakowski, musiał zapisać się do ówczesnego Akad. Koła TSL, które było instytucją na swoją miarę potężną, gdzie się nieraz uprawiało robotę i niepodległościową i organiczną, a nadewszystko bardzo systematycznie rozprawiało się nad tymi tematami, które należą do „kultury ludowej" -- choć wtenczas tego terminu nie używało się. Były to czasy, nad którymi wisiała książka Bujaka o Galicji, i trzeba ją było znać. Potem przyszła już wojna, skończyły się „wyjazdy na wieś", roboty i robótki, ale zato młody inteligent, który był we wojsku, poznał prostych ludzi całkiem zbliska - i przekonał się, że pomimo różnicy umysłowości i wykształcenia, pomimo tych wszystkich nieporozumień, jakie są nieuniknione przy zetknięciu się dwóch światów, inteligenckiego i ludowego, - istotne podobieństwa i różnice między ludźmi są o wiele głębiej, niźli na powierzchni społecznego podziału, bo w głębiach osobistego charakteru, który nie ma nic wspólnego ze socjalnem wyżej albo niżej...
Wojna minęła, wyłoniły się całkiem nowe sprawy, o wiele straszniejsze, niż to sobie przed wojną wyobrażaliśmy, skończyła się sielanka nieoficjalnej oświatowej roboty ludowo-inteligenckiej, kwestje socjalne wystąpiły w całej grozie. Na tem tle i owe pytania o „kulturę ludową" jawią się bardzo nagląco. I wtedy, szczęśliwy dla niżej podpisanego wypadek zdarzył, że przez jedno lato miał on sposobność wiele rozmawiać i gawędzić z takim znawcą i entuzjastą rzeczy ludowych jak Jędrzej Cierniak, przyjaciel i dawny krakowski kolega, a potem zno-wuż, rozmowy w krakowskiem Muzeum Etnogra-
ficznem, z takimi ludźmi i takimi ludoznawcami jak dyrektor tegoż muzeum, sędziwy a młody Seweryn Udziela i Tadeusz Seweryn, też były dlań niezmiernie pożywne, ze względu na tę kwestję, oo to właściwie jest i co jest warta ta „ludowa kultura". Kilka o kwestji kultury ludowej uwag, wypowiedziałem w szkicu pod tym właśnie tytułem, w jednym z miesięczników, a to z okazji znanej konferencji łowickiej i książki pt. Kultura wsi (1930), w której było zawarte sprawozdanie z owej konferencji. Następnie szkic ten znacznie rozszerzyłem, wyliczyłem systematycznie wiele coby tu należało zbadać, aby móc o ludzie, o jego wartościach i niewartościach, zaletach i wadach, mówić ze ścisłością naukową, nb. o tyle, o ile ona we wiedzy o żywym człowieku jest możliwą. Praca ta, z r. 1932, dotąd jest w rękopisie, gdyż, na skutek pewnych okoliczności osobistych, nie udało mi się uposażyć ją w taką obfitość faktycznego materjału i osobistych świeżych ob-serwacyj, jakaby się tu należała. Wybrałem więc do publikacji to, co się najłatwiej w danych warunkach dało zrobić.
Jeśli pozwoliłem sobie tu na te częściowo autobiograficzne wynurzenia, to tylko dlatego, ażeby mieć sposobność wspomnieć o tych czasach, tych robotach i tych ludziach, którym wiele w tym zakresie zawdzięczam.
Rzecz niniejsza jest przedewszystkiem antolo-gją. Antologja ta była pomyślana jako obraz wszechstronny życia ludowego, odmalowany przez samychże ludzi z ludu. Obfite przypiski mają na celu czytelnika obcego tym rzeczom wprowadzać we wiedzę o ludzie, czytelnikowi ludowemu lub młodocianemu podawać wiadomości potrzebne, ażeby zro-
zumiał czytane ustępy; zamierzają też podkreślać co autor antologji godnem uwagi osądził. Zestawienie antologji o życiu jest rzeczą dlatego trudną, iż antologja sprawiedliwa dla życia, które ima zobrazować, powinna być obrazem jego ściśle odpowiednim, o tem samem, dokładnie wy-mierzonem, rozmieszczeniu cieniu i świateł i rozmaitych wogóle odcieni, które ma życiex): żeby autor był jaknajmniej subjektywnym w ta-kiem zestawieniu, czyli, jak się rzekło właśnie, sprawiedliwym, musi mieć możność cytowania bardzo obfitego i szerokiego. Toteż pierwsza redakcja tej pracy była ponad rozmiar książki taniej, któraby trafiła do licznych czytelników; trzeba wic: było kilkakrotnie przesiewać zebrany materjał cytat —i i to był właściwy trud oraz przykrość tej pracy: tyle rzeczy, z jakiegoś względu znaczących i ciekawych, trzeba było odrzucać, z tą świadomością, że przy tej selekcji owo sprawiedliwe odmierzanie świateł i cieni, które jest obowiązkiem antologisty, musi na szwank zostać narażone... Odpadło zarazem i wiele osobistych uwag autora oraz przytoczeń z innych autorów. Znacznemu skróceniu uległy również Dodatki, gdzie chciałem dać obszerne wyjątki
ze studjów i artykułów, moich i cudzych, o kulturze ludowej. Jakkolwiekbądź rzecz wypadła, niechaj czytelnik uwierzy, że zależało mi tylko na tem, ażeby te wyjątki oddały p r a w d ę życia. Ponadto maja one charakteryzować osobistości samych pisarzy, oświetlać ich drogi rozwojowe. Zdaję sobie sprawę, że są jakieś pominięcia w tym przeglądzie, ale mogę zapewnić, że nikt i nic co najważniejsze, opuszczonem nie zostało. W każdym razie rzecz niniejsza ma tę zaletę, że jest pierwszą w tym rodzaju 2) - i że przychodzi na czas, kiedy o sprawach ludowych wiele mówi się.
Praca ta byłaby pełniejszą, gdyby zarazem, jako tło dla piśmiennictwa ludowego, przedstawiała zagadnienia i próbki językowej twórczości ludowej niepisanej; studjum takie było przygotowane, ale też musiało odpaść; podobnież można było, dla porównania, pomówić o literaturze młodzieży szkolnej, o literaturze staroszlacheckiej, it. d. I taką jednak, jaką jest, powinna być. mam nadzieję, pożyteczna.
Chce ona zachęcić do czytania literatury ludowej, przynosi trochę dat o pisarzach ludowych, chce, co nie jest w niej najmniej ważnem, pisarzom ludowym wskazać na pewne, w przekonaniu autora pożądane, drogi rozwojowe literatury ludowej. Zamierza przy sposobności służyć ludowym kandydatom na pisarzy technicznemi infomacjami; dlatego byłyby były pożądane liczniejsze próbki z utworów, dla słabych wskazania, czego nale-
ży unikać; ze względu na oszczędność miejsca ten postulat został spełniony tylko w minimalnym rozmiarze. Wybór ustępów prozaicznych i wierszy kierowany był wedle tych zasad, ażeby dać i to co najlepsze i to, co chociażby słabe, ale z jakiegoś powodu znamienne. Skutkiem tego ostatniego zamiaru autor ociera się blisko o politykę; starał się jednak, gdzie tylko to się dało, unikać polityki, ażeby ułatwić książce jej drogę do wszystkich czytelników. Przy określonym jak poprzednio zamiarze antologji, nie potrzebuję chyba podkreślać, że nie jestem odpowiedzialny za wypowiedzi ideowe przytaczanych pisarzy.
Nie jest to historja literatury ludowej, tj. literatury przez chłopów i robotników tworzonej, gdyż ta w lwiej swojej części jest literaturą współczesną, z w. XIX i XX.; czy we wiekach ubiegłych byli pisarze ludowi autentyczni (nie zajmuję się pisarzami inteligentami z ludu pochodzącymi) - to byłoby do zbadania, czem, na razie przynajmniej, nie mogłem niestety zająć się; ale zgóry wiadomo, że jeśli tacy byli, to byli niezmiernie rzadcy. Literatura tzw. mieszczańska nie jest „ludową" w sensie przezemnie przyjętym.
Dzielę więc pisarzy ludowych wedle rodzajów literackich a nie „epok"; porządkuję ich wedle choronologji ich pism, względnie pierwszych wydań. Pisarze ważniejsi otrzymują osobne rozdziały wzgl. po parę rozdziałów, o ile uprawiali różne rodzaje literackie (ale nie trzymam się tego ze zbytnią pedanterją, np. Jantka z Bugaja, feljetonistę, traktuję razem z poetą). Natomiast pisarze czyto mniejszej wagi, czy też tacy, o których wiadomości dokładniejszych nie uzyskałem, są alfabetycznie
tym razem wzmiankowani w osobnym rozdziale zbiorowym. W Dodatkach i Postskryptach znajda się pisarze nowi, którzy się pojawili w czasie druku książki, o ile informacji o nich nie dało się już wtłoczyć w tekst; tamże Czytelnik znajdzie szereg uzupełnień do tekstu pierwotnego; tam wreszcie odsyłam po informacje o paru pisarzach z pogranicza. We Wstępie i Zakończeniu poruszam zagadnienia rozwojowe literatury ludowej. Przegląd chronologiczny na końcu książki ma wypełnić brak traktowania historycznego. Spis pisarzy ludowych ułatwi orjen-tację ogólną. Względy wydawnicze nie pozwoliły, niestety, na dodanie kilku podobizn.
Wszystkie tytuliki ustępów cytowanych, które
są objęte [klamrami] pochodzą odemnie. Kreski------
umieszczam wtedy, gdy mi zależy na wskazaniu, że nie cały odnośny ustęp cytuję. Pisownia,zarówno tekstu jak i cytat, ta której się używało w czasie, gdy książka była robiona, tj. przed połową czerwca 1936. W niektórych cytatach zostawiłem pisownię oryginału, oo Czytelnik zaraz dostrzeże.
W skromnej tej pracy pomogło mi wiele osób zamiarowi temu życzliwych. Kilku pisarzy nadesłało mi swe autobiografje lub wydawnictwa. Inni, służyli mi łaskawie czy przyczynkami i fna-terjałami, czy wiadomościami, czy różnemi uprzejmościami, o które prosiłem; wszyscy są skrupulatnie wymienieni w odpowiednich miejscach tekstu albo w przypiskach; tu wyliczę tylko tych, o których nie mam sposobności w samej książce wspomnieć; są nimi profesorowie S. Pigoń, T. Lehr-Spła-wiński, doc. S. Inglot, pp. dr. A. Bar, red. E. Bielenin, J. Bielatowicz, stud. U. J., dr. W. Olszewicz, Augustyn Steffen, kustosz M. Szukiewicz, urzędnik „Książnicy" p. Wąsowicz. Dr. M. Jakóbiec czuwał we
Lwowie nad stroną wydawniczą. Znakomity ludoznawca dr. Seweryn, z niezwykłą zaiste koleżeń-skością, zezwolił mi na cytowanie z pewnego ciekawego a nieznanego pisarza ludowego, zanim sam jeszcze zdołał, jak to sobie zamierza, wydać go. Dzięki pomocy mej Żony mogłem przygotować rzecz do druku. Korzystałem, prócz zbiorów własnych, z Biblj. Jagiellońskiej, z biblj. Muzeum Tatrzańskiego, częściowo także z Bibljoteki Publicznej w Zakopanem, oraz z biblj. Zakładu Etnologji Uniwersytetu J. K. we Lwowie3).
Wszystkim, którzy mi jakimkolwiek sposobem ułatwili pracę, dziękuję tem chętniej i serdeczniej, że książka została sporządzona w ciągu czasu, kiedy byłem unieruchomiony - i bez Ich pomocy o wieleby ciężej mi było lub zgoła niemożli-wem, doprowadzić ją do skutku. Ale pierwsze moje a równie serdeczne dzięki należą się Czcigodnemu memu profesorowi, Prof. Franciszkowi Bujakowi, który mię słowami ciepłej zachęty i obietnicą wydania tej pracy, do niej skłonił.
Nadmienię wkońcu, że 10% honorarjum autorskiego będzie oddanem w połowie na bezrobotnych, w połowie jednemu z pisarzy ludowych, który się znalazł w przykrych warunkach. Autor antologji chciałby w ten — aż nazbyt skromny! — sposób, spłacić, choć symbolicznie, trybut, jaki się tym należy, z których pism w swej pracy korzystał.

Zakopane, 10 czerwca 1936.
K. L. K.



WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.